wtorek, 9 września 2014

Rozdział 1

Słońce grzało mi w twarz, a ja czułam się jakbym się rozpływała. Kocham to uczucie. Niestety rzadko je odczuwam. Spojrzałam na twarz Josh'a, mojego chłopaka. Leżałam z głową na jego kolanach. Uśmiechnęłam się do niego. Nachylił się nade mną i cmoknął mnie w usta. Oczywiście nie obeszło się od komentarzy Emily. Mojej najlepszej przyjaciółki. Nigdy nie lubiła jak przy niej się całujemy albo coś, ale co zrobić? Wystawiłam jej język.
- Moglibyście nie robić tego przy mnie. To obrzydza. - powiedziała z obrzydzeniem w głosie. Zawsze tak gada kiedy się całujemy albo zaczynamy robić jej na złość i mówimy do siebie "misiu", "cukiereczku". Jeszcze się nie nauczyła, że nie przestaniemy, ale i tak ją kocham.- Musisz znaleźć sobie chłopaka. - powiedziałam poważnie. Miała już kilku, ale żaden jej nie odpowiadał...w sumie to mi też. Wybierała samych skończonych dupków.- A pójdziesz dzisiaj na imprezę? - zapytała chyba po raz setny, chodź dobrze wiedziała jaka jest odpowiedź. Nie chciałam dzisiaj iść na żadną imprezę, a po za tym ojciec by mnie zabił gdybym poszła.
- Nie pójdę. Mówiłam ci już to setki razy dzisiaj. Nie mam zamiaru nigdzie iść. Chcę spokoju, a nie głośnej muzyki - powiedziałam poważnie. Nie miałam ochoty dzisiaj w ogóle wychodzić. Niech się cieszą, że w ogóle wyszłam z nimi teraz.- No proszę, proszę, proszę, proszę. Dawno nie byłyśmy razem na imprezie. Ty praktycznie cały czas siedzisz w domu. Musisz się rozerwać. Jeśli pójdziesz nie będę już mówiła o tym jak to obrzydliwe jest to co robicie. - nad tym muszę się zastanowić. To może być jedyna taka sytuacja.- Kusząca propozycja - powiedziałam udając, że myślę.- Pójdziemy tam wszyscy razem - tym razem odezwał się Josh.- No dobra - powiedziałam zrezygnowana - Ale nie ubieram żadnej sukienki czy krótkich spodenek - powiedziałam akcentując bardziej słowo "żadnej". Nie lubiłam takich rzeczy. Najswobodniej czułam się w bluzie i zwykłych jeansach. Nie lubiłam dużych dekoltów, ani za krótkich spodenek. Oczywiście czasem je ubierałam, ale rzadko. 
- To chodźmy, bo trzeba się przygotować. - powiedziała wstając z koca Emily. Kiwnęłam głową i również wstałam. Josh wziął koc i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Ojca nie będzie do wieczora, więc mam spokój. Po chwili byliśmy na miejscu. Otworzyłam drzwi i wszyscy weszliśmy do domu. Od razu skierowaliśmy się do mojego pokoju. Otworzyłam szafę, żeby wybrać sobie ciuchy, ale niemal od razu wepchała mi się Emily. Usiadłam na łóżku i czekałam, aż wybierze mi ubrania. Muszę przyznać, że czasem wybrane przez nią ciuchy są fajne i nawet  w moim stylu. Wyciągnęła pierwszy zestaw, ale od razu powiedziałam stanowcze NIE. Były to krótkie spodenki, których już wcześniej powiedziałam, że nie ubiorę, i bardzo krótka bluzka. Wstałam i sama postanowiłam sobie wybrać ubrania. Niestety Josh mnie zatrzymał przytulając mnie od tyłu.  Emily usiadła obok Josh'a, a ja zaczęłam grzebać w szafie. Po krótkim namyśle wybrałam zwykłą czarną bokserkę i ciemne jeansy. Josh poszedł do domu. Emily też. 
 Mieli po mnie przyjść za jakieś 2 godziny. Poszłam do łazienki. Wzięłam długi prysznic, wysuszyłam włosy i ubrałam się. Włosy zostawiłam takie jakie są, a z makijażem...Postanowiłam dać trochę pudru, tusz do rzęs i zrobić kreski eyelinerem. Nie potrzebowałam dużo tapety...a właściwie nie lubiłam tak. Czuję się wtedy jakbym cały czas była brudna na twarzy i próbuję to zetrzeć, więc stawiam na naturalność. Uśmiechnęłam się zadowolona z efektu i wyszłam z łazienki. Miałam jeszcze jakieś pół godziny. Postanowiłam pójść do kuchni i coś zjeść. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej jakiś jogurt. Może nie jest to jakiś duży posiłek, ale zawsze coś. Po zjedzenie usłyszałam dzwonek do drzwi. Uśmiechnęłam się wiedząc, że to Josh. Później mieliśmy pojechać po Emily. Otworzyłam mu drzwi, a on wszedł. Ubrałam buty, wzięłam torebkę i wyszliśmy z domu. Zamknęłam drzwi i poszłam z Josh'em do samochodu. Zamknęłam za sobą drzwi i ruszyliśmy.
- Zobaczysz będzie fajnie - powiedział uśmiechając się do mnie. Kocham jego uśmiech.
- Mam nadzieję. - powiedziałam wyjmując z torebki błyszczyk, który miałam użyć przed wyjściem, ale Josh przyszedł. Przejechałam nim po ustach i z powrotem schowałam do torebki. Akurat podjechaliśmy pod dom przyjaciółki. Czekała już na nas na dworze. Wsiadła na tylne siedzenie, a Josh z piskiem opon ruszył w stronę domu swojego kolegi. Chłopak był bardzo bogaty, a jego dom. sory willa, jest jak to mówi Josh w sam raz na imprezę. Zatrzymaliśmy się pod domem gdzie było już sporo samochodów, a do moich uszu dochodził stłumiony dźwięk muzyki. Wysiadłam z samochodu i wszyscy skierowaliśmy się w stronę domu. Josh i Emily mieli szerokie uśmiechy na twarzy, ja niestety miałam złe przeczucia. Nie powinno mnie tu być, ale zgodziłam się i nie ma odwrotu. Josh otworzył drzwi, a ja usłyszałam jeszcze głośniejszą muzykę. To nie skończy się dobrze. Szłam zaraz za Josh'em. Oczywiście jak to on od razu wziął kubeczek z alkoholem. Przewróciłam oczami i skierowałam się w stronę kanap. Chwilę posiedziałam, a kiedy Josh skończył pić zawartość kubka wziął mnie do tańca. Po tańcu usiedliśmy na poprzednim miejscu. Emily i Josh non stop dopierali sobie alkohol. ja postanowiłam nie pić. Po jakiejś godzinie byli już nieźle wstawieni.- Veronica ja pójdę do łazienki. Zaraz wracam - powiedział Josh. Emily też gdzieś poszła, więc zostałam sama. Wszyscy tańczyli, świetnie się bawili, a ja siedziałam sama na kanapie patrząc na wszystko co się dzieję. Kilka osób zdążyło już zwymiotować na podłogę, kilka spało pod ścianą, następne kilka osób chyba nawet nie wiedziało co się dzieje. Chcę wrócić już do domu.
***
Świetnie. Zostałam uwięziona  w domu jakiegoś gościa o imieniu Jack. Nie wiem jak wrócic do domu, a moja przyjaciółka gdzieś zniknęła w tym ogromnym domu. Mogła nie godzic sie na tą imprezę. Byłabym teraz w moich ciepłym łóżeczku i spała, ale nie. Ja zawsze muszę się zgodzić na jakieś głupstwo. Jak nie z Emily to Josh'em. Kiedyś zgodziłam się iść z nim na koncert jego ulubionej kapeli i skończyło się na  tym, że była bójka i wszyscy musieli być przesłuchiwani..nawet ja. Miałam wtedy przesrane u rodziców. Byłam na niego nie źle wkurzona za to, ale i tak później się z tego śmialiśmy. Nie miałam zamiaru tu dłużej siedzieć. Wstałam z szarej skórzanej kanapy leżącej obok stolika z alkoholem i zaczęłam szukać Emily albo Josh'a. Przeciskałam się przez spocony tłum napalonych na siebie nastolatków i rozglądałam się za nimi. Nie często chodziłam na tego typu imprezy, a właściwie to była moja 2. Zawsze wolałam zostać w domu. Obejrzeć jakiś film czy coś. Nie lubiłam imprezować. Po chwili wpadłam na jakiegoś chłopaka. Był wyższy ode mnie o jakieś 5 cm. Niestety zostałam oblana przez niego kolorową cieczą.
- Przepraszam- powiedziałam pospiesznie.

