OCZAMI HARRY'EGO
Walka skończyła się jak zwykle moją wygraną. Facet okazał się być mięczakiem, bo już po 4 ciosach leżał. Mam już dość takich. Mogliby dać jakiegoś na moim poziomie, a nie na podstawowym., których do pokonania używam minimum moich możliwości. Zdążyłem się przebrać, a koleś dalej leży na ringu. Zaśmiałem się drwiąco i podszedłem do stolika gdzie siedzieli moi przyjaciele i dziewczyny. Nie było z nimi Veronica'i. Gdzie ona kurwa jest?
- Gdzie Veronica? Stała tu przed chwilą. - zapytałem, a wszyscy spojrzeli na mnie i wzruszyli ramionami...oprócz Caroline. Ona coś wie.
- Wyszła stąd. Widziałam, że płakała kiedy wychodziła. - powiedziała, a ja kiwnąłem głową na znak, że rozumiem i poszedłem w stronę wyjścia. Co jej odwaliła, żeby stąd wyjść?! Przecież tu jest niebezpiecznie. Może ktoś ją zgwałcić albo coś innego. Nawet mogą ją tu zabić. Ona ma w ogóle mózg?
- Gdzie idziesz Styles? - usłyszałem za sobą głos Nialla. Odwróciłem się w jego stronę.
- Znaleźć ją. - powiedziałem i już ich nie słyszałem. Wyszedłem z budynku. Na dworze jej nie było, więc może być wszędzie. Wsiadłem do samochodu i wyjąłem z kieszeni telefon. Miałem nadzieję, że odbierze ode mnie. Wybrałem jej numer. Pierwszy sygnał...drugi...trzeci...czwarty. Nie odbiera. Zadzwoniłem jeszcze trzy razy, ale dalej nic. Co jest? Odpaliłem samochód i zacząłem jej szukać. Nie mogła daleko odejść.
Robiło się już ciemno, co wcale nie pomagało. Jeździłem jakąś godzinę, ale jej nie znalazłem. Może po prostu poszła do domu. Ruszyłem w tamtym kierunku. Miałem nadzieję, że tam jest i nic jej nie jest. Nie zniósł bym tego, gdyby coś jej się stało. Nieważne ile razy mnie wkurwiła...zależy mi na niej. Jest całkiem inna niż dziewczyny z jakimi się zadaję, a jest ich sporo. Większość z nich jest tylko dla seksu, ale jednak to dziewczyny i są przeciwieństwem Veronica'i. Ona jest taka niewinna, nieśmiała, urocza, piękna...Stop. Styles o czym ty myślisz?! To tylko kolejna dziewczyna. Ale jednak kocham jak się śmieje, jak płacze w moich ramionach, jak mi się stawia.
Złamałem chyba wszystkie prawa jadąc do domu. Musiałem być tam jak najszybciej, żeby sprawdzić czy tam jest. Zaparkowałem samochód i wysiadłem z niego. Skierowałem się do drzwi. Zamknięte, czyli jej nie ma. W sumie to nawet nie miała jak się dostać do domu, bo nie ma kluczy. To jest głupie. Szybko wróciłem do samochodu trzaskając drzwiami. Normalnie bym tego nie zrobił, ale spieszyło mi się. Jeśli jej się coś stanie nie wybaczę sobie tego. To przeze mnie stamtąd poszła i to ja byłbym winien temu co się stanie, a do tego mam złe przeczucia, że coś się stanie złego. Ona nie jest w dobrym miejscu, ani o dobrej porze. Jest tam teraz wiele naćpanych facetów, gwałcicieli, zabójców. Jeśli oni jej coś zrobią zabije ich gołymi rękoma. Moje dłonie były mocno zaciśnięte na kierownicy, a szczęka mocno zaciśnięta. Wkurwiałem się na samą myśl o tym, a co dopiero gdyby to była prawda. Po jakiś 5 minutach zobaczyłem ją. Moje przeczucia były dobre. Ktoś próbował się do niej dobrać. Zabiję go. Zaparkowałem samochód i szybko z niego wysiadłem. Szedłem szybkim krokiem, żeby jak najszybciej się do nich dostać.
- Wezmę coś czego nie zdążyłaś mi dać. - powiedział męski głos. Znałem ten głos, ale nie mogłem sobie za nic przypomnieć skąd.
- Nie proszę. Zostaw mnie, Josh. - mówiła płaczliwym głosem. Josh. Jej były. Mogłem się domyślić. Ten chuj zakrył jej dłonią usta. Moje pięści zacisnęły się jeszcze bardziej, a kiedy byłem obok wycelowałem w twarz tego śmiecia.
- Co do chuja?! - wydarł się i na mnie spojrzał.
- Spierdalaj od niej. - wysyczałem przez zęby i podarowałem mu kolejny cios. Tym razem w brzuch. Jęknął z bólu i upadł. Kopnąłem go z całej siły w żebra przez co z jego ust wydobył się jęk spowodowany bólem. Dupek nawet nie potrafi wstać i stawić mi czoła. Za sobą słyszałem cichy szloch Veronica'i przez co czułem ból w sercu, a moja złość wzrastała. Kolejny raz go kopnąłem. Uklęknąłem i złożyłem kolejny cios na jego krzywej już mordzie. Kiedy chciałem zadać kolejny cios poczułem na swoim ramieniu czyjąś małą dłoń. Veronica.
- Harry. Przestań proszę. - jej cichy głosik doszedł do moich uszu. Puściłem gnoja i odwróciłem się w jej stronę. Nie miała na sobie bluzki, a z jej oczu dalej płynęły łzy. Zmierzyłem jej ciało od góry do dołu. Cudowny widok. Rozejrzałem się, żeby zobaczyć gdzie jest jej bluzka, ale nigdzie jej nie było. Ściągnąłem z siebie koszulkę i ubrałem ją na drobne zmarznięte ciało Veronica'i. Uśmiechnęła się delikatnie.
- Idź do auta. - powiedziałem, a ona nie chcąc się ze mną kłócić tak zrobiła. Kopnąłem ostatni raz Josh'a w żebra - Nigdy więcej się do niej nie zbliżaj albo cię zabiję. - powiedziałem przez zęby i poszedłem do samochodu w którym siedziała już Veronica. Miała głowę schowaną w kolanach i dalej płakała. Usiadłem na miejscu kierowcy i spojrzałem na Veronica'ę. - Proszę nie płacz już. Nie lubię kiedy płaczesz. - powiedziałem, a ona nie zwróciła na mnie uwagi.
- Co ja takiego zrobiłam, że mnie to spotyka? - pytała samą siebie. Z jej oczu wypłynęło jeszcze więcej łez. W pocieszaniu jestem najgorszą osobą.
- Nie zasługujesz na to. - powiedziałem, a ona w końcu na mnie spojrzała. Jej makijaż był cały rozmazany, ale i tak wyglądała piękne.
- Dziękuję. - powiedziała ochrypniętym od płaczu głosem.
- Nie ma za co. - powiedziałem i ruszyłem w stronę domu. Znów złamałem przepisy, ale chciałem być jak najszybciej w domu. Veronica cały czas płakała. Nie mogłem tego znieść. Nie dlatego, że mnie wkurzasz, ale dlatego, że czuje się wtedy źle. Stylem co się z tobą dzieje?! Nigdy nie zachowywałeś się tak w stosunku do jakiejś dziewczyny! Zaparkowałem pod domem i poszedłem otworzyć dziewczynie. Wziąłem ją na ręce i poszedłem do domu. Poszedłem na górę położyć Veronicę w jej pokoju. Otworzyłem drzwi podszedłem do łóżka delikatnie ją kładąc. Nie puszczała mnie jeszcze. Obejmowałem ją w tali i uspokajałem. Kiedy już nie płakała wstałem i zacząłem iść w stronę drzwi.
- Zostań, proszę.- usłyszałem za sobą cichy głosik Veronica'i. Odwróciłem się i podszedłem do niej.
- Na pewno chcesz, żebym został? - zapytałem siadając obok niej. Delikatnie kiwnęła głową - połóż się i spróbuj zasnąć. - powiedziałem kładąc się obok niej. Spojrzałem na jej strój. Obcisłe jeansy. Lepiej nie mogła wybrać. Miała zamknięte oczy, ale kiedy złapałem za guzik jej spodni od razu je otworzyła.
- Co..Co ty robisz? - zapytałam z przerażeniem. w głosie.
- Nie będziesz chyba spała w tych spodniach. - powiedziałem, a ona się uspokoiła. Ściągnąłem z niej spodnie i położyłem je na stoliku nocnym. Ściągnąłem spodnie też z siebie i nakryłem nas kołdrą. Dziewczyna się we mnie wtuliła, a ja cmoknąłem ją w czubek głowy.
OCZAMI VERONICA'I
Cieszyłam się, że Harry ze mną został. Mimo tego, że miałam ochotę go zabić za to, że uderzył Caroline chcę, żeby ze mną teraz był. Kiedy spotkałam na ulicy Josh'a byłam strasznie przerażona. Zaczęłam uciekać, ale po niedługim czasie mnie złapał i zaczął się do mnie dobierać. Jego łapska błądziły po moim ciele, całował mnie... Miałam ochotę zwymiotować. Rozerwał moją koszulkę, a chwilę później przyszedł Harry. Już drugi raz tak się cieszyłam na jego widok. Po raz pierwszy było kiedy mój ojciec chciał mnie zgwałcić. Zasnęłam wtulona w Harry'ego.
czytasz=komentarz
Komentujcie, proszę. To bardzo motywuję :D
Przypominam o utworzonej stronie z waszymi albo polecanymi przez was blogami.
- Gdzie Veronica? Stała tu przed chwilą. - zapytałem, a wszyscy spojrzeli na mnie i wzruszyli ramionami...oprócz Caroline. Ona coś wie.
- Wyszła stąd. Widziałam, że płakała kiedy wychodziła. - powiedziała, a ja kiwnąłem głową na znak, że rozumiem i poszedłem w stronę wyjścia. Co jej odwaliła, żeby stąd wyjść?! Przecież tu jest niebezpiecznie. Może ktoś ją zgwałcić albo coś innego. Nawet mogą ją tu zabić. Ona ma w ogóle mózg?
- Gdzie idziesz Styles? - usłyszałem za sobą głos Nialla. Odwróciłem się w jego stronę.
- Znaleźć ją. - powiedziałem i już ich nie słyszałem. Wyszedłem z budynku. Na dworze jej nie było, więc może być wszędzie. Wsiadłem do samochodu i wyjąłem z kieszeni telefon. Miałem nadzieję, że odbierze ode mnie. Wybrałem jej numer. Pierwszy sygnał...drugi...trzeci...czwarty. Nie odbiera. Zadzwoniłem jeszcze trzy razy, ale dalej nic. Co jest? Odpaliłem samochód i zacząłem jej szukać. Nie mogła daleko odejść.
Robiło się już ciemno, co wcale nie pomagało. Jeździłem jakąś godzinę, ale jej nie znalazłem. Może po prostu poszła do domu. Ruszyłem w tamtym kierunku. Miałem nadzieję, że tam jest i nic jej nie jest. Nie zniósł bym tego, gdyby coś jej się stało. Nieważne ile razy mnie wkurwiła...zależy mi na niej. Jest całkiem inna niż dziewczyny z jakimi się zadaję, a jest ich sporo. Większość z nich jest tylko dla seksu, ale jednak to dziewczyny i są przeciwieństwem Veronica'i. Ona jest taka niewinna, nieśmiała, urocza, piękna...Stop. Styles o czym ty myślisz?! To tylko kolejna dziewczyna. Ale jednak kocham jak się śmieje, jak płacze w moich ramionach, jak mi się stawia.
Złamałem chyba wszystkie prawa jadąc do domu. Musiałem być tam jak najszybciej, żeby sprawdzić czy tam jest. Zaparkowałem samochód i wysiadłem z niego. Skierowałem się do drzwi. Zamknięte, czyli jej nie ma. W sumie to nawet nie miała jak się dostać do domu, bo nie ma kluczy. To jest głupie. Szybko wróciłem do samochodu trzaskając drzwiami. Normalnie bym tego nie zrobił, ale spieszyło mi się. Jeśli jej się coś stanie nie wybaczę sobie tego. To przeze mnie stamtąd poszła i to ja byłbym winien temu co się stanie, a do tego mam złe przeczucia, że coś się stanie złego. Ona nie jest w dobrym miejscu, ani o dobrej porze. Jest tam teraz wiele naćpanych facetów, gwałcicieli, zabójców. Jeśli oni jej coś zrobią zabije ich gołymi rękoma. Moje dłonie były mocno zaciśnięte na kierownicy, a szczęka mocno zaciśnięta. Wkurwiałem się na samą myśl o tym, a co dopiero gdyby to była prawda. Po jakiś 5 minutach zobaczyłem ją. Moje przeczucia były dobre. Ktoś próbował się do niej dobrać. Zabiję go. Zaparkowałem samochód i szybko z niego wysiadłem. Szedłem szybkim krokiem, żeby jak najszybciej się do nich dostać.
- Wezmę coś czego nie zdążyłaś mi dać. - powiedział męski głos. Znałem ten głos, ale nie mogłem sobie za nic przypomnieć skąd.
- Nie proszę. Zostaw mnie, Josh. - mówiła płaczliwym głosem. Josh. Jej były. Mogłem się domyślić. Ten chuj zakrył jej dłonią usta. Moje pięści zacisnęły się jeszcze bardziej, a kiedy byłem obok wycelowałem w twarz tego śmiecia.
- Co do chuja?! - wydarł się i na mnie spojrzał.
