środa, 9 września 2015

Rozdział 59

Wchodzę do domu Harry'ego i powolnym krokiem kieruję się w stronę salonu gdzie podejrzewam, że jest. Niestety się myliłam. Poszłam do kuchni nalać Chipowi świeżej wody. Na lodówce wisiała żółta karteczka samoprzylepna.
"Pojechałem załatwić sprawy z kolejną walką. Niedługo będę "
Westchnęłam tylko i wyjęłam z lodówki wodę dla siebie. Wiem, że to jego praca, ale nie chcę, żeby się bił. Niby wygrywa każdą walkę, ale jednak martwię się o niego. Boję się, że znajdzie się ktoś lepszy od Harry'ego i go pobije. Nie chcę tego. Już raz wrócił pobity, mimo tego, że wygrał. 
Napiłam się wody i wzięłam miskę Chipa nalewając mu wody. Pies od razu zaczął pić. Pewnie był spragniony. Uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę salonu. Może znajdę jakiś ciekawy serial czy coś. Niestety nic nie znalazłam, ale na szczęście wyłączając telewizor usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. Wiedziałam, że to Harry. Podniosłam się z kanapy i ruszyłam w stronę przedpokoju. Uśmiech powiększył się jeszcze bardziej gdy go zobaczyłam. Podeszłam do niego i wbiłam się w jego usta. 
- Hej skarbie - usłyszałam jego ochrypnięty głos. - Jak minął ci spacer? - zapytał po chwili.
- W sumie to nie było tak źle. Spotkałam Nialla po drodze, więc nie byłam samotna - powiedziałam z uśmiechem. - Kiedy masz kolejną walkę? - zapytałam po chwili.
- Za dwa dni o 20 - powiedział ściągając buty. - Nie znam przeciwnika, ale jestem pewien, że i tak wygram. - Ta jego pewność siebie kiedyś go zgubi.
- Mogę iść z tobą? - zapytałam kiedy byliśmy już w salonie.
- Nie, to zbyt niebezpieczne. - powiedział stanowczo.
- Wiesz, że jak będę chciała to i tak pójdę, prawda? - powiedziałam pewnie.
- Nie wpuszczą cię. - spojrzałam na niego spod byka.
- Ostatnio jakoś nie miałam problemu z wejściem. Ochroniarz był na tyle miły, że mnie wpuścił. - powiedziałam słodkim głosikiem.
- Jasne, bo ci uwierzę. - prychnął.
- Nie wierzysz? To skąd niby wiedziałabym o Ashley? - zapytałam wygrywając tą bitwę.
- Dobra. Pójdziesz ze mną, ale będziesz się trzymała mnie albo kogoś z kim tam będziemy. - powiedział poważnym tonem. Uśmiechnęłam się zwycięsko i zaczęłam oglądać telewizję. Przyszedł do mnie nawet Chip, który położył się na mnie. Zaczęłam go głaskać. Mieliśmy dzisiaj porozwieszać ulotki. Pewnie zrobimy to później. Jestem ciekawa gdzie jest jego właściciel.Przecież nie może być bezpański. Jest zadbany i reaguje na swoje imię, a nawet potrafi wykonać takie komendy jak siat, leżeć i łapa. Uśmiechnęłam się do psa. Widziałam jak Harry na mnie patrzy z lekkim uśmiechem.
- Chciałbyś być na jego miejscu, nie? - powiedział i spojrzałam z uśmiechem na Harry'ego.
- Jasne. Chciałbym, żebyś drapała mnie za uchem. - powiedział z sarkazmem. Zaśmiałam się i zaczęłam go drapać za uchem. Wybuchnęliśmy śmiechem. Ja wiedziałam, że jest zazdrosny. Ale nie musi się martwić, wolę jego osobę, a nie psa. Choć muszę przyznać, że przyzwyczaiłam się do psiaka.
Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Spodziewasz się kogoś? - zapytałam opanowując się. Harry pokręcił głową. Podniosłam się z kanapy razem z Harrym i ruszyliśmy w stronę drzwi. Chip oczywiście za nami. Harry otworzył drzwi. Stały za nim dwie 13-15- letnie dziewczyny.
- Przepraszam, że przeszkadzamy. Szukamy naszego psa, wabi się Chip i - urwała na chwilę patrząc za mnie. - To on! - powiedziała uradowana dziewczyna, a pies do nich szybko podbiegł liżąc twarz jednej z dziewczyn. Uśmiechnęłam się do nich i podeszłam bliżej.
- Uważajcie na niego, żeby znowu wam nie uciekł. - powiedziałam z uśmiechem. Dziewczynki podziękowały i poszły do siebie.
- Polubiłem tego psa. - powiedział z przybitą minką. Wróciliśmy do salonu.
- To sobie kup nowego - powiedziałam siadając na kanapę. - Ale ja z nim nie wychodzę. - powiedziałam od razu.
- To już nie chcę - powiedział i się zaśmialiśmy. - Wychodzimy gdzieś dzisiaj? - zapytał po chwili.
- Jeśli dasz pomysł to jasne.
- Nie wiem. Można po prostu się przejść. - zaproponował Harry. Kiwnęłam głową.
- Okey, a kiedy wychodzimy? - zapytałam spoglądając na Harolda.
- Nawet teraz. Mam dość siedzenia w domu. - powiedział wstając. Również wstałam.
- Daj mi tylko 5 minut. Muszę się przebrać. - powiedziałam i szybko pobiegłam w stronę pokoju.
Wyciągnęłam z niej ciuchy i zaczęłam się przebierać. Ściągnęłam z siebie spodnie i bluzkę i jak najszybciej ubrałam się w przygotowane ciuchy. Kiedy się odwróciłam prawie dostałam zawału. - Jak długo tu stoisz? - zapytałam lekko przerażona.
- Tylko troszkę - powiedział niewinnie. Popatrzyłam na niego wiedząc, że kłamie. - No dobra. Wystarczająco, żeby mieć pokaz. Powiedział szeroko się uśmiechając. Moje poliki stały się czerwone. Czy on musi na mnie tak działać? 
Szybko spuściłam głowę, żeby włosy spadły mi na twarz. Jak najszybciej wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę wyjścia. 
- Idziesz?! - Krzyknęłam z dołu kiedy Harry'ego dalej nie było przy mnie. Zdążyłam ubrać buty, a Harry dopiero postanowił raczyć mnie swoją obecnością. 
- Nie to, żeby coś, ale wyglądałaś lepiej w bieliźnie. - szepnął mi do ucha i zagryzł jego płatek. Zachichotałam jak głupia blondynka i znów spaliłam buraka. Mam wrażenie, że to nie będzie dzisiaj koniec. Szybko złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę wyjścia widząc, że jest już gotowy. Jednocześnie usłyszałam jego śmiech. 
- Gdzie idziemy? - Zapytałam po chwili spaceru. Tak naprawdę szliśmy prosto przed siebie. 
- Nie wiem. Gdzie nas powieje wiatr. - wzruszył ramionami. Kiwnęłam głową i bardziej przytuliłam się do boku chłopaka. Żadne z nas się nie odzywało i chyba żadne z nas nie chciało przerywać tej ciszy. Ludzie patrzyli na nas z lekkim uśmiechem. Oczywiście znali Harry'ego, więc jednak to zdziwienie też malowało się na twarzy. Mimo później pory wciąż stała pani z kwiatami. Uśmiechnęłam się do niej, a ona dała mi kwiatka. Nie znam sie na nich, ale był śliczny. 
- Dziękuję. - Powiedziałam ciepło się uśmiechając. 
- Nie ma za co - Powiedziała również się uśmiechając. Spojrzałam na Harry'ego. Również się uśmiechał. - Harry? - powiedziałam, a chłopak spojrzał na mnie. - Ja... ja przepraszam cię za to wczoraj. Nie chciałam, naprawdę. - Powiedziałam szybko. Było mi przykro. Nie wiem jak w ogóle mogłam to powiedzieć. 
- Nic się nie stało - powiedział i pogładził mnie po ramieniu pocieszająco. - Nie zadręczaj się tym już. - Dodał po chwili. Kiwnęłam głową. 
- Wracamy? - zapytałam po chwili. Zimno mi już było. - Chodź już. Zimno mi. - Dodałam szybko. 
- Zimno ci? - zapytał choć dopiero to powiedziałam. Kiwnęłam głową.
- Harry nie. Nie chce, żeby tobie było zimno. - Powiedziałam widząc jak ściąga z siebie kurtkę. 
- Wytrzymam. Nie chcę, żebyś się przeziębiła. - Powiedział i położył mi na ramiona swoją kurtkę. Pachniała nim przez co się ucieszyłam. Ubrałam ją na siebie. Była na mnie o wiele za duża i wręcz wisiała na mnie jak worek. Ale było mi ciepło, więc nie mogę narzekać. 
- Jak wrócimy do domu zamówimy chińszczyzne? - Zapytałam będąc w połowie drogi do domu 
- Jasne. -I ruszyliśmy w ciszy. 



1 komentarz:

  1. Świetny rozdział
    Cieszę się ze u nich sie tak dobrze układa
    Mama nadzieje ze walka Harrego pójdzie dobrze
    I nic mu sie nie stanie
    Boje się tez ze może przytrafić sie ktos lepszy od Hazzy i przegra
    To by było takie dołujące

    OdpowiedzUsuń