niedziela, 27 grudnia 2015

Rozdział 68 cz.1

24 grudnia...
Poprosiłam Harry'ego, żebym to ja wybrała miejsce gdzie spędzimy wigilię i święta. Zgodził się. A ja w sumie miałam w głowie pewien podstęp. Może mnie za to znienawidzić albo pokochać. Z tym to różnie bywa, więc trochę boję się jego reakcji na mój mini prezent.
Właśnie szykujemy się do wyjścia. Jestem ubrana w prześliczną sukienkę, którą dostałam od Harry'ego. Chłopak ma dobry gust jeśli chodzi o ubrania. Sama się dziwie, ale gdyby nie on, z pewnością ubrałabym jakieś stare jeansy, sweter i jakieś baletki. Jednak ten chłopak się do czegoś przydaje. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Byłam ubrana już w sukienkę i miałam zrobione włosy. Teraz czas na makijaż. Nie chciałam jakoś robić wyrazistego, więc postanowiłam zrobić taki bardziej delikatny. Do mojego dzisiejszego stroju miałam buty na obcasie, które były po prostu boskie. Mieć takiego chłopaka to skarb.
Zrobienie makijażu zajęło mi jakieś 20 min. Ostatni raz poprawiłam włosy i wyszłam z łazienki. Harry chyba jeszcze się szykował, więc poszukałam gdzieś na dnie szuflady moje prawo jazdy, z którego swoją drogą, ani razu nie miałam szansy wykorzystać, i schowałam je do torebki. Harry nie wiedział w dalszym ciągu gdzie jedziemy, ale ja znam adres i jestem umówiona na za 4 godziny. Harry myśli, że za 2 będziemy na miejscu, ale się biedaczek zdziwi, bo droga tam potrwa jakieś 3 i pół. Mam nadzieję, że nie będzie na mnie zły.
- Harry?! Jesteś już gotowy? - zapytałam wchodząc do łazienki, w której aktualnie układał sobie włosy.
- Tak. Już momencik. - powiedział i odwrócił się w moją stronę. Jego oczy lustrowały mnie od góry do dołu. Nie odezwał się ani słowem, tylko patrzył na mnie z lekko uchylonymi ustami.
- Co? Źle wyglądam? - zapytałam z lekkim strachem. Może się rozmazałam? Albo sukienka mnie pogrubia?
- Nie! Nie... - zaciął się na moment. - Wyglądasz...wyglądasz... Wow. - zaśmiałam się na jego wyrafinowane słownictwo.
- Dziękuję. - powiedziałam z uśmiechem i podeszłam do niego. Pocałowałam go wplątując jedną z dłoni w jego włosy. Harry przytrzymał mnie w tali, a po chwili odsunęliśmy się od siebie.
- Jedźmy już - powiedział cicho, a ja kiwnęłam głową. - Oczywiście ja prowadzę, prawda? - powiedział pewnym głosem. Zaśmiałam się z jego niewiedzy.
- Oczywiście, że nie. Jeśli ty byś prowadził musiałabym ci podać adres. A to będzie moja mała niespodzianka dla ciebie. - powiedziałam tajemniczo. Usłyszałam jak chłopak westchnął i usiadł na miejscu pasażera. Ja zasiadłam na miejscy kierowcy. Aż dziwnie tu siedzieć. Ostatni raz kiedy tu siedziałam to było na egzaminie, który swoją drogą zdałam śpiewająco.
- Wyglądasz mega seksownie za kółkiem. Może częściej będziesz prowadzić? - zapytał patrząc na mnie intensywnie.
- Głupi jesteś. - powiedziałam śmiejąc się. Wyjechałam z posiadłości i ruszyłam w odpowiednim kierunku. Mam nadzieję, że Harry nie domyśli się gdzie jedziemy. Bo jak tak, to będę miała lekko mówiąc przejebane.
***

