- Harry! - krzyknęłam jeszcze raz. Nie chciałam znowu, być daleko ode mnie. Miałam nadzieję, że usłyszał mój krzyk. Zostałam wepchnięta do samochodu, który po chwili ruszył, a ja uderzyłam plecami o siedzenie, co spowodowało ogromny ból. Po drodze do samochodu widziałam Nialla i Louisa, czyli oni też tu są. - Wypuść mnie! - krzyknęłam do siedzącego obok mnie mężczyzny.
- Zamknij się suko! - krzyknął do mnie i uderzył w twarz.
- Nigdy wam się to nie uda. Harry mnie i tak znajdzie - powiedziałam przez zęby. Spojrzałam w tylną szybę samochodu. Ujrzałam Harry'ego jadącego za nami. Uśmiechnęłam się. Poczułam jak pojazd przyspiesza przez co znów uderzyłam plecami. Zacisnęłam mocno powieki, w których zbierały się łzy bólu.
Wyjechaliśmy na jezdnie. Nie było tam żadnych samochodów.
- Albo wiesz co. Wyskakuj z samochodu - usłyszałam głos z prawej stronie. Spojrzałam na niego z zdezorientowaną miną. Przecież ja się zabiję! To będzie samobójstwo. Po chwili kiedy nie wyskakiwałam, wyciągnął pistolet i wymierzył go we mnie - Albo skaczesz, albo cię zabiję - powiedział, a ja otworzyłam drzwi i wyskoczyłam z samochodu przez co przejechałam plecami po jezdni, ale nie to było teraz ważne. Samochód Harry'ego jechał prosto na mnie. Wstrzymałam oddech i zamknęłam oczy przygotowując się na uderzenie, ale ono nie nastąpiło. Zamiast tego usłyszałam głośny huk. Spojrzałam przerażona w tamtym kierunku. Samochód Harry'ego leżał na dachu. Mimo bólu szybko wstałam i pobiegłam w tamtym kierunku. Teraz nie liczyło się moje życie, ale jego. Nie wiedziałam czy jest przytomny, czy oddycha. Nic nie wiedziałam. Spojrzałam przez szybę. Harry się ruszył i próbował się wydostać z samochodu. Szyba z drugiej strony była rozbita, więc wyszedł przez nią.
Podbiegłam do niego i się przytuliłam. Z moich oczu zaczęły wypływać łzy szczęścia. W końcu mogę się do niego przytulić, poczuć jego perfumy, usłyszeć jego głos. Kiedy Harry'ego ręce wylądowały na moich plecach syknęłam z bólu.
- Przepraszam - powiedział szybko zabierając ręce ze mnie.
- Nic ci nie jest? - zapytałam szybko oglądając go z góry na dół. Miał rozcięty łuk brwiowy, a tak poza tym nic nie widziałam.
- Mi. Ja powinienem o to ciebie zapytać. Byłaś tam bita, kopana, a nawet batem dostałaś - powiedział oglądając mnie. Na twarzy nie było widać tych siniaków, albo chociaż trochę były zakryte. Miałam bluzkę i spódnice, więc nie było widać też siniaków i ran w tych miejscach. Jedyne siniaki jakie mógł zobaczyć to na rękach i nogach. Usłyszałam za sobą samochód. Zeszłam z jezdni i spojrzałam w tamtym kierunku. Był to Niall.
- Nie chcę przeszkadzać, ale trzeba się zbierać - powiedział Niall, a ja spojrzałam na samochód leżący w rowie.
- Co z samochodem? - zapytałam Harry'ego.
