niedziela, 11 stycznia 2015

Rozdział 28

- Veronica, bo ja...ja cię...ja cię kocham. - powiedział nie pewnie i cicho, a mnie po prostu zatkało. Co ja mam teraz zrobić, powiedzieć? To było coś czego w ogóle się nie spodziewałam. Odeszłam od niego o krok. Pokręciłam z niedowierzaniem głową.
- Przepraszam ja...muszę pobyć sama. - powiedziałam i zaczęłam odchodzić. Steven zaczął iść ze mną - Steven. Sama. - powiedziałam i odeszłam szybkim krokiem. Obejrzałam się za siebie. Chciałam sprawdzić czy nie idą za mną. Steven wrócił do klubu, a Harry klęczał z założonymi rękoma na głowie. Po chwili gwałtownie wstał i uderzył pięścią w mur tak mocno, że się trochę skruszyło, a odgłos by tak głośny, że się wzdrygłam. Spojrzał na mnie. Szybko się odwróciłam i biegiem zniknęłam stamtąd.

OCZAMI HARRY'EGO

Jest już druga w nocy, a jej jeszcze nie ma. Minęły ponad dwie godziny, a ona jeszcze nie wróciła. Może wpadam w paranoje, ale boję się o nią. Co jeśli ktoś ją porwał? Zgwałcił? I co gorsza zabił? Postanowiłem zadzwonić do Caroline. Może ona wie gdzie jest. Może coś jej powiedziała. Wyjąłem telefon i szybko znalazłem numer do Caroline. Zadzwoniłem do niej. Jeden sygnał...drugi... Odbierz dziewczyno! Zacząłem się niecierpliwić. Po trzecim sygnale odebrała. 
- Halo? - usłyszałem głos dziewczyny po drugiej stronie i o dziwo nie słyszałem, żeby była pijana.
- Wiesz gdzie jest Veronica? Nie wróciła jeszcze do domu. - powiedziałem pospiesznie mając nadzieję, że wie gdzie ona jest i że jest bezpieczna.
- Jest u mnie. Zasnęła jakieś pół godziny temu. Przywiozę ją rano. - powiedziała po chwili cichym głosem, żeby nie obudzić jej.
- Mówiła ci coś? - zapytałem po chwili.
- Nie. Zapytała tylko czy może u mnie nocować. Pytałam co się stało, ale nic nie powiedziała. - przerwała na moment - A tak w ogóle...Co ty taki ciekawski? Martwisz się o nią? - zapytała, a ja po prostu widziałem ten jej chytry uśmieszek na twarzy.
- Nie twój interes. - powiedziałem oschle i się rozłączyłem. Przynajmniej wiem, że jest bezpieczna...no chyba, że Caroline coś przyjdzie głupiego do głowy. Postanowiłem pójść się położyć. Wstałem z kanapy i poszedłem do łazienki się odświeżyć. Wziąłem szybki prysznic i wyszedłem z łazienki w ręczniku. Zrzuciłem go z siebie i nałożyłem czystą parę bokserek. Wyrzuciłem ręcznik do prania i położyłem się na łóżku. Miałem nadzieję, że zasnę. Niestety po godzinie dalej nie udało mi się zasnąć. Cały czas myślałem o jej pięknych oczach, o jej długich, kręconych, kasztanowych włosach, o jej pełnych ustach, jej ciele, śmiechu o tym jak wygląda kiedy śpi...nie mogę przestać o niej myśleć. Zajmuje moją głowę przez cały czas.

Obudziłem się o 8. Spałem tylko trzy godziny. Do 5 rano myślałem o Veronice. Czy na pewno jest bezpieczna? Czy wszystko u niej dobrze? Z jednej strony była bezpieczna, bo była u Caroline, ale z drugiej może ktoś się włamał? Wyrzuciłem z siebie tą myśl i poszedłem do łazienki wziąć prysznic. Rozebrałem się i wszedłem do kabiny prysznicowej. Umyłem się, ubrałem i wyszedłem z łazienki. Zszedłem na dół do salonu, żeby sprawdzić czy już wróciła. Miałem ogromną nadzieję, że już siedzi w salonie, ale jej tam nie było. Usiadłem na kanapie i czekałem. Chciałem wiedzieć co powie. Bo chyba po to chciała zostać sama? Żeby pomyśleć? Po chwili usłyszałem pukanie do drzwi. Szybko wstałem i podbiegłem do drzwi. Otworzyłem je i ujrzałem Veronica'e. Chciałem ją przytulić, ale się powstrzymałem. Nie wiedziałem jak na to zareaguję. Spojrzałem na nią. Miała wzrok spuszczony na swoje buty. Co mam zrobić? 
- Ja już pójdę. - powiedziała Caroline i ją przytuliła - Powodzenia. - szepnęła jej w ucho. Veronica uśmiechnęła się, a Caroline poszła do siebie. Dziewczyna weszła do środka.
- Jak się czujesz? - zapytałem niepewnie.
- Po tym jak wyznałeś mi miłość czy jak mnie popchnąłeś? - zapytała obojętnie. Auć.

