czwartek, 24 marca 2016

Rozdział 69

- No i widzisz. Nie było tak źle. Było tyle uciekać od rodziny? - zapytałam wchodząc do starego pokoju Harry'ego.
- Dziękuję - powiedział i przytulił mnie. Wtuliłam się w jego tors, bo w sumie z moim wzrostem wyżej nie sięgałam.- Za wszystko. - nie jestem pewna, ale Harry chyba płacze. Przytuliłam się jeszcze mocniej. I tak bym go nie udusiła, więc mogę użyć całej swojej siły.
- Czy ty płaczesz? - zapytałam po chwili kiedy po raz kolejny pociągnął nosem.
- Nie wiem o czym mówisz. To kurz wpadł mi do oka. - powiedział na co się zaśmiałam.
- Spokojnie. Nikomu nie powiem. - powiedziałam i odsunęłam się od niego. Płakał jak nic, ale w sumie gdybym była na jego miejscu tez bym się popłakała. W końcu odzyskał rodzinę.
- Nie wiem jak ty, ale ja idę się kąpać. - powiedział po chwili na co otworzyłam szeroko usta.
- Ja chciałam iść pierwsza! - powiedziałam trochę za głośno.
- Jak chcesz to możesz iść ze mną. Nie mam nic przeciwko zobaczeniu twojej seksi dupci kolejny raz. - powiedział z uśmieszkiem. Jedyne co zrobiłam to prychnęłam i odwróciłam się trochę tyłem do niego. - To jak? - zapytał ponownie. Spojrzałam na niego przez chwilę.
- Dobra. - powiedziałam biorąc wcześniej przygotowaną bieliznę i koszulkę Harry;ego, którą stwierdziłam, że wezmę. Jest duża, więc czemu nie może mi posłużyć jako piżama?
Oboje weszliśmy do łazienki. Była tam duża wanna, więc stwierdziliśmy, że weźmiemy kąpiel. Harry zamknął drzwi i zaczął robić nam kąpiel.
***
- Przysięgam, jeśli choć jeden raz wspomnisz o pracy to cię zamknę na 4 spusty w domu i nie będziesz miała jak wyjść, żeby pracować. - krzyknął wkurzony Harry. Tak jakby powiedziałam mu, że chcę pracować, a on mi nie pozwala, więc wyszła taka mini kłótnia z tego.
- Harry, zrozum, że nie ja nie mogę siedzieć cały czas w domu. Chcę się rozwijać, a poza tym nie chcę, żebyś za mnie płacił. No ludzie! Mam sprawne ręce i nogi. - również krzyczałam i można powiedzieć, że wszystko się we mnie gotowało.
- Nie będziesz pracować! Zarabiam dużo, wystarczy dla nas dwojga, a nawet zostaje, a poza tym zostałem wychowany tak, że to mężczyzna płaci w rodzinie. - jak ja go nie cierpię.
- No kurwa! Nie będziesz za mnie wiecznie płacił. Nie rozumiesz, że ja się źle z tym czuje? - byłam już na skraju wytrzymałości, a z tego gniewu chciało mi się płakać. 
- Nie będziesz pracować. Koniec tematu. - powiedział twardo i wyminął mnie idąc na górę. Byłam wkurzona, więc szybko się ubrałam i wyszłam z domu. Mam nadzieję, że Caroline jest u siebie. 
***
- O co chodzi? - zapytałam kiedy weszłyśmy do salonu.
- Pokłóciłam się z Harrym. - powiedziałam wyczerpanym głosem.
- O co poszło? Przecież wy się nigdy nie kłócicie! - jej zdziwienie zadziwiało mnie.
- Powiedziałam, że chcę pracować. Mam dość tego, że on za wszystko płaci. - powiedziałam wyładowując się na swoich kolanach.
- Ja to bym chciała, żeby ktoś za mnie płacił. - powiedziała wzruszając ramionami.
- A ja czuję się jakbym go wykorzystywała. To nie jest fajne uczucie.
- Może spróbuj z nim porozmawiać na ten temat? Ale na spokojnie. - zaproponowała, ale ja tylko się zaśmiałam.
- Próbowałam już dzisiaj, ale za każdym razem jak wspominam o tym, że chcę pójść do pracy on zaczyna krzyczeć. - powiedziałam lekko załamana. Caroline mnie przytuliła. Byłam u niej jakieś jeszcze 2 godziny, ale już nie rozmawiałyśmy o pracy. Bardziej o filmach, chłopakach, aktorach...
Kiedy wróciłam zobaczyłam tylko karteczkę od Harry'ego, że poszedł z chłopakami do baru. Chociaż on będzie się super bawił tego wieczoru. Usiadłam na kanapie i zaczęłam oglądać telewizje. Po jakiejś godzinie, dwóch zadzwonił mój telefon. Bez patrzenia kto to, odebrałam.
- Halo? - odezwałam się.
- Chyba musisz przyjechać po Harry'ego. - to był Zayn, ale jego głos był jakiś zmieszany.
- Co się stało? - zapytałam trochę zaniepokojona.
- Jak przyjedziesz to zobaczysz. - powiedział i się rozłączył. A gdzie oni są? Jaki to bar? Brawo Zayn. Mimo wszystko zaczęłam się ubierać, a po chwili dostałam SMS z adresem. Wzięłam Harry'ego kluczyki i wyszłam z domu wsiadając do jego Range Rovera. Droga zajęła mi jakieś 20 minut. Zaparkowałam przed barem i wyszłam z samochodu. Miałam złe przeczucia co do zakończenia tego dnia. Bałam się co mnie tam czeka. Czyli krótko mówiąc, moja kobieca intuicja wróżyła coś złego.Popchnęłam drzwi i weszłam. Zauważyłam chłopaków, ale nie widziałam nigdzie Harry'ego.
- Gdzie on jest? - zapytałam na wstępie jak do nich podeszłam.
- Na górze - powiedział lekko speszony Niall. - Przykro mi, Veronica. - powiedział, a ja nie wiedząc o co chodzi szybko ruszyłam w tamtą stronę. Może lepiej żebym zawróciła? Nie. Muszę tam iść i sprawdzić o co chodzi.Wbiegłam po schodach na górę i otworzyłam pierwsze drzwi. BINGO! Ale to co zobaczyłam, złamało moje serce na milion kawałków, a nawet i więcej. Przyłożyłam dłoń do ust. Jak on mógł mi to zrobić?! Podeszłam do niego i z całej siły uderzyłam go w policzek. Laska, którą właśnie pieprzył uśmiechnęła się tylko, a ja szybko wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Praktycznie nic nie widziałam przez łzy, które spływały z moich oczu. A ja głupia myślałam, że on mnie kocha. Jak ja mogłam być taka głupia? Przecież to oczywiste, że chciał mnie tylko zaliczyć. Jak najszybciej wyszłam z budynku, mimo wołań chłopaków nie zatrzymałam się. Wsiadłam do samochodu. Otarłam łzy i wyciągnęłam wizytówkę. Czas zacząć nowe życie.
- Halo? - usłyszałam ochrypły głos w słuchawce.
- Dzień dobry. Z tej strony Veronica Stevens. Przepraszam, że tak późno dzwonie, ale zdecydowałam już i chcę zostać piosenkarką. - powiedziałam pewnym siebie głosem. 
- Tak? To wspaniale! Kiedy mogłabyś przylecieć do Nowego Yourku? - zapytał.
- Jak najszybciej, ale będą problemy z wizą. - powiedziałam.
- O wizę się nie martw. Możesz przylecieć nawet jutro, ja wszystko załatwię. - ucieszyłam się, bo przecież w końce mogę zacząć na nowo żyć.
- Dobrze, to ja panu jeszcze dzisiaj napiszę kiedy przylecę. - powiedziałam i się rozłączyliśmy. Szybko ruszyłam z parkingu do domu. Miałam mało czasu na spakowanie się. Póki co Harry jest zajęty tą lalą. Na samą myśl łzy znów zaczęły cisnąc się mi do oczu. 
 
czytasz=komentarz
Każdy komentarz to dodatkowa motywacja :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz