Pożegnałam ostatnich fanów i poszłam do przyjaciół. Harry'ego pocałowałam. Tak bardzo za tym tęskniłam.
- Bardzo was przepraszam. - powiedziałam smutno.
- Daj spokój. Najważniejsze, że jesteś.- usłyszałam głos Caroline. Uśmiechnęłam się do niej.
- Nie źle się tu ustawiłaś. - powiedział Louis.
- Tak. Ale mimo, że spełniałam marzenia, to nie było to tym o czym zawsze marzyłam. Brakowało mi was. Bez was to było takie dziwne. Cieszyłam się, ale nie było to tym. - powiedziałam mając nadzieje, że zrozumieją.
- Veronica, możemy porozmawiać? - usłyszałam Harry'ego.
- Jeśli chodzi o tamten wieczór to nie chce o tym wspominać. Wybaczyłam ci i proszę nie wracajmy do tego. - powiedziałam błagająco.
- Dobrze, ale chciałbym cię tylko o coś zapytać. - powiedział poważnie, a po chwili ukląkł przede mną. - Może to trochę za szybko, ale chcę byś została moją żoną. Czy się zgodzisz? - zapytał, a ja nie mogłam go uwierzyć. Oczywiście, że to za szybko, ale...
- TAK! - krzyknęłam i rzuciłam się na niego. Dalszy ciąg naszej przyszłości poszedł jak po maśle. Wzięliśmy ślub, ja zakończyłam karierę piosenkarki i urodziła nam się trójka dzieci : najstarszy Mike, dwa lata młodsza Lizzy i najmłodsza Elizabeth. Życie było cudowne.
To koniec tej historii. Nie planuję pisać drugiej części. Może kiedyś napiszę nowe fanfiction o One Direction, ale nie wiem. Nie będę nic obiecywała. Mam nadzieję, że moje dzieło wam się podobało i prosiłabym każdego go pisałam o komentarz. Chcę wiedzieć ile osób czytało moje ff ;)
Anything can happen
piątek, 6 maja 2016
Rozdział 71
OCZAMI HARRY'EGO
Ona mnie nie widziała, ale ja tam byłem. Prawie na każdym koncercie wspierałem ją. Widziałem jej radość na twarzy. Widziałem jak cieszyła się, bawiła na scenie. Cieszyłem się jej szczęściem, ale ja stałem się bardziej oschły. Przestałem liczyć się z uczuciami innych ludzi. Tylko gdy ją widziałem wszystko znikało. Moja złość, moja arogancja. Gdy na nią patrzę wszystko jest inne. Kocham ją i nigdy nie przestałem, ale ona uporządkowała swoje życie na nowo. Nie ma tam miejsca dla mnie.
Dzisiejszy koncert odbywał się w Londynie, więc tu gdzie mieszkam. Oczywiście poszedłem na niego. Wszyscy poszliśmy. Śpiewała dużo piosenek, które kojarzyły mi się z nami, ale jedna przykuła moją uwagę. była to pierwsza jej piosenka jaką śpiewała dzisiaj. Płakała. Widziałem to, przez co moje serce rozbiło się na milion kawałków. Wiedziałem, że to o nas. O naszej miłości, ale ona mnie już nie kochała i to był dla mnie jeszcze większy cios. Tęskniłem za nią, ale wiedziałem, że mi nie wybaczy. Mimo, że minęło pół roku. Pieprzone pół roku bez niej obok. To była męczarnia, ale nic nie mogłem zrobić.
Po koncercie chciałem wyjść jak mam już w zwyczaju, ale Louis razem z resztą mnie zatrzymali i wręcz zaciągnęli siłą do niej. Nie chciałem tam iść. To znaczy chciałem ją zobaczyć, ale wiedziałem, że ona nie chciała widzieć mnie. Ten cały czas cierpiałem, że nie mogę jej widzieć. Była to dla mnie katorga, ale sam sobie to zrobiłem. Nie miałem pretensji do Veronica'i, tylko do siebie. To ja byłem wszystkiemu winien.
Ledwo się obejrzałem, a chłopcy wepchnęli mnie do pokoju gdzie były spotkanie fanów z idolem, czyli w tym wypadku moją ukochaną. Spojrzałem na nią, a jej twarz jedyne co wyrażały to szok, zdezorientowanie i niedowierzanie.
OCZAMI VERONICA'I
To naprawdę on. On naprawdę tam stoi. Harry tu przyszedł. Mam wrażenie, że jego twarz wyraża te same emocje co ja, czyli jedno wielkie niedowierzanie. Mam wrażenie, że minęły wieki. Zmienił się. Ma dłuższe włosy i więcej tatuaży. Na jego twarzy widać wyczerpanie. Wory pod wskazują na to, że nie spał dobrze. Pewnie miał koszmary, a mnie nie było. Nie było mnie kiedy mnie potrzebował. Wiem, że może to się wydawać niedorzeczne, ale to ja mam wyrzuty sumienia za to, że go zostawiłam. Miałam wrażenie, że mi nie wybaczy za to, że go zostawiłam.
Moja dłoń powędrowała do ust. Byłam w szoku. Z moich oczu zaczęły wypływać słone łzy. Tak naprawdę wybaczyłam mu już tą zdradę mimo, że nawet nie usłyszałam jego tłumaczeń.
Podbiegłam szybko do niego i rzuciłam się na szyję. Cofnął się dwa kroki razem ze mną. Widziałam jak reszta się uśmiecha. Ja sama była cała w skowronkach. Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę.
Po chwili poczułam jak również mnie obejmuje i teraz płakaliśmy w swoich objęciach.
- Przepraszam. Tak bardzo przepraszam. - powiedziałam łamiącym się głosem. - Tak bardzo za tobą tęskniłam. - przytuliłam się bardziej.
- To ja powinienem cię przeprosić. To wszystko moja wina. To ja się upiłem. To ja cię zdradziłem. Ty niczemu nie jesteś winna. - powiedział cichym głosem tak, że tylko ja mogłam to usłyszeć.
- Ale to ja odeszłam. To ja doprowadziłam cię do takiego stanu. Przepraszam cię. Przepraszam najmocniej. - powiedziałam.
- Pani Veronica'o. - usłyszałam za sobą. Mój ochroniarz. Niechętnie odsunęłam się od Harry'ego.
- Tak? - zapytałam wycierając łzy.
- Fani czekają. - przypomniał. Kiwnęłam głową.
- Poczekajcie na mnie. Tam są kanapy. - wskazałam na miejsce w rogu tego pomieszczenia, a sama wróciłam do przyjmowania fanów. Byli wspaniali, ale w tym momencie chciałam po prostu to zakończyć i iść do przyjaciół.
Ona mnie nie widziała, ale ja tam byłem. Prawie na każdym koncercie wspierałem ją. Widziałem jej radość na twarzy. Widziałem jak cieszyła się, bawiła na scenie. Cieszyłem się jej szczęściem, ale ja stałem się bardziej oschły. Przestałem liczyć się z uczuciami innych ludzi. Tylko gdy ją widziałem wszystko znikało. Moja złość, moja arogancja. Gdy na nią patrzę wszystko jest inne. Kocham ją i nigdy nie przestałem, ale ona uporządkowała swoje życie na nowo. Nie ma tam miejsca dla mnie.
Dzisiejszy koncert odbywał się w Londynie, więc tu gdzie mieszkam. Oczywiście poszedłem na niego. Wszyscy poszliśmy. Śpiewała dużo piosenek, które kojarzyły mi się z nami, ale jedna przykuła moją uwagę. była to pierwsza jej piosenka jaką śpiewała dzisiaj. Płakała. Widziałem to, przez co moje serce rozbiło się na milion kawałków. Wiedziałem, że to o nas. O naszej miłości, ale ona mnie już nie kochała i to był dla mnie jeszcze większy cios. Tęskniłem za nią, ale wiedziałem, że mi nie wybaczy. Mimo, że minęło pół roku. Pieprzone pół roku bez niej obok. To była męczarnia, ale nic nie mogłem zrobić.
Po koncercie chciałem wyjść jak mam już w zwyczaju, ale Louis razem z resztą mnie zatrzymali i wręcz zaciągnęli siłą do niej. Nie chciałem tam iść. To znaczy chciałem ją zobaczyć, ale wiedziałem, że ona nie chciała widzieć mnie. Ten cały czas cierpiałem, że nie mogę jej widzieć. Była to dla mnie katorga, ale sam sobie to zrobiłem. Nie miałem pretensji do Veronica'i, tylko do siebie. To ja byłem wszystkiemu winien.
Ledwo się obejrzałem, a chłopcy wepchnęli mnie do pokoju gdzie były spotkanie fanów z idolem, czyli w tym wypadku moją ukochaną. Spojrzałem na nią, a jej twarz jedyne co wyrażały to szok, zdezorientowanie i niedowierzanie.
OCZAMI VERONICA'I
To naprawdę on. On naprawdę tam stoi. Harry tu przyszedł. Mam wrażenie, że jego twarz wyraża te same emocje co ja, czyli jedno wielkie niedowierzanie. Mam wrażenie, że minęły wieki. Zmienił się. Ma dłuższe włosy i więcej tatuaży. Na jego twarzy widać wyczerpanie. Wory pod wskazują na to, że nie spał dobrze. Pewnie miał koszmary, a mnie nie było. Nie było mnie kiedy mnie potrzebował. Wiem, że może to się wydawać niedorzeczne, ale to ja mam wyrzuty sumienia za to, że go zostawiłam. Miałam wrażenie, że mi nie wybaczy za to, że go zostawiłam.
Moja dłoń powędrowała do ust. Byłam w szoku. Z moich oczu zaczęły wypływać słone łzy. Tak naprawdę wybaczyłam mu już tą zdradę mimo, że nawet nie usłyszałam jego tłumaczeń.
Podbiegłam szybko do niego i rzuciłam się na szyję. Cofnął się dwa kroki razem ze mną. Widziałam jak reszta się uśmiecha. Ja sama była cała w skowronkach. Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę.
Po chwili poczułam jak również mnie obejmuje i teraz płakaliśmy w swoich objęciach.
- Przepraszam. Tak bardzo przepraszam. - powiedziałam łamiącym się głosem. - Tak bardzo za tobą tęskniłam. - przytuliłam się bardziej.
- To ja powinienem cię przeprosić. To wszystko moja wina. To ja się upiłem. To ja cię zdradziłem. Ty niczemu nie jesteś winna. - powiedział cichym głosem tak, że tylko ja mogłam to usłyszeć.
- Ale to ja odeszłam. To ja doprowadziłam cię do takiego stanu. Przepraszam cię. Przepraszam najmocniej. - powiedziałam.
- Pani Veronica'o. - usłyszałam za sobą. Mój ochroniarz. Niechętnie odsunęłam się od Harry'ego.
- Tak? - zapytałam wycierając łzy.
- Fani czekają. - przypomniał. Kiwnęłam głową.
- Poczekajcie na mnie. Tam są kanapy. - wskazałam na miejsce w rogu tego pomieszczenia, a sama wróciłam do przyjmowania fanów. Byli wspaniali, ale w tym momencie chciałam po prostu to zakończyć i iść do przyjaciół.
niedziela, 3 kwietnia 2016
Rozdział 70
Harry nie raz próbował się ze mną kontaktować, ale wszystkie jego połączenia ignorowałam za każdym razem. Nie chciałam z nim rozmawiać. Było mi przykro z tego powodu, miałam ochotę płakać i krzyczeć, ale stwierdziłam, że czas zamknąć ten rozdział w życiu. Może nie chcę o nim zapomnieć, bo w końcu jest częścią mojego życia i kocham go, ale to co zrobił to jest największe świństwo jakie mógłby zrobić.
Właśnie wsiadałam szłam na odprawę. Mam nadzieję, że mnie nie znajdzie. To znaczy ja wiem, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem pana Richard to będę sławna, ale jak na razie nie chce, żeby mnie znalazł. Chcę czasu i odpoczynku od niego.
OCZAMI HARRY'EGO
Zostawiła mnie. Veronica mnie zostawiła. I to wszystko przeze mnie, przez ten głupi alkohol. Czemu ja jej to zrobiłem? Czemu kurwa nie mogłem się powstrzymać. Wszystko pamiętam jak przez mgłę, ale jedno wiem na pewno. Ta dziewczyna zmanipulowała mnie tak, że myślałem, że to była moja księżniczka. Nigdy sobie nie wybaczę, że ją tak zraniłem. Teraz nie odbiera ode mnie telefonów, nie wiem gdzie jest... nikt nie wie. Martwię się o nią. Może nie jest na tyle głupia, żeby sobie coś zrobić, ale dużo osób wie, że ją kocham i, że jest dobrą zemstą dla mnie. Mam nadzieję, że nikt jej nie znajdzie. Czemu ja musiałem do tego dopuścić?! Czemu musiałem myśleć pierdolonym kutasem?!
Ktoś wszedł do pokoju. Miałem spuszczoną głowę i nie miałam najmniejszej ochoty podnosić i patrzeć kto to. Ale wiem, że ten ktoś wszedł na własne ryzyko. W każdej chwili mogę wybuchnąć i wyżyć się na tej osobie.
- Harry? - usłyszałem cichy szept. To była Gemma. Pewnie któryś z chłopaków jej powiedział, że tu przyjechała. Podniosłem głowę i spojrzałem na nią załzawionymi oczami.
- Gemma. Ja... znowu wszystkie spieprzyłem. - powiedziałem łamiącym się głosem.
- Na pewno nie. - powiedziała przytuliła mnie.
- Gemma. Ja ją zdradziłem. - powiedziałem i podniosłem wzrok na nią. Na jej twarzy był malowany szok. Czyli jednak jej nie powiedzieli.
- Ale jak to? - wyszeptała.
- Byłem pijany, ale laska wmówiła mi, że jest Veronicą, a ja uwierzyłem. Byłem tak schlany, że nie myślałem racjonalnie. Nawet kiedy przyszła Veronica i mnie uderzyła wierzyłem, że ona jest tą co właśnie pieprze. - powiedziałem załamany.
- Postaraj się jej to wytłumaczyć. Gdzie ona teraz jest? - zapytała, ale ja się tylko gorzko zaśmiałem.
- W tym rzecz, że nie mam zielonego pojęcia. Nie powiedziała gdzie jedzie nawet Caroline. Nikt nic nie wie. Próbowałem nawet namierzyć jej telefon, ale nie mogę jej znaleźć. - mój głos się coraz bardziej łamał.
- I co teraz zrobisz? - zapytała po chwili.
- Nie wiem. Chyba dam jej spokój. Przynajmniej tyle mogę zrobić. - powiedziałem załamany.
pół roku później...
OCZAMI VERONICA'I
Nie wiedziałam, że bycie piosenkarką jest takie fajne. Spełniły się moje marzenia! Nie dość, że śpiewanie jest moją pracą to jeszcze dostaję za to mnóstwo pieniędzy. Myślałam, że wybicie się potrwa trochę dłużej, ale już mam tysiące fanów, a nawet dochodzi do miliona. Cieszę się, że zgodziłam się na propozycje Richarda. Nie wiedziałam, że gdy zamknęłam tamten rozdział życia będzie tak cudownie. Oczywiście tęsknie za nim, cholernie tęsknie, ale najwidoczniej Harry też dał sobie spokój. Z pozostałymi też nie mam kontaktu. Moje życie wygląda tak jakbym nigdy ich nie spotkała. Żadnego niebezpieczeństwa, żadnych zmartwień. Kompletne nic. Można powiedzieć, że jestem wręcz w raju, ale mam momenty, w których chcę wrócić do Harry'ego, pocałować go, przytulić, a nawet kochać się. Mimo tego, że mnie zdradził i nie miałam z nim kontaktu, kochałam go i nie potrafiłam przestać. Miłość do niego nie dawała mi spokoju. Oczywiście próbowałam chodzić na randki i usunąć go z mojego serca, ale nie dałam rady. On na zawsze zostanie w moim sercu i nic z tym nie mogę zrobić.
- Za minute wychodzisz. - usłyszałam głos organizatora. Pokiwałam głową i otarłam łzy. Pierwsza piosenka jaką będę śpiewać będzie "Love will remember". Napisałam tą piosenkę o Harrym. Pisząc ją tęsknota niszczyła mnie od środka, a papier, na którym pisałam był cały mokry od moich słonych łez. Właściwie to wszystkie piosenki jakie napisałam są o Harrym. Moja miłość do niego daję mi natchnienie. Gdyby nie on nie poznałabym co to jest prawdziwa miłość. On pokazał mi jaki świat może być piękny...ale też pokazał jaki może być okrutny. Cieszę się, że spotkałam kogoś takiego jak on.
- 3...2...1 - usłyszałam i wyszłam na scenę. Muzyka zaczęła grać, a ja wyszłam na środek sceny gdzie stał specjalny dla mikrofon. Zaczęłam śpiewać. Za każdym razem kiedy śpiewałam tą piosenkę myślałam o Harrym. Dzisiaj niestety popłakałam się co nie uszło uwadze fanów. Uśmiechnęłam się do nich. Byli najlepsi.
Po koncercie nadszedł czas ma zdjęcia z fanami, czyli tak zwane M&G. Każdy się uśmiechał, niektórzy płakali, że mnie widzieli. Byli cudowni. Kiedy czekałam na kolejnego fana, wszedł ktoś kogo najmniej się spodziewałam.
Właśnie wsiadałam szłam na odprawę. Mam nadzieję, że mnie nie znajdzie. To znaczy ja wiem, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem pana Richard to będę sławna, ale jak na razie nie chce, żeby mnie znalazł. Chcę czasu i odpoczynku od niego.
OCZAMI HARRY'EGO
Zostawiła mnie. Veronica mnie zostawiła. I to wszystko przeze mnie, przez ten głupi alkohol. Czemu ja jej to zrobiłem? Czemu kurwa nie mogłem się powstrzymać. Wszystko pamiętam jak przez mgłę, ale jedno wiem na pewno. Ta dziewczyna zmanipulowała mnie tak, że myślałem, że to była moja księżniczka. Nigdy sobie nie wybaczę, że ją tak zraniłem. Teraz nie odbiera ode mnie telefonów, nie wiem gdzie jest... nikt nie wie. Martwię się o nią. Może nie jest na tyle głupia, żeby sobie coś zrobić, ale dużo osób wie, że ją kocham i, że jest dobrą zemstą dla mnie. Mam nadzieję, że nikt jej nie znajdzie. Czemu ja musiałem do tego dopuścić?! Czemu musiałem myśleć pierdolonym kutasem?!
Ktoś wszedł do pokoju. Miałem spuszczoną głowę i nie miałam najmniejszej ochoty podnosić i patrzeć kto to. Ale wiem, że ten ktoś wszedł na własne ryzyko. W każdej chwili mogę wybuchnąć i wyżyć się na tej osobie.
- Harry? - usłyszałem cichy szept. To była Gemma. Pewnie któryś z chłopaków jej powiedział, że tu przyjechała. Podniosłem głowę i spojrzałem na nią załzawionymi oczami.
- Gemma. Ja... znowu wszystkie spieprzyłem. - powiedziałem łamiącym się głosem.
- Na pewno nie. - powiedziała przytuliła mnie.
- Gemma. Ja ją zdradziłem. - powiedziałem i podniosłem wzrok na nią. Na jej twarzy był malowany szok. Czyli jednak jej nie powiedzieli.
- Ale jak to? - wyszeptała.
- Byłem pijany, ale laska wmówiła mi, że jest Veronicą, a ja uwierzyłem. Byłem tak schlany, że nie myślałem racjonalnie. Nawet kiedy przyszła Veronica i mnie uderzyła wierzyłem, że ona jest tą co właśnie pieprze. - powiedziałem załamany.
- Postaraj się jej to wytłumaczyć. Gdzie ona teraz jest? - zapytała, ale ja się tylko gorzko zaśmiałem.
- W tym rzecz, że nie mam zielonego pojęcia. Nie powiedziała gdzie jedzie nawet Caroline. Nikt nic nie wie. Próbowałem nawet namierzyć jej telefon, ale nie mogę jej znaleźć. - mój głos się coraz bardziej łamał.
- I co teraz zrobisz? - zapytała po chwili.
- Nie wiem. Chyba dam jej spokój. Przynajmniej tyle mogę zrobić. - powiedziałem załamany.
pół roku później...
OCZAMI VERONICA'I
Nie wiedziałam, że bycie piosenkarką jest takie fajne. Spełniły się moje marzenia! Nie dość, że śpiewanie jest moją pracą to jeszcze dostaję za to mnóstwo pieniędzy. Myślałam, że wybicie się potrwa trochę dłużej, ale już mam tysiące fanów, a nawet dochodzi do miliona. Cieszę się, że zgodziłam się na propozycje Richarda. Nie wiedziałam, że gdy zamknęłam tamten rozdział życia będzie tak cudownie. Oczywiście tęsknie za nim, cholernie tęsknie, ale najwidoczniej Harry też dał sobie spokój. Z pozostałymi też nie mam kontaktu. Moje życie wygląda tak jakbym nigdy ich nie spotkała. Żadnego niebezpieczeństwa, żadnych zmartwień. Kompletne nic. Można powiedzieć, że jestem wręcz w raju, ale mam momenty, w których chcę wrócić do Harry'ego, pocałować go, przytulić, a nawet kochać się. Mimo tego, że mnie zdradził i nie miałam z nim kontaktu, kochałam go i nie potrafiłam przestać. Miłość do niego nie dawała mi spokoju. Oczywiście próbowałam chodzić na randki i usunąć go z mojego serca, ale nie dałam rady. On na zawsze zostanie w moim sercu i nic z tym nie mogę zrobić.
- Za minute wychodzisz. - usłyszałam głos organizatora. Pokiwałam głową i otarłam łzy. Pierwsza piosenka jaką będę śpiewać będzie "Love will remember". Napisałam tą piosenkę o Harrym. Pisząc ją tęsknota niszczyła mnie od środka, a papier, na którym pisałam był cały mokry od moich słonych łez. Właściwie to wszystkie piosenki jakie napisałam są o Harrym. Moja miłość do niego daję mi natchnienie. Gdyby nie on nie poznałabym co to jest prawdziwa miłość. On pokazał mi jaki świat może być piękny...ale też pokazał jaki może być okrutny. Cieszę się, że spotkałam kogoś takiego jak on.
- 3...2...1 - usłyszałam i wyszłam na scenę. Muzyka zaczęła grać, a ja wyszłam na środek sceny gdzie stał specjalny dla mikrofon. Zaczęłam śpiewać. Za każdym razem kiedy śpiewałam tą piosenkę myślałam o Harrym. Dzisiaj niestety popłakałam się co nie uszło uwadze fanów. Uśmiechnęłam się do nich. Byli najlepsi.
Po koncercie nadszedł czas ma zdjęcia z fanami, czyli tak zwane M&G. Każdy się uśmiechał, niektórzy płakali, że mnie widzieli. Byli cudowni. Kiedy czekałam na kolejnego fana, wszedł ktoś kogo najmniej się spodziewałam.
czwartek, 24 marca 2016
Rozdział 69
- No i widzisz. Nie było tak źle. Było tyle uciekać od rodziny? - zapytałam wchodząc do starego pokoju Harry'ego.
- Dziękuję - powiedział i przytulił mnie. Wtuliłam się w jego tors, bo w sumie z moim wzrostem wyżej nie sięgałam.- Za wszystko. - nie jestem pewna, ale Harry chyba płacze. Przytuliłam się jeszcze mocniej. I tak bym go nie udusiła, więc mogę użyć całej swojej siły.
- Czy ty płaczesz? - zapytałam po chwili kiedy po raz kolejny pociągnął nosem.
- Nie wiem o czym mówisz. To kurz wpadł mi do oka. - powiedział na co się zaśmiałam.
- Spokojnie. Nikomu nie powiem. - powiedziałam i odsunęłam się od niego. Płakał jak nic, ale w sumie gdybym była na jego miejscu tez bym się popłakała. W końcu odzyskał rodzinę.
- Nie wiem jak ty, ale ja idę się kąpać. - powiedział po chwili na co otworzyłam szeroko usta.
- Ja chciałam iść pierwsza! - powiedziałam trochę za głośno.
- Jak chcesz to możesz iść ze mną. Nie mam nic przeciwko zobaczeniu twojej seksi dupci kolejny raz. - powiedział z uśmieszkiem. Jedyne co zrobiłam to prychnęłam i odwróciłam się trochę tyłem do niego. - To jak? - zapytał ponownie. Spojrzałam na niego przez chwilę.
- Dobra. - powiedziałam biorąc wcześniej przygotowaną bieliznę i koszulkę Harry;ego, którą stwierdziłam, że wezmę. Jest duża, więc czemu nie może mi posłużyć jako piżama?
Oboje weszliśmy do łazienki. Była tam duża wanna, więc stwierdziliśmy, że weźmiemy kąpiel. Harry zamknął drzwi i zaczął robić nam kąpiel.
- Dziękuję - powiedział i przytulił mnie. Wtuliłam się w jego tors, bo w sumie z moim wzrostem wyżej nie sięgałam.- Za wszystko. - nie jestem pewna, ale Harry chyba płacze. Przytuliłam się jeszcze mocniej. I tak bym go nie udusiła, więc mogę użyć całej swojej siły.
- Czy ty płaczesz? - zapytałam po chwili kiedy po raz kolejny pociągnął nosem.
- Nie wiem o czym mówisz. To kurz wpadł mi do oka. - powiedział na co się zaśmiałam.
- Spokojnie. Nikomu nie powiem. - powiedziałam i odsunęłam się od niego. Płakał jak nic, ale w sumie gdybym była na jego miejscu tez bym się popłakała. W końcu odzyskał rodzinę.
- Nie wiem jak ty, ale ja idę się kąpać. - powiedział po chwili na co otworzyłam szeroko usta.
- Ja chciałam iść pierwsza! - powiedziałam trochę za głośno.
- Jak chcesz to możesz iść ze mną. Nie mam nic przeciwko zobaczeniu twojej seksi dupci kolejny raz. - powiedział z uśmieszkiem. Jedyne co zrobiłam to prychnęłam i odwróciłam się trochę tyłem do niego. - To jak? - zapytał ponownie. Spojrzałam na niego przez chwilę.
- Dobra. - powiedziałam biorąc wcześniej przygotowaną bieliznę i koszulkę Harry;ego, którą stwierdziłam, że wezmę. Jest duża, więc czemu nie może mi posłużyć jako piżama?
Oboje weszliśmy do łazienki. Była tam duża wanna, więc stwierdziliśmy, że weźmiemy kąpiel. Harry zamknął drzwi i zaczął robić nam kąpiel.
***
- Przysięgam, jeśli choć jeden raz wspomnisz o pracy to cię zamknę na 4 spusty w domu i nie będziesz miała jak wyjść, żeby pracować. - krzyknął wkurzony Harry. Tak jakby powiedziałam mu, że chcę pracować, a on mi nie pozwala, więc wyszła taka mini kłótnia z tego.
- Harry, zrozum, że nie ja nie mogę siedzieć cały czas w domu. Chcę się rozwijać, a poza tym nie chcę, żebyś za mnie płacił. No ludzie! Mam sprawne ręce i nogi. - również krzyczałam i można powiedzieć, że wszystko się we mnie gotowało.
- Nie będziesz pracować! Zarabiam dużo, wystarczy dla nas dwojga, a nawet zostaje, a poza tym zostałem wychowany tak, że to mężczyzna płaci w rodzinie. - jak ja go nie cierpię.
- No kurwa! Nie będziesz za mnie wiecznie płacił. Nie rozumiesz, że ja się źle z tym czuje? - byłam już na skraju wytrzymałości, a z tego gniewu chciało mi się płakać.
- Nie będziesz pracować. Koniec tematu. - powiedział twardo i wyminął mnie idąc na górę. Byłam wkurzona, więc szybko się ubrałam i wyszłam z domu. Mam nadzieję, że Caroline jest u siebie.
***
- O co chodzi? - zapytałam kiedy weszłyśmy do salonu.
- Pokłóciłam się z Harrym. - powiedziałam wyczerpanym głosem.
- O co poszło? Przecież wy się nigdy nie kłócicie! - jej zdziwienie zadziwiało mnie.
- Powiedziałam, że chcę pracować. Mam dość tego, że on za wszystko płaci. - powiedziałam wyładowując się na swoich kolanach.
- Ja to bym chciała, żeby ktoś za mnie płacił. - powiedziała wzruszając ramionami.
- A ja czuję się jakbym go wykorzystywała. To nie jest fajne uczucie.
- Może spróbuj z nim porozmawiać na ten temat? Ale na spokojnie. - zaproponowała, ale ja tylko się zaśmiałam.
- Próbowałam już dzisiaj, ale za każdym razem jak wspominam o tym, że chcę pójść do pracy on zaczyna krzyczeć. - powiedziałam lekko załamana. Caroline mnie przytuliła. Byłam u niej jakieś jeszcze 2 godziny, ale już nie rozmawiałyśmy o pracy. Bardziej o filmach, chłopakach, aktorach...
Kiedy wróciłam zobaczyłam tylko karteczkę od Harry'ego, że poszedł z chłopakami do baru. Chociaż on będzie się super bawił tego wieczoru. Usiadłam na kanapie i zaczęłam oglądać telewizje. Po jakiejś godzinie, dwóch zadzwonił mój telefon. Bez patrzenia kto to, odebrałam.
Kiedy wróciłam zobaczyłam tylko karteczkę od Harry'ego, że poszedł z chłopakami do baru. Chociaż on będzie się super bawił tego wieczoru. Usiadłam na kanapie i zaczęłam oglądać telewizje. Po jakiejś godzinie, dwóch zadzwonił mój telefon. Bez patrzenia kto to, odebrałam.
- Halo? - odezwałam się.
- Chyba musisz przyjechać po Harry'ego. - to był Zayn, ale jego głos był jakiś zmieszany.
- Co się stało? - zapytałam trochę zaniepokojona.
- Jak przyjedziesz to zobaczysz. - powiedział i się rozłączył. A gdzie oni są? Jaki to bar? Brawo Zayn. Mimo wszystko zaczęłam się ubierać, a po chwili dostałam SMS z adresem. Wzięłam Harry'ego kluczyki i wyszłam z domu wsiadając do jego Range Rovera. Droga zajęła mi jakieś 20 minut. Zaparkowałam przed barem i wyszłam z samochodu. Miałam złe przeczucia co do zakończenia tego dnia. Bałam się co mnie tam czeka. Czyli krótko mówiąc, moja kobieca intuicja wróżyła coś złego.Popchnęłam drzwi i weszłam. Zauważyłam chłopaków, ale nie widziałam nigdzie Harry'ego.
- Gdzie on jest? - zapytałam na wstępie jak do nich podeszłam.
- Na górze - powiedział lekko speszony Niall. - Przykro mi, Veronica. - powiedział, a ja nie wiedząc o co chodzi szybko ruszyłam w tamtą stronę. Może lepiej żebym zawróciła? Nie. Muszę tam iść i sprawdzić o co chodzi.Wbiegłam po schodach na górę i otworzyłam pierwsze drzwi. BINGO! Ale to co zobaczyłam, złamało moje serce na milion kawałków, a nawet i więcej. Przyłożyłam dłoń do ust. Jak on mógł mi to zrobić?! Podeszłam do niego i z całej siły uderzyłam go w policzek. Laska, którą właśnie pieprzył uśmiechnęła się tylko, a ja szybko wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Praktycznie nic nie widziałam przez łzy, które spływały z moich oczu. A ja głupia myślałam, że on mnie kocha. Jak ja mogłam być taka głupia? Przecież to oczywiste, że chciał mnie tylko zaliczyć. Jak najszybciej wyszłam z budynku, mimo wołań chłopaków nie zatrzymałam się. Wsiadłam do samochodu. Otarłam łzy i wyciągnęłam wizytówkę. Czas zacząć nowe życie.
- Halo? - usłyszałam ochrypły głos w słuchawce.
- Halo? - usłyszałam ochrypły głos w słuchawce.
- Dzień dobry. Z tej strony Veronica Stevens. Przepraszam, że tak późno dzwonie, ale zdecydowałam już i chcę zostać piosenkarką. - powiedziałam pewnym siebie głosem.
- Tak? To wspaniale! Kiedy mogłabyś przylecieć do Nowego Yourku? - zapytał.
- Jak najszybciej, ale będą problemy z wizą. - powiedziałam.
- O wizę się nie martw. Możesz przylecieć nawet jutro, ja wszystko załatwię. - ucieszyłam się, bo przecież w końce mogę zacząć na nowo żyć.
- Dobrze, to ja panu jeszcze dzisiaj napiszę kiedy przylecę. - powiedziałam i się rozłączyliśmy. Szybko ruszyłam z parkingu do domu. Miałam mało czasu na spakowanie się. Póki co Harry jest zajęty tą lalą. Na samą myśl łzy znów zaczęły cisnąc się mi do oczu.
czytasz=komentarz
Każdy komentarz to dodatkowa motywacja :D
czwartek, 17 marca 2016
Rozdział 68 cz.2
Po chwili drzwi otworzyła nam kobieta w wieku około 40 lat. Harry otworzył szeroko oczy nie wiedząc co zrobić i co powiedzieć. Nie był pewien czy mu się to śni czy to wszystko dzieje się naprawdę.
- Mama? - wyszeptał cichym głosem.
- Harry? - zapytała zasłaniając sobie dłonią usta. W jej oczach pojawiły się łzy. Nie wiedziała co powiedzieć. Też bym nie wiedziała. W końcu nie widzieli się jakieś 2 lata.
Jego mam podeszła do niego i przytuliła tak, że myślałam, że go udusi. Harry nie wiedział co na początku zrobić i stał jak słup soli, ale po chwili przytulił swoją mamę. Mam nadzieję, że nie będzie się gniewał za tą niespodziankę. Bo w końcu nie chciałam nic złego. Chciałam tylko, żeby on miał rodzinę, którą ja niestety straciłam.
Uśmiechnęłam się patrząc na Harry'ego i jego mamę. Byli szczęśliwi. Za nimi zauważyłam, że szła jakaś dziewczyna. Pewnie była to jego siostra. Stanęła przyglądając się sytuacji, a po chwili nie mogę uwierzyć podeszła powoli. W jej oczach pojawiły się łzy.
- Gemma. - usłyszałam trzęsący się głos Harry'ego. Dziewczyna szybko przytuliła się do chłopaka. Cieszyłam się ich szczęściem. Kochałam Harry'ego, więc jego szczęście to moje szczęście.
- Ty musisz być pewnie Veronica. Dziękuję, że zadzwoniłaś. Tak wiele to dla mnie... dla nas znaczy. - powiedziała zapłakana i przytuliła mnie mocno do siebie.
- Nie ma za co. - powiedziałam odwzajemniając jej uścisk.
- Jest - powiedziała szlochając. - Oddałaś mi syna. - powiedziała i odsunęła się. Uśmiech nie schodził jej z twarzy. Po chwili podeszła do mnie jeszcze siostra Harry'ego i również mnie przytuliła.
- Dziękuje. - usłyszałam jej głos.
- Dobrze.. Może przejdźmy do kuchni. Zrobiłam te słynne 12 dań. - powiedziała pani Styles. Oboje przeszliśmy do kuchni. Siedział ta mężczyzna w wieku około 45 lat.
- Dzień dobry. - powiedziałam grzecznie.
- Kto to jest? - usłyszałam nie za przyjemny głos Harry'ego za sobą.
- Um... Harry to jest... - nie mogła się wysłowić.
- Jestem Robin Twist - powiedział wstając ze swojego miejsca i podchodząc bliżej. - Mąż Anne. - poczuła jak mięśnie Harry'ego się napinają.
- Tak - Anne na chwilę się zatrzymała. Widziałam jak staję się jeszcze bardziej zdenerwowany, więc ścisnęłam trochę bardziej jego rękę. - Proszę cię Harry. nie denerwuj się tak. Chciałam ci powiedzieć, ale Nie miałam żadnego kontaktu z tobą. Nawet nie wiedziałam gdzie mieszkasz, a Robin 2 lata temu przeprowadził się obok i jakoś tak wyszło. - zaczęła się szybko tłumaczyć widząc, że Harry zaczął się jeszcze bardziej denerwować.
- Okey. W porządku. To moja wina. - powiedział po chwili. Widziałam jak na twarzy Anne pojawia się ulga, a wraz z nią uśmiech.
- Dobrze, więc siadajmy, b wystygnie. - powiedziała i wszyscy usiedliśmy do stołu. Wszystko pachniało wspaniale. Odmówiliśmy modlitwę, złożyliśmy sobie życzenia, zjedliśmy i oczywiście zaczęliśmy się dzielić prezentami. Myślałam dużo nad kupieniem prezentu dla Harry'ego. Bo w końcu co można mu kupić? On praktycznie wszystko ma. Dostałam swój, właściwie dwa. Jeden od Harry'ego, a drugi od Anne. Najpierw postanowiłam otworzyć ten od mamy Harry'ego. Rozdarłam papier, a w środku znajdował się album. Spojrzałam pytająco na nią, a ona kazała mi go otworzyć.
- Mamo? Jak mogłaś?! - usłyszałam głos Harry'ego i spojrzałam na pierwsze zdjęcia. Był tam mały Harry w pelerynie. Zaśmiałam się i popatrzyłam na dużego Harry'ego.
- Słodki byłeś - powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Wszyscy się śmiali razem ze mną tylko Harry udawał naburmuszonego. - No nie gniewaj się. Wiesz, że i tak prędzej czy później bym je zobaczyła. Jestem dobrym detektywem. Wiesz jak ciężko było znaleźć twoją mamę? - powiedziałam na co się zaśmiał.
- Dobra. Otwórz teraz prezent ode mnie mądralo. - powiedział i wystawił język. Zaśmiałam się i wzięłam się za rozpakowywanie prezentu od Harolda. Było to małe pudełeczko, które niecierpliwie otworzyłam. Było w nim wisiorek z serduszkiem. Serduszko dało się otworzyć, więc to zrobiła. W środku były inicjały moje i Harry'ego i mały napis "forever". Szybko wstałam i przytuliłam go mocno.
- Dziękuję - powiedziałam cicho. - Zapniesz? - zapytał, a Harry wziął go ode mnie i zapiął. Uśmiechnęłam się dziękując mu. - Otwórz ode mnie. - powiedziałam i wskazałam na pakunek. Po chwili Harry wyciągnął srebrny nieśmiertelnik z datą naszego pierwszego spotkania. Harry obejrzał go dokładnie, a kiedy znalazł datę uśmiechnął się. Spojrzał w moją stronę i pocałował mnie. Było to trochę niezręczne przy rodzinie Harry'ego.
- Nasze pierwsze spotkanie. - wyszeptał mi do ucha i założył na szyje prezent ode mnie.
- Ja też chcę chłopaka. - powiedziała zawiedziona Gemma.
- Po co ci chłopak? Masz młodszego brata. - powiedział z uśmiechem Loczek.
- Sorry bart, ale nie widzi mi się spać z tobą. - powiedziała dziewczyna i odwróciła się do niego tyłem. Zaśmiałam się. Reszta dnia, a właściwie to wieczoru, minęła spokojnie. Wszyscy opowiadali śmieszne historyjki z życia, a ja tylko słuchałam i czasem powiedziałam coś o Harrym.
- Mama? - wyszeptał cichym głosem.
- Harry? - zapytała zasłaniając sobie dłonią usta. W jej oczach pojawiły się łzy. Nie wiedziała co powiedzieć. Też bym nie wiedziała. W końcu nie widzieli się jakieś 2 lata.
Jego mam podeszła do niego i przytuliła tak, że myślałam, że go udusi. Harry nie wiedział co na początku zrobić i stał jak słup soli, ale po chwili przytulił swoją mamę. Mam nadzieję, że nie będzie się gniewał za tą niespodziankę. Bo w końcu nie chciałam nic złego. Chciałam tylko, żeby on miał rodzinę, którą ja niestety straciłam.
Uśmiechnęłam się patrząc na Harry'ego i jego mamę. Byli szczęśliwi. Za nimi zauważyłam, że szła jakaś dziewczyna. Pewnie była to jego siostra. Stanęła przyglądając się sytuacji, a po chwili nie mogę uwierzyć podeszła powoli. W jej oczach pojawiły się łzy.
- Gemma. - usłyszałam trzęsący się głos Harry'ego. Dziewczyna szybko przytuliła się do chłopaka. Cieszyłam się ich szczęściem. Kochałam Harry'ego, więc jego szczęście to moje szczęście.
- Ty musisz być pewnie Veronica. Dziękuję, że zadzwoniłaś. Tak wiele to dla mnie... dla nas znaczy. - powiedziała zapłakana i przytuliła mnie mocno do siebie.
- Nie ma za co. - powiedziałam odwzajemniając jej uścisk.
