Poprosiłam Harry'ego, żebym to ja wybrała miejsce gdzie spędzimy wigilię i święta. Zgodził się. A ja w sumie miałam w głowie pewien podstęp. Może mnie za to znienawidzić albo pokochać. Z tym to różnie bywa, więc trochę boję się jego reakcji na mój mini prezent.
Właśnie szykujemy się do wyjścia. Jestem ubrana w prześliczną sukienkę, którą dostałam od Harry'ego. Chłopak ma dobry gust jeśli chodzi o ubrania. Sama się dziwie, ale gdyby nie on, z pewnością ubrałabym jakieś stare jeansy, sweter i jakieś baletki. Jednak ten chłopak się do czegoś przydaje. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Byłam ubrana już w sukienkę i miałam zrobione włosy. Teraz czas na makijaż. Nie chciałam jakoś robić wyrazistego, więc postanowiłam zrobić taki bardziej delikatny. Do mojego dzisiejszego stroju miałam buty na obcasie, które były po prostu boskie. Mieć takiego chłopaka to skarb.
Zrobienie makijażu zajęło mi jakieś 20 min. Ostatni raz poprawiłam włosy i wyszłam z łazienki. Harry chyba jeszcze się szykował, więc poszukałam gdzieś na dnie szuflady moje prawo jazdy, z którego swoją drogą, ani razu nie miałam szansy wykorzystać, i schowałam je do torebki. Harry nie wiedział w dalszym ciągu gdzie jedziemy, ale ja znam adres i jestem umówiona na za 4 godziny. Harry myśli, że za 2 będziemy na miejscu, ale się biedaczek zdziwi, bo droga tam potrwa jakieś 3 i pół. Mam nadzieję, że nie będzie na mnie zły.
- Harry?! Jesteś już gotowy? - zapytałam wchodząc do łazienki, w której aktualnie układał sobie włosy.
- Tak. Już momencik. - powiedział i odwrócił się w moją stronę. Jego oczy lustrowały mnie od góry do dołu. Nie odezwał się ani słowem, tylko patrzył na mnie z lekko uchylonymi ustami.
- Co? Źle wyglądam? - zapytałam z lekkim strachem. Może się rozmazałam? Albo sukienka mnie pogrubia?
- Nie! Nie... - zaciął się na moment. - Wyglądasz...wyglądasz... Wow. - zaśmiałam się na jego wyrafinowane słownictwo.
- Dziękuję. - powiedziałam z uśmiechem i podeszłam do niego. Pocałowałam go wplątując jedną z dłoni w jego włosy. Harry przytrzymał mnie w tali, a po chwili odsunęliśmy się od siebie.
- Jedźmy już - powiedział cicho, a ja kiwnęłam głową. - Oczywiście ja prowadzę, prawda? - powiedział pewnym głosem. Zaśmiałam się z jego niewiedzy.
- Oczywiście, że nie. Jeśli ty byś prowadził musiałabym ci podać adres. A to będzie moja mała niespodzianka dla ciebie. - powiedziałam tajemniczo. Usłyszałam jak chłopak westchnął i usiadł na miejscu pasażera. Ja zasiadłam na miejscy kierowcy. Aż dziwnie tu siedzieć. Ostatni raz kiedy tu siedziałam to było na egzaminie, który swoją drogą zdałam śpiewająco.
- Wyglądasz mega seksownie za kółkiem. Może częściej będziesz prowadzić? - zapytał patrząc na mnie intensywnie.
- Głupi jesteś. - powiedziałam śmiejąc się. Wyjechałam z posiadłości i ruszyłam w odpowiednim kierunku. Mam nadzieję, że Harry nie domyśli się gdzie jedziemy. Bo jak tak, to będę miała lekko mówiąc przejebane.
***
Harry chyba się nie zorientował, że jedziemy już 3 godziny, a do tego nie zorientował się gdzie jedziemy. Był zbyt zajęty zajęty dręczeniem mnie. Cały czas albo mnie łaskotał, albo łapał za kolano, żebym mnie rozproszyć. Z jednej strony byłam szczęśliwa, bo możliwe, że wszystko się uda, ale z drugiej strony bałam się coraz bardziej tego co nastąpi później.
- Harry! - krzyknęłam kiedy kolejny raz poczułam jego dłoń na moim udzie.
- O co chodzi skarbie? - zapytał z niewinnym uśmieszkiem.
- Albo przestaniesz, albo cię tu wysadzę bez telefonu, żebyś nie miał jak zadzwonić po któregoś z kumpli. - zagroziłam mu, a ten się tylko zaśmiał.
- Nie zrobiłabyś tego. - powiedział pewny siebie.
- A chcesz się przekonać? - zapytałam zerkając na niego poważnie. Mina mu zrzedła. - Tak właśnie myślałam. - powiedziałam i dodałam gazu, żeby szybciej być na miejscu. Zostało mi tylko jakieś 15 km. Harry już mnie nie zaczepiał, ale dalej gapił się na mnie jakbym była największym cudem świata. Może nim jestem? Co ja gadam? Ja? Cudem? No może troszkę, ale to jest tylko taki mini szczegół.
- Harry? Zasłoń tym oczy, okey? - powiedziałam dając mu czarny materiał. Westchnął i zawiązał sobie wokół głowy. Byliśmy już prawie na miejscu. Za jechałam na podjazd i wyszłam z samochody. Harry mimo zawiązanych oczu też wyszedł z auta. Wzięłam go za rękę i pokierowałam do drzwi. Kazałam mu ściągnąć opaskę. Szybko zapukałam zanim zorientuje się gdzie jesteśmy. Zagryzłam wargę i spojrzałam niepewnie na chłopaka. Spojrzał na mnie zszokowany. Miał strach w oczach.
Po chwili drzwi otworzyła nam kobieta w wieku około 40 lat.