niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 21

Ciekawe co wymyśliła. Oczywiście trochę się boję, bo ona może wymyślić coś co może mnie całkowicie zniszczyć, ale też trochę nie wierzę w jej słowa, bo byłyśmy przyjaciółkami. Postanowiłam sprawdzić drugiego SMSa. Była to Caroline.
"Przepraszam, ale dopiero się dowiedziałam. Nic ci nie jest? Jeśli chcesz mogę i ciebie przyjechać"
Niby spotkałyśmy się tylko dwa razy, a jest dla mnie jak przyjaciółka. Szybko jej odpisałam.
"Nie musisz przepraszać. Już nic mi nie jest. Harry jest że mną, a poza tym dzisiaj mnie wypisują, ale jak chcesz wpadaj. Masz 3 godziny, bo jeszcze tyle spędzę w szpitalu"
Wysłałam, a po chwili dostałam odpowiedź.
"A to nie. Nie będę wam przeszkadzać. Przepraszam za Zayn'a, gdybym wiedziała nigdy bym go nie wzięła. Jak chcesz mogę z nim pogadać."
Za co ona przeprasza? To nie jej wina. Szybko odpisałam."To nie twoja wina. Harry ma z nim "rozmawiać", ale próbuje mu to wybić z głowy. Nie musisz z nim gadać"
Mam nadzieję, że uda mi się namówić Harry'ego, żeby się z nim nie bił, bo jak na razie kiepsko mi to idzie.
"Okey. Ja spadam. Muszę zająć się bratem. Nienawidzę go! Pa"
Nie odpisałam już. Schowałam telefon i położyłam się na łóżku tak, że miałam głowę na Harry'ego kolanach.
- Nie przeszkadza ci to, prawda? - zapytałam dla pewności, że mogę trzymać tak głowę.
- Nie. - powiedział i się uśmiechnął. Kocham gdy się uśmiecha, ale czemu robi to tak rzadko? - Z kim pisałaś? - czekałam tylko na to pytanie. Było pewne, że prędzej czy później o to zapyta. 
- Musisz wszystko wiedzieć? - zapytałam obojętnie.
- Hm...Niech się zastanowię...Tak. - powiedział pewnie, a ja przewróciłam oczami.
- Emily napisała, że jeszcze ją popamiętam, a teraz z Caroline. - powiedziałam wszystko jak na spowiedzi. - A właśnie. Nie idź do Zayn'a. Proszę. - powiedziałam ostatnie słowo głosikiem małego dziecka. Harry'ego mięśnie się napięły, ale mimo to na twarzy miał minę typy "WTF?". Na szczęście po chwili się zaśmiał. Choć nie wiem czy to przez moje "Proszę" czy przez to, że poprosiłam go, żeby nie szedł o Zayn'a. Zaraz się pewnie dowiem. Mam nadzieję, że to pierwsze, bo jak nie to...Gdybym wskoczyła mu na barana i nie chciała zejść zostałby ze mną wtedy czy poszedł w sumie też ze mną byłby, ale poszedłbym do Zayn'a? 
- To było takie dorosłe. - powiedział, a ja się zaśmiałam. - Ale i ta pójdę do Zayn'a. - powiedział zmieniając swój ton na poważny. A jak go złapią? - Spokojnie nie złapią mnie. - co on czyta mi w myślach? Dobra. Nie interesuje mnie to. A tak w ogóle zastanawia mnie to czy w ogóle go coś obchodzę czy po prostu jestem kolejną dziewczyną w jego życiu do pieprzenia? No może nie do tego, bo na to nie ma szans, ale czy gdyby coś mi się działo czy by mnie olał czy może chciałby mi pomóc? Raz już mnie szukał, więc może jednak go trochę obchodzę. Miło byłoby, bo on jest jedyną osobą w moim życiu. On jako jedyny teraz mi pomaga i jest jedyny, który trzyma mnie na ziemi, bo gdyby nie on to chciałabym po prostu zejść z tego świata i dołączyć do mojej mamy.
***