OCZAMI VERONICA'I

Może nie powinnam tego mówić, ale jakoś samo się wymsknęło. Tak naprawdę nie wiem czego on się spodziewał. Lubię go, ale nie kocham. Tak. Całowałam się z nim, ale to było...w sumie to nie wiem co to było. Nie wiem co mną kierowało. 
- Chodzi mi o to wyznanie. - powiedział cichym głosem.
- Nie wiem. Nie do końca się nad tym zastanawiałam. Nie wiem też czego ode mnie oczekujesz. - powiedziałam zrezygnowana i usiadłam na kanapie. Nie ma nic lepszego od siedzenia na kanapie z chłopakiem, który poprzedniego wieczoru wyznał ci miłość. Nie wiem o czym z nim rozmawiać. Przecież ja go nie kocham. Niestety jest coś co mnie do niego ciągnie. Zastanawiałam się nad tym, ale nic konkretnego nie wymyśliłam. Może to jest ta tajemniczość? A może to, że przebywanie z nim jest niebezpieczne? Może mnie nie uderzył, ale zranił mnie psychicznie, a właściwie dopełnił to co jest z moim życiem.
- Czujesz coś do mnie? - zapytał wprost. Nienawidzę takich pytań. Spojrzałam na niego. Czekał na odpowiedź.
- Nie...to znaczy. Nie to co ty czujesz do mnie. - powiedziałam po chwili. - Jeśli to jest szczere. - dodałam ciszej. Nie wiedziałam co mi teraz powie. Czego się spodziewać? Może zacznie rzucać stołami czy czymś w pobliżu? Spojrzałam na niego kątem oka. Był spokojny. To chyba dobrze? A może to cisza przed burzą? 
- A co czujesz? - miałam nadzieję, że nie będzie tego pytania. 
- Po co ci to wiedzieć? - zapytałam lekko przerażona. Bo co mu powiem? Przyciągasz mnie do siebie? To jest chore.
- Chcę wiedzieć na czym stoję. - powiedzieć?
- To jet coś takiego...tak jakbym...ugh. Mam ochotę odkryć co w sobie kryjesz. Jesteś tajemniczy. - powiedziałam w końcu. Takie jąkanie to najgorsze co może być. Spuścił głowę na chwilę i spojrzał na mnie.
- Czyli...ciągnie ci do mnie? - zapytał, a moje poliki nabrały różowego koloru. Uśmiechnął się. 
- Pójdę do siebie. - powiedziałam i wstałam z kanapy. Zatrzymał mnie głos Harry'ego.
- Przepraszam za tego...Stevena. - powiedział, a ja się uśmiechnęłam lekko i znów ruszyłam do pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i od razu podeszłam do szafy. Miałam na sobie wczorajsze ciuchy, więc postanowiłam się przebrać. Wzięłam krótki dresowe czerwone spodenki, czarną bokserkę i bieliznę.
 Zamknęłam szafę i wyszłam z pokoju. Chciałam wziąć długą odprężającą kąpiel albo prysznic. Weszłam do łazienki zamknęłam drzwi i zaczęłam się rozbierać. Brudne ciuchy wyrzuciłam do kosza i weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę, która już po chwili otoczyła moje ciało. Moje mięśnie się rozluźniły, a mnie ogarnął spokój, ale po chwili go straciłam kiedy usłyszałam jakieś szmery. Od razu spojrzałam w tamtym kierunku. No tak zapomniałam zamknąć drzwi. Mam nadzieję, że Harry'emu nie zachciało się wejść do łazienki. Jeśli tak to chyba go zamorduję. Przerażenie malowało się na mojej twarzy kiedy zobaczyłam, że coś się rusza w łazience. Dokładnie obserwowałam postać, którą później okazał się jakiś facet, którego w ogóle nie znam. Mój oddech stał się nieregularny. Czego on chcę? Stałam przez chwilę bez ruchu mając nadzieję, że mnie nie zauważył, ale przecież biorę prysznic, więc wie, że tu jestem. Po chwili odwrócił się w moją strony, a z moich ust wydobył się głośny pisk. Co on tu robi?! Jak w ogóle się tu dostał?! Uśmiechnął się chytrze i zaczął do mnie podchodzić.

czytasz=komentarz 
Każdy komentarz to dodatkowa motywacja :D

Tak jak obiecałam rozdział jest wcześniej. Mam nadzieję, że się podoba :)

2 komentarze: