Harry patrzył przez sekundę na mnie analizując chyba co się dzieję i po chwili z lekkim strachem w oczach puścił mnie. Szybko go wyminęłam i pobiegłam schodami do mojego pokoju.
- Veronica. - usłyszałam tylko wołanie Harry'ego, ale nie zwracałam na nie uwagi. Zamknęłam się w pokoju i usiadłam na łóżku. Starłam łzę, którą miałam na policzku. Wiem, że Harry szybko się denerwuję, ale bez przesady. Wstałam i podeszłam do lusterka. Zdjęłam mój żakiet i spojrzałam na ramiona. Były tam odbite palce Harry'ego. Świetnie. Czekają mnie jakieś 2 tygodnie bez bluzek na ramiączkach. Podeszłam do drzwi upewniając się czy są zamknięte i rozebrałam się. Ubrania poskładałam w kostkę i w samej bieliźnie podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej krótkie, czarne, dresowe spodenki i białą bluzę z napisem "Crazy Mofos". Ubrałam je na siebie.
Trochę nie logiczne, bo dół jak na lato, a góra jesień, ale czasem tak chodzę. Wzięłam telefon, żeby sprawdzić która godzina. Była już 11. Odłożyłam telefon na łóżko i podeszłam jeszcze raz do szafy i wyjęłam z niej gitarę. Zaczęłam coś brzdąkać. A dokładnie moją ulubioną piosenkę Justina Biebera "As Long As You Love Me". Nie chciałam męczyć głosu, więc nie śpiewałam. Po jakimś czasie usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Przestałam grać.
- Veronica? Mogę wejść? - usłyszałam głos Harry'ego. Odłożyłam gitarę podniosłam się. Podeszłam trochę szybszym krokiem do drzwi i je otworzyłam. Wróciłam się i usiadłam na łóżku. Popatrzyłam pytająco na Harry'ego. - Prze...Przepraszam. - zająkał się lekko. Uśmiechnęłam się lekko.
- Jest okey. - powiedziałam z uśmiechem.
- Naprawdę nie chciałem. Poniosło mnie. Źle się teraz z tym czuję. - powiedział, a ja przewróciłam oczami.
- Powiedziałam, że jest już dobrze. - on chyba nie rozumie tych słów.
- Nie chciałem cię skrzywdzić. - kontynuował. Westchnęłam głośno.
- Raz, dwa. 50 pompek ze mną na plecach inaczej ci nie wybaczę. - powiedziałam jak żołnierz czy ktoś tam inny.
- Tak jest. - powiedział salutując i po chwili już był na podłodze czekając na mnie, aż usiądę na jego plecach.
- Ale, że ja mam usiąść? - zapytałam niepewnie. Nie mówiłam tego na serio, ale jeśli on chcę to ja zobaczę jego możliwości.
- Nie. Masz tańczyć. - powiedział z sarkazmem. Zaśmiałam się i usiadłam po turecku na jego plecach. Zaczął robić pompki, a ja prawie poleciałam do tyłu. Na szczęście zdążyłam się złapać jego ramion.
- Nie jest ci za ciężko? - zapytałam po chwili z uśmiechem. Robił z tego co naliczyłam dwudziestą pompkę i nawet się nie zmachał. Ja nawet dziesięciu nie zrobię bez nikogo na plecach, a on ze mną już dwadzieścia?! To nie jest fair.
- Dziewczyno. Ważysz tyle co piórko. - powiedział zatrzymując się na chwilę.
- Piórko ważące 55 kg. - zaznaczyłam. Popatrzył na mnie "groźnym" spojrzeniem, a ja uśmiechnęłam się niewinnie. Po chwili Harry zrobił te pięćdziesiąt pompek, a ja wstałam z niego. Spojrzałam czy są jakieś oznaki zmęczenia. Zero? Czemu ja tak nie mogę?
- To teraz ty. - powiedział z uśmiechem, a ja spojrzałam na niego jak na debila. Chyba go pogięło. Zaczęłam się śmiać - No już. - powiedział, a ja spoważniałam. On tak na serio? Sądząc po jego wyrazie twarzy to tak. Przygotowałam się do pompek. Chciałam robić pierwszą, ale ktoś na mnie usiadł. Domyślacie się kto to. Próbowałam się chociaż odrobinę podnieść, ale nic. Zostałam przygnieciona przez ciężkiego Harry'ego.
- Zejdź! Jesteś ciężki! - powiedziałam próbując go zrzucić, ale jedyne co dostawałam to zmęczenie. Harry się zaśmiał i zszedł ze mnie, a później pomógł mi wstać.
- Nawet jednej. Wstydziłabyś się. - powiedział, oczywiście w żartach.
- Jak taki słoń na mnie usiadł to się dziwisz? - powiedziałam po chwili i spojrzałam kątem oka i zaczęłam uciekać śmiejąc się przy tym. Zbiegłam jak najszybciej na dół i wybiegłam do ogrodu przez drzwi balkonowe. Niestety zostałam złapana już na dworze. Harry obejmował mnie w pasie, ale i tak nie mogłam dosięgnąć ziemi. Wierzgałam się próbując wydostać, ale na marne.
- Tak ci się śpieszy do basenu? - zapytał, a ja zesztywniałam na moment. Tu jest basen?!
- Harry, proszę cię. Ja nie chcę być mokra, proszę postaw mnie. - powiedziałam błagającym głosem.
- Jakaś kara musi być. - powiedział niosąc mnie w stronę basenu. Błagałam w duchy, żeby dał mi spokój i nie wrzucał mnie do wody.
- Ale niech to nie będzie basen. Będę chora. - mam nadzieję, że to jest jakiś argument.
- Mimo, że jesteś przegrana nie dasz za wygraną, prawda? - zapytał zatrzymując się przy basenie.
- Nie. - powiedziałam dumnie.
- To przykro mi, ale ja zawsze wygrywam. - powiedział z uśmiechem i już chciał mnie wrzucać, ale zawiesiłam się mu na szyi. Musiałam się lekko podciągnąć, bo moje stopy były zamoczone w basenie. Oplotłam jego talie nogami i byłam już bezpieczna. Chyba, że decyduje się wskoczyć do wody razem ze mną. Trzymałam się go mocno, bo miałam lekkie obawy, że spadnę. Głowę schowałam w zagłębieniu jego szyi i czekałam, aż się chociaż odrobine cofnie, żebym mogła zejść i być bezpieczna przed wpadnięciem do basenie.
- Cofniesz się odrobinę? - zapytałam jak mała dziewczynka.
- Tak, jasne. - powiedział jakby zdezorientowany trochę i cofnął się o krok do tyłu. Zeszłam z niego, ale moja wolność nie trwała długo. Przerzucił mnie sobie przez ramie i wszedł do domu zamykając drzwi balkonowe. Położył mnie na kanapie i usiadł na mnie okrakiem. Zaczął mnie łaskotać. Ja go chyba zabiję. Mój śmiech jestem pewna, że było słychać jeszcze jakieś kilka domów dalej.
- Harry, proszę. - krzyczałam przez śmiech. Przestał, a ja odetchnęłam z ulgą. - Nienawidzę cię. - powiedziałam śmiejąc się.
- Wiem, że tak nie jest. - powiedział z uśmiechem, a ja spojrzałam na niego nie śmiejąc się. Po chwili jednak znów się zaśmiałam. Po chwili Harry spoważniał. - Mogę zobaczyć twoje ramiona? - zapytał cicho. Ja też spoważniałam. Kiwnęłam lekko głową. Harry się przybliżył, a ja jakimś cudem odsłoniłam ramie. Poczułam Harry'ego palce na moim ramieniu. Jeździł opuszkami palców po fioletowych śladach. Po moi ciele przeszły ciarki kiedy poczułam jego oddech na ramieniu. Byłam do niego tyłem, więc nie widziałam dokładnie jego twarzy. Po chwili poczułam jego delikatne wargi na moim ramieniu. Na chwilę zesztywniałam, ale po chwili odwróciłam powoli głowę w jego stronę. Miał zamknięte oczy, a jego usta co chwilę delikatnie dotykały mojego ramienia.
Po chwili podniósł głowę i spojrzał mi w oczy. Zaczęliśmy się całować. Nie był to taki delikatny pocałunek. Był całkowitym przeciwieństwem. Harry był agresywny i czułam jakby...Nie wiem.
- Stop. Przepraszam. Nie powinienem. - powiedział i podniósł się. - Poniosło mnie. - dodał po chwili. Nie odzywałam się, choć ja w końcu oddałam ten pocałunek.
- Harry... - chciałam coś powiedzieć, ale mi przerwał. Ugh. Nienawidzę kiedy to robi.
- Nie. Mieszasz mi w głowie dziewczyno. Nie wiem co w sobie masz, ale przez ciebie przestaję być już sobą. - powiedział, a ja spuściłam głowę.
- Pójdę się przejść. - powiedziałam wstając. Poszłam a górę do mojego pokoju. Przebrałam się w długie jeansy, a bluzę zostawiłam. Wyszłam z pokoju i od razu zbiegłam na dół.
- Jeśli nie chcesz wychodzić to nie wychodź, ja wyjdę. - powiedział stojąc w wejściu do salonu.
- Nie. Potrzebuję trochę powietrza. - powiedziałam i uśmiechnęłam się blado. Ubrałam moje czarne nike za kostkę i wyszłam z domu. Było już trochę chłodniej, więc dobrze, że ubrałam tą bluzę. Ruszyłam w stronę centrum miasto. Po jakiś 5 minutach poczułam jak ktoś zakłada mi worek na głowę i podnosi.
- Veronica. - usłyszałam tylko wołanie Harry'ego, ale nie zwracałam na nie uwagi. Zamknęłam się w pokoju i usiadłam na łóżku. Starłam łzę, którą miałam na policzku. Wiem, że Harry szybko się denerwuję, ale bez przesady. Wstałam i podeszłam do lusterka. Zdjęłam mój żakiet i spojrzałam na ramiona. Były tam odbite palce Harry'ego. Świetnie. Czekają mnie jakieś 2 tygodnie bez bluzek na ramiączkach. Podeszłam do drzwi upewniając się czy są zamknięte i rozebrałam się. Ubrania poskładałam w kostkę i w samej bieliźnie podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej krótkie, czarne, dresowe spodenki i białą bluzę z napisem "Crazy Mofos". Ubrałam je na siebie.
Trochę nie logiczne, bo dół jak na lato, a góra jesień, ale czasem tak chodzę. Wzięłam telefon, żeby sprawdzić która godzina. Była już 11. Odłożyłam telefon na łóżko i podeszłam jeszcze raz do szafy i wyjęłam z niej gitarę. Zaczęłam coś brzdąkać. A dokładnie moją ulubioną piosenkę Justina Biebera "As Long As You Love Me". Nie chciałam męczyć głosu, więc nie śpiewałam. Po jakimś czasie usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Przestałam grać.
- Veronica? Mogę wejść? - usłyszałam głos Harry'ego. Odłożyłam gitarę podniosłam się. Podeszłam trochę szybszym krokiem do drzwi i je otworzyłam. Wróciłam się i usiadłam na łóżku. Popatrzyłam pytająco na Harry'ego. - Prze...Przepraszam. - zająkał się lekko. Uśmiechnęłam się lekko.
- Jest okey. - powiedziałam z uśmiechem.
- Naprawdę nie chciałem. Poniosło mnie. Źle się teraz z tym czuję. - powiedział, a ja przewróciłam oczami.
- Powiedziałam, że jest już dobrze. - on chyba nie rozumie tych słów.
- Nie chciałem cię skrzywdzić. - kontynuował. Westchnęłam głośno.
- Raz, dwa. 50 pompek ze mną na plecach inaczej ci nie wybaczę. - powiedziałam jak żołnierz czy ktoś tam inny.
- Tak jest. - powiedział salutując i po chwili już był na podłodze czekając na mnie, aż usiądę na jego plecach.
- Ale, że ja mam usiąść? - zapytałam niepewnie. Nie mówiłam tego na serio, ale jeśli on chcę to ja zobaczę jego możliwości.
- Nie. Masz tańczyć. - powiedział z sarkazmem. Zaśmiałam się i usiadłam po turecku na jego plecach. Zaczął robić pompki, a ja prawie poleciałam do tyłu. Na szczęście zdążyłam się złapać jego ramion.
- Nie jest ci za ciężko? - zapytałam po chwili z uśmiechem. Robił z tego co naliczyłam dwudziestą pompkę i nawet się nie zmachał. Ja nawet dziesięciu nie zrobię bez nikogo na plecach, a on ze mną już dwadzieścia?! To nie jest fair.
- Dziewczyno. Ważysz tyle co piórko. - powiedział zatrzymując się na chwilę.
- Piórko ważące 55 kg. - zaznaczyłam. Popatrzył na mnie "groźnym" spojrzeniem, a ja uśmiechnęłam się niewinnie. Po chwili Harry zrobił te pięćdziesiąt pompek, a ja wstałam z niego. Spojrzałam czy są jakieś oznaki zmęczenia. Zero? Czemu ja tak nie mogę?
- To teraz ty. - powiedział z uśmiechem, a ja spojrzałam na niego jak na debila. Chyba go pogięło. Zaczęłam się śmiać - No już. - powiedział, a ja spoważniałam. On tak na serio? Sądząc po jego wyrazie twarzy to tak. Przygotowałam się do pompek. Chciałam robić pierwszą, ale ktoś na mnie usiadł. Domyślacie się kto to. Próbowałam się chociaż odrobinę podnieść, ale nic. Zostałam przygnieciona przez ciężkiego Harry'ego.
- Zejdź! Jesteś ciężki! - powiedziałam próbując go zrzucić, ale jedyne co dostawałam to zmęczenie. Harry się zaśmiał i zszedł ze mnie, a później pomógł mi wstać.
- Nawet jednej. Wstydziłabyś się. - powiedział, oczywiście w żartach.
- Jak taki słoń na mnie usiadł to się dziwisz? - powiedziałam po chwili i spojrzałam kątem oka i zaczęłam uciekać śmiejąc się przy tym. Zbiegłam jak najszybciej na dół i wybiegłam do ogrodu przez drzwi balkonowe. Niestety zostałam złapana już na dworze. Harry obejmował mnie w pasie, ale i tak nie mogłam dosięgnąć ziemi. Wierzgałam się próbując wydostać, ale na marne.
- Tak ci się śpieszy do basenu? - zapytał, a ja zesztywniałam na moment. Tu jest basen?!
- Harry, proszę cię. Ja nie chcę być mokra, proszę postaw mnie. - powiedziałam błagającym głosem.
- Jakaś kara musi być. - powiedział niosąc mnie w stronę basenu. Błagałam w duchy, żeby dał mi spokój i nie wrzucał mnie do wody.
- Ale niech to nie będzie basen. Będę chora. - mam nadzieję, że to jest jakiś argument.
- Mimo, że jesteś przegrana nie dasz za wygraną, prawda? - zapytał zatrzymując się przy basenie.
- Nie. - powiedziałam dumnie.