- To ja przepraszam. Powinienem patrzyć gdzie idę - powiedział z głupim uśmiechem na twarzy. Był już nie źle wystawiony, a z jego ust wydobywał się zapach właśnie alkoholu i papierosów. Nie miałam zamiaru nawiązywać z nim jakiejkolwiek rozmowy. Szybko ominęłam go i zmieniłam swój plan. Teraz muszę znaleźć jakąś łazienkę. Niestety nie było to łatwe. W budynku w którym się znajdowałam były dziesiątki pokoi. Weszłam po schodach na górę i zaczęłam zaglądać po kolei do pokoi. Większość z nich to były sypialnie. Niektórych z nich były zamknięte. Chyba nie chcę wiedzieć co tam robią. Po dłuższej chwili znalazłam łazienkę. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz i podeszłam do umywalki. Moja biała bluzka miała dużą, niebieską plamę na środku. Fuknęłam pod nosem i chwyciłam za ręcznik. Namoczyłam jeden koniec, zimną wodą i przyłożyłam do plamy mając nadzieję, że uda mi się ją ze
trzeć. Po chwili niestety zorientowałam się, że to i tak nic nie daję, tylko pogarsza sprawę rozmazując ją. Teraz nie dość, że miałam bardzo widoczną plamę to jeszcze moja bluzka była mokra. Świetnie. Odłożyłam ręcznik i skierowałam się w stronę wyjścia z łazienki. Przekręciłam klucz i popchnęłam drewnianą powłokę, aby móc wyjść. Na korytarzu było już kilkoro całujących się ludzi. Czyżby wolne pokoje się skończyły? Zaśmiałam się pod nosem i zeszłam na dół. Nie miałam ochoty latać za nimi, więc postanowiłam wyjść na dwór. Musiałam zaczerpnąć trochę świeżego powietrza, bo tu to się udusić można. Przepchałam się cudem przez tłum i doszłam do drzwi balkonowych, które były otwarte. Wyszłam i niemal od razu na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka, spowodowana przez chłodne powietrze. Oplotłam się ramionami, żeby było mi chociaż trochę cieplej. Zaczęłam się rozglądać za czymś, na czym mogę usiąść, ale zamiast tego zobaczyłam grupkę ludzi stojących przy jednym z okien. Postanowiłam zobaczyć o co chodzi. Ruszyłam w ich kierunku. Wiem jestem ciekawską osobą, ale kto by nie chciał sprawdzić co się dzieje?




czytasz=komentarz
No i jest pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że się podoba, bo naprawdę długo nad nim siedziałam :)

2 komentarze: