Po jakimś czasie samochód się trzęsie. Przestałam moje wygłupy i energicznie spojrzałam w stronę kierowcy. Harry wsiadł do samochodu. Miał rozbawienie w oczach. Sięgnęłam po wyłącznik do radia i je wyłączyłam.- Przepraszam - powiedziałam i poczułam jak moje poliki się rumienią. Spuściłam szybko głowę na dół, żeby włosy zasłoniły mają twarz, ale niestety moje rumieńce nie uszły uwadze Harry'ego.- Rumienisz się - powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy. Wtedy zarumieniłam się jeszcze bardziej. Czemu ja tak reaguję. Nie odezwałam się tylko lekko się uśmiechnęłam. Strach do niego, powoli malał, ale nie wiem czy kiedyś zniknie. Harry włożył kluczyk do stacyjki i po chwili odpalił samochód. Ruszyliśmy.- Gdzie mnie zabierasz? - zapytałam po chwili.- Do mnie. Bo chyba nie chcesz wracać do domu - powiedział, a mi od razu przypomniał się wczorajszy wieczór.- I tak prędzej czy później będę musiała tam wrócić - powiedziałam zrezygnowana. Jeśli dowie się, że nie mam pracy i nie będziemy mieli pieniędzy to mnie chyba zabiję. Jestem jedynym środkiem dochodowym w moim domu...Jeśli w ogóle mogę nim tak nazwać. W domu powinno czuć się dobrze, a w moim się nie czuję. Jedyne co w nim czuję to strach...Strach, że wejdzie do mnie do pokoju i zacznie się na mnie wyżywać fizycznie i psychicznie. On jest zdolny do wszystkiego, dlatego się go tak boję. Po chwili zatrzymaliśmy się pod jego posesją. Harry wysiadł z samochodu, obszedł go i otworzył mi drzwi. Podziękowałam mu i ruszyliśmy w stronę drzwi. Otworzył je i wpuścił mnie do środka. Ściągnęłam buty i poszłam z nim do salonu. Usiadłam na kanapie.- Za jakąś godzinę będę musiała iść do mamy - powiedziałam spoglądając na zegarek. Była dopiero 12, ale musiałam dzisiaj posprzątać w domu i ugotować obiad.- Mogę cię odprowadzić, jeśli chcesz - powiedział po chwili.- Okey - powiedziałam i się uśmiechnęłam. - Mieszkasz sam? - zapytałam po chwili.- Jak widać - powiedział, a ja wstałam i podeszłam do ramek ze zdjęciami. Był na nich Harry i jakieś dwie kobiety. Jedna wyglądała na trochę starszą ode mnie, a druga była mniej więcej w wieku..mojej matki. Od razu zachciało mi się płakać na samo wspomnienie o niej. Musiałam się ogarnąć. Nie chciałam znów płakać. Kiedy przyglądałam się każdemu zdjęciu, poczułam na swojej skórze ciepły oddech Harry'ego. Od razu na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka.- Kto to na zdjęciu? - zapytałam w końcu. Wiedziałam, że stał ode mnie zaledwie kilka centymetrów.- Ja, moja mama i Gemma, moja siostra - powiedział spoglądając na zdjęcia. Jedno ze zdjęci przykuło moją uwagę.
- Kiedy było zrobione to zdjęcie? - zapytałam wskazując na upatrzone zdjęcie. Wyglądali na nim jak kochające się rodzeństwo.
- Kiedy było zrobione to zdjęcie? - zapytałam wskazując na upatrzone zdjęcie. Wyglądali na nim jak kochające się rodzeństwo.

- Dwa lata temu - powiedział i się uśmiechnął.
- Jaka różnica wieku? - zapytałam po chwili.
- 3 lata. - powiedział dalej patrząc na to zdjęcie. Wyglądali tak słodko. Czyli ona ma teraz 23? Tak?
