NOTKA POD ROZDZIAŁEM!
Sklep został zamknięty. Wszystko zostało posprzątanie, ale musimy czeka na szefa, bo tylko on ma klucze, żeby zamknąć sklep. Korzystając z okazji wzięłam jedną z gitar i usiadłam na pufie. Przeciągnęłam palcami po strunach i usłyszałam dźwięk, który kocham.
Zaczęłam grac jedną z moich ulubionych piosenek, a mianowicie Passenger - Let her go. Grając na gitarze zaczęłam też śpiewać. Kocham to robić, ale nie śpiewałam już dawno przez mojego ojca, a teraz przez to, że mieszkam u Harry'ego, a przy nim nie chcę śpiewać.
- Veronica! - usłyszałam głośny krzyk z drugiego końca sklepu.
- Co? - też się wydarłam. Odległość między nami w ogóle nie pomagała w porozumiewaniu się, ale nie chciało mi się ruszać tyłka.
- Ktoś do ciebie przyszedł - znów usłyszałam głos Niny. Odstawiłam gitarę na miejsce i ruszyłam w jej stronę. Słyszałam przerażenie w jej głosie, więc albo to jest Harry, albo osoba, której nie chce tu widzieć, czyli mój ojciec. Na szczęście był to Harry. Miał na sobie inny strój niż dzisiaj rano. Był ubrany w czarną bluzkę z napisem "Hipsta Please", swoje ciemne jeansy i znoszone conversy. Uśmiechnęłam się lekko.
- Cześć. - powiedziałam w jego stronę.
- Cześć. - powiedział bez emocji. Znowu jego obojętna strona, której nienawidzę.
- Możesz popilnować sklepu zanim szef się zjawi. Proszę. - powiedziałam błagającym głosem.
- O-Okej. - powiedziała jąkając się.
- Dziękuję. - powiedziałam uradowana i ją przytuliłam. - To do poniedziałku. - powiedziałam i razem z Harrym wyszłam. Wsiedliśmy do samochodu i Harry od razu go odpalił i ruszył z piskiem opon.
- Muszę przyznać, że masz świetny głos. - zamurowało mnie. On to słyszał? Przecież śpiewałam jak najciszej.
- Boże. Jaki wstyd. Słyszałeś to? - zapytałam upewniając się czy dobrze usłyszałam. Moje poliki stały się czerwone.
- Tak. Nie masz się czego wstydzić. - powiedział nie odrywając wzroku od drogi.
- Dzięki. Chyba... - powiedziałam cicho.
- Szykuj się na poznanie moich przyjaciół. - powiedział Harry kiedy zaparkowaliśmy pod starym budynkiem, który myślałam, że zaraz się zawali. Nie dość, że mam poznać to dlaczego się go wszyscy boją, to jeszcze jego przyjaciół?! Czemu mi wcześniej nie powiedział? Może on też się dowiedział dopiero teraz. Dobra. Mniejsza z tym. Wysiadłam z samochodu i razem z Harry skierowaliśmy się w stronę budynku. Na zewnątrz było kilka wymieniających się śliną ludzi, przez co to miejsce zaczęło mnie jeszcze bardziej przerażać. Weszliśmy do środka. Nie było tam wcale lepiej. Wszędzie były dziewczyny w skąpych strojach i śliniący się na ich widok chłopacy. To było straszne. Rozejrzałam się jeszcze raz. Ściany budynku były popękane i było widać cegłę z której był zbudowany budynek. Wszędzie było szaro, a jedyne światło jakie tam było to wielka lampa, która oświetlała ring. Nie wiem po co on tu, ale okey. Harry objął mnie w tali co mnie bardzo zaskoczyło i podskoczyłam. Usłyszałam jego śmiech. Zignorowałam go i po prostu szłam za nim. Po chwili się zatrzymał. Ujrzałam grupkę ludzi. Była tam ta dziewczyna co dzisiaj rano kupowała płytę w sklepie. Postanowiłam się nie odzywać.
- Siema. - powiedział Harry i przywitał się z każdym. Stałam tam jak słup nie wiedząc co mam robić.
- Widzę, że przyprowadziłeś sobie panienkę. - powiedział mulat. Miał ciemne włosy postawione na żel, a na jego twarzy widniał kilkudniowy zarost. Zmierzył mnie wzrokiem, a ja zaczęłam się czerwienić.
- To jest Veronica. - przedstawił mnie. - Veronica to jest Niall, Louis, Liam, Zayn, Caroline i Elena. - przedstawił mi każdego po kolei.
- Cześć. - powiedziałam nieśmiało.
- To ty pracujesz w tym muzycznym? - zapytała Caroline jak dobrze pamiętam.
- Tak. We własnej osobie. - powiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Idę po coś do picia. Kto co chce. - powiedział wstając blondyn. Każdy coś zamówił oprócz mnie. - Chcesz coś? - zapytał mnie osobno.
