sobota, 18 lipca 2015

PRZEPRASZAN

Przykro mi, ale rozdział nie pojawi się w ciągu następnych 2 tygodni. Pojechałam gdzieś gdzie ciężko o zasięg, więc nie mam jak pisać, a do tego mam tylko telefon, więc ciężko mi pisać. Przepraszam. Obiecuję, że jak wrócę postaram się napisać długi rozdział albo dodam 2 :)

piątek, 10 lipca 2015

Rozdział 54

Nie wiedziałam co się dzieję, a moja głowa normalnie pękała z bólu. Otworzyłam oczy, ale zaraz je zamknęłam. Światło w pomieszczeniu nie było korzystne dla sytuacji w jakiej się teraz znajdowałam. Zamrugałam kilka razy, aby przyzwyczaić się do światła, a następnie rozejrzałam się po pokoju.  Byłam w sypialni w domu Harry'ego. Co się wcześniej działo? Pojechałam z Harrym do restauracji, a później do KFC i... właśnie. Pamiętam, że była bójka, a później pustka.
Spojrzałam na drzwi, które właśnie się otworzyły, a do pokoju wszedł Harry. Kiedy zobaczył, że nie śpię od razu do mnie podszedł.
- Veronica, jak się czujesz? - zapytał zmartwiony klękając przy łóżku.
- Głowa mnie boli. - powiedziałam cichym i bardzo ochrypniętym głosem.
- Zaraz ci coś przyniosę. - powiedział i wstał pospiesznie, uderzając się przy tym w nogę. Zaśmiałam się cicho, a Harry wybiegł z pokoju, wracając po chwili z tabletką i butelką wody. Podał mi je.
- Dziękuję. - Powiedziałam i wzięłam tabletkę.
- Przepraszam cię za tamto. Wiem, że to przeze mnie zemdlałaś. Ja naprawdę nie chciałem, żeby coś ci się stało. Wybacz mi. - mówił spanikowanym głosem.
- Już jest okey, ale połóż się obok mnie. - od razu wykonał moje polecenie, a ja położyłam głowę na jego torsie. Harry mnie objął ramieniem. Cieszę się, że go mam, ale czasem naprawdę przegina z bycie twardym gościem. To jest męczące, ale za to kiedy jesteśmy sami jest po prostu bosko. Kocham go z jego zaletami i wadami. Przecież każdy ma wady, więc jakby miało się wybierać faceta idealnego to nie dziękuję, ale nie chcę zostać starą panną z siedmioma rudymi kotami... A poza tym chcę mieć dzieci, które wychowam na wspaniałych ludzi. Bardzo chciałabym powiedzieć, że Harry będzie cudownym ojcem moich dzieci, ale nie wiem co będzie jutro, a co dopiero za kilka lat. Mogę mieć straszny wypadek, w którym umrę na miejscu na przykład.
- Kocham cię. - usłyszałam po chwili jego ochrypnięty głos, a w moim brzuchu obudziło się stado motyli. Kocham kiedy to mówi, a często tego mówi, więc muszę się delektować tymi słowami.
- Ja ciebie też. - szepnęłam i jeszcze bardziej wtuliłam się w jego tors. Mogłabym tak leżeć wieczność. Nie ważne gdzie i kiedy. Ważne, że z Harrym.
Harry objął mnie ramieniem i cmoknął w czubek głowy, następnie zaczął bawić moimi włosami. Przez moje ciało zaczęły przechodzić przyjemne dreszcze. Można powiedzieć, że kocham wręcz kiedy ktoś bawi się moimi włosami, a Harry robi to idealnie. przynajmniej dla mnie. Może zostać profesjonalnym głaskaczem włosów. Ale tylko dla mnie. Nikomu innemu go nie oddam.
- Ale masz dla mnie coś do jedzenia, prawda? - zapytałam po chwili. Nie mam zamiaru głodować po tym jak zemdlałam. A jest mi winien romantyczną albo trochę mnie romantyczną kolacje w KFC albo pizzerii.
- Jeśli chcesz to możemy zamówić pizzę. - powiedział, a ja energicznie pokiwałam głową. Miałam szeroki uśmiech na twarzy, więc pewnie wyglądałam jak mała dziewczynka.
***
Pół godziny później przyjechała moja wymarzona pizza. Kazałam Harry'emu zamówić mega, bo jestem bardzo głodna i czuję, że mogłabym zjeść konia z kopytami. Leżałam w pokoju na łóżku, a po chwili do pokoju wszedł chłopak z wielkim pudełkiem pizzy. Na mojej twarzy od razu pojawił się szczery i szeroki uśmiech. Chłopak usiadł obok mnie i otworzył pudełko. Do moich nozdrzy niemal od razu doszedł cudowny zapach pizzy.
- Smacznego. - powiedział cicho Harry, a widząc moje zapełnione pizzą usta zaśmiał się. Nie moja wina, że jestem głodna. To przez Harry'ego, bo nie dał mi od razu czegoś zjeść. 
- Harry? - Odezwałam się po tym jak zjadłam trzy kawałki pizzy. 
- Hm? - podniósł na mnie wzrok.
- Zastanawiałeś się kiedyś czy nie zobaczyć się z swoją rodziną? - zapytałam niepewnie. Nie wiem czemu bałam się tej rozmowy. Bałam się w ogóle o to zapytać! Wiem, że rodzina to dla niego bardzo trudny temat. Moja rodzina też nie należy do szczęśliwych, ale u niego to całkiem inna sprawa, mimo, że ja też nie miałam wesoło i nie lubię rozmawiać o rodzicach. 
Widziałam jak Harry wzdycha i spuszcza głowę. Mój strach wzrósł, bo wiedziałam, że zaraz coś mi odpowie. Podniósł głowę i spojrzał na mnie. W jego oczach mogłam dostrzec ból, strach i niepewność. To nie były emocje jakich się spodziewałam i chyba wolałabym, żeby była to na przykład złość.
- Myślę praktycznie cały czas. - Powiedział ledwo słyszalnym głosem, ale tak, żebym mogła usłyszeć. - Tęsknię za nimi, ale boję się wrócić. - Mówił dalej. Chciałam, żeby mógł  zobaczył swoją mamę i siostrę. W tej chwili nie marzę o niczym innym. Chcę, żeby był znów szczęśliwy, wtedy ja też będę szczęśliwa. 
- Ale czego się boisz? Przecież oni cię kochają. - Powiedziałam chcąc, żeby pojechał do rodziny.
- Nie widziałaś ich twarzy. Patrzyły na mnie jak na jakiegoś mordercę, który zabił całą wioskę. Były się mnie. - Powiedział rozpaczliwie. Wiedziałam, że ciężko mu o tym mówić i wiedziałam, że bardzo cierpi. Dałabym wszystko, aby być na jego miejscu. Nie chcę, żeby cierpiał, a ja już się przyzwyczaiłam, więc jedno cierpienie w tą czy w tą bez różnicy... tak myślę.
- Wiem, że oni cię kochają. - powiedziałam łapiąc go pocieszająco za rękę. - Tak samo jak ja kocham ciebie. Wiem też, że tęsknią za tobą tak samo jak ty za nimi. Mam nadzieję, że kiedyś to zrozumiesz i spróbujesz się z nimi skontaktować. Jeśli będziesz chciał pójdę z tobą, ale to zależy od ciebie. Ja mogę ci tylko w tym pomóc. - powiedziałam te słowa, a Harry tylko na mnie popatrzył, wstał i wyszedł. Westchnęłam tylko. Nie jest najgorzej z jego reakcją. Myślałam, że będzie na mnie wrzeszczał, a tak naprawdę to nie odezwał się słowem i wyszedł.
Odgarnęłam swoje długie ciemne włosy z twarzy i wstałam. Skierowałam się do Harry'ego, ale w ostatnim momencie stwierdziłam, że zostawię go samego póki nie będzie chciał ze mną rozmawiać. Spuściłam głowę tak, że włosy na chwilę zasłoniły mi drogę i skierowałam się do kuchni. Nastawiłam czajnik i zaczęłam robić herbatę. Niedługo się od niej uzależnię, ale to nic. Kiedy zalałam sobie torebkę herbaty, po pomieszczeniu rozniósł się zapach brzoskwini z ananasem. To chyba moja ulubiona. Posłodziłam sobie herbatę i wróciłam do salonu. Włączyłam sobie film, ale nie mogłam w ogóle się na nim skupić. Cały czas myślałam o Harrym i jego rodzinie. Nie mogę tego tak zostawić. Muszę coś wymyślić, ale nie wiem co. Położyłam się na plecach i zaczęłam patrzeć się w sufit.
Ciekawe co by teraz było gdyby mama żyła. Czy w ogóle spotkałabym Harry'ego? Czy zakochałabym się w Harrym po uszy? Czasem się zastanawiam... Gdyby żyła mama moje życie... z jednej strony nie byłabym służącą ojca, tak jak i workiem treningowym, ale z drugiej strony nie spotkałabym Harry'ego, a moje życie byłoby nudne, nic by się w nim nie działo, a tak to mam trochę adrenaliny. Może zbyt dużo, ale przynajmniej jest.
Rozmyślając o moim życiu, zasnęłam.


