- Z tobą?! - zapytałam podniesionym głosem. Zamurowało mnie.
- Chyba, że masz kogoś innego u kogo możesz spać - zamknęłam się. Wyciągnęłam dwie duże torby i zaczęłam pakować swoje rzeczy. Nie było ich dużo. Zajęło nam to jakieś 20 minut. Harry wziął moje torby i wyszliśmy z mojego pokoju. Mojego ojca już tam nie było. Szybko wyszliśmy z domu. - Mój znajomy mieszka niedaleko. Podwiezie nas - powiedział kierując się w przeciwną stronę do jego domu. Jak się okazało był on moim sąsiadem. Mieszkam dom dalej. Harry zadzwonił dzwonkiem, a po chwili na zewnątrz wyszedł mężczyzna starszy ode mnie o kilka lat. Wiedziałam tylko tyle, że ma na imię Mark. Wysoki brunet o brązowych oczach. Harry przywitał się z nim przyjacielskim uściskiem.
- Chyba, że masz kogoś innego u kogo możesz spać - zamknęłam się. Wyciągnęłam dwie duże torby i zaczęłam pakować swoje rzeczy. Nie było ich dużo. Zajęło nam to jakieś 20 minut. Harry wziął moje torby i wyszliśmy z mojego pokoju. Mojego ojca już tam nie było. Szybko wyszliśmy z domu. - Mój znajomy mieszka niedaleko. Podwiezie nas - powiedział kierując się w przeciwną stronę do jego domu. Jak się okazało był on moim sąsiadem. Mieszkam dom dalej. Harry zadzwonił dzwonkiem, a po chwili na zewnątrz wyszedł mężczyzna starszy ode mnie o kilka lat. Wiedziałam tylko tyle, że ma na imię Mark. Wysoki brunet o brązowych oczach. Harry przywitał się z nim przyjacielskim uściskiem.
- Witam moja kochana sąsiadko - uśmiechnął się.
- Cześć - powiedziałam cicho.
- Co mogę dla was zrobić? - zapytał w końcu.
- Podwieźć nas do mnie.- powiedział stanowczo Harry.
- Okey. Idę po kluczyki i zaraz wracam - powiedział i zniknął za drzwiami. Stałam razem z Harry'm i czekałam na Mark'a. Wrócił do nas szybko i otworzył samochód. Bałam się tylko o jedno...że on mnie znajdzie i będzie chciał się zemścić, że go zostawiłam. Tego się bałam najbardziej. A no i jeszcze tego, że będę mieszkać z Harry'm. Nie wiem jak to będzie wyglądało. Boję się tego, że będzie dużo kłótni, a ja nie będę wytrzymywać psychicznie. Teraz staram sobie jakoś radzić, ale kiedyś miałam z tym ogromny problem. Mówiąc kiedyś mam na myśli po śmierci mojej mamy. Wsiedliśmy do samochodu. Ja siedziałam z tyłu. Harry i Mark cały czas gadali. Ja byłam tak jakby nie widoczna. Siedziałam cicho na tylnym siedzeniu i przyglądałam się drodze. Po drodze widziałam bawiące się dzieci na placu zabaw. Pamiętam ten czas gdy było się oczkiem w głowie w całej rodzinie i nawet jeśli popełniło się jakiś błąd, wszyscy się cieszyli i śmiali. To były najlepsze czasy każdego dziecka. Nawet nie wiem kiedy dojechaliśmy na miejsce. Tym razem nie musiałam czekać, aż będę mogła wyjść. Złapałam za klamkę i popchnęłam drzwi, ale nic. Tu też jest blokada?!
- To są chyba jakieś żarty! - krzyknęłam wyrzucając ręce w górę. Słyszałam ciche śmiechy chłopaków. Harry wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi. Szybko wysiadłam z samochodu. - Dziękuję - powiedziałam w stronę Harry'ego.
- Nie ma za co - powiedział i się uśmiechnął. Mark otworzył bagażnik z wyciągnął moje torby. Harry wziął je do rąk.
- Może małe podziękowanie? - zapytał Mark nadstawiając swój policzek. Chciałam już cmoknąć jego policzek, ale Harry musiał się odezwać.
- Daruj sobie Mark - powiedział Harry. Spojrzałam na niego. Jego szczęka była bardzo zaciśnięta przez co się wzdrygam.
- Dobra. Spokojnie, stary - powiedział Mark podnosząc ręce do góry w geście obronnym. Wyraźnie się go bał. Ale czego oni wszyscy się boją? Okey. Ja też się go boję... Ale ja go dopiero poznałam! A do tego mam z nim mieszkać. Co ja robię ze swoim życie. Przecież to będzie masakra, a nie mieszkanie. Pożegnałam się z Mark'iem i podziękowałam mu za podwózkę, ale normalnie...słownie. Nie miałam zamiaru go całować. Nawet w policzek. Mark odjechał, a ja poszłam za Harry'm. Przełożył torbę do jednej ręki i otworzył drzwi. Weszliśmy do domu.
- Rozumiem, że mam spać na kanapie? - zapytałam kiedy położył torby w holu.
- Jeśli chcesz to proszę bardzo, ale planowałem raczej dać ci jeden z pokoi. - powiedział i przeszliśmy do salonu.
- Okey. Więc... Gdzie jest ten pokój? - zapytałam po chwili.
- Chodź. Zaprowadzę cię - powiedział i zaczął prowadzić mnie na górę. Weszłam powoli po schodach. Nie wiedziałam gdzie co jest, więc musiałam iść za nim. Teraz ten dom wydawał się o wiele większy niż mi się wydawał. Harry otworzył drzwi. Na moje szczęście pokój był blisko schodów, więc łatwo go znajdę. Weszłam do środka. Ściany były błękitne , czyli w jednym z moich ulubionych kolorów. Meble były jasno brązowe. Na środku pokoju stało duże dwuosobowe łóżko, komoda była po lewej stronie jak się wchodzi , a duża szafa zajmująca całą szafę była po prawej stronie. Na przeciwko wejścia było duże okno. Pokój ogólnie nie był duży, ale też nie był mały. Taki w sam raz. Podobał mi się.
- I jak? Może być? - zapytał po chwili.
- Tak - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. - Jest piękny - dodałam po chwili.
- Przyniosę twoje rzeczy. - powiedział i zniknął mi z pola widzenia. Podeszłam do łóżka i się na nim położyłam.

Było o wiele wygodniejsze od mojego. Leżąc na nim czułam się jak w niebie. Zamknęłam oczy i delektowałam się wygodą tego łóżka. Mój umysł został oczyszczony z wszystkich moich problemów, a ja po prostu leżałam. Nie minęła minuta, a ja już usłyszałam czyjś. Harry. Otworzyłam oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na niego.
- Na pewno mogę się tu zatrzymać? - zapytałam dla pewności. Było mi trochę głupio, że będę tu mieszkać.
- Tak - powiedział kiwając głową - Jeśli chcesz coś do jedzenia albo picia, wszystko jest w kuchni, a teraz zostawiam cię - powiedziałam i wyszedł. Westchnęłam niezadowolona. Musiałam rozpakować wszystkie ciuchy i rzeczy typu zdjęcia, książki. Postanowiłam zacząć od ubrań. Wzięłam torbę do ręki i starałam się ja przenieść obok szafę. Czemu ona musi być taka ciężka? Albo ja jestem taka słaba albo Harry taki silny, ale chyba bardziej pasuje to drugie. Harry jest silny. A nawet bardzo. Jakoś przeniosłam torbę pod szafę, ale po drodze musiałam się potknąć i upaść. Moje umiejętności z WFu są po prostu cudowne. Właściwie potknęłam się o własne nogi. Kiedy torba dotarła na miejsce, zaczęłam ją rozpakowywać. Oczywiście układanie ciuchów zajęło mi o wiele więcej czasu niż pakowanie ich, ale wszystko było ładnie poukładane. Jestem z siebie dumna. I tak ten porządek długo nie potrwa, bo zaraz coś rozwalę.. Ale chęci zawsze się liczą. Byłam strasznie głodna. Podniosłam się z zimnej podłogi i skierowałam się do kuchni. Mój żołądek domagał się jedzenia. Zeszłam powolnym krokiem po schodach i weszłam do kuchni. Zajrzałam do lodówki. Nie chciałam nic wykwintnego, więc zrobiłam sobie kanapkę z szynką. Zjadłam ją i podeszłam do szafek w celu znalezienia jakiejś szklanki. Otworzyłam pierwszą szafkę i znalazłam. Chwyciłam jedną ze szklanek i nalałam sobie kranówki. Wypiłam całą zawartość i odłożyłam do zlewu. Poszłam do zlewu. Na kanapie siedział Harry. Był bardzo skupiony na meczu. Usiadłam obok niego i też zaczęłam oglądać. Zwykle ich nie oglądałam, a właściwie to nie lubiłam, ale ten mnie bardzo wciągnął...mimo, że nie znałam zasad gry. Po chwili obraz z ekrany zniknął.
- Ej! - wydarłam się. Harry wyłączył telewizor. - A już się wciągnęłam w mecz - powiedziałam i z skrzyżowanymi rękoma na piersi oparłam się o sofę.
- Kto by pomyślał, że dziewczyna lubi oglądać piłkę - powiedział śmiejąc się.
- Też myślałam, że ten moment nie nadejdzie - powiedziałam wypuszczając głośno powietrze. Siedzieliśmy przez jakiś czas w ciszy, ale jak widać Harry'emu ona przeszkadzała, bo postanowił ją przerwać.
- Dalej się mnie boisz? - zapytał odwracając się w moją stronę.
- Mniej, ale tak. Dalej - powiedziałam cicho. Na jego twarzy ujrzałam trochę smutku. Nie wiedziałam co mam zrobić, powiedzieć. To, że powiedziałam, że się go boję spowodowało u niego smutek...ale czemu? To jest dziwne. - Ja już pójdę spać - powiedziałam i wstałam. Weszłam schodami na górę i do "mojego" pokoju. Wyjęłam z szafy męską, za dużą bluzkę i czystą bieliznę. Miałam już wychodzić z pokoju, ale mój telefon zaczął dzwonić. Numer nieznany. Mam odebrać? Postanowiłam odebrać, bo może to coś ważnego. Przesunęłam palce po ekranie i przyłożyłam go do ucha. Nie byłam pierwsza, która się odezwała.
- Nie ładnie to tak ode mnie uciekać. Znajdę ciebie i tego twojego chłoptasia i was zabiję - mój ojciec. Nie wiedziałam co powiedzieć. Zamurowało mnie. Szybko się rozłączyłam i rzuciłam telefon na łóżko. Z moich oczu zaczęły wypływać łzy. Wzięłam moją piżamę w ręce. Wyszłam z pokoju i wbiegłam do łazienki, którą wcześniej pokazał mi Harry. Zamknęłam się. Z moich oczy cały czas wypływały łzy. Miałam nadzieję, że on tylko żartuję. To wszystko mnie przerasta. Nie wiem ile jeszcze dam rady tak żyć. Mój ojciec jest do wszystkiego zdolny, więc boję się, że to zrobi. Dzisiaj to Harry wygrał, ale jak będzie jutro... za tydzień...miesiąc. Nikt nie wie. Może mnie już wtedy nie będzie na świecie. Zdjęłam z siebie ciuchy i rzuciłam je pod ścianę. Weszłam pod prysznic i po chwili poczułam ciepłą wodę spływającą po moim ciele. Woda pomagała mi się uspokoić i choć na chwilę zrelaksować. Umyłam swoje ciało i wyszłam z pod prysznica owijając się w ręcznik. Osuszyłam swoje ciało i nałożyłam na siebie piżamę. Spojrzałam na siebie w lustrze. Oprócz siniaków na policzku wyglądałam dobrze. Otworzyłam drzwi i skierował się w stronę pokoju w którym mam spać. Niestety po drodze wpadłam na Harry'ego.
czytasz = komentarz
Cudowny xd
OdpowiedzUsuńHarry nie pozwolil jej pocalowac Marka,chyba jest zazdrosny :D
Jej tato przesadza , jest chory psychicznie,jak mozna straszyc swoja corke ze się ja zabije?!
Dobrze ze teraz przy niej jest Harry,mam nadzieje ze przestanie się go bac i bedzie szczesliwa ;*