środa, 8 kwietnia 2015

Rozdział 41

2 dni później...

Harry jeszcze nie zapytał mnie o chodzenie, ale i tak można powiedzieć, że jesteśmy razem. Zachowujemy się jak para, ale mi to nie przeszkadza. To znaczy zachowujemy się jak para, ale nie śpimy w jednym łóżku. Harry cały czas marudził, żebym poszła do niego, ale ja cały czas mówię, że nie jesteśmy jeszcze parą, więc nie będę z nim spała. Wiem. Dziwne, bo z jednej strony całujemy się i przytulamy, a z drugiej nie chcę spać z nim w jednym łóżku.
Spojrzałam na Harry'ego. Pisał z kimś. Usiadłam bliżej niego i zaczęłam zaglądać w jego telefon, ale od razu gdy się zorientowałam zablokował go.
- Co zaglądasz? - usłyszałam jego głos, a kiedy spojrzałam na jego twarz, był na niej szeroki uśmiech z dołeczkami. Uśmiechnęłam się szeroko i schowałam głowę w jego torsie. Poczułam jak jego klatka piersiowa wibruje. - Nie odpowiedziałaś. - powiedział mi do ucha. Podniosłam głowę i spojrzałam w jego piękne zielone oczy.
- I nie odpowiem. - powiedziałam drocząc się z nim. Jestem ciekawa z kim piszę. - Z kim romansujesz? - zapytałam po chwili znów zaglądając w telefon.
- A co ty taka ciekawska, co? - wzruszyłam tylko ramionami. - Uzgadniam rzeczy związane z następną walką. - powiedział po chwili, a mi mina zrzedła. Nienawidzę tego, że jego praca polega na biciu się z innymi. Martwię się o niego. Może to niemożliwe, może zwariowałam, ale co jeśli będzie ktoś lepszy od Harry'ego, silniejszy... Boję się o to. Harry chyba zauważył moje zmieszanie, bo podniósł mój podbródek tak, żebym spojrzała mu w oczy. - Nic mi nie będzie. Obiecuję. - powiedział pocieszająco. Wcale nie pocieszył, ale żeby nie smucić Harry'ego posłałam mu lekki uśmiech i położyłam się na jego kolanach patrząc w sufit. Po chwili poczułam jak Harry zaczyna bawić się moimi włosami. Nie świadomie zamknęłam oczy. Kocham gdy ktoś robił coś z moimi włosami. Kocham te dreszcze, które mnie przechodzą. Usłyszałam śmiech chłopaka. Co znowu go tak śmieszy? Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego.
- Tylko się nie podnieć. - powiedział rozbawiony.
- Jesteś walnięty. - powiedziałam śmiejąc się. - Ale rób mi tak dalej. - powiedziałam z uśmiechem i znów zamknęłam oczy. Znów usłyszałam śmiech Harry'ego.

                                                                      ***
Harry gdzieś wyszedł, a ja nie wiem gdzie. Nic mi nie chciał powiedzieć. Ogólnie dzisiaj jest jakiś dziwny. Taki tajemniczy. Nie wiem czy mam się go bać dzisiaj, czy może martwić. Mniejsza z tym. Mam zamiar przebrać się w dresy i leniuchować. Włączę sobie jakiś film i zrobię herbatę, bo na nic więcej nie mam ochoty. Już miałam iść z dresami do łazienki kiedy zadzwonił mój telefon informując mnie o SMSie. Westchnęłam i podeszłam do telefonu. Odblokowałam i spojrzałam kto to napisał. Harry. Otworzyłam wiadomość.
"Ubierz się ładnie i czekaj na dalsze wskazówki. :* "
Co on znowu kombinuje? No, ale nic. Teraz trzeba myśleć w co się ubrać. Nie mam bladego pojęcia co założyć. Mógł powiedzieć wcześniej. Poszłabym na zakupy. Podeszłam do szafy i od razu ujrzałam tam różową kloszowaną sukienkę. Ładna była, ale skąd ona się tu wzięła? Przyjrzałam się jej i ujrzałam małą karteczkę wiszącą na wieszaku. Chwyciłam ją i zaczęłam czytać.
"Pewnie myślisz co ubrać, więc wyprzedzę cię. Powinna pasować. Harry" 
Harry, ratujesz mi życie. Nie po raz pierwszy. Wzięłam sukienkę i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i w ręczniku wyszłam z kabiny. Podeszłam do lustra. Rozczesałam włosy i zaczęłam je suszyć. O dziwo szybko udało mi się to zrobić. Jeszcze raz je rozczesałam i zaczęłam prostować. To zajęło mi trochę więcej czasu. Ubrałam się w sukienkę i zabrałam się za makijaż.

                                                                         ***
 Efekt końcowy był fajny. Gotowa usiadłam na łóżku i czekałam na jakieś wskazówki. Czekałam jakieś 10 minut, aż dostałam kolejnego SMSa.
"Przyjdź do parku koło fontanny"Chwyciłam białą torebkę, w której miałam telefon, portfel, błyszczyk i chusteczki. Szybko zbiegłam po schodach i wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi. Mam iść do fontanny. Na szczęście nie jest to daleko, więc dojdę tam w jakieś mniej niż 5 minut. O dziwo na dworze nie było zimno, a nawet świeciło słońce. Mimo lekkiego wiatru cieszyłam się z takiej pogody. Przyspieszyłam lekko kroku i już po chwili byłam na miejscu. Rozejrzałam się, ale nie widziałam nigdzie Harry'ego. Mam na niego czekać? Usiadłam na fontannie i co jakiś czas się rozglądałam. Po pięciu minutach spojrzałam na wodę w fontannie. Sięgnęłam do niej ręką. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Chciałam już odwracać wzrok, ale ujrzałam jak coś błyszczy. Wiem, że ludzie wrzucają tu monety na szczęście, ale to była strzałka ułożona z monet. Zdziwiona spojrzałam w kierunku, który pokazywała strzałka. Strzałka wskazywała na stoisko w watą. Upewniłam się czy to na pewno to i wstałam podchodząc do mężczyzny w wieku 30 lat.
- Dzień Dobry. Był może u pana dzisiaj chłopak z lokami...- nie dał mi dokończyć.
- Ach tak. - powiedział przerywając moją wypowiedź, obok mnie stała mała dziewczynka z mamą, a ja czekałam na więcej informacji. Zamiast tego dostałam dużą watę cukrową i karteczkę z jakimś napisem. - To od pani chłopaka. - powiedział z uśmiechem. Była zdezorientowana.
- Dziękuję. - powiedziałam cicho i odeszłam kawałek. Spojrzałam na kartkę.
"Mam nadzieję, że to osłodzi ci drogę. Z tyłu masz mapkę. Idź po jej wskazówkach."Jak tylko dojdę do niego to go zabiję. Ale przynajmniej mam watę cukrową. Oderwałam kawałek i wpakowałam do buzi. Od razu poczułam słodki smak, a wata rozpłynęła mi się w ustach. Spojrzałam na mapę, którą dostałam od mężczyzny i zaczęłam iść jej śladami. Mam ochotę go zamordować. Mógł mnie ostrzec, żebym nie ubierała butów na obcasie. Jeśli tam dojdę Harry będzie musiał mnie nosić na rękach. Choć nie. Miałam go zabić. Najpierw zaniesie mnie do domu, a potem go zabiję. Dobry pomysł. Dotarłam na miejsce. Była tu budka z kwiatami, a za nią wyglądająca na miłą, starsza pani. Miała około 50-60 lat. Spojrzała na mnie i się uśmiechnęła.  
- Panienka szuka takiego chłopaka z lokami? - zapytała miło. Zaraz, zaraz. Co?! Popatrzyłam na nią przez chwilę zdezorientowana, ale po chwili podeszłam bliżej i kiwnęłam lekko głową. - To dla pani. - powiedziała i podała mi białą róże. - Mieć takiego chłopaka to skarb. - powiedziała z uśmiechem. Też się uśmiechnęłam.
- Już wiem co on kombinuje. - powiedziałam z uśmiechem. - Dziękuję. Do widzenia. - powiedziałam i ruszyłam powolnym krokiem na ławkę. Nogi mnie już zaczęły boleć od butów. Powąchałam róże. Pachniała cudownie. Uśmiechnęłam się patrząc na piękny kwiat. Chyba najpiękniejszy jakie widziałam. Po chwili poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Myślałam, że to Harry, ale to jakieś mężczyzna w wieku 45 lat.
- Tak? - zapytałam patrząc na mężczyznę. Nie wiedziałam czego on chce, więc trochę się przestraszyłam. Patrzył na mnie z szerokim uśmiechem.
- Proszę wsiąść do taksówki. Zawiozę panią. - powiedział wskazując na pojazd.
- Ale ja nie potrzebuję podwózki. - powiedziałam pewnym głosem.
- Pani chłopak kazał mi panią zawieść, więc jestem. Proszę wsiąść do taksówki. - powiedział, a ja przewróciłam oczami na "mój chłopak". Jeszcze nim nie jest! Czemu wszyscy go tak nazywają? No chyba, że Harry tak im powiedział. Kiwnęłam głową i wstałam. Razem z mężczyzną weszłam do taksówki, a kierowca ruszył w nieznanym mi kierunku. Chociaż on wiedział gdzie jechać, bo ja kompletnie nic nie wiedziałam. Wiedziałam tylko jedno. Uduszę go, mimo, że to jest piękne (przynajmniej na razie) co dla mnie zrobił. Jechaliśmy jakieś 20 min. A może ten taksówkarz chce mnie porwać? Może kłamał mówiąc, że Harry kazał mi mnie zabrać. Spojrzałam jeszcze raz na róże. Teraz dopiero zauważyłam małą karteczkę. Wzięłam ją do ręki i rozwinęłam.
"Przepraszam, że musisz tak chodzić. Wynagrodzę ci to, a teraz jedź taksówką na miejsce"Aha. Fajnie. Mogłam jej się wcześniej przyjrzeć. Po chwili zatrzymaliśmy się pod wielkim budynkiem. Podziękowałam taksówkarzowi i chciałam zapłacić, ale Harry mnie chyba wyprzedził. Stanęłam pod budynkiem i spojrzałam w górę. Był ogromny. Nie wiem czym mam tam wejść. Postanowiłam wejść. Najwyżej wyjdę i napiszę do Harry'ego. Kiedy weszłam do środka, zauważyłam, że wszystko było luksusowe i w ogóle. W sumie to chyba najwyższy budynek w okolicy.
- Dzień Dobry. Czy pani Veronica Stevens? - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i spojrzałam na gościa w garniturze. Musiał być drogi.
- Tak. To ja. - powiedziałam z uśmiechem.
- Proszę za mną. Pan Styles na panią czeka. - Pan Styles? Czemu pan Styles? Zasłużył? Przecież przez niego bolą mnie nogi! Mniejsza z tym. Kiwnęłam głową, a mężczyzna zaczął mnie gdzieś prowadzić. Po chwili zatrzymaliśmy się. - Proszę iść do końca korytarza i w lewo. - powiedział mi mężczyzna. Kiwnęłam głową i podziękowałam. Ruszyłam w głąb korytarza, a po chwili skręciłam tak jak ochroniarz kazał w lewo. Niestety nic tam nie było. Pomyliłam się? No ej. Przecież kazał mi tu skręcić, tak? Nic już nie rozumiem.
czytasz=komentarz
Każdy komentarz to dodatkowa motywacja :D


2 komentarze:

  1. Super rozdział ^^
    Ale dlaczego przerwalas w takim momencie ?! Co tam będzie ,ja tak strasznie chce się tego dowiedzieć :)
    Harry jaki romantyk ^^
    Postarał się xD
    Tylko żeby go teraz nie zabiła za to wszystko xx
    Życze weny i do następnego :* <3

    OdpowiedzUsuń