- Zawsze chciałam mieć rodzeństwo, a dokładnie do starszego brata - powiedziałam i wyobraziłam sobie jakby to wyglądało. "Gdzie idziesz" , "Kiedy wrócisz? " , " Jeśli ją skrzywdzisz zabije cię" . Oczywiście chodzi mi o takiego kochającego brata i trochę nadopiekuńczego. Zawsze go sobie tak wyobrażałam. Na nic nie pozwala.
- A ja chciałem mieć siostrę, która choć czasem mnie słucha..- przerwał na chwilę - A wyszło na to, że były kłótnie, wyzwiska. Były normalne rozmowy. Ja starałem się jej pomoc, a ona czasem mi, ale tylko raz mnie posłuchała. - powiedział, a w jego oczach zobaczyłam smutek. Nie byłam pewną czy mogę go o to zapytać, więc siedziałam cicho. Staliśmy tak przez chwilę, a może to nie była chwilą? Mniejsza z tym. To idziemy? - zapytał, a ja tylko kiwnęłam głową. Poszliśmy do holu. Ubrałam buty i wyszliśmy. Ja prowadziłam, bo on tak naprawdę nie wiedział gdzie idziemy. Po chwili skręciłam na cmentarz. - Musimy iść akurat przez cmentarz? - zapytał Harry.
- Tak. To konieczne. - powiedziałam i przeszłam z nim przez kilka alejek i zatrzymałam się przy jej grobie. - Cześć mamo- powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.
- Oh. Twoja mam nie żyje. Przepraszam- powiedział po chwili.
- Nic się nie stało. - powiedziałam i usiadłam na siedzeniu przy grobie.
- Kiedy zmarła. Wiesz. Kwiatki mi zasłaniają - powiedział, a ja się lekko zaśmiałam.
- Za jakiś miesiąc minie rok po jej śmierci. Był to mój najgorszy rok. - powiedziałam i spuściłam głowę. Do moich oczu zaczęły napływać łzy. Nienawidzę wspominać o jej śmierci. - Jej śmierć zaczęła wszystkie moje problemy. Nie winie jej, bo przecież nie miała na to wpływu - powiedziałam i otarłam łzę.
- Jak umarła? - zapytał niepewnie. Byłam przygotowana na to pytanie.
- Była chora. Miała białaczkę. Kiedy się o tym dowiedziałam byłam pewna, że uda jej się to przetrwać i będzie zdrowa, ale tak nie było. Miesiące mijały, a choroba zabijała ją od środka. Lekarze nie mogli nic zrobić. Wiedziałam, że będzie dzień kiedy choroba ją zabije. Mama też wiedziała, ale nie pokazywała tego. Chciała żebym była w dobrej wierzę, ale ja widziałam, że staje się coraz słabsza. Był dzień w którym poczuła się lepiej i wtedy myślałam, że jednak się uda...Niestety to była cisza przed burzą. Następnego dnia się pogorszyło i umarła. Moja nadzieja i wiara umarła razem z nią. - powiedziałam już płacząc. Nie dawałam rady. To wiedziałam. Kiedy nie było jej przy mnie moje życie stało się trudniejsze. Po chwili Harry zrobił coś czego się po nim nie spodziewałam, a mianowicie. Przytulił mnie. Chwilę tak siedzieliśmy w ciszy, a ja płakałam w jego ramię.
-Nie płacz. Na pewno nie chciałaby, żebyś teraz płakała. - powiedział odsuwając się powoli ode mnie. Otarł mi łzy.
- Dziękuję - powiedziałam i się uśmiechnęłam. Patrzyłam na grób mojej mamy i wspominałam. Pamiętam moje trzecie urodziny. Byłam wkurzona, bo dostałam mało prezentów. Moja mam wtedy poszła do sklepu i kupiła mi jeszcze jakieś dwie zabawki. Byłam mega szczęśliwa. Kiedy miałam 11 lat, była wtedy zima, miałam jechać z mamą na sanki, ale była śnieżyca i nie było jak to zrobiła mi sanki w domu. Zrobiła górę poduszek i po niej zjeżdżałam. Wiele było cudownych chwil z nią. Za to wcale nie pamiętam tych dobrych chwil z ojcem. Pewnie ich wcale nie było. Pamiętam tylko wieczne kłótnie z nim. Nigdy mnie wtedy nie bił..Pogorszyło się to po śmierci mamy. Wtedy zaczął się wyżywać na mnie i fizycznie i psychicznie. Z zamyśleń wyrwał mnie Harry.
