- Masz mi coś do powiedzenia? - zapytał po chwili ciszy. Tak czy nie? Znów spuściłam wzrok. - Więc? - pośpieszał mnie. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na niego.
- Nie. - powiedziałam przybierając obojętny ton głosu. Spojrzałam w stronę okna i chciałam wstać i podejść do niego. Zeszłam z łóżka i już miałam kierować się w stronę okna, ale poczułam na swoim nadgarstku dłoń Harry'ego. Pociągnął mnie do tyłu, tak, że wylądowałam na jego kolanach. Poczułam jak mnie obejmuję. W brzuchu poczułam stado motyli spowodowane dotykiem Harry'ego. Byłam trochę zdezorientowana przez moment. Spojrzałam w jego oczy. Poczułam jak splata nasze palce. Spojrzałam w dół, a kąciki moich ust poszły w górę, ale po chwili wróciły na swoje miejsce. Znów spojrzałam w te zielone tęczówki.
- Jednak coś masz mi do powiedzenia. - powiedział cichym i spokojnym głosem. Mogę się rozpłynąć. - Tak to chyba nie dojdziemy do porozumienia. - powiedział, przerywając ciszę między nami. Patrzyłam cały czas w jego oczy, a po chwili poczułam wargi Harry'ego na moich. To jest ten jego sposób na wydobycie ze mnie jakiś informacji? Jeśli tak, to dobry sposób. Pocałunek był delikatny, ale pełny emocji. Położyłam jedną dłoń na jego karku. Całuje nieziemsko. Teraz nie dość, że miałam stado motyli w brzuchu to jeszcze zrobiło mi się gorąco. Czemu on tak na mnie działa? Po chwili skończył swój pocałunek i spojrzał znów w moje oczy. Chciałam więcej! Już tęskniłam za jego ustami. Przygryzłam wargę. - To jak? Powiesz mi? - zapytał po chwili.
- Przecież wiesz. - powiedziałam cicho i niepewnie.
- Ale chcę to usłyszeć. - powiedział niskim głosem. Ciarki przeszły przez moje ciało, ale te przyjemne. Westchnęłam i spuściłam wzrok.
- Kiedy tam byłam... uświadomiłam sobie kilka rzeczy. Na początku myślałam, że to nie jest prawda, że tylko mi się tak wydaję. Nie chciałam tego. - mówiłam cicho ze spuszczoną głową. Nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy w tym momencie.
- Na pewno nam... - szybko mu przerwałam.
- Nie przerywaj mi, proszę. - powiedziałam cicho, ale stanowczo. Uciszył się i przeprosił. - Nie chciałam tego, ale to było jakieś trzy tygodnie po tym jak cię spotkałam. Teraz wiem, że coś do ciebie czuję. - powiedziałam i odważyłam się spojrzeć mu w oczy.
- Powiedz co czujesz. - fuknęłam pod nosem.
- Kocham Cię. - powiedziałam patrząc mu w oczy. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Ciężko było mi powiedzieć te słowa, mimo, że Harry powiedział je już jakiś czas temu pierwszy. Niespodziewanie poczułam usta Harry'ego na moich. Uśmiechnęłam się przez pocałunek. Tak jak wcześniej stado motyli szalało w moim brzuchu. Niestety po chwili poczułam pustkę. - Harry? - odezwałam się po chwili patrzenia na siebie. Tym razem miałam spuszczoną głowę w dół. Mój wyraz twarzy się zmienił. Nie był już taki radosny jak wcześniej. Nie wiem czemu, ale ciężko mi o to zapytać.
- O co chodzi? - w jego głosie można było usłyszeć zaniepokojenia, strach, zmieszanie.
- Skąd znasz tego całego Scoota? - zapytałam niepewnie i powoli podniosłam głowę, żeby na niego spojrzeć. Jego szczęka była mocno zaciśnięta, a dłonie na mojej tali i dłoni zacisnął bardziej. Nie chciałam mu nic mówić, ale trochę mnie to zabolało. Lekko się skrzywiłam, ale dalej patrzyłam na jego twarz. Patrzył wszędzie, ale nie na mnie. To robiło się trochę dziwne. - Harry... - nie to, że go pospieszałam, ale byłam niecierpliwa, a Harry zachowywał się dziwnie jak o to zapytałam. Nie chodzi o to, że się zdenerwował, ale o to, że unikał mojego wzroku.
