
-O wstałaś już? - usłyszałam męski ochrypnięty głos za sobą. Szybko się odwróciłam i ujrzałam go.
- T-Tak- powiedziałam jąkając się.
- Jeśli chcesz skorzystać z łazienki to drugie drzwi od kuchni- powiedział, a ja kiwnęłam głową i ruszyłam w tamtą stronę. Otworzyłam drzwi. Bingo. Podeszłam do umywalki nad która było lusterko. Wyglądałam koszmarnie. Moje włosy były roztrzepane na każdą stronę świata, makijaż był rozmazany, a do tego miałam czerwone oczy od płaczu. Szybko zmyłam makijaż i choć trochę ułożyłam włosy. Po chwili wyszłam z łazienki. Ten Styles siedział w salonie i oglądał telewizję. Podeszłam do kanapy i chwyciłam koc. Złożyłam go w kostkę i odłożyłam go z powrotem na kanapę. Usiadłam obok i siedziałam cicho, bojąc się, że jak coś powiem to wybuchnie. Nie wiem czemu, ale boję się cokolwiek powiedzieć.
- Odwieziesz mnie do domu albo chociaż powiesz jaki to adres? - zapytałam cicho i niepewnie. Nie wiedziałam czego mogę się po nim spodziewać.
- Za chwilę cię odwiozę- powiedział, a ja się już więcej nie odzywałam. Ta chwila przeciągała się w nieskończoność, ale w końcu wstał i wyszliśmy z jego domu. Znów otworzył mi drzwi do samochodu. Zajęłam miejsce pasażera, a po chwili on zajął też swoje. Podałam mu adres i po chwili ruszyliśmy. Cały czas patrzyłam przez szybę. - Mogę wiedzieć jak masz na imię? - zapytał po chwili. Nie wiedziałam czy mogę mu powiedzieć. Może chce poznać wszystkie moje dane, a później porwać i sprzedać?
- Veronica- ostatecznie postanowiłam mu powiedzieć. - A ty? - ciekawość bierze górę.
- Harry. Harry Styles. A ty powiesz swoje nazwisko czy mam się dowiadywać? - po co mu moje nazwisko?
- Stevens. Veronica Stevens- odpowiedziałam po chwili namysłu. Chce jak najszybciej dostać się do domu. I nie chce go już więcej spotkać. Wiem, że on to same problemy, a ich mam już sporo, a jeszcze jeden będzie mi zbędny.
- Jesteśmy- powiedział wychodząc z samochodu. Obszedł go i otworzył mi drzwi. Wyszłam z pojazdu.
- Dziękuję. - powiedziałam cicho i skierowałam się w stronę mojego domu. Miałam nadzieję, że nikogo tam nie ma i będę miała choć chwilę spokoju. Ale od razu kiedy weszłam ujrzałam Josh'a. Mój spokój został automatycznie przerwany jego obecnością. Czego on chce?
- Veronica daj mi to wytłumaczyć - powiedział, a ja zaczęłam się cofać.
- Nie masz co tłumaczyć. Widziałam cię z Emily. Co tu jest do tłumaczenia?! Zdradziłeś mnie z moją najlepszą przyjaciółką! Nie chce was już znać! - wykrzyczałam na całe gardło. Wiedziałam, że nikogo nie ma w domu, bo inaczej Josh czekałby na dworze, a tak nie było, więc jestem pewna, że ojciec wyszedł. Na moje szczęście. Josh do mnie podszedł i złapał mnie za przedramię, ale szybko się mu wyrwałam. - Nie dotykaj mnie i wynoś się stąd. Nigdy ci nie wybaczę - znów się wydarłam, a po moim policzku spłynęła pierwsza słona łza. Czemu muszę być taka słaba?
- Daj mi wyjaśnić- wydarł się na mnie.
- Nie. Nie chcę cię znać, rozumiesz?! - wykrzyczałam przez łzy i niemal od razu poczułam ostry ból na lewym policzku. Nie wystarczyło, że wczoraj dostałam? Josh nigdy mnie nie bił, ale jak widać kiedyś musiał być ten pierwszy raz. Przez chwilę patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Nie dochodziło do mnie, że mnie uderzył. Zawsze mówił, że nigdy mnie nie skrzywdzi i w ogóle, a teraz...
- Wysłuchaj mnie- wysyczał przez zęby, a ja za sobą usłyszałam czyjeś kroki. Szybko się odwróciłam z nadzieję, że nie zobaczę tam mojego ojca. Kiedy ujrzałam tą osobę co szła do nas, przeraziłam się jeszcze bardziej. Był to Harry. - Aha. Ty możesz mnie zdradzać, a ja ciebie nie? - prychnął śmiechem. Boże, co za człowiek! Harry podszedł do Josh'a i wycelował cios w nos. Josh się cofnął. Z jego nosa zaczęła lecieć czerwona ciecz. Mimo, że mnie zranił nie chciałam na to patrzeć.
- Matka nie nauczyła cię, że się nie biję kobiet?!- wydarł się i kolejny raz wycelował cios w Josh'a.
- Przestań! - wydarłam się przez płacz, ale to nic nie dało. Josh próbował się bronić, ale był zbyt słaby. - Harry przestań - znów się wydarłam, ale tym razem trochę ciszej. Harry rzucił nim o ziemię, a Josh wstał i uciekł. Dziękuję Boże. Nie będę musiała go widzieć. Upadłam na ziemię i zaczęłam płakać. - Czemu to zrobiłeś? - zapytałam cicho, szlochając przy tym i spojrzałam w góry. Z dołu wydawał się jeszcze wyższy niż był w rzeczywistości.
- Zasłużył sobie - powiedział bez emocji. Czy człowiek może być tak bez uczuciowy? Jak widać może.
- Nie. Nie chodzi mi o to, że go pobiłeś. Czemu tu wróciłeś? - zapytałam cicho i wstałam z ziemi.
- Nawet nie odjechałem, a już usłyszałem krzyki. Pomyślałem, że będzie fajna komedia - powiedział po chwili jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. Może dla niego jest, ale nie dla mnie. Jak komedią może być czyjeś cierpienie? - A poza tym zostawiłaś swój telefon - powiedział i podał mi urządzenie.
- Dziękuję. Ja muszę iść. Ty lepiej też już idź. Nie chce żeby cię tu ktoś zobaczył - powiedziałam i weszłam do domu. Harry odszedł do swojego samochodu, a ja zamknęłam drzwi. Szybko poszłam do swojego pokoju. Wyjęłam z szafy jakieś leginsy, a do tego męską za dużą na mnie bluzkę i czystą bieliznę. Poszłam z moim domowym zestawem do łazienki. Zamknęłam drzwi na klucz i zaczęłam zdejmować z siebie ubrania. Brudne ciuchy wyrzuciłam do kosza na brudy, a sama weszłam do kabiny prysznicowej. Odkręciłam wodę i mogłam się nacieszyć wodą, która otulała całe moje ciało. Kiedy zmyłam z siebie cały brud, wyszłam z kabiny owijając się w miękki, jedwabny, czerwony ręcznik. Podeszłam do lustra. Złapałam za suszarkę i ją włączyłam. Zaczęłam suszysz moje długie brązowe włosy. Zajęło to trochę czasu, ale włosy były już w pełni suche. Zrzuciłam z siebie ręcznik i ubrałam bieliznę. Wzięłam jeden z moich kremów, a dokładnie o zapachu granatu i wtarłam go w skórę. Chwilę odczekałam i ubrałam na siebie resztę ciuchów. Popatrzyłam jeszcze raz w lustro. Miałam siniaka na lewym policzku. Olałam go i wyszłam z łazienki. Od razu zabrałam się za ogarnianie domu. Starłam kurze, poodkurzałam i wszystko poukładałam. Kiedy cały dom był wysprzątany, co zajęło mi jakieś 3 godziny. Po jakimś czasie usłyszałam dzwonek do drzwi. Ruszyłam w stronę drzwi i je otworzyłam. Moim oczom ukazała się Emily.
Boze zrobili jej to i jeszcze do niej przychodza,a Josh jeszcze ja uderzyl , dobrze ze Harry mu oddal,ale moglby okazac wiecej uczuc, mam nadzieje ze to się zmieni :D
OdpowiedzUsuńZycze weny i do nastepnego :*
Nie masz spamu, więc wybacz ;c
OdpowiedzUsuńZapraszam na ostatni rozdział pierwszej części http://katie-and-one-direction.blogspot.com/2014/10/rozdzia-23.html