Nie wiedziałam co się dzieję, a moja głowa normalnie pękała z bólu. Otworzyłam oczy, ale zaraz je zamknęłam. Światło w pomieszczeniu nie było korzystne dla sytuacji w jakiej się teraz znajdowałam. Zamrugałam kilka razy, aby przyzwyczaić się do światła, a następnie rozejrzałam się po pokoju. Byłam w sypialni w domu Harry'ego. Co się wcześniej działo? Pojechałam z Harrym do restauracji, a później do KFC i... właśnie. Pamiętam, że była bójka, a później pustka.
Spojrzałam na drzwi, które właśnie się otworzyły, a do pokoju wszedł Harry. Kiedy zobaczył, że nie śpię od razu do mnie podszedł.
- Veronica, jak się czujesz? - zapytał zmartwiony klękając przy łóżku.
- Głowa mnie boli. - powiedziałam cichym i bardzo ochrypniętym głosem.
- Zaraz ci coś przyniosę. - powiedział i wstał pospiesznie, uderzając się przy tym w nogę. Zaśmiałam się cicho, a Harry wybiegł z pokoju, wracając po chwili z tabletką i butelką wody. Podał mi je.
- Dziękuję. - Powiedziałam i wzięłam tabletkę.
- Przepraszam cię za tamto. Wiem, że to przeze mnie zemdlałaś. Ja naprawdę nie chciałem, żeby coś ci się stało. Wybacz mi. - mówił spanikowanym głosem.
- Już jest okey, ale połóż się obok mnie. - od razu wykonał moje polecenie, a ja położyłam głowę na jego torsie. Harry mnie objął ramieniem. Cieszę się, że go mam, ale czasem naprawdę przegina z bycie twardym gościem. To jest męczące, ale za to kiedy jesteśmy sami jest po prostu bosko. Kocham go z jego zaletami i wadami. Przecież każdy ma wady, więc jakby miało się wybierać faceta idealnego to nie dziękuję, ale nie chcę zostać starą panną z siedmioma rudymi kotami... A poza tym chcę mieć dzieci, które wychowam na wspaniałych ludzi. Bardzo chciałabym powiedzieć, że Harry będzie cudownym ojcem moich dzieci, ale nie wiem co będzie jutro, a co dopiero za kilka lat. Mogę mieć straszny wypadek, w którym umrę na miejscu na przykład.
- Kocham cię. - usłyszałam po chwili jego ochrypnięty głos, a w moim brzuchu obudziło się stado motyli. Kocham kiedy to mówi, a często tego mówi, więc muszę się delektować tymi słowami.
- Ja ciebie też. - szepnęłam i jeszcze bardziej wtuliłam się w jego tors. Mogłabym tak leżeć wieczność. Nie ważne gdzie i kiedy. Ważne, że z Harrym.
Harry objął mnie ramieniem i cmoknął w czubek głowy, następnie zaczął bawić moimi włosami. Przez moje ciało zaczęły przechodzić przyjemne dreszcze. Można powiedzieć, że kocham wręcz kiedy ktoś bawi się moimi włosami, a Harry robi to idealnie. przynajmniej dla mnie. Może zostać profesjonalnym głaskaczem włosów. Ale tylko dla mnie. Nikomu innemu go nie oddam.
- Ale masz dla mnie coś do jedzenia, prawda? - zapytałam po chwili. Nie mam zamiaru głodować po tym jak zemdlałam. A jest mi winien romantyczną albo trochę mnie romantyczną kolacje w KFC albo pizzerii.
- Jeśli chcesz to możemy zamówić pizzę. - powiedział, a ja energicznie pokiwałam głową. Miałam szeroki uśmiech na twarzy, więc pewnie wyglądałam jak mała dziewczynka.
- Ale masz dla mnie coś do jedzenia, prawda? - zapytałam po chwili. Nie mam zamiaru głodować po tym jak zemdlałam. A jest mi winien romantyczną albo trochę mnie romantyczną kolacje w KFC albo pizzerii.
- Jeśli chcesz to możemy zamówić pizzę. - powiedział, a ja energicznie pokiwałam głową. Miałam szeroki uśmiech na twarzy, więc pewnie wyglądałam jak mała dziewczynka.