- To mój ojciec. - powiedział cicho, a mnie po prostu zamurowało. Jak to jego ojciec?! Przecież to niemożliwe. To znaczy... możliwe, ale ciężko w to uwierzyć. Przecież oni są całkiem inni. A może nie. Bo w końcu oboje tak jakby są niebezpieczni, dziewczyny traktują jak traktują, choć Harry się poprawił, mają ten sam kolor oczu. I tak ciężko mi w to uwierzyć. - Chce się zemścić, bo pomogłem matce i Gemmie uwolnić się od niego. Cały czas mówił, że kocha moją matkę i chce jak najlepiej dla nas. Gówno prawda. Nie raz widziałem jak pieprzy się z inną laską i słyszałem jak pierdolił, że jesteśmy naiwni. Miałem wtedy 14 lat. Bałem się powiedzieć o tym komukolwiek. Wstydziłem się własnego ojca. Ludzie zaczęli coraz bardziej mówić na nasz temat, a dokładnie na temat ojca, który zdradzał matkę. Mama oczywiście wierzyła temu chujowi. Kochała go i nie obchodziło ją co mówią inni, aż zaczął się nad nią znęcać. Mimo to i tak od niego nie odeszła. Tylko, że tym razem nie odeszła, bo się bała. Ojciec przychodził do domu coraz częściej pijany i naćpany. Bił matkę, Gemmę i mnie. Nie mogłem patrzeć jak je biję, ale nie mogłem nic zrobić. Byłem za młody, a do tego zbyt słaby. Wtedy zacząłem chodzić na siłownie, ćwiczyć boks i różne takie. Kiedy miałem 16 lat zobaczyłem jak gwałci moją matkę. Niestety kiedy chciałem pomóc dostało mi się. Miałem złamane żebra i byłem cały poobijany. Mama co noc płakała, a Gemma przychodziła do mnie w nocy i spała ze mną. Bała się być sama w pokoju. Bała się, że ją też zgwałci. Słusznie się bała. Ponad rok później zobaczyłem jak dobiera się do mojej siostry. Nie zniosłem tego. Rzuciłem się na ojca z pięściami. Byłem wtedy wyższy i silniejszy od niego. Mimo, że potrafił się bić to ja wygrałem i wywaliłem go z domu. Gemma płakała, a moja matka ją pocieszała. Zacząłem pakować nasze rzeczy i wynieśliśmy się z tego domu gdzieś gdzie ojciec by nie wiedział. Opuściliśmy Homels Chapel i przenieśliśmy się do Bradford. Tam poznałem Zayna, ale to nie o tym. Przez jakiś czas było spokojnie. Niestety nic nie trwa wiecznie. Po jakimś czasie matka otworzyła drzwi, a w nich ujrzała ojca. Zaczęła krzyczeć. Szybko pobiegłem do niej. Akurat ją uderzył. Wyklinał na nią i w ogóle. Bez dłuższego zastanowienia się zacząłem go bić. Mimo, że był już nieprzytomny biłem go dalej. Matka z Gemmą chciały mnie od niego odciągnąć, ale zamiast tego popchnąłem je. Od razu przestałem go bić. Wstałem i zacząłem podchodzić do nich. Na moich dłoniach była jego krew, a koszulka była cała brudna też od krwi. Krótko mówiąc nie prezentowałem się za ciekawie. - zaśmiał się lekko. - Widziałem w ich oczach strach i zaniepokojenie. Bały się mnie. Chciałem coś powiedzieć sensownego, ale byłem wkurwiony przez co zamiast je uspokoić, przestraszyłem jeszcze bardziej. Ostatecznie jak już weszły do domu uderzyłem pięścią w ścianę i po krótkiej chwili stwierdziłem, że lepiej będzie dla nich jeśli odejdę i od tamtej chwili ich nie widziałem. - skończył swoją historię, a mi z oczu leciały łzy. To straszne co on przeżył. Ja nawet tyle nie przeżyłam. Przeżyłabym, gdyby nie Harry, ale nie przeżyłam. Przytuliłam się do Harry'ego jak najbardziej umiałam. Z moich oczu wypływało jeszcze więcej łez niż wcześniej. Mimo to cieszyłam się, że zaufał mi na tyle, że mi to powiedział. Ja w sumie powiedziałam mu o swoim życiu po kilku dniach. No, ale nie winię go za to, bo w końcu ma do tego prawo. Mógł też bać się mojej reakcji. Możliwe też, że powiedział to, bo zostałam porwana przez Scoota. Jego ojca. To dla mnie wiele znaczy.
- To straszne. - załkałam. Chłopak pogładził mnie po plecach.
- Nie płacz, proszę. - usłyszałam jego cichy głos, który mnie uspokajał. Odsunęłam się lekko od niego i spojrzałam mu w oczy. Miał lekko zaszklone. Harry starł moje łzy. Uśmiechnęłam się lekko, co spowodowało też u niego uśmiech. - Ej. - usłyszałam głos Harry'ego. Spojrzałam na niego pytająco. - To znaczy, że teraz będziemy parą? - zapytał po chwili. W sumie to nie jesteśmy jeszcze parą.
- Nie. - powiedziałam stanowczo po chwili.
czytasz=komentarz
Każdy komentarz to dodatkowa motywacja :D