- Spierdalaj od niej. - wysyczałem przez zęby i podarowałem mu kolejny cios. Tym razem w brzuch. Jęknął z bólu i upadł. Kopnąłem go z całej siły w żebra przez co z jego ust wydobył się jęk spowodowany bólem. Dupek nawet nie potrafi wstać i stawić mi czoła. Za sobą słyszałem cichy szloch Veronica'i przez co czułem ból w sercu, a moja złość wzrastała. Kolejny raz go kopnąłem. Uklęknąłem i złożyłem kolejny cios na jego krzywej już mordzie. Kiedy chciałem zadać kolejny cios poczułem na swoim ramieniu czyjąś małą dłoń. Veronica.
- Harry. Przestań proszę. - jej cichy głosik doszedł do moich uszu. Puściłem gnoja i odwróciłem się w jej stronę. Nie miała na sobie bluzki, a z jej oczu dalej płynęły łzy. Zmierzyłem jej ciało od góry do dołu. Cudowny widok. Rozejrzałem się, żeby zobaczyć gdzie jest jej bluzka, ale nigdzie jej nie było. Ściągnąłem z siebie koszulkę i ubrałem ją na drobne zmarznięte ciało Veronica'i. Uśmiechnęła się delikatnie.
- Idź do auta. - powiedziałem, a ona nie chcąc się ze mną kłócić tak zrobiła. Kopnąłem ostatni raz Josh'a w żebra - Nigdy więcej się do niej nie zbliżaj albo cię zabiję. - powiedziałem przez zęby i poszedłem do samochodu w którym siedziała już Veronica. Miała głowę schowaną w kolanach i dalej płakała. Usiadłem na miejscu kierowcy i spojrzałem na Veronica'ę. - Proszę nie płacz już. Nie lubię kiedy płaczesz. - powiedziałem, a ona nie zwróciła na mnie uwagi.
- Co ja takiego zrobiłam, że mnie to spotyka? - pytała samą siebie. Z jej oczu wypłynęło jeszcze więcej łez. W pocieszaniu jestem najgorszą osobą.
- Nie zasługujesz na to. - powiedziałem, a ona w końcu na mnie spojrzała. Jej makijaż był cały rozmazany, ale i tak wyglądała piękne.
- Dziękuję. - powiedziała ochrypniętym od płaczu głosem.
- Nie ma za co. - powiedziałem i ruszyłem w stronę domu. Znów złamałem przepisy, ale chciałem być jak najszybciej w domu. Veronica cały czas płakała. Nie mogłem tego znieść. Nie dlatego, że mnie wkurzasz, ale dlatego, że czuje się wtedy źle. Stylem co się z tobą dzieje?! Nigdy nie zachowywałeś się tak w stosunku do jakiejś dziewczyny! Zaparkowałem pod domem i poszedłem otworzyć dziewczynie. Wziąłem ją na ręce i poszedłem do domu. Poszedłem na górę położyć Veronicę w jej pokoju. Otworzyłem drzwi podszedłem do łóżka delikatnie ją kładąc. Nie puszczała mnie jeszcze. Obejmowałem ją w tali i uspokajałem. Kiedy już nie płakała wstałem i zacząłem iść w stronę drzwi.
- Zostań, proszę.- usłyszałem za sobą cichy głosik Veronica'i. Odwróciłem się i podszedłem do niej.
- Na pewno chcesz, żebym został? - zapytałem siadając obok niej. Delikatnie kiwnęła głową - połóż się i spróbuj zasnąć. - powiedziałem kładąc się obok niej. Spojrzałem na jej strój. Obcisłe jeansy. Lepiej nie mogła wybrać. Miała zamknięte oczy, ale kiedy złapałem za guzik jej spodni od razu je otworzyła.
- Co..Co ty robisz? - zapytałam z przerażeniem. w głosie.
- Nie będziesz chyba spała w tych spodniach. - powiedziałem, a ona się uspokoiła. Ściągnąłem z niej spodnie i położyłem je na stoliku nocnym. Ściągnąłem spodnie też z siebie i nakryłem nas kołdrą. Dziewczyna się we mnie wtuliła, a ja cmoknąłem ją w czubek głowy.
OCZAMI VERONICA'I
Cieszyłam się, że Harry ze mną został. Mimo tego, że miałam ochotę go zabić za to, że uderzył Caroline chcę, żeby ze mną teraz był. Kiedy spotkałam na ulicy Josh'a byłam strasznie przerażona. Zaczęłam uciekać, ale po niedługim czasie mnie złapał i zaczął się do mnie dobierać. Jego łapska błądziły po moim ciele, całował mnie... Miałam ochotę zwymiotować. Rozerwał moją koszulkę, a chwilę później przyszedł Harry. Już drugi raz tak się cieszyłam na jego widok. Po raz pierwszy było kiedy mój ojciec chciał mnie zgwałcić. Zasnęłam wtulona w Harry'ego.
czytasz=komentarz
Komentujcie, proszę. To bardzo motywuję :D
Przypominam o utworzonej stronie z waszymi albo polecanymi przez was blogami.