- Nic nie ma. Zaplanował wszystko, żebyśmy stracili czas. - powiedziałem na wstępie. Byłem mega wkurzony.
- Ale jak to? Dobra. Szukam dalej, a ty wracaj do domu. - powiedział i się rozłączył. Schowałem telefon do kieszeni i ruszyłem w stronę domu.
OCZAMI VERONICA'I
Tym razem nikt mnie nie obudził. Obudziłam się sama. Przetarłam zaspane oczy i rozejrzałam się po pokoju. Przestraszyłam się gdy na krześle ujrzałam jakiegoś chłopaka. Mimo, że to był ten "miły" to strach tylko odrobinę zmalał. Podniosłam się do pozycji siedzącej i cofnęłam się do ściany. Wtedy chłopak mnie zauważył. Uśmiechnął się blado. Nie wiem czy mam się go bać? A może jestem bezpieczna?
- Przyniosłem ci kanapki i wodę. - powiedział i położył talerz z jedzeniem obok mnie. Spojrzałam na niego, a po chwili na jedzenie. Byłam głodna... i to bardzo. Nie jadłam już... Właściwie to nawet nie wiem ile. Wzięłam pierwszą kanapkę i włożyłam ją do buzi. Po chwili już wszystko było zjedzone i wypite.
- Dziękuję. - powiedziałam cicho. - Ile już tu jestem? - zapytałam niepewnie.
- 6 dni. - powiedział i spojrzał na mnie z troską. - Tak w ogóle jestem Richard - powiedział i wystawił do mnie rękę. Niepewnie wystawiłam też swoją.
- Veronica - powiedziałam dalej niepewnymi i cichym głosem. - Czemu tu jestem? - zadałam kolejne pytanie i napiłam się wody. Spojrzałam między czasie na nadgarstki. Były całe we krwi i posiniaczone. Całe moje ciało było takie.
- Scoot chce się odegrać na Harrym, a że on uważa, że ten Styles cię kocha postanowił cię porwać, ale przecież to niemożliwe, bo on nie ma uczuć. - powiedział śmiejąc się pod nosem i spojrzał na mnie. Miałam poważną minę. - On naprawdę coś do ciebie czuje? - zapytał, a ja spuściłam głowę i pokiwałam głową.
- I ja chyba też. - powiedziałam cicho. Nie wiem czy mogę mu ufać, ale potrzebuję takiej rozmowy. Dawno takiej nie miałam, a teraz jakoś tak wyszło.
- Przecież to... Scoot nie może się dowiedzieć. - powiedział poważnie, a ja spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami. On chce mi pomóc. Uśmiechnęłam się do niego. - Muszę iść - powiedział wstając i wyszedł z pomieszczenia. Znów zostałam sama. Może to dobrze? Richard wydał się mi miły. Może mogę mu ufać? On mi pomaga, więc chyba jest okey. Znów zasnęłam.
***
Obudziłam się, ale od razu po przebudzeniu syknęłam z bólu. Ktoś mnie niósł. Miałam cichą nadzieję, że to Harry, ale się przeliczyłam. Nadzieja zniknęła kiedy ujrzałam Richarda. Spojrzał na mnie i posłał mi lekki uśmiech, którego nie mogłam odwzajemnić, bo wszystko mnie bolało i z uśmiechu wyszedłby grymas. Zaczęłam się rozglądać. Szliśmy jakimś korytarze.
- Gdzie mnie zabierasz? - zapytałam cicho, gdy poczułam na swojej gołej skórze chłodne powietrze. Muszę przyznać, że tęskniłam za świeżym powietrzem i widokiem nieba. Była noc, więc na niebie było dużo gwiazd i świecił księżyc. Zamknęłam oczy, ale po chwili je otworzyłam, gdy chłopak przemówił.
- Dowiedzieli się gdzie jesteśmy, więc Scoot kazał uciekać. - powiedział i wsadził mnie do samochodu gdzie był nie kto inny jak ten obrzydliwy facet. Posadzili mnie pośrodku, a po obu stronach mnie siedzieli jego olbrzymy. Richard siedział z przodu.
- Jak ci się podoba wycieczka? - usłyszałam znienawidzony przeze mnie głos Scoota. Zaśmiałam się drwiąco.
- I tak Harry mnie znajdzie i zabierze stąd. - powiedziałam z nienawiścią przez co dostałam w żebra. Skuliłam się z bólu.
- Właśnie o to nam chodzi. Harry po ciebie przyjdzie, a my go zabijemy. - powiedział z uśmiechem na twarzy. Miałam ochotę zabić. Nie chcę, żeby go zabijali. Nie mogą. - I ciebie też - dodał po chwili, ale nie zrobiło to na mnie dużego wrażenia. Wolę umrzeć niż być tak traktowana.
- Nie uda wam się tego zrobić. - powiedziałam z jadem w głosie. Miałam dość tych ludzi. Czemu oni w ogóle to robią?
- To się jeszcze okaże. - powiedział i skręcił w jakąś uliczkę. Jechaliśmy jeszcze jakieś dwie godziny, aż się zatrzymaliśmy. Boję się i to strasznie. Nie wiem co teraz będzie, ale jestem pewna, że nic dobrego. Wszyscy wyszli z samochodu, oczywiście ciągnąc mnie za sobą. Wszystko mnie bolało, a jeszcze musiałam biec, bo inaczej za nimi nie dało się nadążyć. Richard szedł za wszystkimi, a Scoot pierwszy. Po chwili poczułam jak tracę grunt pod nogami. Pisnęłam cicho, ale zauważyłam, że to Richard. Postanowiłam być cicho. Weszliśmy do budynku, a właściwie ich ruin. Ściany były szare i zniszczone, korytarze ciasne, a budynek wydawał się jakby miał się za chwilę zawalić. Nie czułam się tu bezpiecznie, ale kogo to obchodzi? Nikogo. Kiedy przeszliśmy chyba jakiś labirynt, Richard położył mnie na łóżku. Coś nowego. To nie jest materac! Ale jest równie brudny. Znów zostałam sama. Przynajmniej to jest lepsze niż bycie bitą.
- Gdzie mnie zabierasz? - zapytałam cicho, gdy poczułam na swojej gołej skórze chłodne powietrze. Muszę przyznać, że tęskniłam za świeżym powietrzem i widokiem nieba. Była noc, więc na niebie było dużo gwiazd i świecił księżyc. Zamknęłam oczy, ale po chwili je otworzyłam, gdy chłopak przemówił.
- Dowiedzieli się gdzie jesteśmy, więc Scoot kazał uciekać. - powiedział i wsadził mnie do samochodu gdzie był nie kto inny jak ten obrzydliwy facet. Posadzili mnie pośrodku, a po obu stronach mnie siedzieli jego olbrzymy. Richard siedział z przodu.
- Jak ci się podoba wycieczka? - usłyszałam znienawidzony przeze mnie głos Scoota. Zaśmiałam się drwiąco.
- I tak Harry mnie znajdzie i zabierze stąd. - powiedziałam z nienawiścią przez co dostałam w żebra. Skuliłam się z bólu.
- Właśnie o to nam chodzi. Harry po ciebie przyjdzie, a my go zabijemy. - powiedział z uśmiechem na twarzy. Miałam ochotę zabić. Nie chcę, żeby go zabijali. Nie mogą. - I ciebie też - dodał po chwili, ale nie zrobiło to na mnie dużego wrażenia. Wolę umrzeć niż być tak traktowana.
- Nie uda wam się tego zrobić. - powiedziałam z jadem w głosie. Miałam dość tych ludzi. Czemu oni w ogóle to robią?
- To się jeszcze okaże. - powiedział i skręcił w jakąś uliczkę. Jechaliśmy jeszcze jakieś dwie godziny, aż się zatrzymaliśmy. Boję się i to strasznie. Nie wiem co teraz będzie, ale jestem pewna, że nic dobrego. Wszyscy wyszli z samochodu, oczywiście ciągnąc mnie za sobą. Wszystko mnie bolało, a jeszcze musiałam biec, bo inaczej za nimi nie dało się nadążyć. Richard szedł za wszystkimi, a Scoot pierwszy. Po chwili poczułam jak tracę grunt pod nogami. Pisnęłam cicho, ale zauważyłam, że to Richard. Postanowiłam być cicho. Weszliśmy do budynku, a właściwie ich ruin. Ściany były szare i zniszczone, korytarze ciasne, a budynek wydawał się jakby miał się za chwilę zawalić. Nie czułam się tu bezpiecznie, ale kogo to obchodzi? Nikogo. Kiedy przeszliśmy chyba jakiś labirynt, Richard położył mnie na łóżku. Coś nowego. To nie jest materac! Ale jest równie brudny. Znów zostałam sama. Przynajmniej to jest lepsze niż bycie bitą.
***
Moje szczęście nie potrwało długo. Po jakiejś godzinie (albo kilku) przyszedł Scoot. Miał ten obrzydliwy uśmiech na twarzy. Nienawidzę go! Kiedy ujrzałam to co trzymał w ręku oniemiałam. Mój strach przybył z podwójną siłą. Wtedy na serio chciałam już umrzeć. Nie może tego teraz zrobić? Musi się mną bawić? Jeszcze nic się nie zaczęło, a z moich oczy wypłynęły pierwsze łzy. Przełknęłam głośno ślinę i czekałam na najgorsze.
OCZAMI HARRY'EGO
Dostałem już dwa filmiki na których Veronica cierpi. Mam dość tego, że ją biją! Muszę ją jak najszybciej znaleźć. Oddałbym wszystko, żebym to ja był na jej miejscu. Chłopaki cały czas szukają. Prawie ich mieliśmy, ale zniknęli. Uciekli z budynku. Musieli wiedzieć, że ich znaleźliśmy. Ale jakim cudem? Przecież nikt z nas nie kontaktuję się z nimi.
Wszyscy siedzieliśmy w salonie i myśleliśmy co dalej. Nikt niestety nic nie wiedział. Gdzie mogliby być? Kolejny dzwonek do drzwi. Wstałem i poszedłem zobaczyć kto to...albo co. Miałem nadzieję, że nie jest to kolejne nagranie, ale niestety przeliczyłem się. Na ziemi leżała koperta zapewne z kopertą. Wszedłem do domu z nią i od razu podszedłem do odtwarzacza DVD. Wróciłem na miejsce. Ujrzałem Veronica'e stojącą przy ścianie bez bluzki, której pozbyli się już na pierwszym filmie. Usłyszałem w tle śmiech Scoota i kilku innych. Przez chwilę nic się nie działo, ale po chwili Veronica dostała batem po plecach.
Zamknąłem oczy. Nie chciałem na to patrzeć. Louis podszedł do DVD i wyłączył nagranie. Dziękowałem mu w duchu.
- Musimy ją jak najszybciej znaleźć. - powiedziałem i wstałem podchodząc do mojego laptopa. Włączyłem go, wpisałem hasło i od razu ujrzałem śpiącą Veronica'ę. Uśmiechnąłem się na widok tego zdjęcia. Zrobiłem je kiedy poprosiła mnie, żebym u niej spał. Nawet nie wie o tym zdjęciu. Niech tak na razie zostanie. Zacząłem szukać gdzie oni mogą być. Przecież nie mogli się rozpłynąć.
OCZAMI HARRY'EGO
Dostałem już dwa filmiki na których Veronica cierpi. Mam dość tego, że ją biją! Muszę ją jak najszybciej znaleźć. Oddałbym wszystko, żebym to ja był na jej miejscu. Chłopaki cały czas szukają. Prawie ich mieliśmy, ale zniknęli. Uciekli z budynku. Musieli wiedzieć, że ich znaleźliśmy. Ale jakim cudem? Przecież nikt z nas nie kontaktuję się z nimi.
Wszyscy siedzieliśmy w salonie i myśleliśmy co dalej. Nikt niestety nic nie wiedział. Gdzie mogliby być? Kolejny dzwonek do drzwi. Wstałem i poszedłem zobaczyć kto to...albo co. Miałem nadzieję, że nie jest to kolejne nagranie, ale niestety przeliczyłem się. Na ziemi leżała koperta zapewne z kopertą. Wszedłem do domu z nią i od razu podszedłem do odtwarzacza DVD. Wróciłem na miejsce. Ujrzałem Veronica'e stojącą przy ścianie bez bluzki, której pozbyli się już na pierwszym filmie. Usłyszałem w tle śmiech Scoota i kilku innych. Przez chwilę nic się nie działo, ale po chwili Veronica dostała batem po plecach.
Zamknąłem oczy. Nie chciałem na to patrzeć. Louis podszedł do DVD i wyłączył nagranie. Dziękowałem mu w duchu.
- Musimy ją jak najszybciej znaleźć. - powiedziałem i wstałem podchodząc do mojego laptopa. Włączyłem go, wpisałem hasło i od razu ujrzałem śpiącą Veronica'ę. Uśmiechnąłem się na widok tego zdjęcia. Zrobiłem je kiedy poprosiła mnie, żebym u niej spał. Nawet nie wie o tym zdjęciu. Niech tak na razie zostanie. Zacząłem szukać gdzie oni mogą być. Przecież nie mogli się rozpłynąć.
czytasz=komentarz
Każdy komentarz to dodatkowa motywacja :D
Z przyjemnoscia przeczytam następny
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :)
OdpowiedzUsuńMam wielka nadzieje ze w końcu natrafia na dobry trop i ja uwolnia, ona już nie wytzrymuje, Harry musi coś zrobi ,musi ja znaleźć ,musi ja uratować i musi sprawić ze będzie szczęśliwa :)
Życze weny i do następnego :*
Kocham Cie <3
Jezu biedna Veronica
OdpowiedzUsuńPiszę to już po raz kolejny xD
Nienawidzę Scott'a jebany sukinsyn!
Za to Richard wydaje się spoko! :3
Niech Harry już ją znajdzie!
Albo niech Richard jej pomoże uciec!
Czekam na następny!