- Nie wtrącaj się gówniarzu - powiedział ojciec w stronę chłopaka.
- Nie mam zamiaru powtarzać - chłopak jest za bardzo pewny siebie. Nie wie do czego jest zdolny mój ojciec.
- Zamknij się kurwa - wydarł się w jego stronę ojciec.Wypuścił moją rękę przez co poczułam ogromną ulgę i zaczęłam pocierać obolałe miejsce. Nie będzie dobrze. Podszedł do niego, a po sekundzie zobaczyłam, że chłopak dostał cios w nos od ojca. Co ja mam zrobić? Wołać o pomoc? Nie to bez sensu i tak nikt nie pomoże. Chłopak oddał cios. Byli prawie równi w bitwie, ale jednak mój ojciec był silniejszy i bardziej doświadczony i to on wygrywał. Na szczęście po chwili ojciec się poddał. - Masz ostatnią szanse, żeby wrócić. Jeśli nie przyjdziesz do wieczora, popamiętasz mnie - rzucił w moją stronę i gdzieś poszedł.
- Nic ci nie jest? - zapytał chłopak podchodząc do mnie.
- Chyba ja powinnam o to ciebie zapytać - powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- Przeżyję - powiedział po czym się uśmiechnął - Co od ciebie chciał? - wiedział, że o to zapyta.
- Chciał żebym wróciła do domu. To był mój ojciec - powiedziałam i spuściłam głowę. - Dziękuję, ale teraz przepraszam. Muszę już iść. Praca sama się nie znajdzie. - powiedziałam i ruszyłam w stronę sklepu muzycznego.
- Jeśli chcesz mogę cię odprowadzić. - zaproponował, a ja kiwnęłam głową. - A tak w ogóle...Jestem Matt - powiedział i wyciągnął w moją stronę rękę.
- Veronica - powiedziałam i odwzajemniłam gest. Razem doszliśmy do sklepu. Przez całe 5 minut drogi cały czas się śmiałam. Chłopak jest bardzo miły, uroczy, wesoły i przystojny. Polubiłam go. Okazało się, że jego brat jest właścicielem tego sklepu. Weszłam do środka i od razu usłyszałam jak ludzie testują instrumenty. To jest to. Matt zaprowadził mnie do gabinetu swojego brata. Moim oczom ukazał się trzydziestoletni mężczyzna.
- Nie mam zamiaru powtarzać - chłopak jest za bardzo pewny siebie. Nie wie do czego jest zdolny mój ojciec.
- Zamknij się kurwa - wydarł się w jego stronę ojciec.Wypuścił moją rękę przez co poczułam ogromną ulgę i zaczęłam pocierać obolałe miejsce. Nie będzie dobrze. Podszedł do niego, a po sekundzie zobaczyłam, że chłopak dostał cios w nos od ojca. Co ja mam zrobić? Wołać o pomoc? Nie to bez sensu i tak nikt nie pomoże. Chłopak oddał cios. Byli prawie równi w bitwie, ale jednak mój ojciec był silniejszy i bardziej doświadczony i to on wygrywał. Na szczęście po chwili ojciec się poddał. - Masz ostatnią szanse, żeby wrócić. Jeśli nie przyjdziesz do wieczora, popamiętasz mnie - rzucił w moją stronę i gdzieś poszedł.
- Nic ci nie jest? - zapytał chłopak podchodząc do mnie.
- Chyba ja powinnam o to ciebie zapytać - powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- Przeżyję - powiedział po czym się uśmiechnął - Co od ciebie chciał? - wiedział, że o to zapyta.
- Chciał żebym wróciła do domu. To był mój ojciec - powiedziałam i spuściłam głowę. - Dziękuję, ale teraz przepraszam. Muszę już iść. Praca sama się nie znajdzie. - powiedziałam i ruszyłam w stronę sklepu muzycznego.
- Jeśli chcesz mogę cię odprowadzić. - zaproponował, a ja kiwnęłam głową. - A tak w ogóle...Jestem Matt - powiedział i wyciągnął w moją stronę rękę.
- Veronica - powiedziałam i odwzajemniłam gest. Razem doszliśmy do sklepu. Przez całe 5 minut drogi cały czas się śmiałam. Chłopak jest bardzo miły, uroczy, wesoły i przystojny. Polubiłam go. Okazało się, że jego brat jest właścicielem tego sklepu. Weszłam do środka i od razu usłyszałam jak ludzie testują instrumenty. To jest to. Matt zaprowadził mnie do gabinetu swojego brata. Moim oczom ukazał się trzydziestoletni mężczyzna.
