- Harry obudź się. - powiedziałam głośniej, ale nic to nie dało. Musi mieć naprawdę mocny sen skoro się nie budzi. - Harry! - krzyknęłam głośno. Obudził się w końcu. Można było zobaczyć na jego twarzy ulgę, ale i przerażenie. Kiedy mnie zobaczył od razu mnie przytulił. - Spokojnie jestem tu. - powiedziałam cichym głosem, żeby go uspokoić. Jego oddech był płytki.
- Veronica, proszę. Obiecaj mi, że jak będzie się coś działo masz do mnie zadzwonić bez względu na to gdzie jestem i co robię. - powiedział kiedy się odsunął. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Przecież teraz nic mi nie grozi.
- Ale Harry, o czym ty mówisz? Jestem bezpieczna. - powiedziałam patrząc w jego oczy.
- Obiecaj. - powiedział stanowczym głosem. Zamilkłam na chwilę i spuściłam głowę. Nie wiem po co mu ta obietnica, skoro dobrze wie, że bez tego bym do niego zadzwoniła.
- Obiecuję. - powiedziałam, a na Harry'ego twarzy pojawił się uśmiech. Chciał mnie przytulić, ale się odsunęłam.
- O co chodzi? - zapytał zdezorientowany.
- Idź się umyj, a później porozmawiamy. - powiedziałam wstając z łóżka. Przed wyjściem z pokoju usłyszałam jego śmiech. Postanowiłam zrobić śniadanie. Przez chwilę zastanawiałam się co zrobić. Wymyśliłam w końcu, że zrobię tak zwane kolorowe kanapki. Można na nie dać wszystko. Ja zazwyczaj daję na nie szynkę, ser żółty, sałatę, pomidora, ogórka, jajko i szczypiorek. Wszystkim smakują te kanapki, więc mam nadzieję, że Harry'emu też będą smakować. Nastawiłam jeszcze wodę na herbatę dla mnie i kawę dla Harry'ego, choć pewnie nie będzie potrzebował kawy po tym śnie. Jestem ciekawa co mu się śniło, ale nie chcę go o to pytać. Może to jest coś o czym nie chce mówić, a ja nie chcę go do niczego zmuszać. Ułożyłam kanapki na dwóch talerzach i zrobiłam kawę dla loczka i herbatę dla siebie. Położyłam wszystko na stole. Akurat Harry wszedł do kuchni. Miał na sobie tylko szare dresy nisko opuszczone. Mogłam zobaczyć jego tatuaże. Nie zawsze tatuaże mi się podobają, ale w jego przypadku są boskie, a do tego mam wrażenie, że każdy z nich ma swoją historię.
- Co tak patrzysz? - zapytał, a ja dopiero zorientowałam się, że patrzę na niego dłuższą chwilę. Od razu spuściłam wzrok, a moja twarz przybrała koloru czerwonego.- Zrobiłam śniadanie i kawe dla ciebie. - powiedziałam dalej ze spuszczoną głową.
- Dziękuję. - powiedział i usiadł na przeciwko mnie. Wzięłam pierwszą kanapkę do ręki i wgryzłam się w nią. - Skąd wzięłaś pomysł na takie kanapki? - zapytał biorąc kolejną do ręki. Szybko je.
- Razem z mamą takie robiłyśmy. - powiedziałam i zjadłam do końca kanapkę. - Zawieziesz mnie jutro do szkoły czy nie chce ci się wstawać? - podejrzewam, że nie przepuści zawiezienia mnie do szkoły, bo wszędzie jest niebezpiecznie. Szkoda, że tylko on tak uważa. Pewnie też nie będzie mu się chciało wstać. Taki już jest. Leniwy, ale opiekuńczy... Aż za opiekuńczy. Czasem jest to denerwujące.
- Zawiozę cię. O której kończysz lekcje? - chwilę się zastanowiłam nad odpowiedzią, bo w końcu dawno nie było mnie w szkole i nie pamiętam jakie mam jutro lekcje. W sumie to nie było mnie nawet na lekcjach. Wzięłam telefon i weszłam w notatki. Tam miałam plan lekcji.
- Przyjedź po drugiej. - powiedziałam i schowałam telefon. Miałam nadzieję też, że nikt mnie nie będzie znowu popychał przy Harrym. - O co chodziło z tym snem? - zapytałam po chwili. Harry zamarł na chwilę.
- Nic. Nie musisz się martwić. To tylko taki... To był tylko koszmar. - powiedział "pocieszając" mnie. Tak naprawdę jeszcze bardziej się zmartwiłam. Spojrzałam na Harry'ego. Intensywnie nad czymś myślał i zapewne chciał zacząć rozmowę, ale nie wiedział jak.
- Powiedz to. - powiedziałam, żeby w końcu powiedział, a nie trzymał to w sobie przez dłuższy czas.
- Czemu wybaczyłaś Zaynowi? - okey. Tego się nie spodziewałam. Co ja mam teraz powiedzieć? Spuściłam na chwilę głowę zastanawiając się.
- Żałował tego co zrobił, więc nie miałam podstaw, żeby mu nie wybaczyć. - powiedziałam w miarę opanowanym głosem. Przynajmniej tak mi się wydawało.
- Przecież on podał ci tabletkę gwałtu! - krzyknął na co się wzdrygnęłam.
- Przepraszam, ale nie będę z tobą tak rozmawiać. - powiedziałam wstając z krzesła i kierując się do mojego dawnego pokoju w tym domu. Zamknęłam drzwi i podeszłam do parapetu. Za oknem był nawet ładny widok, więc postanowiłam popatrzeć trochę na to. Otworzyłam okno i wyjrzałam. Zamknęłam oczy kiedy wiatr powiał. Normalnie jak Pocahontas. Podskoczyłam kiedy poczułam jak ktoś przytula mnie od tyłu.
- To tylko ja. - usłyszałam jego ochrypnięty głos. Kiedy on tu wszedł? Uśmiechnęłam się lekko. - Przepraszam. Nie powinienem tak na ciebie naskoczyć. - powiedział cichym głosem.
- W porządku. - powiedziałam odwracając się w jego stronę. Wtuliłam się w jego tors i chciałam tu zostać wieczność.
***
- Razem z mamą takie robiłyśmy. - powiedziałam i zjadłam do końca kanapkę. - Zawieziesz mnie jutro do szkoły czy nie chce ci się wstawać? - podejrzewam, że nie przepuści zawiezienia mnie do szkoły, bo wszędzie jest niebezpiecznie. Szkoda, że tylko on tak uważa. Pewnie też nie będzie mu się chciało wstać. Taki już jest. Leniwy, ale opiekuńczy... Aż za opiekuńczy. Czasem jest to denerwujące.
- Zawiozę cię. O której kończysz lekcje? - chwilę się zastanowiłam nad odpowiedzią, bo w końcu dawno nie było mnie w szkole i nie pamiętam jakie mam jutro lekcje. W sumie to nie było mnie nawet na lekcjach. Wzięłam telefon i weszłam w notatki. Tam miałam plan lekcji.
- Przyjedź po drugiej. - powiedziałam i schowałam telefon. Miałam nadzieję też, że nikt mnie nie będzie znowu popychał przy Harrym. - O co chodziło z tym snem? - zapytałam po chwili. Harry zamarł na chwilę.
- Nic. Nie musisz się martwić. To tylko taki... To był tylko koszmar. - powiedział "pocieszając" mnie. Tak naprawdę jeszcze bardziej się zmartwiłam. Spojrzałam na Harry'ego. Intensywnie nad czymś myślał i zapewne chciał zacząć rozmowę, ale nie wiedział jak.
- Powiedz to. - powiedziałam, żeby w końcu powiedział, a nie trzymał to w sobie przez dłuższy czas.
- Czemu wybaczyłaś Zaynowi? - okey. Tego się nie spodziewałam. Co ja mam teraz powiedzieć? Spuściłam na chwilę głowę zastanawiając się.
- Żałował tego co zrobił, więc nie miałam podstaw, żeby mu nie wybaczyć. - powiedziałam w miarę opanowanym głosem. Przynajmniej tak mi się wydawało.
- Przecież on podał ci tabletkę gwałtu! - krzyknął na co się wzdrygnęłam.
- Przepraszam, ale nie będę z tobą tak rozmawiać. - powiedziałam wstając z krzesła i kierując się do mojego dawnego pokoju w tym domu. Zamknęłam drzwi i podeszłam do parapetu. Za oknem był nawet ładny widok, więc postanowiłam popatrzeć trochę na to. Otworzyłam okno i wyjrzałam. Zamknęłam oczy kiedy wiatr powiał. Normalnie jak Pocahontas. Podskoczyłam kiedy poczułam jak ktoś przytula mnie od tyłu.
- To tylko ja. - usłyszałam jego ochrypnięty głos. Kiedy on tu wszedł? Uśmiechnęłam się lekko. - Przepraszam. Nie powinienem tak na ciebie naskoczyć. - powiedział cichym głosem.
- W porządku. - powiedziałam odwracając się w jego stronę. Wtuliłam się w jego tors i chciałam tu zostać wieczność.
***
Po śniadaniu i małej rozmowie z Harrym postanowiłam pojechać do mamy na cmentarz. Dawno u niej nie byłam. Odkąd mieszkam z Harrym coraz rzadziej do niej chodzę. Ubrałam swoje czarne botki i wyszłam z domu zamykając drzwi. Harry uparł się, że mnie podwiezie za co jestem mu wdzięczna, bo te chmury nie wróżą nic dobrego, a nie chcę być mokra. Wsiadłam do samochodu Harry'ego, zapięłam pas bezpieczeństwa i ruszyliśmy w dobrze znanym mi kierunku. Chciałam znów kupić kwiaty, zapalić znicz i porozmawiać z mamą. Czemu jej brak musi tak boleć? Chciałabym się do niej przytulic, porozmawiać, nawet jeśli miałaby dać mi karę do końca życia za byle co, chcę ją przy mnie! Chcę mieć ją przy mnie tak jak mam Harry'ego. Czemu ten na górze musiał mi ją zabrać? Oddałabym wszystko, żeby ją zobaczyć. Szybko otarłam łzy kiedy zorientowałam się, że zaczęłam płakać. Mam nadzieję, że Harry tego nie zauważył. Nie chcę, żeby się o mnie martwił. Mam dużo problemów, ale to moje problemy i nie chcę, żeby Harry się wtrącał. Nie to, że nie chcę, żeby mi pomagał. Po prostu nie chcę, żeby się martwił. Spojrzałam na Loczka. Był skupiony na drodze. I dobrze. Przynajmniej nie widział, że płaczę. Harry zaparkował pod wejściem, a ja szybko wyszłam z samochodu i ruszyłam do sklepiku na cmentarzu.
- Dzień Dobry pani. - powiedziałam z uśmiechem.
- Dzień Dobry Veronica. Jak tam ci się układa? - jak zawsze miła. Pewnie dlatego ją polubiłam tak bardzo.
- Te co zawsze poproszę i jakiś ładny znicz. U mnie...Można powiedzieć, że już dobrze. To znaczy, jakiś czas temu zostałam porwana i tam nie było za ciekawie, ale Harry mnie znalazł i jest już dobrze. - powiedziałam uśmiechając się, a do sklepiku wszedł nie kto inny jak mój kochany Harry.
- Dzień Dobry. - powiedział bez emocji. Super. Czy on musi zawsze być bezuczuciowy przy kimś? To denerwujące i to bardzo. Mógłby być trochę milszy dla innych, ale nie. On musi być facetem, którego nic nie obchodzi, bo jak to inaczej.
- To on? - zapytała bezgłośnie. Była lekko przerażona. Przełknęłam ślinę. i pokiwałam głową.
- Poczekaj chwilę. - powiedziałam do Harry'ego. Odebrałam kwiaty od pani. - Przy znajomych jest inny. - powiedziałam szeptem do pani i wyszłam z pomieszczenie mówią "do widzenia". - Czy ty musisz być taki bezuczuciowy? - zapytałam po chwili.
- Przecież nic nie zrobiłem! - powiedział trochę głośniej. - Nie wiem o co ci chodzi. - dodał po chwili. Jasne, że nie wie. Szkoda, że tylko udaję.
- Proszę cię, nie kłam. Zawsze jak jesteśmy z ludźmi, którzy nie są twoimi przyjaciółmi zachowujesz się jakbyś był obojętny wszystkiemu i wszystko masz w dupie, nawet mnie. - powiedziałam trochę zdenerwowana. Nie chcę, żeby tak się zachowywał jakby miał mnie gdzieś. Wiem, że nie pozwoli mnie nikomu skrzywdzić, ale ta jego obojętność nie jest fajna.
- Przecież wiesz, że... - nie dałam mu dokończyć.
- Daj spokój. - powiedziałam i to były ostatnie słowa jakie któreś z nas powiedziało. Do grobu mojej matki żadne z nas się nie odzywało, lecz kiedy dotarliśmy doznałam szoku. Ktoś tam siedział.
- Dzień Dobry pani. - powiedziałam z uśmiechem.
- Dzień Dobry Veronica. Jak tam ci się układa? - jak zawsze miła. Pewnie dlatego ją polubiłam tak bardzo.
- Te co zawsze poproszę i jakiś ładny znicz. U mnie...Można powiedzieć, że już dobrze. To znaczy, jakiś czas temu zostałam porwana i tam nie było za ciekawie, ale Harry mnie znalazł i jest już dobrze. - powiedziałam uśmiechając się, a do sklepiku wszedł nie kto inny jak mój kochany Harry.
- Dzień Dobry. - powiedział bez emocji. Super. Czy on musi zawsze być bezuczuciowy przy kimś? To denerwujące i to bardzo. Mógłby być trochę milszy dla innych, ale nie. On musi być facetem, którego nic nie obchodzi, bo jak to inaczej.
- To on? - zapytała bezgłośnie. Była lekko przerażona. Przełknęłam ślinę. i pokiwałam głową.
- Poczekaj chwilę. - powiedziałam do Harry'ego. Odebrałam kwiaty od pani. - Przy znajomych jest inny. - powiedziałam szeptem do pani i wyszłam z pomieszczenie mówią "do widzenia". - Czy ty musisz być taki bezuczuciowy? - zapytałam po chwili.
- Przecież nic nie zrobiłem! - powiedział trochę głośniej. - Nie wiem o co ci chodzi. - dodał po chwili. Jasne, że nie wie. Szkoda, że tylko udaję.
- Proszę cię, nie kłam. Zawsze jak jesteśmy z ludźmi, którzy nie są twoimi przyjaciółmi zachowujesz się jakbyś był obojętny wszystkiemu i wszystko masz w dupie, nawet mnie. - powiedziałam trochę zdenerwowana. Nie chcę, żeby tak się zachowywał jakby miał mnie gdzieś. Wiem, że nie pozwoli mnie nikomu skrzywdzić, ale ta jego obojętność nie jest fajna.
- Przecież wiesz, że... - nie dałam mu dokończyć.
- Daj spokój. - powiedziałam i to były ostatnie słowa jakie któreś z nas powiedziało. Do grobu mojej matki żadne z nas się nie odzywało, lecz kiedy dotarliśmy doznałam szoku. Ktoś tam siedział.
czytasz=komentarz
Każdy komentarz to dodatkowa motywacja :D
Każdy komentarz to dodatkowa motywacja :D
O kurczę ;o
OdpowiedzUsuńKto tam siedzi?!
Przecież, jak to?!
Dawaj szybko następny,bo chyba nie wytrzymam xd
Za bardzo mnie to ciekawi xd
Harry jest opiekuńczy,nawet bardzo,ale przy ludziach naprawdę ma w dupie Veronice,mam nadzieje ze się zmieni,choć troszeczkę :)
Zycze weny i do następnego :* <3