piątek, 6 maja 2016

Rozdział 71

OCZAMI HARRY'EGO

Ona mnie nie widziała, ale ja tam byłem. Prawie na każdym koncercie wspierałem ją. Widziałem jej radość na twarzy. Widziałem jak cieszyła się, bawiła na scenie. Cieszyłem się jej szczęściem, ale ja stałem się bardziej oschły. Przestałem liczyć się z uczuciami innych ludzi. Tylko gdy ją widziałem wszystko znikało. Moja złość, moja arogancja. Gdy na nią patrzę wszystko jest inne. Kocham ją i nigdy nie przestałem, ale ona uporządkowała swoje życie na nowo. Nie ma tam miejsca dla mnie.
Dzisiejszy koncert odbywał się w Londynie, więc tu gdzie mieszkam. Oczywiście poszedłem na niego. Wszyscy poszliśmy. Śpiewała dużo piosenek, które kojarzyły mi się z nami, ale jedna przykuła moją uwagę. była to pierwsza jej piosenka jaką śpiewała dzisiaj. Płakała. Widziałem to, przez co moje serce rozbiło się na milion kawałków. Wiedziałem, że to o nas. O naszej miłości, ale ona mnie już nie kochała i to był dla mnie jeszcze większy cios. Tęskniłem za nią, ale wiedziałem, że mi nie wybaczy. Mimo, że minęło pół roku. Pieprzone pół roku bez niej obok. To była męczarnia, ale nic nie mogłem zrobić.
Po koncercie chciałem wyjść jak mam już w zwyczaju, ale Louis razem z resztą mnie zatrzymali i wręcz zaciągnęli siłą do niej. Nie chciałem tam iść. To znaczy chciałem ją zobaczyć, ale wiedziałem, że ona nie chciała widzieć mnie. Ten cały czas cierpiałem, że nie mogę jej widzieć. Była to dla mnie katorga, ale sam sobie to zrobiłem. Nie miałem pretensji do Veronica'i, tylko do siebie. To ja byłem wszystkiemu winien.
Ledwo się obejrzałem, a chłopcy wepchnęli mnie do pokoju gdzie były spotkanie fanów z idolem, czyli w tym wypadku moją ukochaną. Spojrzałem na nią, a jej twarz jedyne co wyrażały to szok, zdezorientowanie i niedowierzanie.

OCZAMI VERONICA'I

To naprawdę on. On naprawdę tam stoi. Harry tu przyszedł. Mam wrażenie, że jego twarz wyraża te same emocje co ja, czyli jedno wielkie niedowierzanie. Mam wrażenie, że minęły wieki. Zmienił się. Ma dłuższe włosy i więcej tatuaży. Na jego twarzy widać wyczerpanie. Wory pod wskazują na to, że nie spał dobrze. Pewnie miał koszmary, a mnie nie było. Nie było mnie kiedy mnie potrzebował. Wiem, że może to się wydawać niedorzeczne, ale to ja mam wyrzuty sumienia za to, że go zostawiłam. Miałam wrażenie, że mi nie wybaczy za to, że go zostawiłam.
Moja dłoń powędrowała do ust. Byłam w szoku. Z moich oczu zaczęły wypływać słone łzy. Tak naprawdę wybaczyłam mu już tą zdradę mimo, że nawet nie usłyszałam jego tłumaczeń.
Podbiegłam szybko do niego i rzuciłam się na szyję. Cofnął się dwa kroki razem ze mną. Widziałam jak reszta się uśmiecha. Ja sama była cała w skowronkach. Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę.
Po chwili poczułam jak również mnie obejmuje i teraz płakaliśmy w swoich objęciach.
- Przepraszam. Tak bardzo przepraszam. - powiedziałam łamiącym się głosem. - Tak bardzo za tobą tęskniłam. - przytuliłam się bardziej.
- To ja powinienem cię przeprosić. To wszystko moja wina. To ja się upiłem. To ja cię zdradziłem. Ty niczemu nie jesteś winna. - powiedział cichym głosem tak, że tylko ja mogłam to usłyszeć.
- Ale to ja odeszłam. To ja doprowadziłam cię do takiego stanu. Przepraszam cię. Przepraszam najmocniej. - powiedziałam.
- Pani Veronica'o. - usłyszałam za sobą. Mój ochroniarz. Niechętnie odsunęłam się od Harry'ego.
- Tak? - zapytałam wycierając łzy.
- Fani czekają. - przypomniał. Kiwnęłam głową.
- Poczekajcie na mnie. Tam są kanapy. - wskazałam na miejsce w rogu tego pomieszczenia, a sama wróciłam do przyjmowania fanów. Byli wspaniali, ale w tym momencie chciałam po prostu to zakończyć i iść do przyjaciół.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz