Misja wykonana. Wyszedłem z klubu i wróciłem do domu. Była burza, a deszcz lał tak, że ledwo widziałem co jest przede mną.
Musiałem jechać wolniej, więc dotarcie do domu zajęło mi trochę więcej czasu. Zaparkowałem pod domem i pobiegłem szybko do domu. Zamknąłem drzwi i ściągnąłem mokrą kurtkę i buty. Od razu poszedłem na górę. Wszedłem do pokoju Veronica'i. Chciałem zobaczyć czy już śpi. Wszedłem do pokoju, a z jej ust wydobył się pisk. Czyli nie śpi. Spojrzałem na nią. Siedziała pod kołdrą i miała szeroko otwarte oczy. Oddychała płytko. Podszedłem do niej i usiadłem na łóżku. Było widać, że bardzo się bała. Ale czego? Ktoś był w domu? Przecież drzwi były zamknięte, a jakby coś się działo miała do mnie zadzwonić.
Musiałem jechać wolniej, więc dotarcie do domu zajęło mi trochę więcej czasu. Zaparkowałem pod domem i pobiegłem szybko do domu. Zamknąłem drzwi i ściągnąłem mokrą kurtkę i buty. Od razu poszedłem na górę. Wszedłem do pokoju Veronica'i. Chciałem zobaczyć czy już śpi. Wszedłem do pokoju, a z jej ust wydobył się pisk. Czyli nie śpi. Spojrzałem na nią. Siedziała pod kołdrą i miała szeroko otwarte oczy. Oddychała płytko. Podszedłem do niej i usiadłem na łóżku. Było widać, że bardzo się bała. Ale czego? Ktoś był w domu? Przecież drzwi były zamknięte, a jakby coś się działo miała do mnie zadzwonić.
- Co się dzieję? - zapytałem spokojnie, nie chcąc, żeby jeszcze bardziej się bała. Spuściła głowę.
- Boję się burzy. - powiedziała tak cicho, że ledwo usłyszałem. Kąciki moich ust lekko się podniosły. Gemma jak była mała też bała się burzy i mimo, że była starsza przychodziła do mnie, a ja miałem wtedy tylko kilka lat.
- Nie ma się czego bać. Idź spać, a jak się obudzisz na niebie będzie świeciło słońce...to znaczy będzie świeciło gdzieś za chmurami, bo wątpię, żeby było bezchmurnie. - powiedziałem wstając. - Idź spać. - dodałem i miałem już iść, ale zatrzymał mnie jej cichy głosik.
- Łatwo ci mówić. - powiedziała cicho. Odwróciłem się i spojrzałem na nią. Przez chwilę analizowałem jej twarz myśląc co zrobić. Zostać z nią?
- Dobrze. Zostanę z tobą póki nie zaśniesz. - powiedziałem i położyłem się obok niej. Wtuliła się we mnie. I jak ja mam o niej zapomnieć? Nie da się. Nawet będąc z tamtą dziewczyną, której imienia nie znam, myślałem o niej. Po chwili Veronica zasnęła. Spojrzałem na nią. - Nawet nie wiesz co ty ze mną robisz - powiedziałem cicho w jej włosy i miałem wychodzić, ale mnie przytrzymała. Musiałem zostać tu.
Z jednej strony byłem szczęśliwy, że mnie tu trzyma, ale z drugiej chciałem o niej zapomnieć, a to wcale mi nie pomagało. Nie wiem co się ze mną dzieję, ale mam słabość do tej dziewczyny. Spojrzałem na nią jak śpi. Jej kasztanowe włosy delikatnie opadały na jej nieskazitelną twarz...no prawie, bo były tam siniaki. Miałem ochotę zabić tego kto ją skrzywdził. Jej ojca, Josh'a i McCrasa. Ta dziewczyna wiele przeszła w swoim życiu, a nie zasługiwała na to. Też trochę w życiu przeszedłem, ale ja daję sobie z tym rade, a ona jest taka...jest jak opuszczony przez matkę kotek, który walczy o przeżycie... Tylko ona przeszła o wiele więcej (tak mi się wydaje) i nie daje sobie z tym rady. Chcę jej pomóc, ale nie wiem jak. Jestem bezradny w tej sprawie. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji. Nigdy żadna dziewczyna na mnie tak nie działał jak ona. To dla mnie coś nowego i nie wiem co mam w tej sprawie zrobić. Jestem bezradny.
Kiedy byłam już w holu usłyszałam już nie dzwonek do drzwi albo pukanie, ale walenie w drzwi. Automatycznie zesztywniałam, a moje mięśnie się napięły. Co mam robić? Mój oddech stał się płytki, a serce paliło jakby chciało wyrwać się z mojej piersi. Walenie w drzwi nie ustawało. Na szczęście po chwili po schodach zbiegł Harry bez koszulki. Miał na sobie tylko szare nisko opuszczone dresy.
- Idź do salonu. - rozkazał, a ja szybko się wróciłam. Mimo tego, że poszedł otworzyć drzwi to bałam się.
- Ile można czekać?! Wyobraź sobie, że nie mam całego pieprzonego dnia, żeby tu kurwa stać!- usłyszałam jak ktoś się krzyczy. Nie wydaje mi się, że ten mężczyzna jest przyjazny.
- Nie pierdol kurwa głupot tylko gadaj po co przyszedłeś. - warknął Harry. Czy oni nie potrafią rozmawiać bez przeklinania?
- Walka. Dziś o 20 w starym magazynie. - powiedział i chyba miał odchodzić, bo Harry krzyknął.
- Z kim? - wydarł się.
- McCrasem - słyszałam, a moje ciało się napięło. Harry przyszedł do salonu i usiadł obok mnie.
- Nie będzie mnie wieczorem. - zakomunikował. No co ty nie powiesz.
- Słyszałam. - odpowiedziałam krótko.
- Zadzwonię do kogoś, żeby z tobą został. - powiedział i wyjął telefon z kieszeni dresów.
- Nie. Mogę zostać sama. - powiedziałam szybko. Jeszcze brakowało, żeby, któryś z jego kolegów był ze mną. Caroline nie mogła dzisiaj przyjść, bo musiała gdzieś jechać.
- A jeśli przyjdzie tu twój ojciec? - miał rację. Spuściłam głowę.
- Dobra, ale jeśli ktoś z twoich kolegów na przyjść to chce, żeby to był Niall. On jako jedyny wydaje mi się normalny. - powiedział, a po chwili usłyszałam jego śmiech.
- Bo nie ma tatuaży? - zapytał z podniesionym brwiami.
- To też, ale też tak z twarzy wydał się taki...słodki? - to zabrzmiało jak pytanie.
- Dobrze. To dzwonimy do Nialla. - powiedział i zadzwonił. - Będzie o 19. - powiedział po skończonej rozmowie, a ja przytaknęłam kiwnięciem głowy. - Co będziesz robić za tydzień? - zapytał po chwili. Chwilę się zastanawiałam nad odpowiedzią.
- Pewnie będę się szykować do szkoły. - powiedziałam po chwili.
- Do szkoły? - zapytał zdziwiony.
- Tak. Został mi jeszcze jeden rok. - powiedziałam obojętnie. Musiałam go zaliczyć. Harry już się nie odzywał.
Z jednej strony byłem szczęśliwy, że mnie tu trzyma, ale z drugiej chciałem o niej zapomnieć, a to wcale mi nie pomagało. Nie wiem co się ze mną dzieję, ale mam słabość do tej dziewczyny. Spojrzałem na nią jak śpi. Jej kasztanowe włosy delikatnie opadały na jej nieskazitelną twarz...no prawie, bo były tam siniaki. Miałem ochotę zabić tego kto ją skrzywdził. Jej ojca, Josh'a i McCrasa. Ta dziewczyna wiele przeszła w swoim życiu, a nie zasługiwała na to. Też trochę w życiu przeszedłem, ale ja daję sobie z tym rade, a ona jest taka...jest jak opuszczony przez matkę kotek, który walczy o przeżycie... Tylko ona przeszła o wiele więcej (tak mi się wydaje) i nie daje sobie z tym rady. Chcę jej pomóc, ale nie wiem jak. Jestem bezradny w tej sprawie. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji. Nigdy żadna dziewczyna na mnie tak nie działał jak ona. To dla mnie coś nowego i nie wiem co mam w tej sprawie zrobić. Jestem bezradny.
***
OCZAMI VERONICA'I
Rano obudziłam się w objęciach Harry'ego. Przestraszyłam się na początku, bo nie wiedziałam co on tu robi, ale po przypomniałam sobie wczorajszy wieczór. Moje poliki niemal od razu nabrały czerwonego koloru. Ale co miałam zrobić? Bałam się wczorajszej burzy. Ogólnie lubię kiedy jest burza, ale wczoraj były takie grzmoty, których się bałam. Były takie jakby piorun uderzył w coś co się połamało i były głośniejsze niż zwykle. To było trochę dziwne, ale co mogłam zrobić? Taka już jestem. Spojrzałam na śpiącego Harry'ego. Wyglądał o wiele spokojniej niż normalnie. Musiałam jakoś wstać. Może nie chodziłam już do pracy przez tego o to pana, który mnie trzyma, ale to nie znaczyło, że muszę leżeć w łóżku przez cały dzień. Nie chciałam go budzić, ale musiałam. Szturchnęłam go lekko, ale nic.
- Harry muszę wstać. - powiedziałam spokojnym, ale stanowczym głosem. Miałam nadzieję, że podziała.
- Jeszcze 5 minut. - mruknął pod nosem nie otwierając jeszcze oczu. Wyglądał uroczo.