- Nie, dziękuję. - powiedziałam szybko. Musiałam siedzieć u Harry'ego na kolanach co nie było tym co chciałam, ale już trudno.
- Jak się poznaliście? - zapytał Louis i popatrzył na nas. Miałam się już odezwać kiedy Harry się odezwał. On da mi kiedyś dojść do słowa? Już drugi raz mi dzisiaj przerywa. To wkurzające.
- Uratowałem ją przed zgwałceniem. Później zaczęła się na mnie drzeć i wziąłem ją do domu. - powiedział Harry, a ja go zmroziłam wzrokiem.
- Porwałeś. Ja nie miałam zamiaru z tobą nigdzie jechać. - poprawiłam go.
- Dalej będziesz o tym gadała. Gdyby nie ja byłabyś później zgwałcona przez własnego ojca, więc siedź teraz cicho. - powiedział trochę wkurzony. Nie wierzę, że to powiedział. W moich oczach zaczęły się zbierać łzy. Szybko wstałam i uciekłam gdzieś. Nie chciałam, żeby widzieli moje łzy. To było straszne. Słyszałam za sobą wołanie Harry'ego, ale nie zwracałam na nie uwagi. Chciałam znaleźć łazienkę. Skręciłam w trochę mniej tłoczny korytarz i weszłam do jakiegoś pokoju. Na moje szczęście była to łazienka. Przejrzałam się w lustrze i od razu wyszłam z pomieszczenia, bo ludzie nie mogą znaleźć sobie jakiegoś innego miejsca tylko kibel, żeby się pieprzyć. Kiedy wychodziłam wpadłam na Harry'ego.
- O co ci Veronica znowu chodzi? - jeszcze się pyta. Ma tupet.
- Obiecałeś mi, że nie powiesz nikomu o moim ojcu, a co zrobiłeś? Musiałeś im powiedzieć. Może jeszcze ogłosisz to całemu światy, że mam takiego ojca?! Nie wiesz jak ja się czuję kiedy ktoś mówi o moim ojcu. - powiedziałam, a raczej wykrzyczałam to.
- Przepraszam. Zapomniałem, okey. - powiedział też się drąc się na mnie.
- Myślisz, że jak powiesz głupie przepraszam wszystkie błędy zostaną ci wybaczone? Uwierz mi, że ta nie jest. - powiedziałam tym samym tonem co wcześniej. Na Harry'ego twarzy pojawiła się złość. Zrobił się czerwony, a po chwili zostałam przygnieciona do ściany. Syknęłam z bólu. - I co? Uderzysz mnie jak mój ojciec. Gratulacje. Macie ze sobą coś wspólnego. - powiedział drwiąc, a po moim policzku spłynęła łza. Wokół nas zebrało się już sporo osób, ale jak widać jemu to nie przeszkadzało. Patrzył na mnie przez chwilę, a po chwili się odsunął ode mnie i walnął w ścianę. Trochę tynku spadło na ziemie. Harry odszedł, a wszyscy patrzyli na mnie zszokowani. A no tak. Przecież Harry'emu nie można się sprzeciwiać. W takim razie jestem jedyną osobą, która to zrobiła. Gdzie brawa? To jest głupie. Odeszłam od tamtego miejsca. Kiedy miałam już wychodzić złapała mnie Caroline.
- Gdzie idziesz? - zapytała kiedy odwróciłam się w jej stronę.
- Jak najdalej od Harry'ego. - powiedziałam płaczliwym głosem.
- Zrobił ci coś? - zapytała zmartwiona.
- Nie. Ale mało brakowało. Idiota nie wie, że nie jest najważniejszy na świecie. - powiedziałam i spojrzałam na nią.
- Nie mów, że się mu sprzeciwiłaś. - powiedziałam błagalnym głosem.
- Nie będę dla niego lalką, która zrobi wszystko co będzie chciał. - powiedziałam sucho.
- Sprzeciwiłaś się mu? - zapytałam, a ona spuściła głowę.
- Tak. Uderzył mnie wtedy w twarz. - powiedziała cicho, ale tak, żebym ją usłyszała.
- Że co zrobił?! - wydarłam się i ominęłam ją, żeby znaleźć Harry'ego. Przecisnęłam się przez tłum i stanęłam przy stoliku jego przyjaciół gdzie miałam nadzieję, że będzie,ale niestety nie. Musiał gdzieś pójść. - Gdzie jest Harry? - zapytałam wszystkich.
- W prawym narożniku jest potężny Max Groźny - tłum zaczął głośno krzyczeć.
- Zaraz wejdzie. - powiedział Louis. Jak to zaraz wejdzie? O co tu chodzi?