***
Pół godziny później przyjechała moja wymarzona pizza. Kazałam Harry'emu zamówić mega, bo jestem bardzo głodna i czuję, że mogłabym zjeść konia z kopytami. Leżałam w pokoju na łóżku, a po chwili do pokoju wszedł chłopak z wielkim pudełkiem pizzy. Na mojej twarzy od razu pojawił się szczery i szeroki uśmiech. Chłopak usiadł obok mnie i otworzył pudełko. Do moich nozdrzy niemal od razu doszedł cudowny zapach pizzy.
- Smacznego. - powiedział cicho Harry, a widząc moje zapełnione pizzą usta zaśmiał się. Nie moja wina, że jestem głodna. To przez Harry'ego, bo nie dał mi od razu czegoś zjeść.
- Smacznego. - powiedział cicho Harry, a widząc moje zapełnione pizzą usta zaśmiał się. Nie moja wina, że jestem głodna. To przez Harry'ego, bo nie dał mi od razu czegoś zjeść.
- Harry? - Odezwałam się po tym jak zjadłam trzy kawałki pizzy.
- Hm? - podniósł na mnie wzrok.
- Zastanawiałeś się kiedyś czy nie zobaczyć się z swoją rodziną? - zapytałam niepewnie. Nie wiem czemu bałam się tej rozmowy. Bałam się w ogóle o to zapytać! Wiem, że rodzina to dla niego bardzo trudny temat. Moja rodzina też nie należy do szczęśliwych, ale u niego to całkiem inna sprawa, mimo, że ja też nie miałam wesoło i nie lubię rozmawiać o rodzicach.
Widziałam jak Harry wzdycha i spuszcza głowę. Mój strach wzrósł, bo wiedziałam, że zaraz coś mi odpowie. Podniósł głowę i spojrzał na mnie. W jego oczach mogłam dostrzec ból, strach i niepewność. To nie były emocje jakich się spodziewałam i chyba wolałabym, żeby była to na przykład złość.
- Myślę praktycznie cały czas. - Powiedział ledwo słyszalnym głosem, ale tak, żebym mogła usłyszeć. - Tęsknię za nimi, ale boję się wrócić. - Mówił dalej. Chciałam, żeby mógł zobaczył swoją mamę i siostrę. W tej chwili nie marzę o niczym innym. Chcę, żeby był znów szczęśliwy, wtedy ja też będę szczęśliwa.
- Ale czego się boisz? Przecież oni cię kochają. - Powiedziałam chcąc, żeby pojechał do rodziny.
- Nie widziałaś ich twarzy. Patrzyły na mnie jak na jakiegoś mordercę, który zabił całą wioskę. Były się mnie. - Powiedział rozpaczliwie. Wiedziałam, że ciężko mu o tym mówić i wiedziałam, że bardzo cierpi. Dałabym wszystko, aby być na jego miejscu. Nie chcę, żeby cierpiał, a ja już się przyzwyczaiłam, więc jedno cierpienie w tą czy w tą bez różnicy... tak myślę.
- Wiem, że oni cię kochają. - powiedziałam łapiąc go pocieszająco za rękę. - Tak samo jak ja kocham ciebie. Wiem też, że tęsknią za tobą tak samo jak ty za nimi. Mam nadzieję, że kiedyś to zrozumiesz i spróbujesz się z nimi skontaktować. Jeśli będziesz chciał pójdę z tobą, ale to zależy od ciebie. Ja mogę ci tylko w tym pomóc. - powiedziałam te słowa, a Harry tylko na mnie popatrzył, wstał i wyszedł. Westchnęłam tylko. Nie jest najgorzej z jego reakcją. Myślałam, że będzie na mnie wrzeszczał, a tak naprawdę to nie odezwał się słowem i wyszedł.
Odgarnęłam swoje długie ciemne włosy z twarzy i wstałam. Skierowałam się do Harry'ego, ale w ostatnim momencie stwierdziłam, że zostawię go samego póki nie będzie chciał ze mną rozmawiać. Spuściłam głowę tak, że włosy na chwilę zasłoniły mi drogę i skierowałam się do kuchni. Nastawiłam czajnik i zaczęłam robić herbatę. Niedługo się od niej uzależnię, ale to nic. Kiedy zalałam sobie torebkę herbaty, po pomieszczeniu rozniósł się zapach brzoskwini z ananasem. To chyba moja ulubiona. Posłodziłam sobie herbatę i wróciłam do salonu. Włączyłam sobie film, ale nie mogłam w ogóle się na nim skupić. Cały czas myślałam o Harrym i jego rodzinie. Nie mogę tego tak zostawić. Muszę coś wymyślić, ale nie wiem co. Położyłam się na plecach i zaczęłam patrzeć się w sufit.
Ciekawe co by teraz było gdyby mama żyła. Czy w ogóle spotkałabym Harry'ego? Czy zakochałabym się w Harrym po uszy? Czasem się zastanawiam... Gdyby żyła mama moje życie... z jednej strony nie byłabym służącą ojca, tak jak i workiem treningowym, ale z drugiej strony nie spotkałabym Harry'ego, a moje życie byłoby nudne, nic by się w nim nie działo, a tak to mam trochę adrenaliny. Może zbyt dużo, ale przynajmniej jest.
Rozmyślając o moim życiu, zasnęłam.
- Wiem, że oni cię kochają. - powiedziałam łapiąc go pocieszająco za rękę. - Tak samo jak ja kocham ciebie. Wiem też, że tęsknią za tobą tak samo jak ty za nimi. Mam nadzieję, że kiedyś to zrozumiesz i spróbujesz się z nimi skontaktować. Jeśli będziesz chciał pójdę z tobą, ale to zależy od ciebie. Ja mogę ci tylko w tym pomóc. - powiedziałam te słowa, a Harry tylko na mnie popatrzył, wstał i wyszedł. Westchnęłam tylko. Nie jest najgorzej z jego reakcją. Myślałam, że będzie na mnie wrzeszczał, a tak naprawdę to nie odezwał się słowem i wyszedł.
Odgarnęłam swoje długie ciemne włosy z twarzy i wstałam. Skierowałam się do Harry'ego, ale w ostatnim momencie stwierdziłam, że zostawię go samego póki nie będzie chciał ze mną rozmawiać. Spuściłam głowę tak, że włosy na chwilę zasłoniły mi drogę i skierowałam się do kuchni. Nastawiłam czajnik i zaczęłam robić herbatę. Niedługo się od niej uzależnię, ale to nic. Kiedy zalałam sobie torebkę herbaty, po pomieszczeniu rozniósł się zapach brzoskwini z ananasem. To chyba moja ulubiona. Posłodziłam sobie herbatę i wróciłam do salonu. Włączyłam sobie film, ale nie mogłam w ogóle się na nim skupić. Cały czas myślałam o Harrym i jego rodzinie. Nie mogę tego tak zostawić. Muszę coś wymyślić, ale nie wiem co. Położyłam się na plecach i zaczęłam patrzeć się w sufit.
Ciekawe co by teraz było gdyby mama żyła. Czy w ogóle spotkałabym Harry'ego? Czy zakochałabym się w Harrym po uszy? Czasem się zastanawiam... Gdyby żyła mama moje życie... z jednej strony nie byłabym służącą ojca, tak jak i workiem treningowym, ale z drugiej strony nie spotkałabym Harry'ego, a moje życie byłoby nudne, nic by się w nim nie działo, a tak to mam trochę adrenaliny. Może zbyt dużo, ale przynajmniej jest.
Rozmyślając o moim życiu, zasnęłam.
czytasz=komentarz
Każdy komentarz to dodatkowa motywacja :D
Super rozdział xd
OdpowiedzUsuńMysle ze Veronica nie powinna sie mieszac w jego sprawy
Może mu pomoc,ale nie może tego wszystkiego ustawiać
Jemu jest strasznie trudno
Mam nadzieje że sobie poradzą
Życzę weny i do następnego
Nie lubie technologii blogspota, bo nie pokazuje mi kiedy nowy rozdzial dodajesz! Ugh ><
OdpowiedzUsuńAle nadrobilam! Jestem z siebie dumna!
Tyle sie dzialo, wo.
Heri zapewne pojedzie z Veronica do jego rodziny j bedzie supiii.
wracajac do tych poprzednich rozdzialow.. tak myslalam, ze ta cala pozal sie Boze, Ashley go pocalowala, itd. :d
Czekam na next i weny zycze! ;3