- Później po niego przyjadą - powiedział i poszliśmy w stronę samochodu. W samochodzie był jeszcze Louis Ja oczywiście teraz jak nie czułam tego strachu, nie mogłam chodzić. Wszystko mnie zaczęło boleć na nowo. Udało mi się dojść do samochodu. Harry wszedł pierwszy. - Usiądź na kolanach - powiedział, a ja powoli weszłam do samochodu i już chciałam siadać, kiedy Harry mnie obrócił. Usiadłam twarzą do Harry'ego. Materiał cały czas lekko ocierał się o skórę na plecach. Bolało mnie to. Harry chyba się zorientował, bo moja bluzka została rozerwana z tyłu. Przyszło mu to z łatwością co mnie trochę przeraziło, ale w końcu był numer jeden na ringu. Stanika nie miałam, więc nie było problemu jeszcze z nim. Spojrzałam w jego oczy i po chwili pocałowałam go krótko w usta. Od razu po tym zdarzeniu schowałam głowę w jego zagłębieniu w szyi. Wiedziałam, że był zdezorientowany, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Harry chciał mnie objąć, ale moje plecy mu na to nie pozwalały, więc trzymał mnie tak jakby za tyłek. Przez całą drogę siedziałam na kolanach Harry'ego patrząc w tylną szybę samochodu. Mimo długiej drogi zobaczyłam tylko kilka samochodów. Samochód zatrzymał się koło szpitala.
- Możemy nie iść do szpitala? - zapytałam błagająco. Nie chciałam tam jechać. Miałam lekką traumę po tym jak moja mama umarła.
- Nie. Może masz jakieś poważne obrażenia? Musimy to sprawdzić. - powiedział poważnie, ale z troską.
- Proszę - powiedziałam błagająco. - Harry - powiedziałam na zachętę.
- Ale w domu nie ruszasz się z łóżka - powiedział, a ja go przytuliłam. - Niall jedź do mnie - powiedział, a chłopak ruszył w stronę jego domu. Dalej byłam przytulona do Harry'ego, a moje plecy piekły niemiłosiernie. A może źle zrobiłam rezygnując ze szpitala? Nie mówię tu o tym, że mogę mieć jakieś obrażenia. Mówię o tym, że Harry dam mi zakaz ruszania się z łóżka. Właściwie to już dał. Nie wiem ile tak wytrzymam, ale mam nadzieję, że moja decyzja nie pójdzie na marne. Pewnie nawet jakbym była w szpitalu i wróciła do domu Harry i tak kazałby mi leżeć w łóżku. Ciekawe ile to potrwa. Muszę przecież chodzić do szkoły. Byłam tylko na rozpoczęciu, więc w sumie nie było mnie wcale. Po jakiś 10 minutach byliśmy na miejscu. Chciałam wyjść sama z samochodu, ale Harry mnie przytrzymał i wyszedł z samochodu ze mną na rękach. Nogą zamknął drzwi od samochodu i ruszył w stronę domu. Byłam mocno przytulona do torsu Harry'ego. Bałam się, że bluzka mi się osunie i będzie widać moje piersi. Louis otworzył drzwi, a Harry wniósł mnie i położył plecami do góry na kanapie. Położyłam głowę na miękkiej poduszce i zamknęłam oczy.
- Niall. Idź po apteczkę. Jest w szafce w łazience. - powiedział Harry i uklęknął obok mnie. Zabrał włosy z mojej twarzy. Uśmiechnął się blado. Odwzajemniłam uśmiech, a do pokoju wszedł Niall z apteczką. Harry podniósł się i wziął od niego pakunek i go otworzył. Wyciągnął jakąś maść i spojrzał na mnie. - Może trochę boleć - powiedział i nałożył trochę maści na rękę. Poczułam chłód na plecach, a po chwili pieczenie. Syknęłam z bólu, a z moich oczu wypłynęły łzy. Harry zatrzymał swoje ruchy i spojrzał na mnie z współczuciem. Uspokoiłam się, a Harry kontynuował. Czułam, że dał sporo tej maści. Pomógł mi wstać. Ręką przytrzymałam bluzkę. - Wyjdźcie na chwilę stąd. - powiedział stanowczo Harry. Na mojej twarzy było zdezorientowanie. Po co mieli wyjść?
- Po co mieli wyjść? - zapytałam po chwili.
- Trzeba zabandażować to. - powiedział wyciągając bandaż. Spojrzałam na niego z lekkim przerażeniem. Nie miałam zamiaru pokazywać mu się bez żadnej górnej garderoby.
- Ale...- nie dał mi skończyć.
- Nie dyskutuj ze mną. Jak niby chcesz, żebym ci to zabandażował? - zapytał stojąc przede mną z skrzyżowanymi rękoma. Zaczęłam intensywnie myśleć, ale nic mi nie przychodziło na myśl. - Właśnie - powiedział i podszedł do mnie. - Jeśli cię to pocieszy nie jedną nagą dziewczynę widziałem - powiedział i ściągnął ze mnie resztę bluzki. Szybko zakryłam się rękoma. Widziałam jak Harry przewraca oczami i zaczyna obwijać mnie bandażem. Oczywiście cały czas pilnowałam, żeby nie było widać bardzo moich piersi. Po chwili było już po wszystkim, ale dalej byłam bez koszulki. Miałam na sobie bandaż i spódnice, która i tak była krótka. Nie powiem, że jest brzydka, ale jest za krótka! Harry przeleciał mnie wzrokiem, a po chwili zdjął swoją koszulkę i mi ją podał. Niepewnie ją ode niego wzięłam i ubrałam na siebie. Wyglądała na mnie jak worek. Nie przeszkadzało mi to. Pachniała nim, to mi wystarczało. Chłopak zawołał swoich przyjaciół do pokoju. Jak mnie zobaczyli, wyglądali jakby zobaczyli ducha. Aż tak strasznie wyglądam? Ale nawet jeśli to przecież widzieli mnie wcześniej.
- Możecie na mnie tak nie patrzeć? To krępujące. - powiedziałam błagającym tonem. Na szczęście posłuchali mnie i spojrzeli na Harry'ego.
- Moglibyście zadzwonić do kogoś, żeby pojechał po mój samochód? - zapytał po chwili Harry. Od kiedy on pyta? Myślałam, że jego rozmowa z przyjaciółmi wygląda tak, że im rozkazuje. Wcześniej tak było.
- Tak. My już pójdziemy - powiedział Niall i poszedł do drzwi. Louis jeszcze podszedł do Harry'ego i powiedział coś na ucho. Loczek się uśmiechnął, a Lou wyszedł z domu.
- Zamknij się suko! - krzyknął do mnie i uderzył w twarz.
- Nigdy wam się to nie uda. Harry mnie i tak znajdzie - powiedziałam przez zęby. Spojrzałam w tylną szybę samochodu. Ujrzałam Harry'ego jadącego za nami. Uśmiechnęłam się. Poczułam jak pojazd przyspiesza przez co znów uderzyłam plecami. Zacisnęłam mocno powieki, w których zbierały się łzy bólu.
Wyjechaliśmy na jezdnie. Nie było tam żadnych samochodów.
- Albo wiesz co. Wyskakuj z samochodu - usłyszałam głos z prawej stronie. Spojrzałam na niego z zdezorientowaną miną. Przecież ja się zabiję! To będzie samobójstwo. Po chwili kiedy nie wyskakiwałam, wyciągnął pistolet i wymierzył go we mnie - Albo skaczesz, albo cię zabiję - powiedział, a ja otworzyłam drzwi i wyskoczyłam z samochodu przez co przejechałam plecami po jezdni, ale nie to było teraz ważne. Samochód Harry'ego jechał prosto na mnie. Wstrzymałam oddech i zamknęłam oczy przygotowując się na uderzenie, ale ono nie nastąpiło. Zamiast tego usłyszałam głośny huk. Spojrzałam przerażona w tamtym kierunku. Samochód Harry'ego leżał na dachu. Mimo bólu szybko wstałam i pobiegłam w tamtym kierunku. Teraz nie liczyło się moje życie, ale jego. Nie wiedziałam czy jest przytomny, czy oddycha. Nic nie wiedziałam. Spojrzałam przez szybę. Harry się ruszył i próbował się wydostać z samochodu. Szyba z drugiej strony była rozbita, więc wyszedł przez nią.
Podbiegłam do niego i się przytuliłam. Z moich oczu zaczęły wypływać łzy szczęścia. W końcu mogę się do niego przytulić, poczuć jego perfumy, usłyszeć jego głos. Kiedy Harry'ego ręce wylądowały na moich plecach syknęłam z bólu.
- Przepraszam - powiedział szybko zabierając ręce ze mnie.
- Nic ci nie jest? - zapytałam szybko oglądając go z góry na dół. Miał rozcięty łuk brwiowy, a tak poza tym nic nie widziałam.
- Mi. Ja powinienem o to ciebie zapytać. Byłaś tam bita, kopana, a nawet batem dostałaś - powiedział oglądając mnie. Na twarzy nie było widać tych siniaków, albo chociaż trochę były zakryte. Miałam bluzkę i spódnice, więc nie było widać też siniaków i ran w tych miejscach. Jedyne siniaki jakie mógł zobaczyć to na rękach i nogach. Usłyszałam za sobą samochód. Zeszłam z jezdni i spojrzałam w tamtym kierunku. Był to Niall.
- Nie chcę przeszkadzać, ale trzeba się zbierać - powiedział Niall, a ja spojrzałam na samochód leżący w rowie.
- Co z samochodem? - zapytałam Harry'ego.
- Później po niego przyjadą - powiedział i poszliśmy w stronę samochodu. W samochodzie był jeszcze Louis Ja oczywiście teraz jak nie czułam tego strachu, nie mogłam chodzić. Wszystko mnie zaczęło boleć na nowo. Udało mi się dojść do samochodu. Harry wszedł pierwszy. - Usiądź na kolanach - powiedział, a ja powoli weszłam do samochodu i już chciałam siadać, kiedy Harry mnie obrócił. Usiadłam twarzą do Harry'ego. Materiał cały czas lekko ocierał się o skórę na plecach. Bolało mnie to. Harry chyba się zorientował, bo moja bluzka została rozerwana z tyłu. Przyszło mu to z łatwością co mnie trochę przeraziło, ale w końcu był numer jeden na ringu. Stanika nie miałam, więc nie było problemu jeszcze z nim. Spojrzałam w jego oczy i po chwili pocałowałam go krótko w usta. Od razu po tym zdarzeniu schowałam głowę w jego zagłębieniu w szyi. Wiedziałam, że był zdezorientowany, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Harry chciał mnie objąć, ale moje plecy mu na to nie pozwalały, więc trzymał mnie tak jakby za tyłek. Przez całą drogę siedziałam na kolanach Harry'ego patrząc w tylną szybę samochodu. Mimo długiej drogi zobaczyłam tylko kilka samochodów. Samochód zatrzymał się koło szpitala.
- Możemy nie iść do szpitala? - zapytałam błagająco. Nie chciałam tam jechać. Miałam lekką traumę po tym jak moja mama umarła.
- Nie. Może masz jakieś poważne obrażenia? Musimy to sprawdzić. - powiedział poważnie, ale z troską.
- Proszę - powiedziałam błagająco. - Harry - powiedziałam na zachętę.
- Ale w domu nie ruszasz się z łóżka - powiedział, a ja go przytuliłam. - Niall jedź do mnie - powiedział, a chłopak ruszył w stronę jego domu. Dalej byłam przytulona do Harry'ego, a moje plecy piekły niemiłosiernie. A może źle zrobiłam rezygnując ze szpitala? Nie mówię tu o tym, że mogę mieć jakieś obrażenia. Mówię o tym, że Harry dam mi zakaz ruszania się z łóżka. Właściwie to już dał. Nie wiem ile tak wytrzymam, ale mam nadzieję, że moja decyzja nie pójdzie na marne. Pewnie nawet jakbym była w szpitalu i wróciła do domu Harry i tak kazałby mi leżeć w łóżku. Ciekawe ile to potrwa. Muszę przecież chodzić do szkoły. Byłam tylko na rozpoczęciu, więc w sumie nie było mnie wcale. Po jakiś 10 minutach byliśmy na miejscu. Chciałam wyjść sama z samochodu, ale Harry mnie przytrzymał i wyszedł z samochodu ze mną na rękach. Nogą zamknął drzwi od samochodu i ruszył w stronę domu. Byłam mocno przytulona do torsu Harry'ego. Bałam się, że bluzka mi się osunie i będzie widać moje piersi. Louis otworzył drzwi, a Harry wniósł mnie i położył plecami do góry na kanapie. Położyłam głowę na miękkiej poduszce i zamknęłam oczy.
