- O 22 będą dwie doby. - powiedział Harry. To znaczy, że jest już poniedziałek? Przecież ja mam pracę! Moje ciało ogarnęła wielka panika. A co jeśli mnie wyleją? Znów będę musiała szukać pracy. - O pracę się nie martw. Nie pracujesz już tam. Zwolniłem cię. - powiedział jakoby czytał mi w myślach. - Że co zrobiłeś?! Przecież ja muszę pracować! Nie będziesz za mnie płacił. - powiedziałam podniesionym głosem, energicznie wstając przez co zabolała mnie głowa. - Dziewczyno, niech do ciebie dojdzie, że nie będę brał od ciebie pieniędzy, a poza tym masz odpoczywać przez następne kilka dni. - powiedział, a ja się położyłam. - Jestem zmęczona. Idę spać. - powiedziałam i miałam już zamykać oczy kiedy do pokoju weszła Emily. Ona naprawdę nie rozumie, że nie chce jej widzieć. - Jezu. Veronica, jak się czujesz? - zapytała "zmartwiona" . Zaśmiałam się drwiąco. - Czy ja nie wyraziłam się jasno? Nie chcę cię znać. Wynoś się i nie zbliżaj do mnie. - powiedziałam przez zęby. - Nie dałaś mi wytłumaczyć. Proszę cię. Jestem przecież twoją najlepszą przyjaciółką. - powiedziała płaczliwym głosem. - Pomyliło ci się coś. Byłaś moją najlepszą przyjaciółką. Teraz nie chcę cię znać. - miałam gdzieś, że Harry tu jest. - Proszę daj mi to wyjaśnić. To nie było tak jak myślisz. - ona jest chyba śmieszna. - A jak? Opowiedz. - powiedziałam, a ona spojrzała na Harry'ego, który patrzył na nasza rozmowę o dziwo z powagą, a nie śmiechem. - Przy nim. - dodałam po chwili. Emily spuściła głowę. - Byliśmy pijani i po prostu tak wyszło. Na początku nie chciałam, ale Josh zaczął mnie namawiać no i...poszłam z nim. - to ma być wytłumaczenie? Adwokatem nigdy nie będzie. - Czyli tak jak przypuszczałam. Mój chłopak zdradził mnie z moją najlepszą przyjaciółką. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy- Wiesz co?! Wcześniej czułam smutek. Płakałam i w ogóle, ale teraz jestem po prostu wściekła. Straciłam dwie najważniejsze dla mnie osoby, ale dzięki wam zyskałam wolność od ojca, bo gdybym nie uciekła z imprezy ktoś nie chciałby mnie zgwałcić i nie spotkałabym Harry'ego. On jest teraz jedyną osobą, która mi pomaga, a teraz wynoś się stąd, bo nie mam ochoty na ciebie patrzeć. - wykrzyczałam i wskazałam na drzwi. - Ale... - zaczęła, ale Harry jej przerwał.
- Chyba coś powiedziała. - wydarł się, a Emily, aż podskoczyła. - Wolisz bandytę ode mnie? - zapytała niedowierzająco. - On mi przynajmniej pomaga. - wydarłam się, a ona tupnęła nogą jak typowa blondi i wyszła z sali odgarniając włosy, a na koniec uśmiechając się głupio. W sumie to jej zachowanie pasuje do koloru włosów. Blondynka. Byłam mega wkurzona, a moje zmęczenie w pełni wyparowało. Miałam ochotę jej przywalić, ale wiedziałam, że nagły ruch mógłby spowodować, że głowa mnie zacznie boleć czy coś. Niech się cieszy, że jestem w szpitalu, bo rodzona matka by jej nie poznała. Jakim prawem ona tu przychodzi? Dobrze wie, że nie chcę jej znać, a co dopiero widzieć ją. Zdradziła mnie, a prawdziwa przyjaciółka tak nie robi. Teraz jedyne co może zrobić to pocałować się w dupę. - Okey? - zapytał Harry, a ja kiwnęłam głową. - Idź spać. - powiedział spokojnym głosem. - Nie wiem czy dam radę - powiedziałam cicho. - Jeśli położę się obok zaśniesz? - zapytał po chwili. Popatrzyłam na niego z niedowierzaniem. On naprawdę by to zrobił? - Można spróbować. - powiedziałam po chwili. Harry wstał z krzesła i położył się zaraz obok mnie. Wtuliłam się w jego klatkę i zamknęłam oczy. Poczułam jak Harry całuje mnie w czubek głowy. Czy to na pewno ten sam Harry, który bije się na ringu i nie tylko tam? To niemożliwe. Ten jest opiekuńczy, delikatny, troskliwy..- Harry? - odezwałam się, a ten mruknął, żebym mówiła - Czy ty, to ty? - zapytałam i się zaśmiałam. - Stuprocentowy ja. - powiedział i się zaśmiał. Harry mnie obejmował, a ja nie miałam nic przeciwko, a wręcz przeciwnie. Mogłam tak leżeć wiekami. Czułam się bezpiecznie w jego objęciach. Dziwne...Wszyscy się go boją, a ja w jego objęciach czuje się bezpiecznie. Coś tu chyba nie gra. Gdyby ktoś nas teraz zobaczył powiedziałby, że jestem jakaś chora i chyba nie wiem kim jest Harry. Przeraża mnie jego "praca", ale on sam już wcale, więc czego mam się bać. ***
Obudziłam się dalej w objęciach Harry'ego. Spojrzałam na niego. Spał. Jego włosy opadały na czoło i wyglądał uroczo. Jak nie on. Co jakiś czas pochrapywał co dodawała mu jeszcze więcej uroku. Mimo, że spał, nie wypuszczał mnie z objęć. Popatrzyłam na zegar wiszący na ścianie. Była 6 rano. Byłam wyspana. Szturchnęłam lekko Harry'ego, żeby się obudził, bo nie chcę być znów duszona, a jego siła mogłaby mnie z łatwością uszkodzić. Przeraża mnie ta myśl, ale trudno. Szturchnęłam go jeszcze raz. Tym razem mruknął niezadowolony i otworzył oczy. Uśmiechnęłam się szeroko, a on wypuścił mnie z objęć.