Jestem na cmentarzu u mojej mamy. Nie było mnie tu już kilka dni, więc stwierdziłam, że trzeba się ruszyć i znów do niej pójść. Rzadko były takie sytuację, że nie było mnie u niej cztery dni. Harry mnie zawiózł, więc nie musiałam się martwić o transport. Kupiłam nowe kwiaty i porozmawiałam trochę z kwiaciarką. Harry był ze mną, a ona patrzyła na niego ze strachem, więc sądzę, że o nim słyszała. Kiedy Harry wyszedł ona powiedziała, że lepiej byłoby, że trzymałabym się od niego z daleka, ale zapewniłam ją, że jest okey i wyszłam z kwiaciarni. Harry objął mnie ramieniem i poszliśmy nad grób. Wyrzuciłam kwiaty i postawiłam nowe. Usiadłam na ławeczce przy grobie i patrzyłam na niego. Minęło tyle czasu, a dalej czuję ból w sercu. Kiedy to się skończy? Tęsknota za kimś pozostaje na zawsze, ale ból łagodnieje. W moim przypadku tylko trochę złagodniał i się zatrzymał. Gdy patrzę na jej zdjęcie czuję dziurę w sercu mimo, że wiem, że jest w lepszym świecie niż ja.
- Wracamy? - usłyszałam głos Harry'ego, który wyrwał mnie z zamyśleń. Spojrzałam na zegarek. Siedzieliśmy już pół godziny.
- Tak. Możemy już wracać. - powiedziałam i się słabo uśmiechnęłam. Oboje wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Po drodze kopałam pojedyncze kamyki. Wsiadłam do samochodu i zapięłam pas bezpieczeństwa. Harry wsiadł za kierownicą i ruszyliśmy. Jechaliśmy jeszcze do jakiegoś sklepu. Oparłam głowę o szybę i zamknęłam oczy marząc o niebieskich migdałach, aż całkiem odpłynęłam.

OCZAMI HARRY'EGO

Zrobiłem zakupy i wracałem akurat do samochodu. Veronica zasnęła, a nie chciałem jej budzić, więc sam zrobiłem zakupy. Kiedy wróciłem do samochodu jej nie było, a samochód był otworzony. O co chodzi? Wyjęłam telefon i zadzwoniłem do niej, ale nic. Nie odebrała. Zadzwoniłem jeszcze raz, ale też nic. Dzwoniłem jeszcze dwa razy zanim wsiadłem do samochodu. Zamknąłem drzwi i oparłem się o fotel. Nie wiem czy mam być wściekły czy zacząć się martwić. Mogła po prostu wyjść na chwilę, ale mogło się też stać coś innego. Zacząłem rozglądać się po samochodzie. Może coś znajdę. I znalazłem. Pod jej siedzeniem była mała karteczka, aż się boję ją przeczytać. Schyliłem się i wziąłem niebieską karteczkę do ręki.

"Mamy twoją ślicznotkę,Styles. Muszę przyznać, że jest urocza kiedy śpi" 
Uderzyłem w kierownicę przez co ludzie popatrzyli w moją stronę, bo wcisnąłem klakson. Jak to możliwe, że ją porwali? Domyślam się kto to mógł być. Włożyłem kluczyk do stacyjki i odpaliłem samochód. Musiałem jak najszybciej ją znaleźć. Za dużo przeszła w swoim życiu, a do tego doszło jeszcze porwanie. Ona na to nie zasługuję. Szybko ruszyłem do domu tej osoby. Ona musiała wszystko zaplanować. Po kilku minutach zatrzymałem się pod jej domem. Wysiadłem z samochodu trzaskając drzwiami i szybkim krokiem doszedłem do drzwi. Złość przejmowała moje ciało. Muszę się opanować. Stanąłem przed drzwiami i wziąłem kilka głębokich wdechów i wydechów. Zapukałem mocniej niż miałem w planach. Chwilę poczekałem, a drzwi otworzyła mi średniego wzrostu blondynka w wieku mniej więcej 35 lat.
- Dzień Dobry. W czym mogę pomóc? - zapytała z uśmiechem...przesłodzonym uśmiechem. Byłem pewien, że ten uśmiech jest sztuczny i chce się mnie pozbyć jak najszybciej.
- Jest Emily? - zapytałem jak najmilszym głosem umiałem. Teraz nie była to moja mocna strona.
- Tak. W swoim pokoju. Wejdź. Pokój Emily jest po schodach na górę. Drugie drzwi od lewej. - powiedziała wpuszczając mnie do środka. Chociaż mnie nie wygoniła. Podziękowałem i wszedłem. Nie mogę wybuchnąć. Jeśli to zrobię wyrzucą mnie w domu. Bez żadnych ostrzeżeń wszedłem do jej pokoju. Była z tym...jak mu tam? Josh?
- Gadaj kogo nasłałaś na Veronica'ę. - zapytałem na wstępie. Spojrzała na mnie. Miała przerażenie w oczach. Pewnie przeze mnie, ale mogła nic nie robić i dać jej spokój, a nigdy by mnie nie spotkała.
- O czym ty mówisz? - zapytała jak głupia. Nienawidzę takich suk jak ona.
- Nie udawaj głupiej. Gdzie ona jest?! - zapytałem podniesionym głosem.
- Skąd mam wiedzieć?! Nie wiem gdzie ją zawieźli! - czyli jednak wie.
- O, coś jednak wiesz? Kogo na nią nasłałaś? - popatrzyłem na Josh'a. Miał zdezorientowaną minę, czyli on jednak nic nie wiedział.
- Nie chcę mi się z tobą gadać, Styles. - powiedziała przez zęby. Nie wytrzymałem. Podszedłem do niej i mocno złapałem ją za ramię. - Ała to boli. - syknęła z bólu.
- Gadaj co wiesz. - wysyczałem przez zęby.