- Niall. Idź po apteczkę. Jest w szafce w łazience. - powiedział Harry i uklęknął obok mnie. Zabrał włosy z mojej twarzy. Uśmiechnął się blado. Odwzajemniłam uśmiech, a do pokoju wszedł Niall z apteczką. Harry podniósł się i wziął od niego pakunek i go otworzył. Wyciągnął jakąś maść i spojrzał na mnie. - Może trochę boleć - powiedział i nałożył trochę maści na rękę. Poczułam chłód na plecach, a po chwili pieczenie. Syknęłam z bólu, a z moich oczu wypłynęły łzy. Harry zatrzymał swoje ruchy i spojrzał na mnie z współczuciem. Uspokoiłam się, a Harry kontynuował. Czułam, że dał sporo tej maści. Pomógł mi wstać. Ręką przytrzymałam bluzkę. - Wyjdźcie na chwilę stąd. - powiedział stanowczo Harry. Na mojej twarzy było zdezorientowanie. Po co mieli wyjść?
- Po co mieli wyjść? - zapytałam po chwili.
- Trzeba zabandażować to. - powiedział wyciągając bandaż. Spojrzałam na niego z lekkim przerażeniem. Nie miałam zamiaru pokazywać mu się bez żadnej górnej garderoby.
- Ale...- nie dał mi skończyć.
- Nie dyskutuj ze mną. Jak niby chcesz, żebym ci to zabandażował? - zapytał stojąc przede mną z skrzyżowanymi rękoma. Zaczęłam intensywnie myśleć, ale nic mi nie przychodziło na myśl. - Właśnie - powiedział i podszedł do mnie. - Jeśli cię to pocieszy nie jedną nagą dziewczynę widziałem - powiedział i ściągnął ze mnie resztę bluzki. Szybko zakryłam się rękoma. Widziałam jak Harry przewraca oczami i zaczyna obwijać mnie bandażem. Oczywiście cały czas pilnowałam, żeby nie było widać bardzo moich piersi. Po chwili było już po wszystkim, ale dalej byłam bez koszulki. Miałam na sobie bandaż i spódnice, która i tak była krótka. Nie powiem, że jest brzydka, ale jest za krótka! Harry przeleciał mnie wzrokiem, a po chwili zdjął swoją koszulkę i mi ją podał. Niepewnie ją ode niego wzięłam i ubrałam na siebie. Wyglądała na mnie jak worek. Nie przeszkadzało mi to. Pachniała nim, to mi wystarczało. Chłopak zawołał swoich przyjaciół do pokoju. Jak mnie zobaczyli, wyglądali jakby zobaczyli ducha. Aż tak strasznie wyglądam? Ale nawet jeśli to przecież widzieli mnie wcześniej.
- Możecie na mnie tak nie patrzeć? To krępujące. - powiedziałam błagającym tonem. Na szczęście posłuchali mnie i spojrzeli na Harry'ego.
- Moglibyście zadzwonić do kogoś, żeby pojechał po mój samochód? - zapytał po chwili Harry. Od kiedy on pyta? Myślałam, że jego rozmowa z przyjaciółmi wygląda tak, że im rozkazuje. Wcześniej tak było.
- Tak. My już pójdziemy - powiedział Niall i poszedł do drzwi. Louis jeszcze podszedł do Harry'ego i powiedział coś na ucho. Loczek się uśmiechnął, a Lou wyszedł z domu.
czytasz=komentarz
Każdy komentarz to dodatkowa :D
Uhuhu dzieje się dzieje.:3
OdpowiedzUsuńHarry jest uroczy.
Jak ja się przestraszyłam kiedy ona miała skakać z tego samochodu,a potem jak Harry...ugh.
On ją kocha! :3
Hyhy.:D Veronica taka wsydnisia XDD
Dobra już nie będę pieprzyła tu swoich filozofii...
Czuję niedosyt ;/
Czekam na następny! :D
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńDobrze ze już Veronica jest z Harrym, teraz tylko niech o nią dba, teraz jest jej to potrzebne ;)
Bałam się jak ona musiała wyskoczyć z samochodu,a potem Harry na nią jechał, dobrze ze nikomu nic poważnego się nie stało :)
Ciekawi mnie co Lou powiedział Harremu na ucho,ale mam nadzieje ze się dowiemy jeszcze :*
Życze weny i do następnego :*
Kocham <3