- Jest - powiedziała szlochając. - Oddałaś mi syna. - powiedziała i odsunęła się. Uśmiech nie schodził jej z twarzy. Po chwili podeszła do mnie jeszcze siostra Harry'ego i również mnie przytuliła.
- Dziękuje. - usłyszałam jej głos.
- Dobrze.. Może przejdźmy do kuchni. Zrobiłam te słynne 12 dań. - powiedziała pani Styles. Oboje przeszliśmy do kuchni. Siedział ta mężczyzna w wieku około 45 lat.
- Dzień dobry. - powiedziałam grzecznie.
- Kto to jest? - usłyszałam nie za przyjemny głos Harry'ego za sobą.
- Um... Harry to jest... - nie mogła się wysłowić.
- Jestem Robin Twist - powiedział wstając ze swojego miejsca i podchodząc bliżej. - Mąż Anne. - poczuła jak mięśnie Harry'ego się napinają.
- Tak - Anne na chwilę się zatrzymała. Widziałam jak staję się jeszcze bardziej zdenerwowany, więc ścisnęłam trochę bardziej jego rękę. - Proszę cię Harry. nie denerwuj się tak. Chciałam ci powiedzieć, ale Nie miałam żadnego kontaktu z tobą. Nawet nie wiedziałam gdzie mieszkasz, a Robin 2 lata temu przeprowadził się obok i jakoś tak wyszło. - zaczęła się szybko tłumaczyć widząc, że Harry zaczął się jeszcze bardziej denerwować.
- Okey. W porządku. To moja wina. - powiedział po chwili. Widziałam jak na twarzy Anne pojawia się ulga, a wraz z nią uśmiech.
- Dobrze, więc siadajmy, b wystygnie. - powiedziała i wszyscy usiedliśmy do stołu. Wszystko pachniało wspaniale. Odmówiliśmy modlitwę, złożyliśmy sobie życzenia, zjedliśmy i oczywiście zaczęliśmy się dzielić prezentami. Myślałam dużo nad kupieniem prezentu dla Harry'ego. Bo w końcu co można mu kupić? On praktycznie wszystko ma. Dostałam swój, właściwie dwa. Jeden od Harry'ego, a drugi od Anne. Najpierw postanowiłam otworzyć ten od mamy Harry'ego. Rozdarłam papier, a w środku znajdował się album. Spojrzałam pytająco na nią, a ona kazała mi go otworzyć.
- Mamo? Jak mogłaś?! - usłyszałam głos Harry'ego i spojrzałam na pierwsze zdjęcia. Był tam mały Harry w pelerynie. Zaśmiałam się i popatrzyłam na dużego Harry'ego.
- Słodki byłeś - powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Wszyscy się śmiali razem ze mną tylko Harry udawał naburmuszonego. - No nie gniewaj się. Wiesz, że i tak prędzej czy później bym je zobaczyła. Jestem dobrym detektywem. Wiesz jak ciężko było znaleźć twoją mamę? - powiedziałam na co się zaśmiał.
- Dobra. Otwórz teraz prezent ode mnie mądralo. - powiedział i wystawił język. Zaśmiałam się i wzięłam się za rozpakowywanie prezentu od Harolda. Było to małe pudełeczko, które niecierpliwie otworzyłam. Było w nim wisiorek z serduszkiem. Serduszko dało się otworzyć, więc to zrobiła. W środku były inicjały moje i Harry'ego i mały napis "forever". Szybko wstałam i przytuliłam go mocno.
- Dziękuję - powiedziałam cicho. - Zapniesz? - zapytał, a Harry wziął go ode mnie i zapiął. Uśmiechnęłam się dziękując mu. - Otwórz ode mnie. - powiedziałam i wskazałam na pakunek. Po chwili Harry wyciągnął srebrny nieśmiertelnik z datą naszego pierwszego spotkania. Harry obejrzał go dokładnie, a kiedy znalazł datę uśmiechnął się. Spojrzał w moją stronę i pocałował mnie. Było to trochę niezręczne przy rodzinie Harry'ego.
- Nasze pierwsze spotkanie. - wyszeptał mi do ucha i założył na szyje prezent ode mnie.
- Ja też chcę chłopaka. - powiedziała zawiedziona Gemma.
- Po co ci chłopak? Masz młodszego brata. - powiedział z uśmiechem Loczek.
- Sorry bart, ale nie widzi mi się spać z tobą. - powiedziała dziewczyna i odwróciła się do niego tyłem. Zaśmiałam się. Reszta dnia, a właściwie to wieczoru, minęła spokojnie. Wszyscy opowiadali śmieszne historyjki z życia, a ja tylko słuchałam i czasem powiedziałam coś o Harrym.
poniedziałek, 7 marca 2016
Rozdział 67
..ktoś nas zatrzymał. Odwróciłam się w stronę tej osoby. Był to mężczyzna w wieku może 40 lat. Harry od razu przyjął obronną postawę i schował mnie za siebie.
- Veronica Stevens, prawda? - zapytał mężczyzna. Chciałam już odpowiedzieć, ale Harry musiał być szybszy. - Czego Pan od niej chce? - warknął, przez co się trochę skuliłam.
- Ah tak. Jestem Richard Braun. Menager takich gwiazd jak Lady Gaga. Słyszałem jak śpiewasz i stwierdziłem, że muszę cię mieć. Masz niesamowity talent. Mogę zrobić z ciebie gwiazdę, ale to już zależy od tego czy się zgodzisz. - te słowa były skierowane do mnie. Dostałam właśnie wielką szanse na, aby zabłysnąć w świecie muzyki, ale z drugiej strony musiałabym się przenieść w inne miejsce. Przeprowadzić, a nie chcę zostawiać przyjaciół i Harry'ego. Do tego masz szkołę, której nie mogę opuszczać.
- Ja...ja nie wiem. - zająkałam się.
- Oczywiście. Nie będę pospieszać. To poważna decyzja, ale jakbyś chciała to dam ci swoją wizytówkę. Możesz zadzwonić o każdej porze. Takiego talentu nie mogę przegapić. Na podjęcie decyzji daję ci 5 miesięcy. Jeśli nie zadzwonisz to niestety, ale z kariery nici - powiedział, a ja przyjęłam od mężczyzny wizytówkę. - Ja muszę się już zbierać. A ty Veronica zastanów się nad tym. To dla ciebie ogromna szansa. - kiwnęłam głową, a Pan Braun odszedł. Spojrzałam na wizytówkę. Nie wiedziałam co w tej sytuacji zrobić. Przecież nie mogę zostawić przyjaciół i Harry'ego, ale z drugiej to dla mnie ogromna szansa, z której grzech nie skorzystać.
- Chodź. Wracajmy do domu. - usłyszałam głos Harry'ego. Byłam w szoku, więc dopiero po chwili zrozumiałam przekaz jego słów. Odwróciłam się w jego stronę i ruszyłam za nim.
***
- Chyba żartujesz?! Dzwoń do niego jak najszybciej! - krzyknęła Caroline. Siedzimy właśnie z chłopakami i Caro w salonie Harry'ego. Powiedziałam o propozycji jaką dostałam. Nikt nie mógł na początku uwierzyć. Oczywiście Caroline jak to do niej doszło zaczęłam piszczeć i cieszyć jak głupia.
- Ja nie wiem czy chcę. Musiałabym się wyprowadzić. Sprawdzałam w Internecie gdzie on ma swoje studio i wszystko. Musiałabym się przeprowadzić do Ameryki! To nie jest takie proste jak się wydaje. - powiedziałam lekko zagubiona. Naprawdę nie wiedziałam co robić.
- A ile czasu masz na zastanowienie się? - zapytał Zayn.
- Mam 5 miesięcy. - odpowiedziałam i westchnęłam.
- Zastanów się nad tym. To naprawdę dla ciebie szansa - powiedział - Mimo, że dalej nie słyszeliśmy jak śpiewasz. - dodał mulat.
- O nie! Nie będę teraz śpiewać. - powiedziałam poważnie.
- No proszę. Nie będziemy się śmiać. - powiedział Louis już się śmiejąc.
- Ale to takie krępujące. - powiedziałam cicho ze spuszczoną głową.
- No dalej! Nie wstydź się. Jeśli spodobałaś się samemu Richardowi Braunowi to nam się nie spodobasz? - powiedziała Caroline, a ja poczułam jak Harry sztywnieje.