- Ale ja muszę wstać TERAZ. - powiedziałam podkreślając ostatnie słowo. Jęk niezadowolenia wydostał się z jego ust. Puścił mnie i przewrócił się na drugi bok. Na moje usta wkradł się zwycięski uśmiech. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy i wyjęłam z niej bieliznę, jasne jeansy, szarą koszulkę na krótki rękaw i czarną, rozpinaną bluzę.
- Harry muszę wstać. - powiedziałam spokojnym, ale stanowczym głosem. Miałam nadzieję, że podziała.
- Jeszcze 5 minut. - mruknął pod nosem nie otwierając jeszcze oczu. Wyglądał uroczo.
- Ale ja muszę wstać TERAZ. - powiedziałam podkreślając ostatnie słowo. Jęk niezadowolenia wydostał się z jego ust. Puścił mnie i przewrócił się na drugi bok. Na moje usta wkradł się zwycięski uśmiech. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy i wyjęłam z niej bieliznę, jasne jeansy, szarą koszulkę na krótki rękaw i czarną, rozpinaną bluzę.
***
Harry jeszcze spał. Było już południe, a on dalej spał. Jak można tak długo spać? Ja zdążyłam już się przygotować, zjeść śniadanie i pooglądać telewizję, a on dalej spał. Ale w sumie to co się dziwić? Późno poszedł spać. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie wiedziałam czy mogę otworzyć. Może być to mój ojciec albo...jak mu tam? McCras? Jak by się nie nazywał boję się go. Postanowiłam jednak otworzyć. Podniosłam się z kanapy i ruszyłam w stronę drzwi.Kiedy byłam już w holu usłyszałam już nie dzwonek do drzwi albo pukanie, ale walenie w drzwi. Automatycznie zesztywniałam, a moje mięśnie się napięły. Co mam robić? Mój oddech stał się płytki, a serce paliło jakby chciało wyrwać się z mojej piersi. Walenie w drzwi nie ustawało. Na szczęście po chwili po schodach zbiegł Harry bez koszulki. Miał na sobie tylko szare nisko opuszczone dresy.
- Idź do salonu. - rozkazał, a ja szybko się wróciłam. Mimo tego, że poszedł otworzyć drzwi to bałam się.
- Ile można czekać?! Wyobraź sobie, że nie mam całego pieprzonego dnia, żeby tu kurwa stać!- usłyszałam jak ktoś się krzyczy. Nie wydaje mi się, że ten mężczyzna jest przyjazny.
- Nie pierdol kurwa głupot tylko gadaj po co przyszedłeś. - warknął Harry. Czy oni nie potrafią rozmawiać bez przeklinania?
- Walka. Dziś o 20 w starym magazynie. - powiedział i chyba miał odchodzić, bo Harry krzyknął.
- Z kim? - wydarł się.
- McCrasem - słyszałam, a moje ciało się napięło. Harry przyszedł do salonu i usiadł obok mnie.
- Nie będzie mnie wieczorem. - zakomunikował. No co ty nie powiesz.
- Słyszałam. - odpowiedziałam krótko.
- Zadzwonię do kogoś, żeby z tobą został. - powiedział i wyjął telefon z kieszeni dresów.
- Nie. Mogę zostać sama. - powiedziałam szybko. Jeszcze brakowało, żeby, któryś z jego kolegów był ze mną. Caroline nie mogła dzisiaj przyjść, bo musiała gdzieś jechać.
- A jeśli przyjdzie tu twój ojciec? - miał rację. Spuściłam głowę.
- Dobra, ale jeśli ktoś z twoich kolegów na przyjść to chce, żeby to był Niall. On jako jedyny wydaje mi się normalny. - powiedział, a po chwili usłyszałam jego śmiech.
- Bo nie ma tatuaży? - zapytał z podniesionym brwiami.
- To też, ale też tak z twarzy wydał się taki...słodki? - to zabrzmiało jak pytanie.
- Dobrze. To dzwonimy do Nialla. - powiedział i zadzwonił. - Będzie o 19. - powiedział po skończonej rozmowie, a ja przytaknęłam kiwnięciem głowy. - Co będziesz robić za tydzień? - zapytał po chwili. Chwilę się zastanawiałam nad odpowiedzią.
- Pewnie będę się szykować do szkoły. - powiedziałam po chwili.
- Do szkoły? - zapytał zdziwiony.
- Tak. Został mi jeszcze jeden rok. - powiedziałam obojętnie. Musiałam go zaliczyć. Harry już się nie odzywał.
czytasz=komentarz
Każdy komentarz to dodatkowa motywacja :D
Każdy komentarz to dodatkowa motywacja :D
CZekam na następny
OdpowiedzUsuńDAWAJ SZYBKO NN BLAGAM ♥♥♥
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńCzemu byl taki zdziwiony na to ze powiedziala ze pojdzie do szkoly?
Bedzie się bil z McCrassem ,cos wydaje mi się ze wyzyje się na nim :/
Oby sobie nic nie zrobil :/
Zycze weny i do nastepnego :*