wtorek, 21 października 2014

Rozdział 8

Następny rozdział pojawi się gdy pod rozdziałem będą co najmniej 3 komentarze. Nie komentujecie w ogóle, więc nie mam wyboru. 
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba i życzę miłego czytania :)


-To się już nie powtórzy - powiedziałam nie patrząc na niego. Miałam dość jego twarzy.
 
- Patrz na mnie jak do ciebie mówię! - krzyknął na mnie, a ja podskoczyłam. Nie chciałam na niego patrzeć, ale nie chciałam też zostać uderzona, więc i tak musiałam na niego spojrzeć. 
- Tak? - zapytałam, a już po chwili poczułam ten sam ból, może trochę większy, niż wczoraj, ale na prawym policzki. Upadłam. Czemu on to robi? Nie jestem jakimś workiem treningowym. Spojrzałam w górę i zobaczyłam tą jego ohydną twarz. Nie minęła sekunda, a poczułam ogromny ból w brzuchu. Kopnął mnie...Kopnął mnie tak mocno jak tylko umiał, przez co usłyszałam znajomy dźwięk łamiących się kości. Z moich oczu wypłynęły znów słone łzy. Zdecydowanie za dużo płaczę, ale co ja mam zrobić? Nic nie mogę. Ojciec na mnie popatrzył chwilę i odszedł mówiąc "Może się nauczysz kultury" . Ja mam się nauczyć kultury? Ja? Niech on się nauczy szacunku najpierw to wtedy pogadamy. Kiedy zniknął mi z pola widzenia, złapał się za brzuch i próbowałam wstać. Wszystko mnie bolało. Z ledwością się ruszałam. Po kilku próbach wstałam. Od razu skierowałam się do swojego pokoju. Wzięłam z niego piżamę i poszłam do łazienki. Nie wiem jak ja jutro trafię do pracy, a już na pewno nie wiem jak będę pracować. Zdjęłam z siebie ubrania i weszłam do kabiny prysznicowej. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w piżamę. Wróciłam do swojego pokoju, a to co tam zobaczyłam mnie przeraziło. Na moim łóżku leżał Harry. 
- Harry. Nie powinno cie tu być- powiedziałam pewna swoich słów. Jeśli ojciec go zobaczy to chyba go zabije...nie. Mnie zabije. Harry na mnie spojrzał i od razu wstał. Wiedziałam, że mam siniak na twarz i rozciętą wargę. Mam jeszcze siniaka na ręce i brzuchu. Podszedł bliżej, a ja próbowałam schować twarz, ale Harry delikatnie złapał mnie za podbródek i podniósł tak, żebym na niego spojrzała. Miałam już łzy w oczach. Nie chciałam, żeby ktoś widział mnie w takim stanie. Zawsze daję na twarz makijaż, który to wszystko zakrywa, a teraz miałam po prostu położyć się do łóżka i iść spać, a nie być oglądana przez kogoś. Spojrzałam na niego. Jego oczy były skupione na mojej twarzy, która w tej chwili wyglądała okropnie. Po chwili z moich oczy wypłynęła łza. Jak najdelikatniej można wytarł ją kciukiem.
Kto ci to zrobił? Masz więcej obrażeń? - zapytał poważnie. Jego szczęka się zacisnęła, a mięśnie napięły. Nie odpowiedziałam na ani jedno pytanie. - Zadałem pytanie- nawet dwa. Spuściłam głowę. 
- To mój ojciec- powiedziałam najciszej jak potrafiłam. Widziałam, że jego knykcie stają się białe.
Uderzył cię gdzieś jeszcze? - widać było, że był wkurzony. Chciał wybuchnąć, ale wiedział, że jest w domu mln ojciec. 
- Tak- powiedziałam cichym, piskliwym głosem.
- Gdzie? - zapytał już spokojnie. Podniosłam trochę koszulkę i pokazałam mój brzuch. Był on koloru fioletowego, a w niektórych miejscach czerwonego.
- Proszę cię Harry. Musisz już wyjść. Jeśli on cię tu zobaczy, zabije mnie- powiedziałam już płacząc. Podeszłam powoli do łóżka i usiadłam na nim. Wszystko robiłam wolno i ostrożnie. Nie chciałam, żeby bolało mnie jeszcze bardziej. Harry stał w tym samym miejscu i nie drgnął ani o milimetr. Miał zaciśnięte pięści, a jego mięśnie były napięte. Próbował się uspokoić. Jeśli by wybuchł mój ojciec by go usłyszał, a on dobrze wie, że nie może. Weszłam pod kołdrę. Cały czas patrzyłam na Harry'ego...a właściwie to jego plecy. Po chwili się odwrócił. Jego wyraz twarzy był łagodniejszy, przez co odetchnęłam z ulgą.
- Czemu z nim dalej mieszkasz? - zapytał poważnie. Zaczął iść w moją stronę. Spuściłam głowę.
- Boję się odejść - powiedziałam cicho. Bałam się i to strasznie. Jeśli bym odeszła, a on by spotkał mnie na ulicy...nie chce myśleć co by zrobił. Harry usiadł na łóżku obok mnie. Nie odzywał się. Próbował wszystko ułożyć w głowie. Po chwili usłyszałam dźwięk tłukącego się szkła. - Harry. Naprawdę lepiej byłoby gdybyś już poszedł - powiedziałam cicho, słysząc kroki mojego ojca. Nie chciałam, żeby go tu zobaczył.
- Dobra. To pa - powiedział i wyszedł przez okno. Nastawiłam budzik na 5:30 i położyłam się spać. Super. Będę spała 3 i pół godziny. Na pewno się wyspie. Drzwi od mojego pokoju otworzyły się z głośnym hukiem. Zacisnęłam powieki. Bałam się, że usłyszał nasza rozmowę, ale po chwili wyszedł z pokoju zamykając drzwi. Wypuściłam głośno powietrze i próbowałam się uspokoić. 
***