- Dziewczyno. Jest dopiero szósta rano. - powiedział zaspanym głosem
- A poszliśmy spać o 20. - powiedziałam i się zaśmiałam. Harry się nie odezwał. Wstałam i...właściwie to po co ja wstałam? Niestety nie mam tu żadnych ubrań i nie mam się w co przebrać. Jedynie ciuchy z imprezy. Teraz jestem w jakiejś szpitalnej piżamce. Chyba rzeczy z imprezy są lepsze. Stokroć lepsze. Wzięłam ubrania wiszące na końcu łóżka i poszłam do szpitalnej łazienki. Nigdy ich nie lubiłam, ale co zrobić? Trzeba się w końcu umyć. Zdjęłam z siebie tę ohydną piżamę i weszłam do kabiny prysznicowej. Jak najszybciej się umyłam i wyszłam. Ubrałam się i wróciłam do sali. Nie był to strój, który chciałam ubrać, ale niestety ten był jedyny. Weszłam na salę i usiadłam na starym szpitalnym materace obok Harry'ego. Wydawał się być zamyślony. - O czym myślisz? - zapytałam, ale nie dostałam żadnej reakcji z jego strony. Szturchnęłam go, a kiedy na mnie spojrzał powtórzyłam pytanie.
- Zayn musi zapłacić za to co zrobił. - powiedział patrząc tępo w ścianę.
- Proszę cię. Tylko się z nim nie bij. - powiedziałam błagającym głosem. Naprawdę nie chciałam, żeby się z nim bił. Gdyby został złapany nie miałabym nikogo. Zostałabym z niczym. A do tego bym za nim cholernie tęskniła. Prawie cały czas spędzam z nim czas i już się przyzwyczaiłam do niego.
- A dlaczego nie? Veronica on chciał cię zgwałcić. To do ciebie nie dociera? - zapytał mnie, a ja spuściłam głowę. Dociera. Próbowano mnie już zgwałcić cztery razy w ciągu półtora tygodnia. Nie życzę tego żadnej dziewczynie, ale nie chcę, żeby Harry się z nim bił. Jestem pewna, że by go złapali, a ja bym została sama.
- Nie chcę, żebyś się z nim bił. A co jeśli cię złapią? - zapytałam po chwili. Głupio się czułam, bo w tej chwili przyznawałam mu, że go potrzebuję i chcę, żeby był przy mnie. Przynajmniej tak mi się wydawało.
- Skarbie, mnie nikt jeszcze nigdy nie złapał. Jestem nietykalny - powiedział i się uśmiechnął lekko do mnie. Skarbie? Serio?
- A co jeśli tym razem zostaniesz złapany? Co jeśli będziesz w więzieniu? Nie chcę, żebyś tam trafił. - powiedziałam cicho.
- Chcesz, żebym był przy tobie, prawda? - zapytał, a ja spuściłam głowę. Nie powiedziałam tego dosłownie, ale można było się domyślić. - Nie zostawię cię. Nie musisz się o to martwić. - powiedział spokojnym głosem. Powoli podniosłam głowę do góry. Na mojej twarzy był ogromny rumieniec. Czemu tak na mnie działa?! Ja nie chcę! Spojrzał na mnie i się zaśmiał. Co w tym śmiesznego?! To nie moja wina, że wyglądam jak burak...to jego wina. Uderzyłam go żartobliwie w ramię, żeby przestał się że mnie nabijać.
- Nie śmiej się! - powiedziałam też się śmiejąc. Tyle, że ja z zażenowania, a on z tego, że się rumienie.- A poszliśmy spać o 20. - powiedziałam i się zaśmiałam. Harry się nie odezwał. Wstałam i...właściwie to po co ja wstałam? Niestety nie mam tu żadnych ubrań i nie mam się w co przebrać. Jedynie ciuchy z imprezy. Teraz jestem w jakiejś szpitalnej piżamce. Chyba rzeczy z imprezy są lepsze. Stokroć lepsze. Wzięłam ubrania wiszące na końcu łóżka i poszłam do szpitalnej łazienki. Nigdy ich nie lubiłam, ale co zrobić? Trzeba się w końcu umyć. Zdjęłam z siebie tę ohydną piżamę i weszłam do kabiny prysznicowej. Jak najszybciej się umyłam i wyszłam. Ubrałam się i wróciłam do sali. Nie był to strój, który chciałam ubrać, ale niestety ten był jedyny. Weszłam na salę i usiadłam na starym szpitalnym materace obok Harry'ego. Wydawał się być zamyślony. - O czym myślisz? - zapytałam, ale nie dostałam żadnej reakcji z jego strony. Szturchnęłam go, a kiedy na mnie spojrzał powtórzyłam pytanie.
- Zayn musi zapłacić za to co zrobił. - powiedział patrząc tępo w ścianę.
- Proszę cię. Tylko się z nim nie bij. - powiedziałam błagającym głosem. Naprawdę nie chciałam, żeby się z nim bił. Gdyby został złapany nie miałabym nikogo. Zostałabym z niczym. A do tego bym za nim cholernie tęskniła. Prawie cały czas spędzam z nim czas i już się przyzwyczaiłam do niego.
- A dlaczego nie? Veronica on chciał cię zgwałcić. To do ciebie nie dociera? - zapytał mnie, a ja spuściłam głowę. Dociera. Próbowano mnie już zgwałcić cztery razy w ciągu półtora tygodnia. Nie życzę tego żadnej dziewczynie, ale nie chcę, żeby Harry się z nim bił. Jestem pewna, że by go złapali, a ja bym została sama.
- Nie chcę, żebyś się z nim bił. A co jeśli cię złapią? - zapytałam po chwili. Głupio się czułam, bo w tej chwili przyznawałam mu, że go potrzebuję i chcę, żeby był przy mnie. Przynajmniej tak mi się wydawało.
- Skarbie, mnie nikt jeszcze nigdy nie złapał. Jestem nietykalny - powiedział i się uśmiechnął lekko do mnie. Skarbie? Serio?
- A co jeśli tym razem zostaniesz złapany? Co jeśli będziesz w więzieniu? Nie chcę, żebyś tam trafił. - powiedziałam cicho.
- Chcesz, żebym był przy tobie, prawda? - zapytał, a ja spuściłam głowę. Nie powiedziałam tego dosłownie, ale można było się domyślić. - Nie zostawię cię. Nie musisz się o to martwić. - powiedział spokojnym głosem. Powoli podniosłam głowę do góry. Na mojej twarzy był ogromny rumieniec. Czemu tak na mnie działa?! Ja nie chcę! Spojrzał na mnie i się zaśmiał. Co w tym śmiesznego?! To nie moja wina, że wyglądam jak burak...to jego wina. Uderzyłam go żartobliwie w ramię, żeby przestał się że mnie nabijać.
- Znowu się rumienisz. - powiedział z szerokim uśmiechem. Jego dołeczki były bardzo dobrze widoczne. Mogłabym się patrzeć na niego cały czas.
- No i co z tego? Nie śmiej się. - powiedziałam dalej się śmiejąc. Przestał się śmiać, ale na twarzy miał dalej lekki uśmiech. Teraz w ogóle nie wyglądał na jakiegoś boksera czy kimkolwiek jest. Usłyszałam po chwili dzwonek mojego telefonu. Dostałam SMSa. Ciekawe kto. Wyjęłam go z kieszeni i odblokowałam. Otworzyłam wiadomość i od razu dostałam następną, ale nie od tej samej osoby. Pierwsza była od Emily. Ciekawe co znowu chce.
"Jeszcze mnie popamiętasz."
- No i co z tego? Nie śmiej się. - powiedziałam dalej się śmiejąc. Przestał się śmiać, ale na twarzy miał dalej lekki uśmiech. Teraz w ogóle nie wyglądał na jakiegoś boksera czy kimkolwiek jest. Usłyszałam po chwili dzwonek mojego telefonu. Dostałam SMSa. Ciekawe kto. Wyjęłam go z kieszeni i odblokowałam. Otworzyłam wiadomość i od razu dostałam następną, ale nie od tej samej osoby. Pierwsza była od Emily. Ciekawe co znowu chce.
"Jeszcze mnie popamiętasz."
czytasz=komentarz
Komentować! Każdy komentarz to dodatkowa motywacja! :D
Komentować! Każdy komentarz to dodatkowa motywacja! :D
Z niecierpliwością czekam na następny
OdpowiedzUsuń