- To przykro mi, ale ja zawsze wygrywam. - powiedział z uśmiechem i już chciał mnie wrzucać, ale zawiesiłam się mu na szyi. Musiałam się lekko podciągnąć, bo moje stopy były zamoczone w basenie. Oplotłam jego talie nogami i byłam już bezpieczna. Chyba, że decyduje się wskoczyć do wody razem ze mną. Trzymałam się go mocno, bo miałam lekkie obawy, że spadnę. Głowę schowałam w zagłębieniu jego szyi i czekałam, aż się chociaż odrobine cofnie, żebym mogła zejść i być bezpieczna przed wpadnięciem do basenie.
- Cofniesz się odrobinę? - zapytałam jak mała dziewczynka.
- Tak, jasne. - powiedział jakby zdezorientowany trochę i cofnął się o krok do tyłu. Zeszłam z niego, ale moja wolność nie trwała długo. Przerzucił mnie sobie przez ramie i wszedł do domu zamykając drzwi balkonowe. Położył mnie na kanapie i usiadł na mnie okrakiem. Zaczął mnie łaskotać. Ja go chyba zabiję. Mój śmiech jestem pewna, że było słychać jeszcze jakieś kilka domów dalej.
- Harry, proszę. - krzyczałam przez śmiech. Przestał, a ja odetchnęłam z ulgą. - Nienawidzę cię. - powiedziałam śmiejąc się.
- Wiem, że tak nie jest. - powiedział z uśmiechem, a ja spojrzałam na niego nie śmiejąc się. Po chwili jednak znów się zaśmiałam. Po chwili Harry spoważniał. - Mogę zobaczyć twoje ramiona? - zapytał cicho. Ja też spoważniałam. Kiwnęłam lekko głową. Harry się przybliżył, a ja jakimś cudem odsłoniłam ramie. Poczułam Harry'ego palce na moim ramieniu. Jeździł opuszkami palców po fioletowych śladach. Po moi ciele przeszły ciarki kiedy poczułam jego oddech na ramieniu. Byłam do niego tyłem, więc nie widziałam dokładnie jego twarzy. Po chwili poczułam jego delikatne wargi na moim ramieniu. Na chwilę zesztywniałam, ale po chwili odwróciłam powoli głowę w jego stronę. Miał zamknięte oczy, a jego usta co chwilę delikatnie dotykały mojego ramienia.
Po chwili podniósł głowę i spojrzał mi w oczy. Zaczęliśmy się całować. Nie był to taki delikatny pocałunek. Był całkowitym przeciwieństwem. Harry był agresywny i czułam jakby...Nie wiem.
- Stop. Przepraszam. Nie powinienem. - powiedział i podniósł się. - Poniosło mnie. - dodał po chwili. Nie odzywałam się, choć ja w końcu oddałam ten pocałunek.
- Harry... - chciałam coś powiedzieć, ale mi przerwał. Ugh. Nienawidzę kiedy to robi.
- Nie. Mieszasz mi w głowie dziewczyno. Nie wiem co w sobie masz, ale przez ciebie przestaję być już sobą. - powiedział, a ja spuściłam głowę.
- Pójdę się przejść. - powiedziałam wstając. Poszłam a górę do mojego pokoju. Przebrałam się w długie jeansy, a bluzę zostawiłam. Wyszłam z pokoju i od razu zbiegłam na dół.
- Jeśli nie chcesz wychodzić to nie wychodź, ja wyjdę. - powiedział stojąc w wejściu do salonu.
- Nie. Potrzebuję trochę powietrza. - powiedziałam i uśmiechnęłam się blado. Ubrałam moje czarne nike za kostkę i wyszłam z domu. Było już trochę chłodniej, więc dobrze, że ubrałam tą bluzę. Ruszyłam w stronę centrum miasto. Po jakiś 5 minutach poczułam jak ktoś zakłada mi worek na głowę i podnosi.
czytasz=komentarz
Każdy komentarz to dodatkowa motywacja :D
Dzisiaj urodziny Harry'ego! :)
Najlepszego Harry :D
Każdy komentarz to dodatkowa motywacja :D
Dzisiaj urodziny Harry'ego! :)
Najlepszego Harry :D