***
Dostałam pracę! Jestem mega szczęśliwa. Kocham muzykę, więc praca będzie sprawiała przyjemność. Trochę pomógł mi Matt, ale będę robiła wszystko co w mojej mocy, żeby utrzymać tą pracę. Jutro jest pierwszy dzień pracy. Już nie mogę się doczekać, aż tu jutro przyjdę. Sklep otwierają o 9, ale muszę przyjść o 8. Pracę będę kończyć o 17, więc trochę o godzinę później niż tamta, ale trudno. Teraz muszę iść do domu Harry'ego i odpocząć. Nogi mnie już bolą od ciągłego chodzenia. Mam jakieś 10 minut drogi do Harry'ego. Było już po 15, więc na ulicach był duży ruch. Ludzie wracali z pracy. Do "domu" doszłam po 20 minutach. Ten ruch mnie spowolnił. Miałam nadzieję, że Harry będzie w domu, bo jak nie będę musiała czekać pod domem. Na moje szczęście w drzwiach stał Harry i rozmawiał z jakimś chłopakiem. Nie pewnie podeszłam do nich i chciałam wejść do domu.
- Nie złą sztukę sobie znalazłeś stary - usłyszałam głos chłopaka.
- Daj sobie spokój i idź już - odezwał się Harry. Byłam już w holu i ściągałam kurtkę. Ignorowałam słowa chłopaka. Nie obchodziło mnie to co mówi. Powiesiłam moją kurtkę na wieszaku i ściągnęłam moje niebieskie lity. Moje nogi w końcu mogły odpocząć. Ruszyłam w stronę salonu i usiadłam na kanapie. Harry wymienił jeszcze kilka zdań z nim i przyszedł do salonu. - Gdzie byłaś? - zapytał siadając obok.
- Szukałam pracy - powiedziałam odwracając się do niego.
- Wiesz, że nie musiałaś. Póki tu mieszkasz ja za wszystko płacę - powiedział odwracając się do mnie.
- Za mnie nie - powiedziałam dumnie.
- Nie przyjmę pieniędzy - powiedział pewnie i wtedy spojrzał na moje ramie. Miałam na sobie bezrękawnik, więc zobaczył siniaka, którego zrobił mi mój ojciec. - Kto ci to zrobił? - zapytał zaciskając szczękę.
- W parku spotkałam ojca. Gdyby nie Matt teraz pewnie leżałabym pod ścianą u siebie w domu - powiedziałam i spuściłam głowę.
- Jaki Matt? - zapytał lekko zdezorientowany. Czy on musi wszystko wiedzieć?
- Będę pracowała w sklepie muzycznym jego brata - nie wiedziałam jak inaczej mu to wytłumaczyć. - A kto to był? - zapytałam niepewnie.
- Nie musisz tego wiedzieć - powiedział bez emocji i odwrócił się w stronę telewizji. - Zrobił ci coś jeszcze? - zapytał tak samo jak wcześniej.
- Nie. Tylko to i jeśli nie wrócę wieczorem do domu to go popamiętam. - powiedziałam ze spuszczoną głową.
- Co dokładnie mówił? - zapytał i odwrócił się do mnie.
- Po tym jak pobił się z Matt'em powiedział, cytuję "Masz ostatnią szanse, żeby wrócić. Jeśli nie przyjdziesz do wieczora, popamiętasz mnie". Już wczoraj mi groził. Tyle że wieczorem do mnie zadzwonił i powiedział, że zabiję mnie i ciebie - powiedziałam mu wszystko co wiedziałam.
- Tylko spróbuję - powiedział rozbawiony tym. Dla niego to śmieszne, a ja boję się wyjść na ulicę. Nie wiem czemu się śmieje. On jest dziwny. -Nie wiem co w tym takiego śmiesznego. On mi groził...i tobie też. Jeśli nie interesuje cię to czy będę żyła to chociaż zainteresuj się swoim pieprzonym życie!- wydarłam się. Trochę mnie poniosło, ale taka prawda. Jeśli go w ogóle nie interesuje, jestem dla niego obojętna to niech chociaż zadba o siebie jeśli chce przeżyć. Pewnie nigdy go nie zrozumiem, ale nawet nie będę próbowała, bo to strata czasu. Popatrzyłam na niego. Widziałam jak jego oczy ciemnieją. Zacisnął mocno szczękę i dłonie w pięści. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać, więc wstałam i się odsunęłam od niego.
- Zamknij się kurwa. Gdyby nie ja byłabyś zgwałcona i to nie raz, ale dwa. Byłabyś pobita przez swojego byłego, a teraz daję ci dach nad głową! Powinnaś być mi wdzięczna za to, a nie drzeć się na mnie, bo twój pierdolony tatulek chce nas zabić. A co robię ze swoim życiem powinno cię gówno obchodzić tak jak każdego, więc daruj sobie to gadanie, bo i tak cię kurwa nie posłucham i zrobię tak jak ja będę chciał - wydarł się stojąc kilka centymetrów ode mnie. Moje serce waliło jak oszalałe. Bałam się go i to cholernie.
- Jakbyś nie pamiętał to ty kazałeś mi się tu przenieść. - udało mi się zgromadzić trochę odwagi. Nie wiem czy to było dobre posunięcie.
- Aha. Czyli wolałaś zostać u siebie w domu z nienormalnym ojcem? Jesteś głupią, pierdoloną suką - wykrzyczał, a ja nie wytrzymałam i uciekłam stamtąd.
- Nie złą sztukę sobie znalazłeś stary - usłyszałam głos chłopaka.
- Daj sobie spokój i idź już - odezwał się Harry. Byłam już w holu i ściągałam kurtkę. Ignorowałam słowa chłopaka. Nie obchodziło mnie to co mówi. Powiesiłam moją kurtkę na wieszaku i ściągnęłam moje niebieskie lity. Moje nogi w końcu mogły odpocząć. Ruszyłam w stronę salonu i usiadłam na kanapie. Harry wymienił jeszcze kilka zdań z nim i przyszedł do salonu. - Gdzie byłaś? - zapytał siadając obok.
- Szukałam pracy - powiedziałam odwracając się do niego.
- Wiesz, że nie musiałaś. Póki tu mieszkasz ja za wszystko płacę - powiedział odwracając się do mnie.
- Za mnie nie - powiedziałam dumnie.
- Nie przyjmę pieniędzy - powiedział pewnie i wtedy spojrzał na moje ramie. Miałam na sobie bezrękawnik, więc zobaczył siniaka, którego zrobił mi mój ojciec. - Kto ci to zrobił? - zapytał zaciskając szczękę.
- W parku spotkałam ojca. Gdyby nie Matt teraz pewnie leżałabym pod ścianą u siebie w domu - powiedziałam i spuściłam głowę.
- Jaki Matt? - zapytał lekko zdezorientowany. Czy on musi wszystko wiedzieć?
- Będę pracowała w sklepie muzycznym jego brata - nie wiedziałam jak inaczej mu to wytłumaczyć. - A kto to był? - zapytałam niepewnie.
- Nie musisz tego wiedzieć - powiedział bez emocji i odwrócił się w stronę telewizji. - Zrobił ci coś jeszcze? - zapytał tak samo jak wcześniej.
- Nie. Tylko to i jeśli nie wrócę wieczorem do domu to go popamiętam. - powiedziałam ze spuszczoną głową.
- Co dokładnie mówił? - zapytał i odwrócił się do mnie.
- Po tym jak pobił się z Matt'em powiedział, cytuję "Masz ostatnią szanse, żeby wrócić. Jeśli nie przyjdziesz do wieczora, popamiętasz mnie". Już wczoraj mi groził. Tyle że wieczorem do mnie zadzwonił i powiedział, że zabiję mnie i ciebie - powiedziałam mu wszystko co wiedziałam.
- Tylko spróbuję - powiedział rozbawiony tym. Dla niego to śmieszne, a ja boję się wyjść na ulicę. Nie wiem czemu się śmieje. On jest dziwny. -Nie wiem co w tym takiego śmiesznego. On mi groził...i tobie też. Jeśli nie interesuje cię to czy będę żyła to chociaż zainteresuj się swoim pieprzonym życie!- wydarłam się. Trochę mnie poniosło, ale taka prawda. Jeśli go w ogóle nie interesuje, jestem dla niego obojętna to niech chociaż zadba o siebie jeśli chce przeżyć. Pewnie nigdy go nie zrozumiem, ale nawet nie będę próbowała, bo to strata czasu. Popatrzyłam na niego. Widziałam jak jego oczy ciemnieją. Zacisnął mocno szczękę i dłonie w pięści. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać, więc wstałam i się odsunęłam od niego.
- Zamknij się kurwa. Gdyby nie ja byłabyś zgwałcona i to nie raz, ale dwa. Byłabyś pobita przez swojego byłego, a teraz daję ci dach nad głową! Powinnaś być mi wdzięczna za to, a nie drzeć się na mnie, bo twój pierdolony tatulek chce nas zabić. A co robię ze swoim życiem powinno cię gówno obchodzić tak jak każdego, więc daruj sobie to gadanie, bo i tak cię kurwa nie posłucham i zrobię tak jak ja będę chciał - wydarł się stojąc kilka centymetrów ode mnie. Moje serce waliło jak oszalałe. Bałam się go i to cholernie.
- Jakbyś nie pamiętał to ty kazałeś mi się tu przenieść. - udało mi się zgromadzić trochę odwagi. Nie wiem czy to było dobre posunięcie.
- Aha. Czyli wolałaś zostać u siebie w domu z nienormalnym ojcem? Jesteś głupią, pierdoloną suką - wykrzyczał, a ja nie wytrzymałam i uciekłam stamtąd.
czytasz = komentarz
Pod ostatnim rozdziałem nie było żadnych komentarzy mimo to postanowiłam dodać kolejny rozdział. Nie wiem czy ten rozdział mi wyszedł, ale się starałam.
Jest ok, ale było trochę błędów np. powtórzenie. I akcja toczy się troszkę za szybko. Jednakże jak już wspomniałam, ogólnie jest w porządku.
OdpowiedzUsuńJest okej :D
OdpowiedzUsuńJak dla mnie super ;*
Boskie :3
OdpowiedzUsuń