czytasz=komentarz
Każdy komentarz to dodatkowa motywacja :D

czwartek, 2 lipca 2015

Rozdział 53

- Wyjdą stąd, ale tylko jeśli ty pójdziesz ze mną. Inaczej nie wyjdę. - powiedział stanowczym głosem.
- Harry, proszę cię, wyjdź z tego domu. - powiedziałam równie stanowczym tonem.
- Z tobą wyjdę. - powiedział z lekkim uśmiechem. Ja natomiast zaczęłam się trochę bać. Mam z nim iść?
- Nie idź z nim Veronica. - usłyszałam spanikowany głos Nialla. A co jeśli Harry znów coś mu zrobi? Przecież to całkiem możliwe.
- Zamknij się. - warknął w stronę Nialla.
- Jeśli z tobą pójdę. - mój głos łamał się nieubłagalnie. - Zostawisz Nialla w spokoju? - zapytałam po chwili, patrząc na Harrolda. Kiwnął lekko głową. Jego wyraz twarzy był poważny. Wzięłam głęboki wdech i wydech. Ubrałam buty.
- Co ty robisz? Nie idź z nim! - głos Nialla był spanikowany, ale musiałam z nim iść, żeby zostawił chłopaka w spokoju. Spojrzałam na niego ostatni raz mówiąc nieme "Przepraszam" i wyszłam z Harrym, na którego twarzy pojawił się zwycięski uśmiech. Wsiadłam do jego samochodu. Nie wiem czego on ode mnie oczekuję, więc najlepiej nie będę się odzywać. Oparłam głowę i czekałam na rozwój wydarzeń. Harry wsiadł z drugiej strony i odpalił samochód. Nie wiem gdzie jedziemy, ale to na pewno nie jest droga do jego domu. Mimo mojej nie wiedzy się nie odzywałam. Gdybym się odezwała, mój głos z pewnością nie brzmiałby naturalnie, a wtedy zdradziłabym mój stan emocjonalny.
- Wiem, że byłaś w poniedziałek na walce. - zaczął. Świetny początek Styles. Naprawdę. - Przepraszam, że cię okłamałem, ale nie chciałem cię martwić. - prychnęłam na jego słowa. Nie chciał mnie martwić? Dobre sobie. - I wiem, że widziałaś mnie z Ashley. - oj widziałam. - Ale to naprawdę nie tak jak wyglądało. - powiedział poważnym tonem dalej.
- A jak Harry?! Całowaliście się! Widziałam to i żałuję, że zgodziłam się być twoją dziewczyną. - syknęłam. O dziwo mój głos się nie łamał, tylko był pełen nienawiści. Harry zatrzymał samochód na jakimś bezludziu. Wyłączył silnik, a po chwili spojrzał na mnie.
- Nie było tak jak mówisz. Byłem tam z Louisem, a ty akurat widziałaś ten moment kiedy ta dziewczyna podbiegła do mnie i zaczęła mnie całować. Od razu ją odepchnąłem, przysięgam. Nie mógłbym ci tego zrobić. Kocham cię, a widząc twoje łzy spowodowane przeze mnie, mam ochotę się zabić, że do tego dopuściłem. Chcę cię chronić, a nie ranić. Wiem, że nie zawsze mi się to udaję, ale nie jestem pierdolonym ideałem na jakiego zasługujesz. - byłam w szoku. On mówił prawdę. Przynajmniej tak myślę. Może osądziłam go zbyt pochopnie? Może on rzeczywiście mnie kocha? Jestem idiotką. Czemu ja zawsze muszę się tak zachować. Spuściłam głowę. Nie mogłam teraz patrzeć w jego oczy.
- Przepraszam. - powiedziałam cichym, prawie niesłyszalnym głosem.
- Nie przepraszaj. Miałaś powody do zazdrości. - powiedział z głupim uśmiechem.
- Nie byłam zazdrosna! - ja? I zazdrość? Nie.
- Ależ byłaś. - dalej miał ten swój uśmieszek na twarzy. Jak ja go nienawidzę.
- Chcesz się teraz kłócić? - zapytałam poważnie i spojrzałam na niego.
- Nie martw się. Veronica zazdrośnica jest nawet seksowna i pociągająca. - powiedział jeżdżąc dłonią po mojej linii szczęki.
- Nie byłam zazdrosna! - krzyknęłam jeszcze raz. Harry się zaśmiał. - To co? Seks na zgodę? - zapytałam "pełna entuzjazmu". Chłopak od razu się ożywił.
- Seks? Z miłą chęcią. - powiedział pełen szczęście. Biedny, nie wie, że to tylko sarkazm.
- Chyba śnisz. - powiedziałam poważnie i parsknęłam śmiechem.
***
Pogodziłam się z Harrym i mam nadzieję, że do następnej kłótni nie dojdzie szybko. Wyczerpałam limit łez na co najmniej rok. 
Chłopak zabrał mnie do restauracji na kolacje, choć stanowczo mówiłam, że nie chce nigdzie iść i że jadłam już kolacje. No, ale jemu nie przemówisz do rozsądku, więc ostatecznie zgodziłam się na jego propozycje i poszliśmy do restauracji. Wystrój restauracji w ogóle nie pasował do moich zwykłych jeansów i bluzy i do Harry'ego zwykłej, czarnej koszulki. Kiedy weszłam od razu rzuciły mi się w oczy kryształowe żyrandole i mężczyźni ubrani w pewnie drogie garnitury, kobiety wystrojone w wieczorowe suknie. Zdecydowanie tu nie pasowaliśmy, ale uparł się akurat na tą, a ja nie miałam nic do gadania. Znowu.
Wszyscy na nas patrzyli i prawie wszyscy patrzyli ze strachem na  Harry'ego. Pewnie niektórzy nie są stąd i się nie orientują kim on jest. Ja się orientuję i się nie boję. Jestem jedną z kilku osób, które go tak naprawdę znają. i jedyną, w której się zakochał i nigdy nie uderzył. Czuję się wyjątkowa.
Usiedliśmy przy jednym ze stolików i przyszedł kelner z menu.
- Co zamawiasz? - zapytał Harry i spojrzał na mnie z nad karty menu.
- Harry, tu jest strasznie drogo. Nie możemy iść do KFC? - zapytałam z nadzieją. O wiele bardziej wolałam jedzenie z KFC niż mega drogiej restauracji.
- Na pewno nic sobie tu nie wybierzesz? - zapytał, a ja tylko kiwnęłam głową. - Dobrze, ale następnym razem ja ustalam gdzie idziemy. - powiedział stanowczo, a ja uśmiechnęłam się szeroko, przytulając go później. Wyszliśmy z budynku, a Harold od razu skierował się do mojej ulubionej jadłodajni. Musiałam napisać jeszcze tylko do Nialla, bo biedny pewnie wyrywa sobie włosy z głowy. Wyjęłam szybko telefon i napisałam.
"Nic mi nie jest. Harry mi wszystko wytłumaczył i przepraszam za niego. Jakoś ci wynagrodzę złamany nos, kilka żeber i wstrząs mózgu ;* "
Wiem, że nie ma złamanych żeber, ale z jego głowa na pewno coś jest nie tak. Bez Harry'egp bójki było coś nie tak, ale to można pominąć.
"Jest dobrze. Uważaj na siebie ;) "
Uśmiechnęłam się tylko i schowałam do kieszeni mój telefon. Spojrzałam przed siebie. Harry akurat parkował pod KFC. Uśmiechnęłam się lekko. Mimo, że niedawno jadłam to byłam trochę głodna i miałam nadzieję, że zamówi dużo niezdrowego jedzenie, na które właśnie w tej chwili miałam ochotę. Wysiadłam z samochodu i od razu popędziłam z Harrym do środka. Niestety kiedy odwróciłam głowę wpadłam na jakiegoś chłopaka, który stał w kolejce.
- Uważaj może trochę, co? - warknął w moją stronę. Spojrzałam na niego z lekkim przerażeniem.
- Ja... ja przepraszam. - jąkałam się. Ja rozumiem, że na niego wpadłam, ale to nie znaczy, że ktoś ma być dla mnie, aż tak niemiły.
- Może grzeczniej, koleś. - usłyszałam wściekły głos Harry'ego za sobą. Wszyscy w pomieszczeniu ucichli, a ja nie wiedziałam co robić. Miałam nadzieję, że chłopak chce trochę pożyć i nie odpowie na to. Jednak chłopak miał chyba inne plany i zaśmiał się kpiącą.
- Bo co mi zrobisz? Mam prawo odzywać się jak chcę i kiedy chcę, a jak ci to tak przeszkadza to wypierdalaj stąd. - szybko spojrzałam na Harry'ego. Był wściekły, a ja spanikowałam. Przecież on zaraz się zacznie bić z tym chłopakiem. Harry'ego pięść zderzyła się twarzą blondyna, który chce stracić życie. Widziałam krew, a później... mroczki w oczach i ciemność.


czytasz=komentarz
Każdy komentarz to dodatkowa motywacja :D