- Czemu płakałaś dzisiaj rano? - zapytał nagle.
- Wylali mnie - powiedziałam bez zastanowienia.
- Za co? - zapytał po chwili.
- Budzik nie zadzwonił albo go nie słyszałam i się spóźniłam. A teraz nie mam pracy, pieniędzy. Jutro muszę poszukać nowej- powiedziałam poważnie.
- Budzik nie zadzwonił albo go nie słyszałam i się spóźniłam. A teraz nie mam pracy, pieniędzy. Jutro muszę poszukać nowej- powiedziałam poważnie.
- Zrobi ci coś jak się dowie? - zdziwiło mnie jego pytanie.
- Jeśli się dowie to mnie chyba zabije. Przecież jak nie mam pracy to nie ma za co kupować sobie piwa - powiedziałam i spuściłam głowę.
- Czemu ty w ogóle tam jeszcze u niego jesteś? Powinnaś iść z tym na policję - powiedział stanowczo.
- Ale ja się boję. On jest w stanie mi wszystko zrobić. Jeden zły ruch, a już dostaję od niego. Wiecznie chodzę posiniaczona. Od śmierci mojej matki nie pamiętam kiedy nie miałam choć jednego silnika. On wyżywa się na mnie fizycznie i psychicznie. Nie wiesz jak to jest kiedy twój ojciec cię codziennie bije. Przepraszam. Jak wychodzi na kilka dni mnie nie bije. Wtedy jest to dla mnie raj. Siedzę w domu nie bojąc się, że zaraz dostanę w twarz albo gdziekolwiek indziej. On chyba w ogóle nie ma serca. A tak poza tym nie mam gdzie się podziać. - powiedziałam i spuściłam głowę. Nie sądziłam, że kiedyś mu to powiem. Nie wiem co mnie skłoniło do tego, żeby mu to powiedzieć. Chyba poczułam, że mogę mu zaufać. Teraz się zastanawiam czy dobrze zrobiłam, ale ostatecznie stwierdzam, że tak. Nie znam go długo, ale myślę, że nikomu nie powie. popatrzyłam na niego. Miał zaciśniętą mocno szczękę. Nie odzywałam się. Była chwila ciszy między nami, ale mi ona nie przeszkadzała. Wręcz przeciwnie. Miałam czas chwilę pomyśleć.
- Nie masz przyjaciółki jakiejś? - zapytał nagle, a ja nie wiedziałam teraz o czym mówi. Popatrzyłam na niego pytająco, żeby kontynuował - Powiedziałaś, że nie masz dokąd pójść, jeśli byś się wyniosła. - powiedział po chwili.
- Miałam, ale Josh, mój były, zdradził mnie z nią. Widziałam to - powiedziałam i automatycznie po moim policzku spłynęła łza, którą szybko starłam.
- Nie zasługujesz na to - powiedział strasznie cicho, ale tak, żebym mogła to usłyszeć.
- Proszę cię. Możesz tego nikomu nie mówić. Nie chcę, żeby ktoś się o tym dowiedział. Wiedzą o tym tylko 4 osoby ze mną 5 - powiedziałam błagającym głosem, a do tego doszło moje spojrzenie. Naprawdę nie chciałam, żeby to wyszło na jaw.
- Nie powiem. - powiedział, a ja zrobiłam coś nad czym nie panowała. Przytuliłam i pocałowałam w policzek, przez co się zarumieniłam.
- Przepraszam. Ja muszę iść - powiedziałam trochę zażenowana.
czytasz = komentarz
Super :D
OdpowiedzUsuńCzemu Harry nie zaproponowal jej zatrzymania się u niego xd
Mogloby cos między nimi zaiskrzyc :*