piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 13

- Proszę ją zostawić - usłyszałam męski głos za sobą. Ojciec ani nie drgnął. Odwróciłam głowę, żeby spojrzeć na chłopaka. Był starszy ode mnie o jakieś 5 lat.  
- Nie wtrącaj się gówniarzu - powiedział ojciec w stronę chłopaka.
- Nie mam zamiaru powtarzać - chłopak jest za bardzo pewny siebie. Nie wie do czego jest zdolny mój ojciec.
- Zamknij się kurwa - wydarł się w jego stronę ojciec.Wypuścił moją rękę przez co poczułam ogromną ulgę i zaczęłam pocierać obolałe miejsce. Nie będzie dobrze. Podszedł do niego, a po sekundzie zobaczyłam, że chłopak dostał cios w nos od ojca. Co ja mam zrobić? Wołać o pomoc? Nie to bez sensu i tak nikt nie pomoże. Chłopak oddał cios. Byli prawie równi w bitwie, ale jednak mój ojciec był silniejszy i bardziej doświadczony i to on wygrywał. Na szczęście po chwili ojciec się poddał. -  Masz ostatnią szanse, żeby wrócić. Jeśli nie przyjdziesz do wieczora, popamiętasz mnie - rzucił w moją stronę i gdzieś poszedł.
- Nic ci nie jest? - zapytał chłopak podchodząc do mnie.
- Chyba ja powinnam o to ciebie zapytać - powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- Przeżyję - powiedział po czym się uśmiechnął - Co od ciebie chciał? - wiedział, że o to zapyta.
- Chciał żebym wróciła do domu. To był mój ojciec - powiedziałam i spuściłam głowę. - Dziękuję, ale teraz przepraszam. Muszę już iść. Praca sama się nie znajdzie. - powiedziałam i ruszyłam w stronę sklepu muzycznego.
- Jeśli chcesz mogę cię odprowadzić. - zaproponował, a ja kiwnęłam głową. - A tak w ogóle...Jestem Matt - powiedział i wyciągnął w moją stronę rękę.
- Veronica - powiedziałam i odwzajemniłam gest. Razem doszliśmy do sklepu. Przez całe 5 minut drogi cały czas się śmiałam. Chłopak jest bardzo miły, uroczy, wesoły i przystojny. Polubiłam go. Okazało się, że jego brat jest właścicielem tego sklepu. Weszłam do środka i od razu usłyszałam jak ludzie testują instrumenty. To jest to. Matt zaprowadził mnie do gabinetu swojego brata. Moim oczom ukazał się trzydziestoletni mężczyzna.

***
Dostałam pracę! Jestem mega szczęśliwa. Kocham muzykę, więc praca będzie sprawiała przyjemność. Trochę pomógł mi Matt, ale będę robiła wszystko co w mojej mocy, żeby utrzymać tą pracę. Jutro jest pierwszy dzień pracy. Już nie mogę się doczekać, aż tu jutro przyjdę. Sklep otwierają o 9, ale muszę przyjść o 8. Pracę będę kończyć o 17, więc trochę o godzinę później niż tamta, ale trudno. Teraz muszę iść do domu Harry'ego i odpocząć. Nogi mnie już bolą od ciągłego chodzenia. Mam jakieś 10 minut drogi do Harry'ego. Było już po 15, więc na ulicach był duży ruch. Ludzie wracali z pracy. Do "domu" doszłam po 20 minutach. Ten ruch mnie spowolnił. Miałam nadzieję, że Harry będzie w domu, bo jak nie będę musiała czekać pod domem. Na moje szczęście w drzwiach stał Harry i rozmawiał z jakimś chłopakiem. Nie pewnie podeszłam do nich i chciałam wejść do domu.
- Nie złą sztukę sobie znalazłeś stary - usłyszałam głos chłopaka.
- Daj sobie spokój i idź już - odezwał się Harry. Byłam już w holu i ściągałam kurtkę. Ignorowałam słowa chłopaka. Nie obchodziło mnie to co mówi. Powiesiłam moją kurtkę na wieszaku i ściągnęłam moje niebieskie lity. Moje nogi w końcu mogły odpocząć. Ruszyłam w stronę salonu i usiadłam na kanapie. Harry wymienił jeszcze kilka zdań z nim i przyszedł do salonu. - Gdzie byłaś? - zapytał siadając obok.
- Szukałam pracy - powiedziałam odwracając się do niego.
- Wiesz, że nie musiałaś. Póki tu mieszkasz ja za wszystko płacę - powiedział odwracając się do mnie.
- Za mnie nie - powiedziałam dumnie.
- Nie przyjmę pieniędzy - powiedział pewnie i wtedy spojrzał na moje ramie. Miałam na sobie bezrękawnik, więc zobaczył siniaka, którego zrobił mi mój ojciec. - Kto ci to zrobił? - zapytał zaciskając szczękę. 

- W parku spotkałam ojca. Gdyby nie Matt teraz pewnie leżałabym pod ścianą u siebie w domu - powiedziałam i spuściłam głowę.
- Jaki Matt? - zapytał lekko zdezorientowany. Czy on musi wszystko wiedzieć?
- Będę pracowała w sklepie muzycznym jego brata - nie wiedziałam jak inaczej mu to wytłumaczyć. - A kto to był? - zapytałam niepewnie.
- Nie musisz tego wiedzieć - powiedział bez emocji i odwrócił się w stronę telewizji. - Zrobił ci coś jeszcze? - zapytał tak samo jak wcześniej.
- Nie. Tylko to i jeśli nie wrócę wieczorem do domu to go popamiętam. - powiedziałam ze spuszczoną głową.
- Co dokładnie mówił? - zapytał i odwrócił się do mnie.
- Po tym jak pobił się z Matt'em powiedział, cytuję "Masz ostatnią szanse, żeby wrócić. Jeśli nie przyjdziesz do wieczora, popamiętasz mnie". Już wczoraj mi groził. Tyle że wieczorem do mnie zadzwonił i powiedział, że zabiję mnie i ciebie - powiedziałam mu wszystko co wiedziałam. 

- Tylko spróbuję - powiedział rozbawiony tym. Dla niego to śmieszne, a ja boję się wyjść na ulicę. Nie wiem czemu się śmieje. On jest dziwny. -Nie wiem co w tym takiego śmiesznego. On mi groził...i tobie też. Jeśli nie interesuje cię to czy będę żyła to chociaż zainteresuj się swoim pieprzonym życie!- wydarłam się. Trochę mnie poniosło, ale taka prawda. Jeśli go w ogóle nie interesuje, jestem dla niego obojętna to niech chociaż zadba o siebie jeśli chce przeżyć. Pewnie nigdy go nie zrozumiem, ale nawet nie będę próbowała, bo to strata czasu. Popatrzyłam na niego. Widziałam jak jego oczy ciemnieją. Zacisnął mocno szczękę i dłonie w pięści. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać, więc wstałam i się odsunęłam od niego.
- Zamknij się kurwa. Gdyby nie ja byłabyś zgwałcona i to nie raz, ale dwa. Byłabyś pobita przez swojego byłego, a teraz daję ci dach nad głową! Powinnaś być mi wdzięczna za to, a nie drzeć się na mnie, bo twój pierdolony tatulek chce nas zabić. A co robię ze swoim życiem powinno cię gówno obchodzić tak jak każdego, więc daruj sobie to gadanie, bo i tak cię kurwa nie posłucham i zrobię tak jak ja będę chciał - wydarł się stojąc kilka centymetrów ode mnie. Moje serce waliło jak oszalałe. Bałam się go i to cholernie. 
- Jakbyś nie pamiętał to ty kazałeś mi się tu przenieść. - udało mi się zgromadzić trochę odwagi. Nie wiem czy to było dobre posunięcie.
- Aha. Czyli wolałaś zostać u siebie w domu z nienormalnym ojcem? Jesteś głupią, pierdoloną suką - wykrzyczał, a ja nie wytrzymałam i uciekłam stamtąd.

czytasz = komentarz

Pod ostatnim rozdziałem nie było żadnych komentarzy mimo to postanowiłam dodać kolejny rozdział. Nie wiem czy ten rozdział mi wyszedł, ale się starałam.

3 komentarze:

  1. Jest ok, ale było trochę błędów np. powtórzenie. I akcja toczy się troszkę za szybko. Jednakże jak już wspomniałam, ogólnie jest w porządku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest okej :D
    Jak dla mnie super ;*

    OdpowiedzUsuń