- Natomiast w lewym narożniku człowiek, który nie przegrał ani jednej walki. Nie pokonany Harry Styles! - Zakrztusiłam się swoją śliną, kiedy te słowa wydostały się z ust prowadzącego. Że niby on się tym zajmuje? Biciem się z innymi? I jest nie pokonany? To ja już rozumiem czemu wszyscy się go boją. Harry bez koszulki wbiegł na ring. Popatrzył na mnie. Sędzia zszedł, a do moich uszu doszedł dźwięk dzwonka sygnalizującego, że walka się zaczyna. Harry bez ostrzeżenia uderzył przeciwnika w nos, ale ten po chwili mu oddał. Nie mogłam na to patrzeć i po prostu poszłam w stronę wyjścia. Było ciężko, bo wszyscy chcieli być jak najbliżej i się wciskali, ale jakoś mi się udało. Kiedy byłam przy wyjściu usłyszałam ten sam dzwonek, ale na zakończenie walki. Wyszłam z budynku i od razu poczułam chłód. Było o wiele zimniej niż jak tu przyjechaliśmy. Po mojej twarzy spływały łzy. Nawet nie wiem czemu. Przez to, że zobaczyłam go bijącego się jakoś nie wytrzymałam. Potarłam swoje ramiona, żeby było mi cieplej. Nie byłam przyzwyczajona do chodzenia bez żadnego okrycia w zimne wieczory. Nadal przerażało mnie to, że jego pracą jest bicie innych, ale też to, że uderzył Caroline. To do mnie nie dochodziło. Jak można uderzyć dziewczynę? Trzeba być chyba chory.
- Tak. Uderzył mnie wtedy w twarz. - powiedziała cicho, ale tak, żebym ją usłyszała.
- Że co zrobił?! - wydarłam się i ominęłam ją, żeby znaleźć Harry'ego. Przecisnęłam się przez tłum i stanęłam przy stoliku jego przyjaciół gdzie miałam nadzieję, że będzie,ale niestety nie. Musiał gdzieś pójść. - Gdzie jest Harry? - zapytałam wszystkich.
- W prawym narożniku jest potężny Max Groźny - tłum zaczął głośno krzyczeć.
- Zaraz wejdzie. - powiedział Louis. Jak to zaraz wejdzie? O co tu chodzi?
- Natomiast w lewym narożniku człowiek, który nie przegrał ani jednej walki. Nie pokonany Harry Styles! - Zakrztusiłam się swoją śliną, kiedy te słowa wydostały się z ust prowadzącego. Że niby on się tym zajmuje? Biciem się z innymi? I jest nie pokonany? To ja już rozumiem czemu wszyscy się go boją. Harry bez koszulki wbiegł na ring. Popatrzył na mnie. Sędzia zszedł, a do moich uszu doszedł dźwięk dzwonka sygnalizującego, że walka się zaczyna. Harry bez ostrzeżenia uderzył przeciwnika w nos, ale ten po chwili mu oddał. Nie mogłam na to patrzeć i po prostu poszłam w stronę wyjścia. Było ciężko, bo wszyscy chcieli być jak najbliżej i się wciskali, ale jakoś mi się udało. Kiedy byłam przy wyjściu usłyszałam ten sam dzwonek, ale na zakończenie walki. Wyszłam z budynku i od razu poczułam chłód. Było o wiele zimniej niż jak tu przyjechaliśmy. Po mojej twarzy spływały łzy. Nawet nie wiem czemu. Przez to, że zobaczyłam go bijącego się jakoś nie wytrzymałam. Potarłam swoje ramiona, żeby było mi cieplej. Nie byłam przyzwyczajona do chodzenia bez żadnego okrycia w zimne wieczory. Nadal przerażało mnie to, że jego pracą jest bicie innych, ale też to, że uderzył Caroline. To do mnie nie dochodziło. Jak można uderzyć dziewczynę? Trzeba być chyba chory.
czytasz=komentarz
Pod ostatnim rozdziałem nie było w ogóle komentarzy, no, ale trudno. Chciałabym żeby każdy kto czyta moje opowiadanie skomentował ten wpis. Chcę zobaczyć ile osób czyta moje opowiadanie i byłabym wdzięczna, gdybyście właśnie skomentowali. Życzę miłego dnia,wieczora czy nocy. Zależy o której czytacie :)
Pod ostatnim rozdziałem nie było w ogóle komentarzy, no, ale trudno. Chciałabym żeby każdy kto czyta moje opowiadanie skomentował ten wpis. Chcę zobaczyć ile osób czyta moje opowiadanie i byłabym wdzięczna, gdybyście właśnie skomentowali. Życzę miłego dnia,wieczora czy nocy. Zależy o której czytacie :)
oooch robi się ciekawie. czekam na cd
OdpowiedzUsuńkocham to opowiadanie ale ostatnio( długo) nie miałam jak komentować bo mi coś w telefonie nawaliło, przepraszam :(
OdpowiedzUsuńnie mogę się juz doczekać NN ♥♥♥
Super rozdzial <3
OdpowiedzUsuńObiecuje ci ze będę komentowac,już zawsze :*