- Okey. - westchnęłam i zaczęłam śpiewa to samo co w baru karaoke. Tam jakoś mniej się stresowałam niż tu. Może to dlatego, że ich znam, a tamtych ludzi pierwszy raz na oczy widziałam. Skończyłam śpiewać.
- Dziewczyno! Gdzie masz wizytówkę. Zadzwonię do niego i niech zabiera cię stąd w tej chwili. - powiedziała szukając kawałka papieru w mojej kurtce.
- Oszalałaś? Nie dzwoń! - krzyknęłam kiedy zauważyłam, że znalazła kartkę i zdążyła wyjąć telefon z kieszeni. Szybko podbiegłam do niej i wyrwałam jej karteczkę upadając przy tym plackiem na ziemie. Za sobą usłyszałam tylko śmiech. Nie moja wina, że się potknęłam o buty. A kogo buty? Oczywiście Harry'ego. Jak on może chodzić w takich kajakach? Przecież na tym można jeździć jak na nartach. Zadowolona, że odzyskałam kartkę, wstałam z zimnych kafelek i z powrotem rzuciłam się na łóżko obok Harry'ego.
- No wiesz? - usłyszałam głos Caroline, która usiadła obok Lou i położył głowę na jego ramieniu. A bo ja zapomniałam wspomnieć! Louis i Caroline są razem! Stwierdzili, że to jednak coś więcej niż przyjaźń i postanowili spróbować. Jak na razie idzie im całkiem dobrze. Jak to powiedziała... "Jest taki romantyczne. Codziennie uprawiamy ostry seks". Dla każdego słowo romantyczne oznacza co innego. Dla niej jest to ostry seks do nieprzytomności, a dla mnie np. kolacja przy świecach.
- Gdzie Niall? - zapytałam, gdy zorientowałam się, że nigdzie nie ma tlenionego Irlandczyka.
- Wołałaś mnie? - usłyszałam za sobą Nialla. Odwróciłam się w jego stronę. Zobaczyłam go z pełną buziom żelek. Moich żelek.
- To są moje żelki! - krzyknęła i ruszyłam się jeszcze szybciej niż kiedy Caroline chciała zadzwonić do tamtego mężczyzny. Niall zaczął uciekać, a ja oczywiście chcąc odzyskać swoje żelki musiałam go dogonić. Przyspieszyłam bieg i wskoczyłam na chłopaka, który stracił równowagę i oboje polecieliśmy na podłogę. Szybko zabrałam żelki i zaczęłam je konsumować. Nie zeszłam z pleców Nialla. Ani mi się śni. Jeszcze zabierze mi moje skarby i co wtedy? No co?
- Veronica? Ja wiem, że ty mnie lubisz, ale czy możesz ze mnie zejść? - zapytał biednym blondasek.
- W twoich snach Horan. Nie oddam ci moich żelków. - powiedziałam z pełną buzią.
- Przysięgam nie zjem ci ich.
- Ta jasne. A ja jestem księżniczka Sophia z Barbie - powiedziałam, ale po chwili zostałam pociągnięta do góry. Krzyknęłam głośno i zostałam posadzona na barana. Jak się okazało był to Harry. W sumie dobry pomysł. Teraz Niall nie sięgnie moich skarbów. - Dzięki Loczek. - powiedziałam na co się zaśmiał, a ja wcisnęłam kolejną porcje żelek. Niall wstał z podłogi.
- I ty przeciwko mnie? - zapytał mojego chłopaka.
- Widzisz Horan. Nie jest twoim przeznaczeniem zjeść moje żelki. - powiedziałam i się zaśmiałam. Kiedy usiedliśmy na kanapie non stop pilnowałam moich żelek. Nawet Harry'emu ich nie dałam, a to on płaci za wszystko. Dziwnie jest mi żyć na jego utrzymaniu, ale nie pozwala mi za siebie płacić. Na początku było to irytujące, ale jakoś przestałam zwracać na to uwagę. Kiedyś oddam mu te pieniądze. No... przynajmniej część. Niech tylko skończę szkołę. Znajdę jakąś prace i będę płaciła za siebie. Nawet jeśli będzie to praca jako kelnerka. W sumie fajna taka praca. Poznaje się nowych ludzi i w ogóle. Mogłabym być kelnerką. Jeśli chodzi o wynagrodzenie to nie jest ono pierwsza klasa, ale zawsze jakieś.
Spojrzałam na Harry'ego, który rozmawiał z chłopakami o... właściwie nie jestem pewna nawet o czym. Wcześniej rozmawiali o jego walce, a teraz sama nie wiem.
Ułożyłam się wygodnie na jego ramieniu i zaczęłam bawić się jego palcami. Podobało mi się to, że miał takie wielkie łapy. Moja w porównaniu do jego jest taka malutka. W ogóle jestem mała. Mam tylko 1,65m, a on 1,85m. Ale przynajmniej mogę ubrać wysokie buty i będzie to normalnie wyglądało. Mimo, że raczej stawiam na wygodę to czasem lubię ubrać jakieś obcasy. Mam nadzieję, że nie złamię sobie nóg przez takie buty.
Myśląc...właściwie o niczym, zasnęłam.
Spojrzałam na Harry'ego, który rozmawiał z chłopakami o... właściwie nie jestem pewna nawet o czym. Wcześniej rozmawiali o jego walce, a teraz sama nie wiem.
Ułożyłam się wygodnie na jego ramieniu i zaczęłam bawić się jego palcami. Podobało mi się to, że miał takie wielkie łapy. Moja w porównaniu do jego jest taka malutka. W ogóle jestem mała. Mam tylko 1,65m, a on 1,85m. Ale przynajmniej mogę ubrać wysokie buty i będzie to normalnie wyglądało. Mimo, że raczej stawiam na wygodę to czasem lubię ubrać jakieś obcasy. Mam nadzieję, że nie złamię sobie nóg przez takie buty.
Myśląc...właściwie o niczym, zasnęłam.
środa, 3 lutego 2016
Rozdział 66
Poczułam jak ktoś mnie oplata ramieniem. Nie mogłam się ruszyć, a chciało mi się siku. Ściągnęłam z siebie rękę i usiadłam. Popatrzyłam na śpiącego Harry'ego. Zaraz...Harry?! Patrzyłam na niego zszokowana. Miał sinika na policzku, rozciętą wargę i łuk brwiowy. Patrzyłam na niego jeszcze przez chwilę, a później wybuchałam.
- Ty idioto! - zaczęłam krzyczeć na cały głos. Harry ja na zawołanie się podniósł i zaczął rozglądać po całym pokoju. - Jak mogłeś nie wysłać nawet jednego SMSa?! - zaczęłam bić go po klatce. - Martwiłam się o ciebie, a ty co! Nawet nie potrafiłeś napisać, że wszystko jest w porządku? - Moje ręce co chwile lądowały na klatce piersiowej Harry'ego. Byłam wściekła!
Harry w końcu złapał mnie za ręce i przytulił do siebie tak, że nie miałam jak się ruszyć.
- Tak, wiem. Przepraszam. Mogłem dać jakiś znak - wyszeptał w moje włosy. - ale jak tak dalej pójdzie z twoim biciem mnie to nie dam już żadnego znaku życia. - zaśmiał się na co zmroziłam go wzrokiem.
- Jeszcze jedno słowo, a wyprowadzę się. - zagroziłam mu.
- Nie gniewaj się już - powiedział przytulając mnie do siebie. - I tak nie masz gdzie pójść. - zaśmiał się.
- Coś bym znalazła. - powiedziałam wzruszając ramionami.
- Jasne - powiedział śmiejąc się. - Idziemy dzisiaj do jakiegoś baru? - zapytał.
- Tak. Nie chcę mi się siedzieć dzisiaj w domu. - powiedziałam wstając z łóżka. - I nie myśl sobie, że nie wiem, o tym, że mnie przebrałeś. - powiedziałam wchodząc do łazienki. Ostatnie co usłyszałam to śmiech. Zamknęłam drzwi. Umyłam się i ubrałam w Harry'ego bluzkę i bieliznę. Wyszłam z łazienki i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej czarne spodnie, białą koszulkę z czarnym napisem i dżinsową kamizelkę. Jakiegoś dużego makijażu nie robiłam, więc po 5 min zeszłam na dół na śniadanie, które jak się okazało było gotowe.
Usiadłam przy stole z talerzem z grzankami. Na przeciwko mnie usiadł Harry. Zaczęliśmy jeść.
***
Siedzę w Harry'ego samochodzie. Jedziemy do jakiegoś baru, który Harry wybrał. Jedziemy już jakieś 25 min. A może on chce mnie gdzieś wywieźć?
- Ty idioto! - zaczęłam krzyczeć na cały głos. Harry ja na zawołanie się podniósł i zaczął rozglądać po całym pokoju. - Jak mogłeś nie wysłać nawet jednego SMSa?! - zaczęłam bić go po klatce. - Martwiłam się o ciebie, a ty co! Nawet nie potrafiłeś napisać, że wszystko jest w porządku? - Moje ręce co chwile lądowały na klatce piersiowej Harry'ego. Byłam wściekła!
Harry w końcu złapał mnie za ręce i przytulił do siebie tak, że nie miałam jak się ruszyć.
- Tak, wiem. Przepraszam. Mogłem dać jakiś znak - wyszeptał w moje włosy. - ale jak tak dalej pójdzie z twoim biciem mnie to nie dam już żadnego znaku życia. - zaśmiał się na co zmroziłam go wzrokiem.
- Jeszcze jedno słowo, a wyprowadzę się. - zagroziłam mu.
- Nie gniewaj się już - powiedział przytulając mnie do siebie. - I tak nie masz gdzie pójść. - zaśmiał się.
- Coś bym znalazła. - powiedziałam wzruszając ramionami.
- Jasne - powiedział śmiejąc się. - Idziemy dzisiaj do jakiegoś baru? - zapytał.
- Tak. Nie chcę mi się siedzieć dzisiaj w domu. - powiedziałam wstając z łóżka. - I nie myśl sobie, że nie wiem, o tym, że mnie przebrałeś. - powiedziałam wchodząc do łazienki. Ostatnie co usłyszałam to śmiech. Zamknęłam drzwi. Umyłam się i ubrałam w Harry'ego bluzkę i bieliznę. Wyszłam z łazienki i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej czarne spodnie, białą koszulkę z czarnym napisem i dżinsową kamizelkę. Jakiegoś dużego makijażu nie robiłam, więc po 5 min zeszłam na dół na śniadanie, które jak się okazało było gotowe.
Usiadłam przy stole z talerzem z grzankami. Na przeciwko mnie usiadł Harry. Zaczęliśmy jeść.
***
Siedzę w Harry'ego samochodzie. Jedziemy do jakiegoś baru, który Harry wybrał. Jedziemy już jakieś 25 min. A może on chce mnie gdzieś wywieźć?
- Harry? Gdzie my jedziemy? - zapytałam po chwili.
- Do baru. - krótko i zwięźle.
- Ale jedziemy już prawie pół godziny. - zaczęłam marudzić.
- Bo nie jedziemy do zwykłego baru. - ło! To jakiego? Z efektami specjalnymi?
- Co masz na myśli mówiąc, że nie jest zwykły?
- Zaraz będziemy to się przekonasz. - westchnęłam. Nie zostało mi nic innego jak tylko czekać. Na szczęście po jakiś 5 minutach byliśmy. Szybko wysiadłam z samochodu i razem z Harrym ruszyłam do baru. Jak się okazało był to bar karaoke. Zaśmiałam i popatrzyłam na chłopaka z miną typu "serio?!". Harry tylko wzruszył ramionami i poszedł dalej. Znowu się zaśmiałam i usiedliśmy przy wolnym stoliku. Akurat na scenie było dwóch chłopaków i... cóż. Uszy mi zwiędły. No, ale co zrobić. To karaoke dla wszystkich.
Kiedy podeszła do nas kelnerka zamówiłam cole i frytki. Harry zamówił też cole i frytki, ale do tego jeszcze hamburgera. Popatrzyłam na scenę. Może ja też pójdę spróbować? Popatrzyłam na Harry'ego, który zachęcił mnie, żebym poszła. Uśmiechnęłam się i podeszłam do kobiety, która przyjmowała zamówienia do śpiewania. Wróciłam do stolika i czekałam na wywołanie. Przede mną zaśpiewały dwie dziewczyny.
- A teraz na scenę zapraszam Veronica'e Stevens! - cała sala zaczęła klaskać. Wstałam z krzesła i ruszyłam w stronę sceny. Wzięłam mikrofon do ręki, a muzyka zaczęła grać z głośników. Teraz albo nigdy. Zaczęłam.
It's been said and done
Every beautiful thought's been already sung
And I guess right now here's another one
So your melody will play on and on
With the best of 'om
You are beautiful
Like a dream come alive, incredible
A centerfold, miracle, lyrical
You saved my life again
And I want you to know baby
I, I love you like a love song baby x3
And I keep hittin' repeat-peat-peat-peat-peat-peat
I, I love you like a love song baby x3
And I keep hittin' repeat-peat-peat-peat-peat-peat
Every beautiful thought's been already sung
And I guess right now here's another one
So your melody will play on and on
With the best of 'om
You are beautiful
Like a dream come alive, incredible
A centerfold, miracle, lyrical
You saved my life again
And I want you to know baby
I, I love you like a love song baby x3
And I keep hittin' repeat-peat-peat-peat-peat-peat
I, I love you like a love song baby x3
And I keep hittin' repeat-peat-peat-peat-peat-peat
Przez cały czas patrzyłam na Harry'ego... i tylko na niego. Widziałam jego uśmiech formujący się na ustach. Kochałam go... Nawet bardziej niż w piosence o miłości.
Constantly
Boy you play though my mind like a symphony
There's no way to describe
What you do to me
You just do to me
What you do
And it feels like I've been rescued
I've been set free
I am hypnotized
By your destiny
You are magical, lyrical, beautiful
You are
And I want you to know baby
I, I love you like a love song baby x3
And I keep hittin' repeat-peat-peat-peat-peat-peat
I, I love you like a love song baby x3
And I keep hittin' repeat-peat-peat-peat-peat-peat
No one compares
You stand alone
To every record I own
Music to my heart
That's what you are
A song that goes on and on
Piosenkę śpiewałam szczerze, patrząc tylko w jego oczy. Zapomniałam o innych na tej sali. Liczył się tylko on.
I, I love you like a love song baby x3
And I keep hittin' repeat-peat-peat-peat-peat-peat
I, I love you like a love song baby x3
I love you
Like a Love Song
Skończyła śpiewać, a wraz z tym na sali rozpoczęły się ogromne brawa. Uśmiechnęłam się szeroko. Nie spodziewałam się takich oklasków. Podziękowałam i zeszłam ze sceny. Harry wstał z krzesła i kiedy do niego podeszłam pocałował mnie i przytulił mocno do siebie. Byłam szczęśliwa. Z uśmiechem na twarzy usiadłam na swoim krześle. Jedzenie było już na stoliku, więc zaczęłam jeść.
- Pięknie zaśpiewałaś. Nie myślałaś o śpiewaniu na scenie. Wiesz.. Zarabianiu na tym? - zapytał po chwili.
- Oczywiście, że myślałam, ale to było tylko moje marzenie, które pewnie nigdy się nie spełni. Wiesz... Marzenie może i się spełniają, ale piosenkarka? Wątpię, że to mi wyjdzie. Tym bardziej, że mam zwykły głos. Nic specjalnego. - powiedziałam i kontynuowałam swoje jedzenie.
- Oczywiście, że myślałam, ale to było tylko moje marzenie, które pewnie nigdy się nie spełni. Wiesz... Marzenie może i się spełniają, ale piosenkarka? Wątpię, że to mi wyjdzie. Tym bardziej, że mam zwykły głos. Nic specjalnego. - powiedziałam i kontynuowałam swoje jedzenie.
- Uwierz mi. Nie masz w ogóle pospolitego głosu. Twój głos jest cudowny i niepowtarzalny. I nie mówię tego dlatego, że jestem twoim chłopakiem. Naprawdę masz talent. Postaraj się go nie zmarnować. - powiedział, a ja uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Naprawdę doceniam jego starania, ale nie chcę się zawieść. Kocham śpiewać, tańczyć, ale boję się, że zrobię sobie fałszywą nadzieję, a tego nie chcę. Nie chcę się kolejny raz w życiu zawieść. Dokończyliśmy jedzenie i postanowiliśmy już wracać do domu. Niestety ktoś nas zatrzymał.
Subskrybuj:
Posty (Atom)