Wiem, że nie powinienem jej tak zostawiać bez słowa, ale po prostu nie mogłem. Nie umiem o tym rozmawiać. Wiem też, że wychodząc z pokoju zraniłem ją. Ona chce mi pomóc, a ja po prostu ją zignorowałem. Nie wiem jak ona się teraz czuję. Miałem ochotę do niej iść, ale muszę pobyć sam. Mieć czas tylko dla ciebie.
Zastanawiam się... Może jednak pojadę do mojej rodziny? Może odwiedzę ich po tym jak dla mnie bardzo długim czasie? Bardzo tęsknię za mamą i Gemmą. Kocham te dwie kobiety, ale z drugiej strony widziałem ich wyraz twarzy i ten strach w oczach. Bały się mnie, a ja czułem się jak jakiś potwór.
Zastanawiam się... Może jednak pojadę do mojej rodziny? Może odwiedzę ich po tym jak dla mnie bardzo długim czasie? Bardzo tęsknię za mamą i Gemmą. Kocham te dwie kobiety, ale z drugiej strony widziałem ich wyraz twarzy i ten strach w oczach. Bały się mnie, a ja czułem się jak jakiś potwór.
Siedziałem z mamą i moją siostrą w salonie. Ja oglądałem powtórkę meczu, a mama rozmawiała z Gemmą o jakiś głupich dziewczęcych sprawach, aż ktoś zapukał. Chciałem wstać, ale Anne mnie zatrzymała.
- Ja pójdę. Siedź. - powiedział, w usiadłem ponownie na kanapie i kontynuowałem oglądanie meczu. Niestety nie trwało to długo, bo po chwili usłyszałem krzyki mojej mamy i... Ojca?! Skąd on się tu kurwa wziął?! Jak nas znalazł?! Jakim cudem on się tu znalazł? Spojrzałem na Gemmę, ale ona patrzyła na mnie ze strachem. Jestem teraz tu jedynym facetem, więc to ja muszę je chronić. Szybko wstałem i pobiegłem w strony drzwi wejściowych. Widziałem jak ojciec dusi mamę.
- Zapamiętaj sobie. Ode mnie się nigdy nie ucieka. - powiedział przyduszając ją jeszcze bardziej. Mama z ledwością brała oddechy i zaczęłam robić się czerwona. Jak najszybciej go odciągnąłem, a mama opadła na ziemię. Od razu podbiegła do niej moja siostra. Nie sądziłem, że nas znajdzie. Nie sądziłem, że kiedykolwiek go jeszcze zobaczę. Ojciec uderzył mnie jako pierwszy. Nie byłem mu dłużny. To ja teraz jestem ten silniejszy. Musi zapłacić za wszystkie krzywdy jakie zrobił mi i mojej rodzinie. Nie podaruję mu tego. Zacząłem odkładać go pięściami. Nawet nie zwracałem uwagi na to że jest bezbronny, a jego twarz była cała we krwi. Chciałem, żeby zobaczył jak to jest być bitym. Chciałem, żeby zostawił naszą rodzinę w spokoju. Ojciec był chyba już nie przytomny, ale nie obchodziło mnie to, aż poczułem czyjąś dłoń odciągającą mnie.
- Harry! Proszę cię , przestań! Zabijesz go! - słyszałem może jej słowa, ale tak naprawdę wlatywały jednym uchem, a wylatywały drugim. Odruchowo popchnąłem tego kogoś, ale po chwili szybko odskoczyłem od ciała mojego ojca i spojrzałem za siebie. Moja mama. Popchnąłem ją. Jak mogłem?! Spojrzałem na siostrę, którą patrzyła na mnie mając wymalowany strach na twarzy. Bała się mnie, spojrzałem na mamę. Też się bała. Zacząłem się wycofywać, aż w końcu zacząłem biec w nieznanym mi kierunku.
- Ja pójdę. Siedź. - powiedział, w usiadłem ponownie na kanapie i kontynuowałem oglądanie meczu. Niestety nie trwało to długo, bo po chwili usłyszałem krzyki mojej mamy i... Ojca?! Skąd on się tu kurwa wziął?! Jak nas znalazł?! Jakim cudem on się tu znalazł? Spojrzałem na Gemmę, ale ona patrzyła na mnie ze strachem. Jestem teraz tu jedynym facetem, więc to ja muszę je chronić. Szybko wstałem i pobiegłem w strony drzwi wejściowych. Widziałem jak ojciec dusi mamę.
- Zapamiętaj sobie. Ode mnie się nigdy nie ucieka. - powiedział przyduszając ją jeszcze bardziej. Mama z ledwością brała oddechy i zaczęłam robić się czerwona. Jak najszybciej go odciągnąłem, a mama opadła na ziemię. Od razu podbiegła do niej moja siostra. Nie sądziłem, że nas znajdzie. Nie sądziłem, że kiedykolwiek go jeszcze zobaczę. Ojciec uderzył mnie jako pierwszy. Nie byłem mu dłużny. To ja teraz jestem ten silniejszy. Musi zapłacić za wszystkie krzywdy jakie zrobił mi i mojej rodzinie. Nie podaruję mu tego. Zacząłem odkładać go pięściami. Nawet nie zwracałem uwagi na to że jest bezbronny, a jego twarz była cała we krwi. Chciałem, żeby zobaczył jak to jest być bitym. Chciałem, żeby zostawił naszą rodzinę w spokoju. Ojciec był chyba już nie przytomny, ale nie obchodziło mnie to, aż poczułem czyjąś dłoń odciągającą mnie.
- Harry! Proszę cię , przestań! Zabijesz go! - słyszałem może jej słowa, ale tak naprawdę wlatywały jednym uchem, a wylatywały drugim. Odruchowo popchnąłem tego kogoś, ale po chwili szybko odskoczyłem od ciała mojego ojca i spojrzałem za siebie. Moja mama. Popchnąłem ją. Jak mogłem?! Spojrzałem na siostrę, którą patrzyła na mnie mając wymalowany strach na twarzy. Bała się mnie, spojrzałem na mamę. Też się bała. Zacząłem się wycofywać, aż w końcu zacząłem biec w nieznanym mi kierunku.
Wiem, że mogłem wtedy coś powiedzieć, ale bałem się. Bałem się samego siebie, bo skrzywdziłem najważniejsze dla mnie kobiety. To był ostatni raz kiedy je widziałem. Boję się do nich wrócić. Niby wiem na bieżąco czy się przeprowadzają, ale boję się, że znów zobaczę ten strach w ich oczach. Zraniłem je.
***
W ciągu całej godziny nic nie wymyśliłem. Chciałem je zobaczyć, ale się boję, więc podejrzewam, że nic z tego. Postanowiłem zejść na dół do Veronica'i. Chcę ją przeprosić za moje zachowanie. Szybko zszedłem na dół do salonu. Już miałem zacząć mówić, ale zauważyłem, że moja księżniczka zasnęła. Uśmiechnąłem się na ten widok. Wbiegłem na górę i wziąłem z szafki koc. Znów wróciłem na dół. Jak najciszej, położyłem się obok niej i nakryłem nas kocem. Przytuliłem ją do siebie. Kanapa nie była wielka, więc to był plus dla mnie. Mógłby to być pretekst do przytulenia jej. Spojrzałem na nią. Wyglądała tak słodko i niewinnie śpiąc. Pocałowałem ją w czubek głowy i również postanowiłem pójść spać.
***
Poczułem jak Veronica się poruszyła, więc postanowiłem odtworzyć oczy. Dziewczyna odwróciła się, a kiedy mnie zauważyła odskoczyła tak, że zleciała z kanapy. Szybko się podniosłem i spojrzałem na nią. Widząc jak masuje lewy bok zacząłem się śmiać, a kiedy posłała mi "groźne" spojrzenie, wręcz zwijałem się ze śmiechu.
- Zamknij się Styles, bo to przez ciebie. - wysyczała wstając z podłogi.
- Czemu przeze mnie? - zapytałem dalej rozbawiony.
- Kto normalny otwiera oczy kiedy ktoś się odwraca?! Ja naprawdę mogłam paść na zawał i to nie jest śmieszne. - powiedziała poważnym tonem i usiadła obok mnie zabierając ode mnie koc. Otuliła się nim. Położyłam się obok niej i przytuliłem do siebie. Przez chwilę leżeliśmy tak w ciszy.
- Przepraszam cię za wczoraj. - powiedziałem po chwili cicho.
- Nic się nie stało. Rozumiem cię. To jest ciężki temat. - powiedziałam równie cicho. Spojrzałem na chwilę na nią. Uśmiechnęła się do mnie lekko. Odwzajemniłem jej uśmiech.
- Co moja księżniczka chce na śniadanie? - zapytałem po chwili.
- Herbatę poproszę i gofry z bitą śmietaną jeśli można. - powiedziała z uśmiechem i nadzieją w oczach.
- Ale idziesz ze mną do kuchni. - powiedziałem, a kiedy kiwnęła głową wstałem razem z nią i poszliśmy do kuchni. Zacząłem wyciągać wszystkie potrzebne składniki do zrobienia gofrów i zabrałem się do roboty. Dziewczyna tylko patrzyła na to co robię. Odwróciłem się tyłem do niej i włączyłem gofrownice. Kiedy znowu spojrzałem na miejsce gdzie siedziała Veronica, jej już tam nie było. Zamiast tego poczułem coś zimnego wpadającego do moich bokserek.
- Ej! - szybko odskoczyłem i spojrzałem na śmiejącą się dziewczynę. W dłoni trzymała skorupki po jajku. - Poważnie? Jajko? Musiało to być akurat jajko? - patrzyłem na nią i miałem ochotę sam się śmiać. Dziewczyna wręcz turlała się po podłodze.
- Gdybyś tylko widział swoją minę... - śmiała się coraz bardziej. - bezcenne - Rozejrzałem się po kuchni, żeby znaleźć coś co mógłbym użyć. Wziąłem mąkę i podszedłem do dziewczyny z garścią białego proszku. Veronica chyba tego nie zauważyła, bo nawet nie zareagowała. Wysypałem mąkę na jej ciemne włosy. Dopiero teraz odskoczyła piszcząc. - To nie było fair! Ty masz większe łapy. - powiedziała nie przestając się śmiać. Chwyciłem ją w pasie i okręciłem nas wokół własnej osi po chwili się przewracając. Dziewczyna leżała na mnie, więc szybko to zmieniłem i przeturlałem nas tak, że to ja górowałem. Miała całą twarz w mącę. Po chwili zaczęła kichać.
- I na co ci było wrzucanie tego jajka? - zapytałem śmiejąc się z niej. Nachyliłem się i pocałowałem ją. Było tak pięknie... ale musiała znowu kichnąć. Zaśmiałem się. - Kocham cię. - powiedziałem jeżdżąc nosem po jej policzku.
- Ja ciebie też. - powiedziała i cmoknęła mnie w policzek. Tą piękną chwilę musiała przerwać zbita lampa. Veronica przerażona zastygła w miejscu, przestając na moment oddychać. Nie powiem, że nie, ale ja też się przestraszyłem.
- Zostań tu. - powiedziałem poważnym głosem i sam podniosłem się z podłogi i ruszyłem w stronę salonu skąd usłyszałem trzask.
- Zamknij się Styles, bo to przez ciebie. - wysyczała wstając z podłogi.
- Czemu przeze mnie? - zapytałem dalej rozbawiony.
- Kto normalny otwiera oczy kiedy ktoś się odwraca?! Ja naprawdę mogłam paść na zawał i to nie jest śmieszne. - powiedziała poważnym tonem i usiadła obok mnie zabierając ode mnie koc. Otuliła się nim. Położyłam się obok niej i przytuliłem do siebie. Przez chwilę leżeliśmy tak w ciszy.
- Przepraszam cię za wczoraj. - powiedziałem po chwili cicho.
- Nic się nie stało. Rozumiem cię. To jest ciężki temat. - powiedziałam równie cicho. Spojrzałem na chwilę na nią. Uśmiechnęła się do mnie lekko. Odwzajemniłem jej uśmiech.
- Co moja księżniczka chce na śniadanie? - zapytałem po chwili.
- Herbatę poproszę i gofry z bitą śmietaną jeśli można. - powiedziała z uśmiechem i nadzieją w oczach.
- Ale idziesz ze mną do kuchni. - powiedziałem, a kiedy kiwnęła głową wstałem razem z nią i poszliśmy do kuchni. Zacząłem wyciągać wszystkie potrzebne składniki do zrobienia gofrów i zabrałem się do roboty. Dziewczyna tylko patrzyła na to co robię. Odwróciłem się tyłem do niej i włączyłem gofrownice. Kiedy znowu spojrzałem na miejsce gdzie siedziała Veronica, jej już tam nie było. Zamiast tego poczułem coś zimnego wpadającego do moich bokserek.
- Ej! - szybko odskoczyłem i spojrzałem na śmiejącą się dziewczynę. W dłoni trzymała skorupki po jajku. - Poważnie? Jajko? Musiało to być akurat jajko? - patrzyłem na nią i miałem ochotę sam się śmiać. Dziewczyna wręcz turlała się po podłodze.
- Gdybyś tylko widział swoją minę... - śmiała się coraz bardziej. - bezcenne - Rozejrzałem się po kuchni, żeby znaleźć coś co mógłbym użyć. Wziąłem mąkę i podszedłem do dziewczyny z garścią białego proszku. Veronica chyba tego nie zauważyła, bo nawet nie zareagowała. Wysypałem mąkę na jej ciemne włosy. Dopiero teraz odskoczyła piszcząc. - To nie było fair! Ty masz większe łapy. - powiedziała nie przestając się śmiać. Chwyciłem ją w pasie i okręciłem nas wokół własnej osi po chwili się przewracając. Dziewczyna leżała na mnie, więc szybko to zmieniłem i przeturlałem nas tak, że to ja górowałem. Miała całą twarz w mącę. Po chwili zaczęła kichać.
- I na co ci było wrzucanie tego jajka? - zapytałem śmiejąc się z niej. Nachyliłem się i pocałowałem ją. Było tak pięknie... ale musiała znowu kichnąć. Zaśmiałem się. - Kocham cię. - powiedziałem jeżdżąc nosem po jej policzku.
- Ja ciebie też. - powiedziała i cmoknęła mnie w policzek. Tą piękną chwilę musiała przerwać zbita lampa. Veronica przerażona zastygła w miejscu, przestając na moment oddychać. Nie powiem, że nie, ale ja też się przestraszyłem.
- Zostań tu. - powiedziałem poważnym głosem i sam podniosłem się z podłogi i ruszyłem w stronę salonu skąd usłyszałem trzask.
czytasz=komentarz
Każdy komentarz to dodatkowa motywacja :D
Jutro dodam kolejny rozdział i już zabieram się do jego pisania :)
Super
OdpowiedzUsuńNie mam co pisac bo tak bardzo jestem ciekawa co to
Widzimy sie w następnym rozdziale :*