 

Szybko pognałam do łazienki. Przecież on mnie wyleje. Brzuch mnie po wczorajszym bolał, ale musiałam go ignorować. Musiałam jak najszybciej się tam dostać. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i zrobiłam makijaż, który zakrywa moje siniaki. Biegiem wyszłam z pokoju. Ojciec spał na kanapie, więc musiałam być cicho. Ubrałam buty i wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi. Było już około 15 minut po siódmej, więc rzuciłam się w bieg. Dotarcie na miejsce zajęło mi 10 minut. Weszłam do kawiarni. Było tam już kilkoro ludzi. Szybko ruszyłam za ladę. Chciałam już zacząć pracę. Miałam nadzieję, że szef jeszcze nie przyszedł, ale niestety..
***

- Możesz sobie darować. Już tu nie pracujesz - powiedział surowo.

-Ja przepraszam. To się już więcej nie powtórzy. Nie może mnie pan wywalić. Przepraszam. - moje całe życie się wali. Teraz jestem już na całkowitym dnie. Brakuje
jeszcze tego, żebym zaczęła brać narkotyki.

- Dobry pracownik nie powinien się spóźniać. Przykro mi, ale jestem zmuszony cię zwolnić. Tu masz pieniądze- powiedział i wręczył mi białą kopertę.
- Proszę mi tego nie robić - powiedziałam płacząc. On tylko odszedł i schował się za drzwiami do kuchni. Schowałam kopertę do kieszeni i wyszłam z kawiarni. Ostatnie dni zmieniły całe moje życie, które zakończy się właśnie jak wrócę do domu. Usiadłam na krawężniku i po prostu płakałam. Ludzie patrzyli na mnie jakbym była jakąś bezdomną. Dzięki. Na pewno poprawicie mi tym humor. Nie wiem ile tak siedziałam i płakałam dłubiąc w chodniku. Po jakimś czasie, obok mnie zatrzymuje się duży czarny Range Rover. 
- Co się stało? - zapytał spokojnie.- Nic. -powiedziałam szybko. Nie musi wiedzieć o mnie wszystkiego- Choć ze mną - rozkazał mi.-Nie pójdę z tobą - zaprotestowałam. Nie chciałam z nim nigdzie iść. Nie ufam mu jeszcze i nadal się boję.- Powiedziałem, żebyś ze mną poszła! - wydarł się. Ludzie się na nas patrzyli, ale nic nie robili. Czyżby oni też się go bali?- Nie- krzyknęłam, a już pi chwili znów nie czułam ziemi pod nogami. Przerzucił mnie sobie przez ramię. Syknęłam z bólu. Dalej mnie to bolało. Powiedział szybkie "przepraszam" i ruszył w stronę samochodu. Wiedziałam, że z nim nie wygram, więc dałam sobie spokój z wyrywaniem. Posadził mnie na fotelu pasażera, a sam poszedł do kawiarni w której pracowałam. Próbowałam otworzyć każde drzwi w samochodzie. Nie chciałam z nim nigdzie jechać. Kiedy zorientowałam się, że wszystkie są zamknięte. Czułam się jak w jakimś więzieniu, w którym muszę bezczynnie siedzieć. Zrezygnowana usiadłam i skrzyżowałam ręce na piersi. Patrzyłam na kawiarnie czekając, aż w końcu Harry wyjdzie z niej i postanowi do mnie dołączyć. Nie chciałam tu sama siedzieć. Spojrzałam na radio. Nie wiem czy sobie życzy, żeby je ktokolwiek dotykał, ale nudzi mi się, więc je włączam. Od razu do moich uszu dochodzi jedna z moich ulubionych piosenek. Póki Harry'ego nie ma mogę chwilę pośpiewać, więc zaczęłam tańczyć na krześle i śpiewając.

czytasz = komentarz

Przepraszam, że dałam taki warunek, ale w ogóle nie komentujecie. Rozdziały dodaję trochę szybciej, więc mam nadzieję, że to doceniacie. Mam wiele nauki, ale staram się pisać w każdej wolnej chwili. :)

 

3 komentarze:

  1. Och nie, pisz dalej Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boze swietny :D
    Mam nadzieje ze Harry jej pomoze , jakoś wymysli cos z praca i ojcem :/
    Jak ojciec moze bic wlasne dziecko? To nienormalne :/
    Zycze weny i do nastepnego :*

    OdpowiedzUsuń