piątek, 20 listopada 2015

Rozdział 61

Poczułam łaskotanie na moim policzku. Czyjaś reką zjeżdżała coraz niżej wzdłuż ramienia. Przyjemne ciarki przechodziły przez moje ciało, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Zamruczałam jak kot i wtuliłam się w poduszkę. Mimo przyjemnego dotyku chciałam jeszcze spać. Usłyszałam cichy śmiech.
- Czas wstawać, kochanie - usłyszałam ochrypnięty głos chłopaka. - Ja idę zrobić śniadanie, a ty się ogarnij. - Powiedział i usłyszałam tylko kroki i zamykanie drzwi. Nie chciało mi się wstawać. Mimo, że Harry poszedł zrobić mi śniadanie to było mi ciężko. Jednak postanowiłam wstać. Podniosłam sie na łokciach i rozejrzałam po pokoju. Westchnęłam i ściągnęłam z siebie kołdrę. Tym razem przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Wstałam i podeszłam do okna, żeby wpuścić do pokoju trochę powietrza. Świeżego powietrza, bo to co tu jest... Daleko od świeżości. Otworzyłam okno na oścież i wychyliłam się. Świeże powietrze to coś czego potrzebowałam. Chwilę postałam przy oknie i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej jasne jeansy, czystą bieliznę i znów sięgnęłam do szafki Harry'ego. Lubię chodzić w jego koszulkach, więc czemu nie? Wyciągnęłam z szafki czarną koszulkę z napisem "Hipsta Please" i ruszyłam do łazienki. Odświeżyłam się i zeszłam na dół tak jak prosił mnie Harry. Jestem ciekawa co zrobił na sniadanie. W sumie mam ochotę na coś na słono, a jak będzie na słodko też nic sie nie stanie. Powoli schodziłam po schodach, aż usłyszałam czyjś śpiew. Zatrzymałam się. Wiedziałam, że to Harry. Miał talent jeśli chodzi o śpiew. Nie stałam długo. Mój brzuch zaczął domagać się jedzenia, więc zeskoczyłam z ostatnich schodów i weszłam do środka. Harry stał do mnie tyłem, więc podeszłam do niego i wtuliłam się w jego plecy.
- Dzień Dobry - powiedziałam z uśmiechem.  - Co robisz? - Zapytałam odsuwając się od chłopaka.
- Omleta - powiedział pilnując, żeby się nie spalił. - Zaraz będzie gotowy. - Powiedział i cmoknął mnie w policzek. Usiadłam na krześle przy stole. Chyba przyzwyczaję się do tego, że wszystko mam dawane pod nos. Kiedy dostałam talerz ze śniadaniem od razu zaczęłam jeść. Było przepyszne. Po zjedzeniu wstałam od stołu i odłożyłam talerz do zlewu.
***
Za dwie godziny mamy wychodzić do klubu, więc postanowiłam się szykować. Wzięłam jakieś ciuchy na teraz i skierowałam się do łazienki. Na łóżku leżał Harry z telefonem w ręku.
- Może powtórka z wczoraj? - Zapytał z zadziornym uśmiechem. Od razu spaliłam buraka na wspomnienie z wczoraj. Odwróciłam się do drzwi i otworzyłam je.
- Dzisiaj chyba podziękuję. - Powiedziałam przed wejściem i zamknięciem się w łazience.  Upewniłam się, że są zamknięte, żeby tym razem Harry mi nie wszedł. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Tym razem postanowiłam, że będę słuchać czy ktoś przypadkiem nie wchodzi do łazienki.
- Mam wejść?! - Usłyszałam jego krzyk. Byłam pewna, że na jego twarzy widnieje ten chytry uśmieszek.
- Tylko spróbuj, a będziesz mógł pożegnać się ze swoim kolegą! - Krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam, żeby mnie usłyszałam.  - Nie odważysz się. - W jego głosie już była nutka strachu i na pewno nie było śladu po uśmiechu.
- Chcesz się założyć? - Teraz na mojej twarzy był uśmiech. Mimo wody płynącej po moim ciele i zakłócającej dźwięki, słyszałam wszystko co się dzieję za drzwiami. No... W miarę moich możliwości.
- Tą bitwę wygrałaś, ale nie licz, że później odpuszczę. - To było ostatnie co usłyszałam. Uśmiechnęłam się zwycięsko.