- McCras ją ma. - powiedziała w końcu. Puściłem ją i szybko wyszedłem z domu. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem w stronę jego domu. Musiałem jak najszybciej tam dotrzeć. Jeśli oni jej coś zrobili zabiję ich. Wiedziałem gdzie on mieszka, bo kilka razu już wpadałem do niego. Mój największy wróg. Emily dobrze wybrała dla siebie, ale nie dla mnie i Veronica'i. Siedziba McCrasa była poza miastem, więc mam nie małą drogę do przebycia. Moje ręce przez cały czas były mocno zaciśnięte na kierownicy. Musiałem się wyładować na czymś...albo na kimś. I tą osobą będzie właśnie McCras. Tylko go zobaczę to obiję mu tą mordę. Mam gdzieś czy będzie tam jego gang czy nie. Skopie mu dupę. Teraz o niczym innym nie marze...No oprócz tego, żeby mieć ją przy sobie i wiedzieć, że nic jej nie będzie. Czego ona chce? Zemścić się za to, że Veronica zerwała z nią przyjaźń? Podejrzewam, że dobrze wie jakie miała życie...że jej matka nie żyję...że jej ojciec się nad nią znęcał. Czemu to robi? Ciekawy jestem jak ona by sobie poradziła z takim życiem. Pewnie dawno by nie było jej na tym świecie. Jest za słaba na takie coś. Wjechałem na jego posesje i wysiadłem wściekły z samochodu. Zamknąłem drzwi trzaskając przy tym i szybkim krokiem ruszyłem w stronę drzwi. Złapałem za klamkę i popchnąłem drzwi z hukiem. Jak zwykle ich nie zamknął. Słyszałem czyjąś rozmowę, więc poszedłem w tamtym kierunku. Ujrzałem McCras'a i jakąś blondynę. Widać była, że jest głupią typową blondyną. Szczerzyła się do niego jakby on był całym światem. Przewróciłem oczami i podszedłem do McCrasa. Złapałem za jego szyję i przygniotłem go do kanapy.
- Gadaj gdzie ona jest? - wysyczałem przez zęby. Zrobił się czerwony i użył chyba całej swojej siły, żeby mnie odciągnąć. Jest ode mnie słabszy, ale potrafi się bić.
- Kto? Twoja dziewczyna? - zapytał i zaśmiał się drwiąco w moją stronę. Zabiję go zaraz. Jestem na skraju moich nerwów, a on chcę jeszcze bardziej mnie wkurzyć.
- To nie jest moja dziewczyna. - powiedziałem 
przez zęby. 
- To co cię to obchodzi gdzie ona jest? Jest zwykłą szmatą jak każda inna. - powiedział, a ja nie wytrzymałem i uderzyłem go. Zachwiał się, ale po chwili dostał drugi cios. Uderzył mnie, ale nic sobie z tego nie zrobiłem i uderzyłem ponownie w jego szczękę. Upadł na ziemie. Usiadłem na nim i podniosłem rękę szykując się do następnego cios.
 Ta blondyna siedziała i oglądała paznokcie. Głupia.
- Nigdy więcej jej tak nie nazywaj - powiedziałem poważnie - Gadaj gdzie ona jest! - wydarłem się. Patrzył na mnie wściekły, ale nie mógł nic zrobić. Nie odezwał się. Uderzyłem go z całej siły, a z jego nosa zaczęła sączyć się krew.
- Podejrzewam, że dostała coś na sen i wywieźli ją do lasu koło magazynu - wiedziałem, że wymięknie. Wstałem z niego i wyszedłem. Wsiadłem do samochodu i szybko ruszyłem w tamto miejsce.






czytasz=komentarz

Każdy komentarz to dodatkowa motywacja.


Dziękuję za ponad 2 tysiące wyświetleń. Jesteście wspaniali. Jak napisałam w poprzednim poście, dodałam rozdział. Mam nadzieję, że się podoba. Rozdziały teraz będą się pojawiać częściej, bo mam trochę wolnego od szkoły. Mam nadzieję, że będziecie też komentować :)

3 komentarze:

  1. Żeby tak zakończyć! kiedy bd następna a część?

    OdpowiedzUsuń
  2. daj szybko nn BŁAGAM !!! ♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdzial
    Jezu już nie mogę doczekac się kiedy bedzie nastepny rozdzial,w takim momencie zakonczylas xD
    Harry się o nia martwi, on ja lubie, a nawet bardziej , to super :D
    Wesolych swiat i szczesliwego nowego roku <3

    OdpowiedzUsuń