Harry chyba się nie zorientował, że jedziemy już 3 godziny, a do tego nie zorientował się gdzie jedziemy. Był zbyt zajęty zajęty dręczeniem mnie. Cały czas albo mnie łaskotał, albo łapał za kolano, żebym mnie rozproszyć. Z jednej strony byłam szczęśliwa, bo możliwe, że wszystko się uda, ale z drugiej strony bałam się coraz bardziej tego co nastąpi później.
- Harry! - krzyknęłam kiedy kolejny raz poczułam jego dłoń na moim udzie.
- O co chodzi skarbie? - zapytał z niewinnym uśmieszkiem.
- Albo przestaniesz, albo cię tu wysadzę bez telefonu, żebyś nie miał jak zadzwonić po któregoś z kumpli. - zagroziłam mu, a ten się tylko zaśmiał.
- Nie zrobiłabyś tego. - powiedział pewny siebie.
- A chcesz się przekonać? - zapytałam zerkając na niego poważnie. Mina mu zrzedła. - Tak właśnie myślałam. - powiedziałam i dodałam gazu, żeby szybciej być na miejscu. Zostało mi tylko jakieś 15 km. Harry już mnie nie zaczepiał, ale dalej gapił się na mnie jakbym była największym cudem świata. Może nim jestem? Co ja gadam? Ja? Cudem? No może troszkę, ale to jest tylko taki mini szczegół.
- Harry? Zasłoń tym oczy, okey? - powiedziałam dając mu czarny materiał. Westchnął i zawiązał sobie wokół głowy. Byliśmy już prawie na miejscu. Za jechałam na podjazd i wyszłam z samochody. Harry mimo zawiązanych oczu też wyszedł z auta. Wzięłam go za rękę i pokierowałam do drzwi. Kazałam mu ściągnąć opaskę. Szybko zapukałam zanim zorientuje się gdzie jesteśmy. Zagryzłam wargę i spojrzałam niepewnie na chłopaka. Spojrzał na mnie zszokowany. Miał strach w oczach.
Po chwili drzwi otworzyła nam kobieta w wieku około 40 lat.

sobota, 26 grudnia 2015

Rozdział 64 cz.1

Wspomnienia ze wczoraj wróciły. Nie to, że nie pamiętałam, po prostu miałam małe problemy z przypomnieniem sobie.
- Ale to się da szybko wyjaśnić. - powiedziałam szybko.
- No jak? - zapytał Harry z uniesionymi brwiami.
- Na swoje usprawiedliwienie mam to, że byłam wtedy po 5 drinkach. - szybko zaznaczyłam.
- Dziewczyno! Całowałaś się z laską! - krzyknął głośno Harry. Nie wiedziałam czy się bać czy co robić. Zamknęłam oczy i się skuliłam lekko czekając na jego kolejny wybuch. - Wiesz jakie to podniecające?! - spojrzałam na niego zszokowana. Nie podejrzewałam takiego odwrotu sprawy.
- Co? - zapytałam w nie małym szoku. Myślałam, że będzie na mnie zły. W końcu całowałam się z kimś innym niż on.
- Musisz kiedyś to zrobić przy mnie. - powiedział poważnie. Jego reakcja dla mnie była dziwna. Naprawdę się tego nie spodziewałam.
- Sory, ale to tylko po dużej ilości alkoholu. A nie mam zamiaru już, aż tak dużo pić, więc nie licz na to. - mój głos też był poważny. Nie miałam zamiaru się znowu z nią całować. Chyba ich całkiem pogrzało.
- Gdyby moja dziewczyna się całowała z inną... - rozmarzył się Zayn. Wszyscy na niego spojrzeli. On ma dziewczynę? Od kiedy?
- Ej! Czemu mi nie powiedziałeś?! - zapytałam z pretensjami. Oczywiście pretensje na niby, ale jednak jakieś.
- Sam nie byłem pewien, to co miałem mówić? - zaczął się bronić.
- A fajna chociaż? Ładna? Miła? Jak wygląda? Macie wspólne tematy? Mów! - byłam lekko mówiąc podjarana.
- Jest śliczna. Najpiękniejsza jaką widziałem - powiedział rozmarzony i spojrzał na mnie. - Ty też oczywiście jesteś śliczna, ale ona... Jak ją zobaczyłem to jakbym widział anioła. Miała wtedy białą sukienkę, blond falowane włosy. Jechała wtedy rowerem i jakiś koleś na nią wpadł. Przewróciła się, więc jej pomogłem. Ma na imię Perrie. - powiedział, a ja byłam zaczarowana tym jak o niej mówi.
- Chcę ją poznać! Kiedy będę mogła ją poznać? - zapytała jeszcze bardziej podekscytowana.
- Mogę ją wziąć dzisiaj na walkę. Jeśli chcesz, oczywiście. - zaproponował.
- Jasne, że chcę! - powiedziałam szybko.
***
Postanowiłam nie zmieniać swojego stroju. Nie jest w sumie taki zły. Pomalowałam tylko usta czerwoną pomadką i byłam gotowa. Nie mogłam się doczekać, żeby poznać nową dziewczynę Zayna. Byłam ciekawa jaka jest, jak wygląda.
Zeszłam na dół gdzie siedział przy kawie Harry. Usiadłam obok niego i przytuliłam się do jego ramienia. Podniósł rękę, którą trzymałam go za rękę i pocałował. Uśmiechnęłam się lekko.
- Kocham cię. - usłyszałam jego głos.
- Ja ciebie też. - powiedziałam szeptem.
- Ty mnie też co? - dopytał z uśmiechem.
- Kocham Cię. - powiedziałam i podniosłam twarz do niego. Cmoknęłam go w usta.
- Jakie jest twoje największe marzenie? - zapytał po chwili i spojrzał na mnie, próbują wyczytać coś z moich oczu.
- Zawsze marzyłam o tym, żeby zostać piosenkarką, ewentualnie aktorką - powiedziałam zgodnie z prawdą. - Niestety to się nigdy nie spełni, a za marzenia się nie kara. - powiedziałam z uśmiechem.
- Zaśpiewaj mi coś. - powiedział poważnie.
- Nie. - powiedziałam szybko. Wstydziłam się trochę.
- Proszę. Zaśpiewam z tobą. - namawiał. To on potrafi śpiewać? W sumie mogę zaśpiewać. Co mi szkodzi. To tylko Harry... albo aż Harry. Zaczęłam śpiewać piosenkę Taylor Swift - I knew you were trouble. Harry wpatrywał się we mnie jak w obrazek, a ja czekałam, aż w końcu zacznie śpiewać. Byłam tego ciekawa. Kiedy dołączył się w drugiej zwrotce to mnie zatkało. Śpiewał cudownie. Patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami. Teraz nie mogłam z siebie wydusić żadnego słowa. Po prostu to było takie piękne... 
Po skończeniu piosenki nie wytrzymałam. 
- Gdzie ty się nauczyłeś tak śpiewać? To było cudowne. - Miałam łzy w oczach. Harry uśmiechnął się i przytulił mnie.
- Nie płacz. Proszę. - Powiedział przytulając mnie.
- Będziesz mi śpiewał na dobranoc. - Powiedziałam poważnie. 
- Dobrze, ale teraz przydałoby się gdybyśmy już wyszli. Nie chcę się spóźnić. - Powiedział, a ja kiwnęłam głową i wyszliśmy. Strasznie się bałam, że coś pójdzie źle i Harry tym razem przegra. Nie chciałam, żeby w ogóle szedł się bić, ale wiem, ze to jego praca, więc musiałam to znosić. Dostaje mnóstwo pieniędzy za to, ludzie po prostu kochają te walki, ale nie rozumiem czemu. Ja nienawidzę patrzeć jak komuś staję się krzywda, ale najwidoczniej jestem odmiennością. A odmienność powinno się szanować. Jestem tylko ciekawa ile to potrwa. Jak długo Harry będzie się bił za pieniądze. A kiedy przestanie to jestem ciekawa jaką pracę będzie miał. Na pewno nie będzie to przedszkolanka. Ta praca potrzebuje cech, które są całkowitym przeciwieństwem do jego charakteru.
Spojrzałam na Loczka, który prowadził swojego Range Rovera. Był skupiony na drodze. Ciekawe co teraz myśli. Chciałabym mieć taki dar czytania ludziom w myślach. Gdyby ktoś inny miał taki dar to spaliłabym się ze wstydu, gdyby czytał moje myśli. Niektóre z nich są naprawdę głupie albo po prostu osobiste.
 

czytasz=komentarz
Każdy komentarz to dodatkowa motywacja :D


sobota, 19 grudnia 2015

Rozdział 63

Minimum 1 komentarz = nowy rozdział

- Josh. - tylko tyle zdołałam z siebie wydusić. To nie możliwe, że ona chodzi własnie z nim!
- Kogo my tu mamy... - jego głos sprawiał, że irytacja i gniew do tej osoby wzrasta. Nie było mi już smutno. Teraz byłam po prostu wściekła. - Veronica. Dawno się nie widzieliśmy. - miałam ochotę zetrzeć z ust ten jego uśmieszek.
- A jednak zbyt krótko. - powiedziałam wstając i podchodząc do niego.
- Tak samo piękna jak tamtego dnia. - zakręcił sobie moje włosy w okół palca. Każdy patrzył na nas zdziwieni. Nie wiedzieli o co chodzi.
- Odwał się ode mnie. Jakbyś już zapomniał masz dziewczynę. - warknęłam stojąc jakieś pół metra od niego.
- Powiem ci coś - przybliżył się do mnie. - Jestem z nią tylko i wyłącznie dla seksu. - usłyszałam jego głos przy moim uchu. Od razu kiedy się odsunął ode mnie, moja pięść wylądowała na jego twarzy, mówiąc szczególniej, na nosie, z którego niemal od razu polała się krew. Usłyszałam krzyk Caroline, ale zignorowałam go.
- Dupek, zawsze będzie dupkiem. - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy. Nie minęła chwilę,a  wylądowałam na ścianie przygnieciona przez Josha. Kątem oka widziałam jak Lou pociesza Caroline, która płakała, a Niall ruszył w naszym kierunku, ale zatrzymałam go wzrokiem. Stał obok, ale był w gotowości, więc czułam się bezpieczniej, mimo, że ja chciałam mu wygarnąć. - I co? Uderzysz mnie? To jest miejsce publiczne jakbyś nie wiedział. - zadrwiłam z niego.
- Mam to w dupie. Myśli, że ty jesteś jakaś święta? - jego śmiech zaczął mnie jeszcze bardziej wkurzać. - Taka święta, że pieprzy z Stylesem. - tym razem on zadrwił ze mnie, mimo, że to nie była prawda. Wkurzona zgięłam nogę w kolanie tak, że trafiłam w jego czuły punkt.
- Dla twojej wiadomości nie spałam z nim. Najpierw sprawdź prawdziwość plotek, a później je wykorzystuj. - byłam wkurzona. Josh podniósł się do pionu, a kiedy wymierzył mi cios, ja się szybko schyliłam i uderzyłam go szybko w brzuch.
- Jesteś nikim innym jak dziwką. - usłyszałam jego głos.
- Radzę ci stąd wyjść. - powiedziałam mając ochotę go jeszcze raz uderzyć.
- Myślę, że to dobra rada. - usłyszałam głos Nialla, a po chwili już go wyprowadzał z loży. Po chwili wrócił do nas. Podeszłam do Caro. 
- Przepraszam cię. - powiedziałam płaczliwym lekko głosem.
- To nie twoja wina - powiedziała podnosząc na mnie wzrok. Jej głos się strasznie łamał. - To on jest dupkiem, nie ty. - dodała po chwili. Mimo wszystko, lekko się uśmiechnęłam. Lou odstąpił mi na chwilę miejsce i to ja ją przytuliłam. Miałam wrażenie, że to moja wina. No, bo w końcu gdybym się nie zgodziła wtedy na tą imprezę, nie spotkałabym Harry'ego i wszystko byłoby jak wcześniej. Chociaż z drugiej strony wtedy byłabym z największym sukinsynem na świecie, który mnie zdradza. A jeśli bym z nim zerwała i on poszedłby do Caroline, to ona nie dowiedziałaby się jaki tak naprawdę jest Josh.
Odsunęłam się od dziewczyny, a do loży wpadł Harry. Zaczął się rozglądać po wszystkich, aż natknął się na mnie. Szybko do mnie podszedł i mnie przytulił. Ja nie miałam zamiaru odwzajemniać tego. Stałam obojętnie w jego ramionach.
- Nic ci nie zrobił? Uderzył cię? Dotykał? - pytał oglądając mnie od stóp do głów. Ja starałam się unikać jego wzroku, więc spojrzałam na Caroline, po której nie było już praktycznie widać, że płakała. Nawet uśmiechnęła się do Louisa.
Harry poinformował resztę, że my się zbieramy i zaczął kierować się do wyjścia. Szłam zaraz za nim z trzymaną przez niego moją ręką.
***
Zatrzymaliśmy się pod jego domem. Nie patrząc na niego wysiadłam szybko z samochodu. Warto dodać, że podczas drogi w ogóle się do siebie nie odzywaliśmy. Niech nie myśli, że tak łatwo odpuszczę. Dzisiaj znowu się go bałam! Nigdy wcześniej się nie bałam, a dzisiaj tak! No może przesadziła bo na początku naszej znajomości się go bałam. Bałam się wtedy do niego odezwać, ale to było tylko dla tego, że go nie znałam. No, bo kto by się nie bał faceta, którego wszyscy w mieście się boją?! Wystarczyło, że się odezwie do kogoś, a rozmówca był cały blady i chciał stamtąd uciec. Ja w sumie próbowałam uciec, ale jakoś dziwnym trafem zawsze wpadaliśmy na siebie, a jak rzuciłam się w bieg to zawsze mnie doganiał. Trzeba pomyśleć nad poprawą mojej kondycji. No, ale mniejsza z tym.
Kiedy weszliśmy do środka, miałam ochotę pójść wziąć zimny prysznic i położyć się spać. Szybko ściągnęłam swoje buty i ruszyłam w stronę schodów. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym się nie potknęła o własne nogi. Mimo, że większość alkoholu wyparowała, to jednak jakaś część jeszcze została.
Usłyszałam śmiech za sobą. Odwróciłam się w stronę Harry'ego i rzuciłam mu mordercze spojrzenie. Weszłam po schodach na górę i do pokoju. Z szafy wyciągnęłam bieliznę i koszulkę Harry'ego, którą mu kiedyś zabrałam. Nie powiem, było ciężko, bo to jedna z jego ulubionych, ale też mi się coś należy z życia, a w niej się wygodnie śpi, więc sobie wzięłam.
Szybko wtargnęłam do łazienki, gdzie wzięłam zimny prysznic, który mam nadzieję, że mi pomoże i nie będę miała kaca mordercy rano. Wyszłam z łazienki, a w pokoju już był Harry w samych bokserkach. Położyłam się na mojej połówce łóżka, nakrywając się trochę kołdrą. Kiedy poczułam, że on też się położył, to odwróciłam się do niego plecami. Chłopka przysnął mnie do siebie i zrobił ze mnie małą łyżeczkę. Lubiłam tak leżeć. Czułam się wtedy najbezpieczniej. Cały świat mógłby się walić, a ja w jego ramionach czułabym się bezpiecznie.  
***
- Veronica - Mój piękny sen został brutalnie przerwany Przez rękę Harry'ego, która zaczęła mną trząść. Mruknęłam niezadowolona. Nie chciałam jeszcze wstawać, a do tego strasznie bolała mnie głowa. Zakryłam głowę poduszką. Niestety kołdra, którą byłam nakryta odleciała na drugi koniec pokoju. Przeszedł mnie niepszyjemny dreszcz. Czemu on musi być taki brutalny? Skuliłam szybko nogi, żeby zatrzymać choć trochę ciepła, ale Harry znów zaczął coś do mnie mówić. Ściągnęłam więc poduszkę i spojrzałam na niego z wściekłą twarzą. 
- Możesz mi powiedzieć, co jest tak ważne, że budzisz mnie z rana? - Zapytałam, a po chwili jęknęłam z bólu. Głowa mi wręcz pulsowała.
- Zrobiłem ci śniadanie i chciałem przeprosić za wczoraj. Naprawdę nie chciałem cię tak wystraszyć. Po prostu byłem zbyt zajęty tym, że nie chcę by jakiś koleś się do ciebie kleił. - Wybaczyć mu czy nie? Spójrzałam na tace z jedzeniem, gdzie były naleśniki z serem, herbata i tabletki na ból głowy, oraz pełną butelka wody.
- Wybaczam, ale mogę już zjeść? - Zapytałam i chwyciłam tacę z jedzeniem. Usłyszałam jego śmiech. Usiadł obok mnie, a ja łyknęłam dwie tabletki i wypiłam sporą ilość wody, a następnie zabrałam się za jedzenie.
- Za godzinę przyjdą chłopaki. - powiedział na co kiwnęłam głową. Skończyłam jeść i poszłam ubrać się jakieś normalne ciuchy, czyli w sumie były to jasne jeansy z dziurami na kolanach i czarna bokserka. Szybko się ogarnęłam i zeszłam na dół. Jak się okazało chłopaki już byli.
- Cześć Veronica. - usłyszałam głos Nialla. 
- Cześć. - Odpowiedziałam. 
- A właśnie!  Hazz chcesz zobaczyć jaką masz dziką dziewczynę? - Usłyszałam głos Louisa, przez co zachłysnęłam się powietrzem. 
- O czym ty mówisz? - Zapytał zaciekawiony Harry. Lou poszukał czegoś w telefonie i pokazał Harry'emu. Też spojrzałam, bo nie wiedziałam o co chodzi. Kiedy zobaczyłam filmik jak się całuję z Caroline spaliłam buraka. 
 
czytasz=komentarz
Każdy komentarz to dodatkowa motywacja :D