OCZAMI HARRY'EGO
Podczas kiedy Veronica brała prysznic, ja postanowiłem zadzwonić do Louisa.
- Halo?- usłyszałem głos mojego przyjaciela.
- Idziecie dzisiaj do klubu, nie? - Zapytałem. Mimo, że pytałem go o to wczoraj to mógł się rozmyślić.
- Tak. A będzie Caroline? - On się w niej zakochał czy jak?
- Ta... Będzie z jakimś fagasem. Nie licz na to, że znów będziesz ją pieprzyć. - Powiedziałem na co prychnął.
- Zawsze mi ulegnie. - Powiedział dumnym głosem.
- Ty chyba nie rozumiesz. Człowieku ona ma chłopaka z dobrej rodziny, skończyła z dawaniem dupy na prawo i lewo. - Powiedziałem po chwili.
- Ona nie dawała kurwa dupy na prawo i lewo. Nie była jakąś pierdoloną dziwką. - warknął na mnie.
- Okey, okey. Nic nie mówiłem - Powiedziałem podnosząc rękę w geście obronnym. Wiem, że tego nie widzi, ale to taki odruch. Usłyszałem jak Veronica wychodzi z łazienki. - ja kończę. Właśnie wyszła z łazienki. Nara. - Powiedziałem i nie czekając na jego odpowiedź rozlączyłem się. Szybko ruszyłem w stronę sypialni gdzie znajdowała się Veronica. Uśmiechnąłem się na jej widok w krótkiej czarnej sukience z dużym dekoltem. W tym momencie miałem ochotę zerwać z niej tą sukienkę i pieprzyć ją do rana. Moje oczy błądziły po jej odsłoniętym ciele. Była taka piękna... i tylko moja. Kiedy spojrzałem w górę zauważyłem na jej policzkach rumieniec. I to nie był makijaż. Zawstydzona wyglądała uroczo. Unikała mojego wzroku. Jak ja ją kocham. Spojrzałem jeszcze raz na jej ciało. Stop! Przecież idziemy na imprezę gdzie będzie pełno facetów. Ona nie może tak iść! Nikt nie może jej zobaczyć w tej sukience.
- Masz się przebrać. - Powiedziałem stanowczo, patrząc jej w oczy.
- Czemu? Nie podoba ci sie? - Zapytała cicho, z niepewnością w głosie.
- Podoba? To mało powiedziane. Ale będzie się też podobać innym facetom. - usiadłem na łóżku i potarłem dłońmi twarz.
- Nie ufasz mi? - Zapytała z nutką smutku.
- Ufam tobie. To im nie ufam - wstałem z łóżka i podszedłem do Veronica'i - Nie chcę, żeby ktoś cie mi zabrał. I nie chcę, żeby ktoś ci zrobił krzywdę. - Powiedziałem i przytuliłem ją do siebie. Może to zabrzmi dziwnie, ale przy niej czuję się bezpiecznie. Jak przy nikim innym. Mogłoby być wokół mnie milion policjantów, żołnierzy czy Bóg wie kogo, a przy niej i tak czułbym się bezpieczniej.
Sięgała mi do ramienia i zaczynałem myśleć, że wygląda to słodko. Coś się ze mną stało odkąd ją poznałem. I myślę, że zaczynam zmieniać się na lepsze. Może niektórzy uznają mnie za mięczaka, ale jestem taki tylko przy niej. Jeśli ktoś jej coś zrobi, obudzi się moja poprzednia osobą i nie będzie miał miłych wspomniem ze mną. To mogę obiecać.
- Nikt ci mnie nie zabierze - Powiedziała szeptem. - Obiecuję.
Cmoknąłem ją w czubek głowy.
- Dziękuję - powiedziałem dalej tuląc się - za wszystko. - Dodałem i odsunąłem się od Veronica'i.
- Też ci dziękuję. - Powiedziała z uśmiechem, który sprawił, że też zaczęłam się uśmiechać.
- Ale i tak masz się przebrać. - Stwierdziłem stanowczo.
- To mi coś wybierz jak jesteś taki mądry. - Założyła ręce na piersi. Uśmiechnąłem się z wyższością i podszedłem do szafy gdzie były jej ubrania. 

czytasz=komentarz
Każdy komentarz to dodatkowa motywacja :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz